
I. Poprawnościowa cenzura
Sytuacja na Ukrainie odbija się od czasu do czasu na naszym prawicowym podwórku ciekawymi refleksami. Na przykład, z tego co pamiętam, „Gazeta Polska” po objęciu w 2005 roku stanowiska RedNacza przez Tomasza Sakiewicza wydrukowała felieton Kazika Staszewskiego, odrzucony wcześniej przez dodatek telewizyjny „Gazety Wyborczej”, bo Kazik przejechał się w nim po Kwaśniewskim. W efekcie Kazik zrezygnował ze współpracy z „Wyborczą”, a jego felieton ukazał się w „GP”. Był to wyrazisty symbol zmiany polityki redakcyjnej tygodnika, który u schyłku rządów Wierzbickiego staczał się w otchłań salonowszczyzny - obok powtórnego pojawienia się na jego łamach Rafała Ziemkiewicza, zwerbowania do współpracy Stanisława Michalkiewicza czy Waldemara Łysiaka... Któż to jeszcze pamięta?
Dziś natomiast „Gazeta Polska” cenzuruje tekst ks. Isakowicza-Zaleskiego, bo temu nie spodobała się obecność neo-banderowców na Majdanie i w majdanowskim rządzie „samostijnoj” Ukrainy. Wskutek tego ks. Isakowicz-Zaleski zerwał współpracę z mediami Sakiewicza. Takie to czasy – niegdyś „Gazeta Polska” mogła wydrukować autora ocenzurowanego przez „Wyborczą”, choć wiadomo było, że w szeregu spraw poglądy Kazika w dość znaczący sposób odbiegają od generalnej linii pisma, teraz sama cenzuruje zasłużonego, wieloletniego współpracownika, bo ten w jednej sprawie odstąpił od redakcyjnej ortodoksji. O zaleganiu z honorariami (to z kolei przez „GPC”), które w całości były przeznaczane na działalność charytatywną księdza Tadeusza nawet szkoda gadać. „Gazeta Polska” ta sama, ale już nie taka sama...
Oczywiście, nie ma obowiązku zgadzać się z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, któremu wątek post-rezuńskich sił w ukraińskiej rewolucji przesłonił szerszy kontekst tamtejszych wydarzeń, a przede wszystkim to, że Ukraina wyłuskana z rosyjskiej strefy wpływów w znaczący sposób ogranicza możliwość kontynuowania neoimperialnej polityki Kremla w odniesieniu do „bliskiej zagranicy” - ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Rozumiał to Jerzy Giedroyc, który z braku innych kart przetargowych otwarcie dowartościowywał w swej „Kulturze” ukraińskich nacjonalistów – mimo oburzenia licznych środowisk emigracyjnych. Nie oznacza to jednak, że problem renesansu ukraińskiego szowinizmu nie istnieje i obecnie nie ma doprawdy powodu, by w ramach jakiejś dziecinnej kokieterii tego nie zauważać, czy wprowadzać absurdalną cenzurę przekazu. W przeciwieństwie bowiem do czasów gdy Giedroyc formułował doktrynę ULB (Ukraina-Litwa-Białoruś jako bufor bezpieczeństwa między Polską a Rosją), mamy obecnie nieco więcej możliwości dogadywania się z Ukraińcami niż giedroyciowska historyczna „gruba kreska”. Szerzej pisałem o tym w tekstach „W pętach Giedroycia” i „Post-giedroyciowska dziecinada”, zatem nie będę się tu powtarzał. Zapraszam do lektury.
II. Sekciarstwo narodowców
W podobną pułapkę wąskiej perspektywy wpadli narodowcy – i nie mówię tu o różnych post-PAXowskich, peerelowsko-rusofilskich popłuczynach, tylko o zdominowanym przez endecką młodzież Ruchu Narodowym, który na naszych oczach popełnia spektakularne harakiri. Nie mam informacji na ile w szeregach RN czynni są ruscy szatani i jaki jest ich ewentualny wpływ na postawę młodych narodowców, ale uporczywe sprowadzanie sytuacji na Ukrainie do jednego tylko z nurtów politycznych (choć idącego wraz z pozostałymi na oligarchicznym pasku finansowym), nie najlepiej świadczy o realizmie, który wszak ma być wyznacznikiem odrodzonej formacji narodowej. Zamiast endeckiego realizmu mamy do czynienia z histerią, momentami wręcz powtarzającą kremlowską propagandę.
