Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Kto kogo... nie obchodzi nikogo
Wysłane przez izabela w 22-10-2014 [08:26]
Przepraszam,że przytoczę rosyjski dość wulgarny dowcip. Dama nachalnie sufluje didaskalia aktu seksualnego . Zniecierpliwiony partner mówi: „Извини, я бы установить кто кого..."
Otóż problem „kto kogo” może być interesujący tylko w polityce i to oczywiście w przenośni . Zupełnie mnie nie interesuje w warstwie obyczajowej. Nie interesuje mnie czy Ignacy K. Kingę D. czy Kinga D. Ignacego K. czy wreszcie Ignacy K. innego pana K. Nie interesuje mnie również kto komu płaci – byle nie z moich pieniędzy. Jak powiadają liberałowie wszystko jest kwestią dobrowolnej umowy pomiędzy stronami i istnieje cena równowagi. Może Kinga D. nie uwzględniła inflacji? Albo nagroda N. jest zbyt niska?
Na szczęście nagroda N jest dla mnie od dawna przeciwwskazaniem do nabycia książki, więc w w tym procederze nie uczestniczę. Mam skromną (ale chyba płonną) nadzieję, że nie jest dotowana w moim imieniu.
Obfitość historyjek rodem wprost z magla jakie serwują nam ostatnio media, a przede wszystkim ochoczy udział w nich chronionych dotąd autorytetów, budzi jednak podejrzenia, że władze chcą ukryć przed nami jakieś większe świństwo. Uważam, że zarówno D. jak K. zostali rzuceni na pożarcie gawiedzi. Zostali wyrzuceni z sanek jak w słynnej rosyjskiej bajce „Tройка” .
Równie ochoczo jak Dunin rzucono na nasz żer rzekomych rosyjskich szpiegów. Jeżeli tacy istnieją ( w to nie wątpię) z całą pewnością są profesjonalistami. Proponowane przez media osoby i cała ta szpiegowska afera nadaje się tylko do dowcipów. Jak ten:
Stirlitz jest już w Rosji, pije piwo pod kioskiem i krzywi się do sąsiada:
- Rozwodnione.
A sąsiad na to:
- Trzeba było gorzej szpiegować, pilibyśmy Heineckena.
Podróżujący po Francji często spotykają sieciowe knajpki pod nazwą „Courte paille” To aluzja do piosenki, w której też ktoś najmniej znaczący skazany jest na pożarcie. Pozwolę sobie ją przypomnieć. Każdy wers powtarza się dwa razy. Koniecznie trzeba się jąkać jak (z ostrożności procesowej ) nie powiem kto. Po każdym powtórzeniu wydawać dwa razy okrzyk: „Ohé” (oczywiście po francusku)
Il était un petit navire. Qui n'avait ja, ja, jamais navigué Ohé, ohé...
Il entreprit un long voyage. Sur la mer mé, mé, Méditérannée
Au bout de cinq à six semaines. Les vivres vin, vin, vinrent à manquer
On tira z'à la courte paille. Pour savoir qui, qui, qui serait mangé
Le sort tomba sur le plus jeune......
W swobodnym tłumaczeniu: Był sobie mały stateczek, który nigdy nie żeglował, podjął długą podróż, po morzu Śródziemnym, po 5,6 tygodniach, zabrakło żywności, ciągnięto krótką słomkę, żeby ustalić kto zostanie zjedzony, los padł na najmłodszego...
Znawcy zaliczają ten cały cyrk do zjawisk, które nazywają „mamamadzi”. Czyli do produkcji sztucznej mgły. A kto kogo.. nie obchodzi nikogo.
