Postanowiłem przynajmmniej na jakiś czas wstrzymać się z pisaniem o hipokryzji „antysystemowców”. Tym bardziej, że imienne przykłady pisowskiej obłudy podawałem we wcześniejszych wpisach dość często. Może nawet za często, biorąc pod uwagę, że w gruncie rzeczy nie są to, w większości, ani ważne, ani poważne postacie. Ot zwykłe pętaki, z tym że - w odróżnieniu od Palikotów, Millerów, Kwaśniewskich, Bulów i (con) Donków - o „narodowo-patriotycznym” zadęciu.
Są jednak sytuacje, w których nawet najszczersze postanowienia diabli biorą. Gdy spotykamy się z tak nachalnymi przejawami tego co w każdym normalnym człowieku budzi naturalny odruch wymiotny, niby na widok dwójki migdalących się osobników z plakatu „Niech nas zobaczą”. Kiedy smród gaskonady sięga nieboskłonu, człowiek o jakiej takiej wrażliwości estetycznym nie może inaczej jak tylko pardon the expression zwymiotować. I to im bliżej fałszywej gęby, tym lepiej.
Więc wybaczcie Państwo, iż… rzygnę sobie!
Jak pan śmie, panie Gliński, któryś ssał pokornie cyca matki Unii Wolności, bo inne zachowania groziłoby natychmiastową utrata godności „człowieka przyzwoitego i na poziomie”, co mogłoby się z kolei niekorzystnie odbić na akademickiej karierze - pouczać społeczeństwo, sponiewierane ćwierćwieczem III RP, czym jest odwaga, a w dodatku insynuować mu jej brak! Jakich represji doznałeś pan w tym czasie, jak długo byłeś bez pracy, perspektyw, nadziei, żeby teraz stręczyć nam siebie w roli mentora?
A gdy rok po Tragedii Smoleńskiej wąsaty pajac z Pałacu rozdawał aureole nie miałeś ani odwagi, ani poczucia smaku, aby wycedzić szyderstwo odmawiając wątpliwego honoru – więc jaką trzeba mieć w sobie niebotyczną pychę, aby dziś mówić Polakom: „Musimy być odważni. Bez gotowości do podjęcia ryzyka, bez determinacji i odwagi nie zmienimy Polski […] potrzebujemy również odwagi do symbolicznych gestów, do publicznego wyrażania naszych wartości w sposób widoczny i znaczący” [P. Gliński http://niezalezna.pl/627… dodano 28 grudnia 2014]
Masz pan szczęście, że żyjesz w III RP, w której byle bęcwał, zwłaszcza utytułowany, może uprawiać fałszywe moralizatorstwo wobec udręczonych ludzi, bez konsekwencji. Bo w normalnym kraju po takiej kompromitacji nikt nie zaszczyciłby pana zaproszeniem do dobrego towarzystwa, bo tam nie ma miejsca dla hipokrytów. Zniknąłbyś równie nagle i niespodziewanie, jakżeś się pojawił w sferze publicznej. A tak to nie tylko pana zaszczycają, ale i pewnie jakiś stołek po zwycięstwie PiS-u się dla pana wyrychtuje!
Biedna ta nasza Polska. U progu tzw. transformacji mózgiem polskich reform został facet o aparycji i myślowych horyzontach debila salonowego, a polskim sumieniem stali się faryzeusze z Unii Demokratycznej. Dziś jedna z sierot po „partii ludzi rozumnych” dalej swobodnie harcuje na naszych grzbietach i usiłuje przetrząsać nasze sumienia.
Jak już niegdyś pisałem: chleba to my jeszcze nie mamy, nadziei wielkich też nie. Ale jeźdźców, ze szpicrutą i gębą pełną górnolotnych frazesów, gotowych nas osiodłać – już nam pokazali. Teraz tylko do urn, zagłosować i wierzyć w nadejście lepszego jutra.
Nie dajmy się gałganom, pokażmy gdzie jest miejsce starych faryzeuszy, zanim nas znów zdołają osiodłać i zajeździć. Tym razem, niechybnie, na śmierć.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11239
Proszę o konkrety.
Skoro już przywołał Pan przykład Tadeusza Kaczorka, to proszę napisać, gdzie skłamałem bądź insynuowałem temu, informując czytelników o tym, że pan Kaczorek jest w najwyższym stopniu odpowiedzialny za sytuację, w której akademików awansuje się lub uwala na telefon?
Tylko bardzo proszę o konkretną odpowiedź. Bez ogólników, a nade wszystko insynuacji. Bo to droga donikąd.
no tutaj dochodzimy do niejakiego rozchwiania, gdyż takie oczekiwania to zupełne zaprzeczenie realizmu i racjonalnego oglądu...
i co Pan na to?
Kłaniam się
Nie twierdzę, że Profesor Gliński zawarł w swoim tekście same bezcenne wskazówki, z paroma rzeczami się nie zgadzam, przede wszystkim nie zgadzam się z cokolwiek oderwanym od rzeczywistości promowaniem pojęcia "zmiana" i używaniem go w zastępstwie czarodziejskiej różdżki mającej wyzwolić w milionach aktywność. Z paroma jeszcze innymi rzeczami się nie zgadzam, jeśli ten tekst jest wezwaniem do dzialania skierowanym wyłącznie do bezpartyjnych obywateli. Bo mnie się wydaje, że nie. Ja to odczytałam jako bardzo delikatną, może nawet nieco asekurancką sugestię dla... PiS. Dla nas oczywiście też, ale jest tam parę akapitów traktujacych prawie wprost o potępowaniu w sytuacjach, z którymi my, bezpartyjni i nie - politycy raczej się nie stykamy
Moze warto było przeczytać to uważnie, zanim się zacznie snuć katastroficzne wizje? Taki Pan "antysystemowy", że aż pryska z Pańskich tekstów woda lana na młyn systemu....
Człowiek wykształcony zapisując się do Unii Demokratycznej nie mógł nie wiedzieć, co to za gangsterska szajka, której jedynym celem było uwłaszczenie się na majątku narodowym i pospolite złodziejstwo.
Przystąpienie do UD jest plamą, której nie można wywabić.
Dlatego nie mogłem zrozumieć, jak Jarosław Kaczyński mógł postawić na pana profesora Glińskiego.
I tylko proszę nie mówić, że w ten sposób pan Prezes chciał zdobyć elektorat umiarkowanego środka, bo to jeszcze gorzej.
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Nie chcę używać wielkich słów, ale proszę mi wierzyć czytając tekst konformisty, który wzywa mnie do odwagi poczułem się jakby mnie ktoś chlastał w twarz. I to raz za razem. Ostatni raz taki absmak miałem w czasie, gdy były I sekretarz POP w Instytucie Historii Uniwer. Szczeciń. ( po "zmianie" ustrojowej w 89 wicedytektor IH US, a później dziekan Wydziału Hum. US) pouczał czym jest państwo prawa.
Kłaniam się
---------------------
No właśnie.
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Po drugie, gdyby nawet uczynił, to ta "twarz" miałaby na tyle poczucia wstydu, aby wiedżac o tym, że odwagą nie grzeszyła i nie grzeszy (bo niby jakie szykany mogą spotkać profesora, czyli w naszym hinduskim systemie akademickim świętą krowę, nawet gdy zaangażuje się po "niesłusznej" stronie?) nie judzić innych do szarży z szablą na armaty.
A nade wszystko, nie ośmieliłby się, wiedząc że w normalnym kraju nie pojawiłby się jeden wpis na temat bezczelności prof. Glińskiego, ale kilka, a może kilkanaście. I panu profesorowi odechciałoby się, jak to kiedyś mówiono - "strugać wariata".
Elektoratowi PO nie przeszkadza np. szemrana przeszłość ich idoli i nic dziwnego skoro oglądają telewizję.
A elektorat PiS-u, co takiego się naoglądał, naczytał, nasłuchał, że przez wiele lat nie przeszkadzali im: Marcinkiewicz, Kamiński, Kluzik, Jakubiak, Sikorski, Ziomecka (Członkini Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita) w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, Hofman, a teraz na topie pan Gliński, członek UW, zaangażowany w tworzenie struktur skrajnie lewackiej organizacji Zieloni 2004.