Czy liderzy Ruchu Narodowego nie zdają sobie sprawy jak to zostanie odebrane w kontekście historycznych uwikłań części endeckich środowisk dla których „realizm” bywał często usprawiedliwieniem dla zwykłej kolaboracji z sowieckim okupantem, a obecnie wiernopoddańczego rusofilstwa utopionego w panslawistycznym sosie? A tu z jednej strony mamy kultywowanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych, Marsze Niepodległości i wchodzenie w środowiska kibicowskie wśród których żywa jest tradycja insurekcyjno-niepodległościowa oraz antysowieckie i antyrosyjskie nastroje, a z drugiej – jazgot przeciw ewidentnie antyrosyjskiemu przebudzeniu Ukraińców, w którym RN chce widzieć jedynie odrodzenie banderowszczyzny. Toż to tak niespójne, że aż żal słuchać. Szkoda, bo renesans tradycji narodowej demokracji jest Polsce potrzebny, tymczasem liderzy formacji mającej owego renesansu dokonać miotają się od ściany do ściany niwecząc wypracowany w ostatnich latach kapitał zaufania. Powtarzam, nie wiem, czy jest to efekt działania moskiewskiej agentury w Ruchu Narodowym, czy po prostu jego działacze tak bardzo starają odróżnić się od PiS, że dostali od tego jakiegoś małpiego zacietrzewienia, ale efektem może być jedynie osunięcie się środowisk narodowych na powrót w polityczne sekciarstwo.
III. Błędne taktyki
Mamy zatem do czynienia z dwiema błędnymi taktykami. PiS, którego przedstawicielem jest grupa mediów „Gazety Polskiej” każe milczeć w kwestii recydywy banderowszczyzny i sekuje ks Isakowicza-Zaleskiego, którego spojrzenie mimo różnych wad pozwala zobaczyć kwestię ukraińską z innej perspektywy. Z kolei narodowcy chcą narzucić optykę sprowadzającą się wyłącznie do banderowskiego zagrożenia, co jak raz jest po myśli i linii Putina.
Tymczasem, sytuacja nie jest prosta. Ukraina – z szeregu powodów – wykonała korzystną dla nas woltę, którą warto i należy wspierać na miarę naszych możliwości. Jednak obecne są tam również siły nad którymi nie można ot tak sobie przejść do porządku dziennego. A już kompletną aberracją byłaby jakaś infantylna egzaltacja spod znaku „kochajmy się” i zadekretowana amnezja o polskiej hekatombie na Kresach. Pomijając już absolutnie podstawową kwestię, że jesteśmy winni pamięć setkom tysięcy ofiar, to zamiatanie pod dywan sprawy historycznych zaszłości i obecnego wybielania na Ukrainie ludobójców, byłoby polityczną głupotą. Tak jak nic nie ugrała Polska przymykając oczy na flirt tonącego Juszczenki z banderowcami, tak i obecnie nasze milczenie w tej sprawie może tylko utwierdzić radykalne siły na Ukrainie w przekonaniu, że można z nami wszystko.
A przecież wystarczyło wydać prosty komunikat w stylu: „Niepodległościowy zryw narodu ukraińskiego, prozachodni kurs obecnych władz ukraińskich oraz pragnienie wyjścia z rosyjskiej strefy wpływów oceniamy pozytywnie, gdyż jest to w polskim interesie. W tej materii Ukraina może liczyć na nasze pełne poparcie. Nie zapominamy jednak o przeszłości i w związku z tym niepokoi nas obecność sił politycznych nawiązujących do ludobójczej tradycji OUN i UPA. Wyrażamy w związku z tym nadzieję, że po ustabilizowaniu sytuacji władze Polski i Ukrainy zechcą rozwiązać dzielące nas problemy nie na zasadzie fałszywej „symetrii win”, lecz na gruncie historycznych faktów, zaś siły gloryfikujące zbrodniarzy znajdą się w politycznej izolacji, tak jak w innych krajach izolowane są ruchy nawiązujące do hitleryzmu”. Byłoby to uczciwe i zgodne z polską racją stanu postawienie sprawy. Czy naprawdę takie to trudne?
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Na podobny temat:
http://blog-n-roll.pl/pl/krajobraz-po-majdanie#.UyDMoM59BOg
http://niepoprawni.pl/blog/346/ukrainski-klincz
http://niepoprawni.pl/blog/287/ukraina-miedzy-scylla-charybda
http://niepoprawni.pl/blog/287/post-giedroyciowska-dziecinada
http://niepoprawni.pl/blog/287/w-petach-giedroycia
Jest to kłamstwo w stylu "Wybiórczej", zważywszy, że Jaceniuk nic wspólnego z banderowcami nie ma, a ponadto jest pochodzenia żydowskiego. Ks. Isakowicz doskonale wie co robił Nachtigal i wielokrotnie go dawał jako przykład banderyzmu. W danym wypadku nie chodziło więc tylko o opinie ale po prostu o kłamstwo wierutne, które miało uzasadniać opinię zrodzoną z nienawiści. Miłość do Rosji u Ormian jest wprost genetyczna. Czy mamy dlatego publikować bzdury i kłamstwa.
pozdr.
GG
pozdr.
GG
o prawdę, a nie wrzucanie wszystkich do jednego worka i określanie wszystkich jako banderowców. Tak robią Rosjanie, Kolesniczenko i ks. Isakowicz.
Poglądy księdza były znane, napisałem przecież co myślę o udawaniu, że ich nie ma i robieniu z ks. Isakowicza ikony GP.
Tak, histeria wołyńska. Po pierwsze nie 200 tys. Po drugie nakręcano specjalnie atmosferę z paleniem stodół, powodzią artykułów jak Ukraińcy nas mordowali, wszystko w celu wyborczym. Nie było żadnych materiałów historyczny ukazujących tło i przyczyny zbrodni. Mniej pisano o milionach zamordowanych przez Sowietów i Niemców niż o ofiarach Wołynia, który stał się głównym tematem. Teraz przyszło za to zapłacić.
Giedroyc nie negował rzezi wołyńskiej, tylko nie uważał, że to ona ma budować stosunki polsko-ukraińskie. Teraz się okazało, że ważny jest tylko Wołyń, akurat gdy Ukraina walczy o niepodległość. Ciekawa zbieżność.
tylko o to, że ks. Zalewski używa ofiar do walki przeciwko Ukrainie, w czym posiłkuje się agentami Moskwy wzorującym się na NKWD (Kolesnikow). W ten sposób ustawia się po stronie Moskwy i realizuje jej propagandę. To gorsze niż chamstwo, to zdrada naszego interesu narodowego. Nikt nie głosi miłości do morderców, a jeśli Pan stawia taki zarzut, tzn., że utożsamia Pan Ukraińców opcji niepodległościowej z banderowcami, co dowodzi złej woli.
O Wołyniu milczano przez tyle lat, również w III RP, że obecna erupcja emocji na tym tle jest całkowicie zrozumiała. To zawsze będzie niewygodny temat w relacjach z Ukraina, ale to nie powód, by stosować jakieś taktyczne uniki.
Nie pisałem, że Giedroyc negował Wołyń. Pisałem, że wyszedł do Ukraińców z ofertą - my nie rozdrapujemy przeszłości, wy tworzycie bufor między Polską a Rosją.
pozdr.
GG
Uważam opinię ks. Isakowicza za rosyjską propagandę prosto od jego przyjaciela i współpracownika Kolesnikowa z Krymu fotografującego się w mundurze NKWD. To nie jest inna perspektywa tylko kłamstwo. Inna perspektywa to rozważanie roli Swobody i jej negatywnego wpływu na ewentualny rozwój wypadków w przyszłości, skutki jej walki o świadomość Ukraińców i co będzie jeśli przegrają (kto ich wykorzysta) lub wygrają, itp.