Komentarze
22-10-2014 [11:20] - NASZ_HENRY | Link: Za tym czółnem III RP to
Za tym czółnem III RP to jakiś potworny krokodyl musi płynąć. Coraz większych grubasów wyrzucają ;-)
22-10-2014 [12:31] - izabela | Link: Oj płynie, płynie:)
Oj płynie, płynie:)
22-10-2014 [11:26] - Rapax | Link: Takie mydlenie oczu
Takie mydlenie oczu zaskakująco dobrze się sprawdza - zwłaszcza na prawicy. Ludzie chętnie podchwytują bulwersujące tematy i już niczego nie widać spod zdjęć pewnego profesora co bełkotał trzy po trzy o kazirodztwie czy innych lokalnych "celebrytów". Cała afera jak zwykle działa na niekorzyść ludzi myślących i tych, którzy posługują się zdrowym rozsądkiem. Już niczego nie można się dowiedzieć, bo człowiek zostaje zakrzyczany, że szpiedzy, że ufo, czy też, że kościół planuje rewolucję obyczajową. Wszystko to najczęściej oparte na marnych popłuczynach dziennikarstwa i ewidentnym nadmuchiwaniu absurdalnie głupich spraw. Technika ta znana jest od lat i działa bez zarzutu. Telewizji już nie jestem w stanie znieść po za kilkoma dobrymi filmami,niż radia wolę posłuchać klasyki, a teraz nawet na internecie ciężko się przebić wartościowym wypowiedziom i felietonom. Pozdrawiam Panią serdecznie!(jako jedną z nielicznych, która zawsze pisze coś co warto przeczytać)
22-10-2014 [12:34] - izabela | Link: Przepraszam za niestosowne
Przepraszam za niestosowne dowcipy ale to rezultat kontaktu z mediami. Nie do wytrzymania jest ten bełkot. Przecież nikogo to nie obchodzi co myśli jakiś dureń o innym durniu. Trudno się czegokolwiek dowiedzieć na interesujące nas tematy. Pozdrawiam serdecznie
22-10-2014 [12:45] - Steve | Link: Jak pamiętam, mędrków
Jak pamiętam, mędrków opowiadających przeróżne głupoty, nigdy nie brakowało. Dawniej na głoszone głupoty ludzie wzruszali ramionami, inni pukali się w czoło, uśmiechali się i szli dalej. Nie podejmowali rozmowy. Obecnie, każdy musi odpowiedzieć. Im większy idiotyzm, tym większa dyskusja
22-10-2014 [16:24] - izabela | Link: Takie głupoty kiedyś
Takie głupoty kiedyś opowiadano w maglu. Teraz rolę magla przejęły plotkarskie portale. Można tam - jak ja- nigdy nie wchodzić. Ale jeżeli wszystkie media zamieniły się w magiel? Próbowałam dowiedzieć się czegoś z dzienników na temat spraw politycznych i gospodarczych. Od kilku dni słyszę tylko o szpiegach i to same bzdury. Można chyba stracić cierpliwość.
22-10-2014 [18:59] - Pokrzywa | Link: Przez grzeczność nie odpowiem
Przez grzeczność nie odpowiem :)
22-10-2014 [21:30] - Andrzej.A | Link: Problem w tym, że media,
Problem w tym, że media, wszystkie o wysokim wskaźniku oddziaływania, działają dzisiaj jak magiel.
Nie ma rzeczowej analizy i starcia poglądów. Jest darcie łacha z nielubianego polityka.
A pomysły wprowadzenia medioznawstwa do programu nauczania spotykały się z największym oporem.
Bo gdyby ludzie rozumieli na czym polegają sztuczki stosowane przez media, to by im nie ulegali.
Takich słów jak: sofizmat, logomachia, erystyka czy intoksykacja ludzie nawet nie znają.
Nie mówiąc o umiejętności wyłapywania takich zagrywek w czasie rzeczywistym.
23-10-2014 [00:56] - izabela | Link: Na socjologii niby tego
Na socjologii niby tego wszystkiego uczą. Ale socjologowie trafiają do ośrodków badania opinii publicznej i żyją z mącenia w głowie. Traktują więc to wszystko jako tajemnice zawodowe. Niektórzy socjologowie awansują do roli "gadających głów" czyli ekspertów od wszystkiego. Tym bardziej nie wypada im zdradzać tajemnic swego warsztatu.