Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Golimy tłuste misie, czyli taki way of life

Magdalena Figurska, 12.07.2014

Zaczęło się ciekawie, sensacyjnie i bogato, w pięknej scenerii i przy  ekskluzywnym menu.  Choć słownictwo zalatywało cokolwiek „Psami” Pasikowskiego, powinniśmy już dawno się przyzwyczaić, że w III PR politycznej elicie i artystom wolno więcej. A ci byli pierwszorzędni, z górnej półki. W ostatnim odcinku zapowiadano, że ciąg dalszy nastąpi, w zwiastunie pojawili się: szef NIK, szef CBA  i  ministra od tatuaży, dreszczy i unijnych funduszy, gdy nagle zmienili serial, tak jakby zamiast „Dynastii” puścili „BarON24”, z właścicielem stacji benzynowej, telekomunikacji, chemii, autostrad  i wszystkiego, co dało się sprywatyzować. A ponieważ  ten, kto pływa jachtem Phoenix 2 za 120 milionów dolarów i zna nie tylko Jenifer Lopez, jak szef NBP, więc nie przyjmuje fuchy w kiepskim serialu, dlatego wysłał posłańca Wszechpolskiego, kolegę kolegi, wzrost 196 cm, z mocną głową, o których mówią, że dla nich pół litra to na pół twarzy. Takie było oficjalne info. Za przyzwoitkę robił jego kolega dziennikarz, który dobrze się zapowiadał, ale marnie skończył; najpierw w Nowym Ekranie zamieszczał monotematyczne teksty typu „Jak PiS niszczy prawicę”, później kontynuował to na służbie u Hajdarowicza.  Czyli permanentna praca na zlecenie. 

Wtedy  prof. J. Staniszkis pisała, że "Uważam Rze" kierowane przez Jana Pińskiego będzie używane przez Romana Giertycha i Radosława Sikorskiego jako "wehikuł" do przejęcia władzy w PO. I nie myliła się. Dziś Piński plącze się w tłumaczeniach i żali się, że Nisztor nie zwrócił mu nawet pieniędzy za ksero. 

Te didaskalia są o tyle ważne dla całej sprawy, że rozmowa odbyła się w lecie 2011 roku przed wyborami parlamentarnymi, w których ponownie wygrało PO, również za sprawą Nowego Ekranu i okołoekranowego WSI-owego towarzystwa. Nie bez związku dla spektaklu jest też analiza mimiki Romana Giertycha, ostrzegającego w mediach przed powrotem PiS i Kaczyńskiego do władzy, który kiedyś zapewniał, że wkroczy do akcji, by temu zapobiec, i wtedy, gdy chwali Platformę i ministra Sikorskiego czy organizuje grilla, marząc o powołaniu nowej partii, zapewne koalicyjnej  dla PO. W tym celu przecież powołał  pan mecenas i dyżurny rzecznik PO brylujący w jedynie słusznych mediach  -  Instytut Myśli Państwowej, z takimi  „myślicielami” i „tęgimi głowami” jak  Michał Kamiński czy Kazimierz Marcinkiewicz. 