Wrzucanie wszystkich do jednego worka to nie inna perspektywa. jeśli to ma być inna perspektywa, to wyobraźmy sobie, że jakiś Ukrainiec napisze o Polakach na podstawie ruskiej dezinformacji Mariusza Max Kolonko. To będzie inna perspektywa ukraińska o Polakach. TAK? Chce Pan tego jako dowodów na pluralizm i dyskusję. Proponuję tytuł: "Polacy maszerują zabrać nam Kijów". To przecież byłaby tylko inna perspektywa.
Prawdą jest natomiast, że PiS w pogoni za głosami rozkręcał histerię wołyńską ponad miarę i stąd ta sprzeczność teraz z poparciem dla Majdanu, a Sakiewicz robił z ks. Isakowicza symbol GP. Byłem temu przeciwny, gdyż wiedziałem czym to się skończy i do czego doprowadzą fobie ks. Isakowicza, kto go wykorzysta itp. i są jeszcze w necie głosy oburzenia na mnie za takie stanowisko.
Nie mam informacji czy i przez kogo ks. I-Z jest manipulowany, ale do tej pory nie dał się raczej poznać jako rusofil. A już na pewno nie w takim natężeniu jak np. niektóre środowiska narodowców.
"Histeria wołyńska" - tam zginęło ok. 200 tys ludzi. Napisał by Pan "histeria holocaustu"?
Przypominam też, że w tekście wyraźnie napisałem, że ks. I-Z zatracił szerszą perspektywę tego co dzieje się na Ukrainie, co nie zmienia faktu, że nad działalnością neo-banderowców nie można ot tak sobie przejść do porządku dziennego.
pozdr.
GG
2. Jest faktem, że w pewnym momencie ks. Zaleski zaczął kompletnie bezkrytycznie wklejać linki do czego popadnie, pisałem o tym
naszeblogi.pl/44908-na-litosc-boska-ksieze-zaleski
(Ale nawet wówczas nie formułowałbym zbyt daleko idących oskarżeń.)
Mam takie wrażenie, że ks. Zaleski chyba ostatnio ugryzł się w język.
3. Jeśli chodzi o podkręcanie całej sprawy i granie Wołyniem na poczet wyborów, to chyba nie jest trudno w ciągu kilkunastu minut zobaczyć w sieci, jak sprawy się mają.
4. Jeśli chodzi o możliwe działania agenturalne, to szukałbym ich przede wszystkim gdzie indziej: Przecież ci sami, którzy wychwalali Putina i "pojednanie z Rosją" (zapominali Giedroycia?), w imię "stosunków z Ukrainą" blokowali budowę pomników ofiar ludobójstwa dokonanego przez UPA (nagle sobie o Giedroyciu przypominali).
5. Powtórzę to, co już napisałem: to nie pamięć o zbrodni, tylko zakłamywanie prawdy o wydarzeniach sprzed siedmiu dekad sprawiło w konsekwencji, że historia jest dziś rozgrywana przeciw aspiracjom współczesnych Ukraińców.
naszeblogi.pl/44210-probanderowcy-vs-rosyjska-agentura
6. To, że sprawy aktualne i pamięć nie kolidują ze sobą, Ukraińcy, zwłaszcza ci o poglądach nacjonalistycznych rozumieją chyba lepiej niż Polacy (jeśli ktoś interesuje się tym bliżej wie, co wymyślili działacze ukraińscy w czasie ostatnich uroczystości w Sahryniu).
Ukraińcy zatrzymali odbudowę imperium rosyjskiego z czasów ZSRR, stanowiącego śmiertelne zagrożenie dla świata, a w pierwszej kolejności dla pribałtyków i Polski. Uświadamianie tego wymiaru ukraińskiego powstania i jego wagi dla naszego istnienie i bezpieczeństwa to dzisiaj imperatyw moralny każdego kto zdaje sobie z tego sprawę.