Szczyt w Mińsku. Jak Putin przeczołgał unijną dyplomację

   Unia Europejska zasiadła do stołu z godnym partnerem, Unią Eurazjatycką (choć ta Unia Eurazjatycka właściwie jeszcze nie powstała)... Szefowa unijnej dyplomacji wygłasza serdeczności na cześć Łukaszenki... A Putin skarży się światu, jak to z produktów, "których wwóz jest do Rosji zakazany" ktoś w ramach niecnego procederu zrywa nalepki z napisem "Polska", a uwiarygadnia je etykietami "Made in Belarus"... To i tak nie wszystkie atrakcje wyreżyserowane przez Kreml w Mińsku!

   W kontekście ostatniego szczytu w Mińsku zaczęto mówić nawet o drugim Monachium. To trochę nie tak. Impreza w stolicy Białorusi nie była po to, ażeby o czymkolwiek konkretnym rozmawiać, coś czy kogoś sprzedać, czy cokolwiek konkretnego ustalić. Bo niby co miałby Putin ustalać cokolwiek z kimś, kogo uznaje za nic? Moskwa odstawiła natomiast kolejną szopkę, dość czytelnie przy tym formułując swój przekaz do świata.
   Putin dał zresztą do zrozumienia swoim "partnerom", co o nich myśli, już wcześniej, podczas przygotowań do spotkania. Warto zwrócić uwagę, że konsultacje przed "szczytem" trwały ponad dwa tygodnie, a Rosja kilkakrotnie w sposób wręcz koncertowy, ostentacyjny zmieniała wynegocjowane uzgodnienia. Na temat kulisów całej sprawy można co nieco znaleźć w mediach rosyjsko i ukraińskojezycznych (np. Espreso.tv), cytujących źródła w dyplomacji.
   Najpierw miały to być rozmowy dwustronne, jednak o czym właściwie Rosja miałaby z Ukrainą rozmawiać, skoro przecież o żadnym konflikcie z Ukrainą Putin nie słyszał? Co prawda jakoś tak ostatnio mimowolnie pochwalił się, że zielone ludziki które na Ukrainę wlazły z pięć miesięcy temu, to właśnie armia rosyjska, no ale na temat zielonych ludzików wkraczających na Ukrainę dzisiaj Putin wypowiadać się nie raczył (no... chyba, że chodzi o tych pokazanych na youtube komandosów, którzy na czołgach wjechali na ukraińskie terytorium, jak Moskwa wyjaśniła, wskutek zabłądzenia).
   Co do planowania miejsca szczytu, podobno Putin łaskawie zgadzał się na przyjazd (kolejny) do Normandii, jednak po paru dniach przygotowywań Kreml niespodziewanie zaprzeczył. Później na tle pojawiających się wrzutek o ewentualnym spotkaniu w Berlinie, Moskwa wymyśliła ideę spotkania z uczestnictwem prezydentów krajów Unii Celnej (Eurazjatyckiej), przy czym teraz jego miejscem miała być Astana, stolica Kazachstanu. Ażeby było ciekawiej, formalności związane z przygotowaniem uczestnictwa przedstawicieli Unii Europejskiej przez pomysłową Moskwę scedowane zostały na przedstawicieli Ukrainy. No i kiedy wszystko było zapięte na ostatni guzik, w ostatniej chwili Kreml ogłosił, że spotka się, ale, owszem, w Mińsku. Tak więc, unijnej dyplomacji dość dowcipnie zapewniono dodatkową atrakcję w postaci wymiany cyklu serdeczności, z jak mówiono jeszcze niedawno w Europie, Ostatnim Dyktatorem Europy.

   Sądząc po zdjęciach z imprezy, Putin chyba sam się dziwił...

źrodło: nn.by

   Putin zresztą, jak można było się spodziewać i jak często ma to w zwyczaju wobec osób, którymi pogardza, na szczyt się spóźnił.
   Ponieważ zebraniu się szczytu w Mińsku towarzyszyły ataki na Ukrainę dokonywane przez rosyjskie czołgi i śmigłowce (w tym drugim przypadku podobno pierwszy raz przy użyciu tego rodzaju broni), Putin – jak można było z powyższego wywnioskować – konsekwentnie nie raczył wypowiadać się na temat jakiejkolwiek wojny (no bo przecież wiadomo, że żadnej wojny nie ma).
   Władca Rosji, co warto odnotować, a co jakoś umknęło naszym mediom, poskarżył się natomiast, że przez Białoruś ma miejsce reeksport towarów, których wwóz jest do Rosji zabroniony.
   "Napisane na etykiecie "Kraj produkcji - Białorus". Zerwali naklejkę z napisem „Polska”." – raczył podzielić się swoimi uwagami czujny rosyjski przywódca.

   No a jeśli chodzi nie o szopki, tylko o konkrety i gdyby ktoś w asobiennistiach rossijskoj dipłomatiji chatieł razabratsia a nie przeglądał dokładniej sieci, to podpowiadam, że aby wsłuchać się w głos serca Jego Ekscelencji Putina (jak określa tego pana niejaki Korwin) należy sobie przeczytać krótką zajawkę niejakiego Aleksandra Zacharczenki (tak, tak, tym razem, na tym etapie owego głosu nie wyraża niejaki Żyrinowski) jednego z separatystów/terrorystów/dywersantów (niepotrzebne skreślić) zwanego premierem Donieckiej Republiki Ludowej, który jasno, zwięźle i konkretnie napisał, nieprzypadkowo akurat w czasie szopki w Mińsku: Federalizacja nam nie odpowiada. Interesuje nas tylko niezależność od Ukrainy. Gdyby ktoś miał wątpliwości i podejrzewał, że wymyślił to on sam, to nadawcy komunikatu nie pozostawiają złudzeń i piszą mocniej: Noworosja nie zgadza się nie tylko na federalizację, ale także na zachowanie obecnej Ukrainy jako takiej.
   Wot, rosijskaja dipłomatija!!!

*  *  *

   Mam takie wrażenie, że ta pani, co to ją nazywają Lejdi Klacz tym razem wyglądała na jeszcze bardziej niepociumaną... Czyżby już Jewropa, w ramach niedrażnienia Rosji, aż tak na wyrost wzięła sobie do serca znany ukaz Piotra W., głoszący, jak to  "Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty tak, aby swoim pojmowaniem istoty rzeczy przełożonego nie peszyć"? Czyżby już tak daleko to zaszło?
   Dodajmy, że podczas imprezy w Mińsku co prawda sam Putin nie mówił o wojnie, za to Ostatni Dyktator Europy (jak dotychczas określały go osoby pokroju Lejdi Klacz), dużo mówił o pokoju.
   A Szefowa Unijnej Dyplomacji, wygłaszając stosowną laudację, w ciepłych słowach podziękowała Ostatniemu Dyktatorowi Europy za cenną inicjatywę.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika takijeden

27-08-2014 [12:27] - takijeden | Link:

tzw "Szczyt w Berlinie" to byla kpina w zywe oczy...

Jak mozna brac na powaznie "rokowania" pokojowe w ktorych biora udzial:
obie zwasnione strony i dwoch "rozjemcow" ktorzy jawnie dozbrajaja jedna strone konfliktu.
Do tego na scenie politycznej wrecz demonstracyjnie wspieraja ta strone ..

Putin przeczolguje po gnoju europejska polityke i dyplomacje a ta jeszcze jak dziecko
cieszy sie ze jest w grze.

Putin zdaje sobie sprawe ze ma doczynienia ze zidiocialymi tchorzami ktorzy przy kazdej okazji
podkreslaja przed kamerami ze najwazniejsze to "rozmawiac, rozmawiac i jeszcze raz rozmawiac"

No i Putin rozmawia ... rozmawia . Daje malpom po bananie zeby sie cieszyly
i robi swoje bo tez co ta tchorzliwa zgraja jest w stanie mu zrobic?

Obrazek użytkownika alchymista

27-08-2014 [16:18] - alchymista | Link:

Chcę kwasno zauwazyć, że pomysł spotkania w Mińsku nie jest czymś nowym. W 2006 roku Putin zaproponowac miał to miejsce śp. Lechowi Kaczyńskiemu, choć chyba była to "propozycja" nieoficjalna, a z pewnością obliczona na ośmieszenie. Wtedy do spotkania nie doszło.

Jak widać teraz dopiął swego. Jedynym rozjemcą ma być Łukaszenka, który chyba kiepsko w tej roli się czuje...

Paranoja bezsiły świata zachodniego rośnie z dnia na dzień, a skutki będą opłakane nie tylko dla naszej części Europy... Głupki z Berlina, bufony z Paryża, pedały z Londynu ręka w rękę z diabłem tańczą swój dance macabre.