Obaj więc zaprzyjaźnieni panowie, którzy spotkali się z Piotrem Nisztorem, mieli do spełnienia prostą misję, prawie jak Rywin,  który nawiedził  swego czasu  Michnika. Mieli  odkupić od dziennikarza, za 400 tys. zł prawa autorskie do książki, którą Nisztor napisał o Janie Kulczyku, by publikacja się nie ukazała, bo mogłaby sprawić biznesmanowi przykrość, z powodu nieprzyjemnych dla jego ojca fragmentów. Wszystko to oczywiście wielka ściema,  bo Giertych nie działał w imieniu żadnego biznesmana, nie było żadnego zleceniodawcy, a na pewno nie od Kulczyka, którego stać na wykupienie całego nakładu ewentualnie wydanej książki, by nie trafiła w ręce 80-letniego tatusia, co wyszłoby mu nawet taniej, a i Giertych nie miał żadnego pełnomocnictwa do licytacji książki, której nie było, więc handel czy podbijanie ceny był bezprzedmiotowy. Sam zresztą mecenas przyznaje w Gazecie Wyborczej, że od początku to był blef:  „Klient chciał, bym zaproponował kwotę, a potem miałem zerwać negocjacje. Miałem wysondować cenę, jak przy przetargu”.  Nie było więc ani pieniędzy, ani spółki Giertycha, która planowo miałaby golić tłuste misie piórem Nisztora i pod mecenatem Giertycha. Ale się nie udało. 
Bo jaki sens miałaby ta książka, prócz może pikantnych kawałków obyczajowych, których pełno na Pudelku do wiadomości wszystkich, skoro postać najbogatszego Polaka została już tak prześwietlona, że musiał za rządów PiS uciekać, by później za Tuska wrócić i kontynuować swoje kokosowe interesy. Książka po trzech latach podobno jeszcze się pisze i nie może być w niej niczego ponad to, o czym wszyscy wiemy. Kariera od  handlarza grzybami do milionera, pierwszy milion od tatusia, libijska pożyczka, francuski łącznik, Kadafi, KI Chemistry, złoto z Namibii, szkolony w Moskwie Murzyn – przedsiębiorca, Acron i Azoty. Warto jednak przypomnieć, że w czasie, gdy posłańcy – bukiniści nienapisanej jeszcze książki  poili wódką młodego redaktora Nisztora (bardzo niepedagogicznie panie były ministrze edukacji!), właśnie drukowała się inna książka, autorstwa  Krzysztofa Galimskiego i Piotra Nisztora "Cała prawda o katastrofie smoleńskiej. Kto naprawdę ich zabił?". Gdyby wtedy Giertych wykupił cały nakład, już dawno mógłby cieszyć się fotelem ministerialnym od wdzięcznego premiera i dziś nie liczyć, że wyprowadzi Sienkiewicza ze stołka, gdy wcześniej wprowadzał go do szkół.         
     
Analiza  politycznej drogi Romana Giertycha jako „konia trojańskiego”, o czym sam mówi: „To ja rozwaliłem rząd PiS-u. I jestem z tego dumny”, wyznaczonego dziś przez establishment do budowy koncesjonowanej prawicy zwalczającej Prawo i Sprawiedliwość,  a także jego obecne stanowisko w sprawie podsłuchów dowodzi, że pan mecenas relatywizuje nie tylko moralność i dobre obyczaje, ale też kodeks karny, bo jak Kali nagrywać, to dobrze, a jak Kalego, to już przestępstwo, za które dziennikarzy trzeba przeprowadzić „Wprost” do więzienia, wcześniej niszcząc ich finansowo. Zapowiada  więc pozew o 500 tys. zł przeciw tygodnikowi i doniesienie do prokuratury o złamaniu prawa przez Piotra Nisztora. Tylko zapomina, że jako obrońca Wojciecha Sumlińskiego, też bezprawnie nagrywał swego klienta  podczas spotkania w kancelarii, choć zapewniał, że jest wolna od podsłuchów. Dlatego możliwe jest, że nagrywajacych było dwóch i gdyby Nisztor połknął haczyk, mielibyśmy taśmy, ale opublikowane w Gazecie Wyborczej. "Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa" - pisze "Wprost" na okładce nowego numeru. Myślę, że się mylą. Giertychowi nie chodzi tak o pieniądze,  bo jego fabryka niewydanych książek to blamaż, jak o władzę i udowodnienie, że jest sprawnym adwokatem, który wybronił nawet Józefa Bąka, ale i tak przebiegłym, że można mu powierzyć nawet kontrolę ABW. Popełnił jednak sporo błędów szukajac haków na polskich miliarderów przy użyciu metod jawnie gangsterskich, przedstawiając Nisztorowi plan funkcjonowania swojej fabryki: „Ty będziesz pisał. A ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny”, naruszając być może i tajemnicę adwokacką, więc „support prawny” od  Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie może się skończyć. Co mu dzisiaj pozostało, prócz tego, że próbuje obrócić wszystko w żart? Niewiele. Nawet nie pomoże bycie na „ty” z premierem Tuskiem. Jego kariera polityczna i zawodowa dobiegła końca. Bo kto chciałby takiego adwokata, który narusza prawo i zdradza tajemnicę zawodową, i komu potrzebny taki polityk, który  publicznie mówi o moralności, a prywatnie uprawia szantaż. Na własne życzenie wypadł z łask i nikt po nim płakać nie będzie. Taki way of life.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 3893
Domyślny avatar

