Od kilku dni mnożą się znaki, że Stany Zjednoczone postanowiły zasygnalizować, iż nie oddają bezwarunkowo Europy w ręce Rosji. Zmiana taktyki wynika z postawienie przez USA na prezydenta Rosji Dimitrija Miedwiediewa i dążenie do osłabienia premiera Władimira Putina.
Zbierzmy fakty:
8 marca wiceprezydent USA Joe Biden spotkał się w Moskwie z przedstawicielami opozycji, których poinformował, iż „odradzał” Putinowi start w wyborach prezydenckich i ostrzegał go przed powtórzeniem się wydarzeń analogicznych do zachodzących w Afryce Płn.
8 kwietna ogłoszono, że Polska posiada złoża gazu łupkowego 2,5 krotnie przewyższające podmorskie zasoby Norwegii. W poszukiwanie i eksploatacje gazu łupkowego zaangażowały się w Polsce koncerny amerykańskie, który potrafią dbać o swoje interesy ekonomiczne, zabezpieczając je wpływami politycznymi.
Przypomnijmy, że gaz łupkowy był, zgodnie z wytycznymi Gazpromu, głównym tematem kampanii wyśmiewania oraz histerii ekologicznej prowadzonej przez partię rosyjską, która widziała w nim zagrożenie dla swojej pozycji i obawiała się osłabienia swoich moskiewskich protektorów. Bronisław Komorowski chciał gaz wydobywać przy pomocy łopaty.
Tego samego dnia dowiedzieliśmy się, że laureat pokojowej nagrody Nobla odwołał decyzję krwiożerczego prezydenta Busha o redukcji 120 tysięcznego kontyngentu wojsk amerykańskich stacjonujących w Europie. Zamiast ewakuacji 2 brygad, postanowionej przez Busha, Europę opuści jedna brygada pancerna i nadal pozostanie tu 80 tys. żołnierzy. Ponadto, w Europie zostaną rozmieszczone samoloty pionowego startu i lądowania CV 22 Osprey, które mają zwiększyć mobilność amerykańskich sił specjalnych. Na Morzu Śródziemnym zostaną rozmieszczone okręty z systemem antyrakietowym AEGIS, a na lądzie znajdą się radary i wyrzutnie. Jest to bardzo jasny przekaz.
Również 8 kwietnia prezydent Obama, dla którego przez rok sprawa smoleńska była jedynie przeszkodą w spełnianiu rosyjskich zachcianek, nagle sobie przypomniał o sojuszu amerykańsko-polskim i prawdziwych wymiarach operacji rosyjskiej. W specjalnym oświadczeniu Obama wyraził podziw dla „ludzi gromadzących się na ulicach”, co stoi w sprzeczności o propagandą partii rosyjskiej w Polsce by o Smoleńsku zapomnieć i najlepiej 10 kwietnia wyjechać na weekend lub pozostać w domu.
Stwierdzenie: „Strata tylu patriotów złamała nam serca”, można odczytać jako pochwałę śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który poprzednio jedynie przeszkadzał w rozkwitaniu miłości amerykańsko-rosyjskiej.
Jest to kolejny znak, że winnym Smoleńska może zostać Putin, a dobry Miedwediew musi go usunąć w ramach ogłoszonej niedawno „destalinizacji Rosji” (czytaj: deputinizacji).
Usunięcie Putina oznacza automatycznie pozbycie się jego wasali. Stąd nerwowe gesty czującego swój koniec Tuska, który nagle odkrył, iż Rosjanie nie chcą przyznać się do żadnych błędów. Oczywiście Tusk tego nie wiedział, oddając śledztwo w ręce Moskwy by zademonstrować swoje szczęście ze statusu wasala tak potężnego sąsiada.
9 kwietnia gen. Sławomir Petelicki wezwał do postawienia premiera Tuska przed Trybunałem Stanu, za zachowane po katastrofie smoleńskiej, co oczywiście nie jest przypadkowe. Głównym zarzutem jest utrata wiarygodności w NATO i brak prośby o pomoc Paktu w wyjaśnianiu katastrofy. NATO, które dotąd było szczęśliwe, że nie musi zajmować się katastrofą i robić kłopotów Rosji lub jawnie kłamać, nagle zainteresowało się prawdziwym przebiegiem wydarzeń, które przecież USA muszą znać od samego początku dzięki satelitom i aparaturze szpiegowskiej.
Wnioski:
1. Putin nie odejdzie bez walki, która musi być krwawa, a więc dla nas korzystna, gdyż przejściowo zdestabilizuje sytuację w Rosji.
2. Walka z Putinem oznacza również konflikt wewnątrz polskiej partii rosyjskiej i usunięcie wasali Putina. To zaś przejściowo – czy do momentu uzyskania monopolu przez wasali Miedwiediewa, osłabi partię rosyjską.
3. Ten moment musimy wykorzystać, gdyż polityka Miedwiediewa wobec Polskim niczym się nie będzie różniła od poprzedniej, a dodatkowo cieszyła poparciem USA i państw Unii.
4. Obóz niepodległościowy powinie zająć jak najwięcej zwalniającego się miejsca na scenie politycznej i umocnić swoje pozycje, zanim partia rosyjska odzyska siły. Innymi słowy, staramy się zająć miejsce po wasalach Putina i nie dopuścić by zajęli je wasala Miedwiediewa, nie angażując się jednocześnie po jego stronie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 13732
Reprezentowane przez Pana stanowiska wynika ze schematyzmu myślenia cliche przeszłości. A to, że inni też tak myślą nie ma wartości argumentu.
Nie ma sojuszników i przyjaźni, są tylko interesy. Chodzi o wykorzystanie gry interesów w krótkim momencie gdy nam sprzyjają. Nigdzie nie piszę o pryjaźniach i sojuszach.