Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Tusk nie zasłużył na debatę z Kaczyńskim
Wysłane przez Piotr Cybulski w 07-09-2011 [09:59]
Nie sądziłem, że dożyję jeszcze takich czasów, w których uznam, że Jarosław Kaczyński będzie w kampanii wyborczej grał pierwsze skrzypce. Prezes PiS, uznawany za polityka staromodnego, pokazuje właśnie wszystkim niedowiarkom, jak wiele zdążył się w ostatnich latach nauczyć.
Przede wszystkim zrozumiał, że jest politykiem na tyle nośnym, pożądanym przez media, że może sobie pozwolić na dyktowanie warunków. Dlatego nie decyduje się pochopnie na debaty, przebiera w ofertach, balansuje między decyzjami, że tu może pójść i dać wywiad, tamtemu może natomiast odmówić i natychmiast będzie to miało swój wydźwięk.
Jeśli Jarosław Kaczyński nie wybrał się na debatę do TVN24 czy do programu Lisa, to tylko dlatego że ani TVN24 z Moniką Olejnik ani Tomasz Lis po prostu sobie na to nie zasłużyli. Jarosław Kaczyński nie ma żadnego konstruktywnego interesu w tym, by windować im słupki oglądalności swoją obecnością w jednym studiu czy w drugim.
Poza tym, co tutaj najistotniejsze, na debatę z Jarosławem Kaczyńskim nie zasłużył sobie ten „najważniejszy” z debatujących, czyli Premier Donald Tusk. Wielu być może o tym zapomniało, a wielu też nawet nie zauważyło tego, co działo się w roku 2007, podczas debaty Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim, wtedy Prezesem Rady Ministrów.
Pominę pytania o ceny jabłek i innych produktów, o które Tusk zapytał Kaczyńskiego. To były sprytne i dozwolone pytania, mające uwypuklić to, że Kaczyński jako polityk jest całkowicie oderwany od rzeczywistości. Ale przypomnijmy sobie tę historyjkę opowiedzianą nagle przez Tuska o pistoleciku Kaczyńskiego, dla którego ponoć „kogoś zabić to jak splunąć”.
To już było perfidne, wręcz chamskie i nie przyjęcia. Tak samo zresztą jak zachowanie platformerskiej części publiczności. Tak się bowiem „przypadkiem” złożyło, że ta publiczność okazała się rozwydrzoną gównarzerią, która nawet nie tyle przyszła kibicować Tuskowi, co permanentnie przeszkadzać Kaczyńskiemu. Wyzywali go z publiczności, gwizdali, tupali i Bóg jeden wie co jeszcze robili, by tylko Kaczyńskiego wyprowadzić z równowagi.
Brakowało już tylko, by zaczęli rzucać krzesełkami, jak na prawdziwych kiboli przystało. O tym dziś Tusk zdaje sie nie pamiętać i bezczelnie wyraża zdziwienie z faktu, iż Kaczyńskiemu wcale się do debaty z nim nie pali. Cóż, w średniowieczu nawet największy i najdzielniejszy z rycerzy odmówiłby pojedynku z kimś, kto umawia się na pojedynek sam na sam, ale gdy przychodzi czas pojedynku, to pojawia się z kolegami i Ci koledzy kopią rycerza w plecy i strzelają mu z procy w potylicę. Cóż, i Hercules dupa, kiedy ludzi kupa.
Tusk o tym nie pamięta, może nie chce pamiętać, Kaczyński za to ma to doskonale w pamięci, więc zanim zgodzi się na debatę z Tuskiem, to musi mieć pewność, że tym razem to spotkanie tak zostanie obwarowane odpowiednimi zapisami, że uniemożliwi Tuskowi przyprowadzenie kolegów i maksymalnie ograniczy prawdopodobieństwo nieczystej gry.
Sam Tusk próbuje całą sytuację opisać dla siebie korzystnie, dlatego tworzy narrację, z której wynika, iż Kaczyński zwyczajnie tchórzy. Dlatego ostatnio mówił o nim, że nie jest „panną na wydaniu, za którą trzeba się uganiać”, choć przecież tak naprawdę nikt Tuskowi za Kaczyńskim biegać nie kazał. Sam zaczął za nim uganiać, więc niech sam do siebie ma teraz pretensje.
Poza tym, co niektórym umknęło, tymi słowami o „pannie na wydaniu” Donald Tusk jawnie przyznał, że to nie on w tej kampanii jest głównym rozgrywającym i że najlepsze karty ma teraz w ręku Kaczyński. A jak Kaczyński nimi zagra, to już inna kwestia.
W każdym razie Tusk już wie dobrze, że w tej kampanii trudno mu będzie króliczka złapać, stara się więc stworzyć taką sytuację, w której najważniejsze jest to, by króliczka w ogóle gonić a całą winą króliczka ma być to, że nie daje się dogonić. A sam króliczek wydaje się całą sytuację mieć pod kontrolą i to on podejmie decyzję czy w ogóle da się złapać, a jeśli tak to gdzie i komu. A jeśli do tego dojdzie, to będzie on doskonale przygotowany, bo zamierza stoczyć niezwykle istotną dla siebie i Polski batalię.
Komentarze
07-09-2011 [14:44] - Gość (niezweryfikowany) | Link: UWAGA
Siadać do jednego stołu z człowiekiem,na którym ciąży zarzut przyczynienia się do tej strasznej katastrofy to nie do pomyślenia !!! Panie Kaczyński,niech pan sobie daruje spotkanie z takim facetem.To nie przynosi chwały !!!
07-09-2011 [18:39] - rob2 (niezweryfikowany) | Link: Cyrk w Krakowie.
W krakowie wystepuje Cyrk Zalewskich.W srodku tygodnia wolny.GODNE miejsce dla Panow Premierow,Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka.Beda sobie "kadzic" wzajemnie a ich zwolennicy beda "piac" przez kilka dni jakich to mamy wspanialych przywodcow.P.S.Kodeks Boziewicza przewidywal ze do pojedynku staja tylko ludzi honoru.BEZ KOMENTARZA!
07-09-2011 [16:40] - hera (niezweryfikowany) | Link: Siedli ci nam do dysputy
Monisia i Urbanski. Monisia przygotowana wg regulaminu: butki, nozki, makijaz, dupka, krzeselko frywolne! A flejtuch Urbanski ssie fajeczke i smrodzi! Oj da Mu Ona, oj da!
No, tylko oficerowie prowadzacy nie pomysleli, ze nie kazdy jest wyruchanym na mozgu lemingiem, ...no i sie zaczelo!
Jak sie zaczeli ruchac, to wyszlo, ze Ona durna i nieszczesna, i ze metody debila zawodza, nawet jesli debil jest blond!
Mam nadzieje, ze pan Urbanski juz po wszystkim przytulil Monisie i poglaskal po przetowlosej glowce?!
07-09-2011 [17:57] - pusia (niezweryfikowany) | Link: tą
publiczność to chyba załatwił Palikot bo wtedy to była jedność
07-09-2011 [18:58] - SMOLKAT (niezweryfikowany) | Link: Szczwany lis
Wygląda na to że D. Tusk skazany jest rozmawiać albo ze « swoimi » albo z nikim. Bo jak zrozumieć nieobecność w programie Lisa zaproszonych liderów partii SLD czy PJN ? Przecież przy każdej okazji leją krokodyle łzy że nikt z nimi nie chce « debatować ». A tu taki afront wobec jakże « miłościwie » pogrążającego nasz kraj prezesa. Powinni to jakoś wytłumaczyć bo w przeciwnym razie atrakcyjność prezesa jako przedwyborczego rozmówcy wystawiają demonstracyjnie na uszczerbek. Co prawda nie wysłali też swoich przedstawicieli na zaproszenie PiS do centrum programowego, ale skoro prezes D.T. oficjalnie zakazał swoim ministrom uczestnictwa, to logicznie biorąc nie było kogo rozliczać, a do oceny osiągnięć nieobecnego rządu widocznie nie czuli się « moralnie » upoważnieni. Nie było to jednak zaproszenie liderów przez J. Kaczyńskiego który chciał ewentualną podsumowującą debatę liderów poprzedzić solidną branżową analizą obecnego stanu Państwa. D.Tusk najwyraźniej chciał przeprowadzić u Lisa debatę « ostateczną » skoro miała odbyć się już na etapie liderów. Jak ostateczny był raport mak, ostateczny raport Millera, ostateczny jakiś tam niedawny dodatek do raportu, itd. Ogłosić natychmiast ciszę wyborczą ! Cisza smoleńska wynika z niej niejako naturalnie. O to chodzi ?