Basia

12.07.2014 10:33

wyjątkowo, ale to wyjątkowo paskudna postac z tego Romana Giertycha. Brzydziłam się kanalią jak latał do tefałenów zaraz po spotkaniu z Kaczyńskim i zdradzał szczegóły rozmów. Judasza przy romanie można jeszcze usprawiedliwic...
Magdalena Figurska

Magdalena Figurska

12.07.2014 11:16

Dodane przez Basia w odpowiedzi na wyjątkowo, ale to wyjątkowo

Miał rację Kaczyński, że go wywalił. Zobaczymy, co Rada Adwokacka wymyśli.
Serdecznie pozdrawiam
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

12.07.2014 11:18

Kombinuje jak wynajęty koń POd górkę ;-)
Domyślny avatar

Emilian Iwanicki

12.07.2014 23:44

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Kombinuje jak wynajęty koń

To już nie koń,to już tylko chabeta wyświechtana!
Domyślny avatar

taganka

12.07.2014 11:46

Pan Giertych być może nie naruszył prawa, być może nie naruszył też pod względem formalnym przepisów kodeksu etyki adwokackiej. Wydaje się jednak, że uczynił coś, co powoduje, że potencjalny klient nie może mieć do niego zaufania. A zaufanie do drugiej osoby, w tym i do adwokata, to takie coś co wewnętrznie odczuwamy i co nie da się zmierzyć, zważyć, ani nawet dostrzec przez pryzmat pisanych przepisów. A bez zaufania z potencjalnego klienta nie będzie klienta rzeczywistego.
Magdalena Figurska
Nazwa bloga:
Słowa w sosie ostro gorzkim
Zawód:
filolog
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 138
Liczba wyświetleń: 660,437
Liczba komentarzy: 702

Ostatnie wpisy blogera

  • Dyplomatyka i Łowy
  • Jak wykręcić numer „dobrej zmianie”? 
  • Piraci z Manhattanu

Moje ostatnie komentarze

  • Witam, specjalnie nie panowałam nad złagodzeniem słownictwa. Tak wyszło. Kobieca delikatność? Nieraz dosadne słowa szybciej trafiają do czytelników. Specjalnych złudzeń już też nie mam, a apel "…
  • Myślę, że to nie Błaszczakowi przeszkadzali. Jeśli on sam przywróci Kraszewskiemu dostęp do info tajnych, to będziemy wiedzieć wszystko. A w sondaże nie ma co wierzyć. Kto płaci, ten wymaga.…
  • Przejdzie, choćby przez przekorę HGW, która da im zgodę.Ale to już będzie inny marsz, niż ten, sprzed roku.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Dyplomatyka i Łowy
  • Piraci z Manhattanu
  • „Pamiętaj, dla kurwów nie śpiewaj!”

Ostatnio komentowane

  • , Paweł Rabiej  utrzymywał dobre relacje z Piotrem P.  :-) dobre a co na to Jaruś Duck .Myślę ,że WSI mając ich fajne nagrania może trzymać ich za lejce .Chorych na tą chorobę można dowolnie…
  • Dark Regis, Słusznie. Za szybko leciałem na obiad :) Już poprawiłem.
  • Dark Regis, Sprawa senatora Koguta jest o dziwo i paradoksalnie traktowana jako zdrada ideałów "dobrej zmiany", bowiem wiemy jak oceniono dużo gorsze wyskoki Piniora, jak wożą się z Burym, jak wygląda osądzanie…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności