Jestem marnym katolikiem. Wiem o tym dobrze. Lecz raczej dokładnie, jestem marnym katolikiem, jak to powiedział bodajże Terlikowski, "kościółkowatym". Znaczy się, cierpię na grzech nieposłuszeństwa i nie trzymam się zbyt mocno litery prawa.
Nawet mi to wytknęła pewna znajoma, osoba bardzo katolicka.
Zwracam się na przykład do naszego Pana i Ojca w pierwszej osobie.
Mówię do Niego : - słuchaj... . Czy ja bluźnię, gdy bardziej eksponuję moją miłość, niż wychowany szacunek i posłuszeństwo?
To moi drodzy nie są proste sprawy. Szczególnie dla kogoś takiego jak ja, który uważa, że miłość jest największym, wprost niewyobrażalnie wielkim darem, który od Niego otrzymaliśmy.
Niestety, niektórzy otrzymali więcej daru posłuszeństwa, niż daru miłości.
Nierówno Pan dzielił. Oj nierówno...
Ten krótki tekścik piszę po to, by podzielić się z wami moimi małymi wątpliwościami, a kto wie, czy nawet nie schizmą. Sprawdziłem u mojego ulubionego świętego Tomasza z Akwinu – na pewno nie herezją.
Otóż wspomniana znajoma, drwiąco i głośno mnie wyśmiała, że naszego Nowego Narodowego Świętego nazywam świętym Karolem.
Tak... wiem... Watykan nazwał go świętym Janem Pawłem II.
No i dobrze. Nie miano jest ważne, ale postać, która za nią stoi.
W mojej porannej modlitwie na dzieńdobry, gdy podchodzę do okna i się cieszę światem, dziękując Panu, za możliwość tego właśnie codziennego cieszenia się, już dawno włączyłem przywitanie i podziękowania, do świętego (choć od tygodnia) Karola. I nie mam tu na myśli świętego Karola Boromeusza z mojego ukochanego Mediolanu, czy czarnoskórego męczennika, świętego Karola Lwangę, spalonego na stosie.
Nie, mam na myśli "naszego" świętego Karola Wojtyłę.
Będę w tym względzie niepoprawnym katolikiem i nadal będę się modlił do św. Karola, a mózg za Panem natychmiast podsyła mi setki obrazów Karola Wojtyły i papieża Jana Pawła II.
Modlenie się : - święty Janie Pawle Drugi uważam za zubożenie postaci świętego o ten fragment Jego życia, gdy papieżem jeszcze nie był.
Przykro mi coraz bardziej, bo święty Karol lub oficjalnie święty Jan Paweł II, nie wywołuje już takich emocji i wzruszeń wśród katolików, jak za swego doczesnego życia. A ja czuję, że jest On ciągle żywy.
Bardziej tą jego świętość podkreślają te hieny cmentarne, co to się lansują przy nim, przy lada okazji, nawet wpychając się mu na kolana w samochodzie, albo pstrykając fotki smartfonem w Kaplicy.
Nie czujecie, że oni chcą nam go zawłaszczyć? Nam – wszystkim Polakom. Prawym patriotom.
Pisałem o tym : http://naszeblogi.pl/46023-nie-dajmy-zawlaszczyc-nasz-swiety .
A że ja nie popełniam schizmy, niech zaświadczy ta anegdotka:
***
Jako student polonistyki Karol Wojtyła stronił raczej od rozrywki i życia towarzyskiego. Któregoś dnia na drzwiach jego pokoju w bursie studenckiej koledzy umieścili “wizytówkę”: “Karol Wojtyła – początkujący święty”.
http://gosc.pl/doc/1943470.Karol-Wojtyla-poczatkujacy-swiety/5
Pewne sprawy są zbyt proste, a zarazem głębokie, by być dobrze przez wszystkich zrozumiałe.
Pozdrawiam
Pewnie, że tak....
Każdy ma swój własny pakunek.
Ale to zdanie zabrzmiało mi bardzo po żydowsku.