Prawda jest taka, że na marsz przyszli najtwardsi od lat zwolennicy PiS oraz narodowcy. Mówię to z niekłamanym szacunkiem do narodowców. Stanęli na wysokości zadania, zrozumieli, że możemy pięknie się różnić po zwycięstwie. Chiński filozof wojny powiadał, że „W głębi terytorium wroga wojsko należy skoncentrować”. Jesteśmy na terytorium wroga. Każdego niemal dnia wróg zastawia na nas zasadzki, wciąga nas na bagna i grzęzawiska. Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę i dlatego tak trudno o jedność i pracę w jednym celu. Tym razem było jednak inaczej. Było sporo ludzi pracujących w komisjach wyborczych. To jest armia, na którą trzeba postawić w najbliższych miesiącach. Nie tracić z nimi kontaktu, odsiać bezużytecznych, pozostawić energicznych i ideowych. Pozyskać nowych, młodych. Pojawili się Solidarni2010 z Ewą Stankiewicz na czele. Był z nami niezawodny i niezmordowany sędzia Bogusław Nizieński. Słowa otuchy przekazali też pośrednio Jan Olszewski i Andrzej Gwiazda. Brawo!
Spełniły się słowa ś. p. Anny Walentynowicz: POLICZYLIŚMY SIĘ. Następnym razem będzie nas więcej. O wiele więcej!
I jeszcze jeden akcent optymistyczny. Ponieważ przy każdej kampanii wyborczej PiS słyszy się wiele narzekań, chciałem Państwu zaprezentować świetny przykład, że tym razem w Warszawie było inaczej. Ktoś wpadł na naprawdę dobry pomysł i mam nadzieję, że będzie on kontynuowany, bo chyba wykorzystano go w stopniu niedostatecznym. Mam na myśli efemeryczną gazetkę wyborczą pt. „Super Warszawiak”, zrobioną w stylu popularnego brukowca „Super Ekspres”.

Takie próby trzeba podejmować częściej, zwłaszcza na szczeblu wyborów do rad gmin, gdzie można testować różne pomysły bez ryzyka większej porażki. Trzeba wroga zaskakiwać posunięciami, które zawsze muszą być nieszablonowe – to warunek zwycięstwa. Nie wszystkie próby będą trafne, ale im więcej się eksperymentów przeprowadzi, tym większa jest szansa, że w końcu utrafi się w gusta – i to nie tylko „twardego” elektoratu, lecz także tych, którzy dają się wodzić za nos mediom głównego ścieku.
Jakub Brodacki
Każdemu z nas czegoś brakuje. A tymczasem musimy skoncentrować nasz wysiłek w jednym kierunku. Paradoksalnie naszymi sojusznikami są: Guział i Miller, bo to oni zmusili nas do mobilizacji - referendum w sprawie odwołania HGW, powołanie większej liczby niż zwykle komitetów wyborczych, wzrost zainteresowania wyborami. Tak, to paradoksalnie jest ich zasługa i taktycznie oni będą nas wspierać w komisjach wyborczych.
Przed rokiem 2010 ś. p. Lech Kaczyński próbował przejąć elektorat SLD. Niestety katastrofa smoleńska przerwała ten ryzykowny, lecz zyskowny manewr. Zawiódł Napieralski. Teraz to środowisko ma sytuację po prostu podbramkową. Wszystkie lepsze cwaniaczki poszły do PO, z Kiszczakiem nikt się już nie liczy. Idzie nowe pokolenie - ani lepsze, ani gorsze. Po prostu nowe. A wszystko co nowe na początku działa na naszą korzyść.
"Ząb przeciw dwóm wrogom" - Narodowe Siły Zbrojne. Dwaj wrogowie: Niemcy i Rosja.
Podniesiemy się z kolan, trzeba tylko pracy twórczej, nie zniechęcać się, próbowac różnych metod. Nie mamy już nic do stracenia, więc nie bójmy się testować różnych koncepcji. Niech przeciwnik poczuje się niepewnie wobec naszej pomysłowości. Niech nigdy nie wie, czego się po nas spodziewać i niech zawsze będzie zaskakiwany. W tym celu musimy wszystko co dotyczy PiS, a czego nie trzyma nikt inny, brać w swoje ręce i działać, działać, działać!