Putin napotkał opór. Cz. II

Najłatwiej poszło z "najweselszym barkiem" obozu socjalistycznego, z Polską. Gdy Putin wchodził na scenę polityczną, Resortowi akurat radośnie zarzynali medialnie rząd AWS, który po wyjściu z koalicji Unii Wolności (sic!) w niedostatecznym stopniu okazał się sterowalny. W dodatku wprowadził reformy, które, gdyby mogły być wdrażane i rozwijane zgodnie z programem, wzmocniłyby Polskę. Mogliśmy poznać skuteczność totalnej, zróżnicowanej targetowo nagonki medialnej, która stała się wzorem dla późniejszych: poparcie dla AWSu spadło do zera.

Do władzy powrócili jawni kolaboranci z SLD i PSL. Reform Buzka nie cofnęli, zrobili coś znacznie gorszego: popsuli je. Reelekcja moczymordy Kwaśniewskiego namaszczonego na następcę genseka jeszcze przez Breżniewa dopełniła obraz otumanienia Polaków przez media. Wszystko szło po myśli Putina, dopóki wojna o kasę i wpływy dwóch resortowych mafii, jawnej i niejawnej, zwana "aferą Rywina" nie zmiotła jednych i drugich kolaborantów ze sceny politycznej, odsłaniając bezmiar korupcji, przekrętów, nepotyzm, powiązania ze światem przestępczym i z... rosyjskimi służbami. Jednakże, nim jeszcze kurz opadł, dawny sowiecki agent, gen. Czempiński rozpoczął montowanie kolejnej atrapy UBekisanu pod roboczym tytułem Platforma Obywatelska. Kleił ją z pozostających w cieniu wojny mafii odwodów jawnych kolaborantów (Olechowski) i niejawnych (Tusk). Mało kto, jeśli ktokolwiek, dostrzegał resortowe kulisy tej operacji. Dało się w nią wciągnąć wielu przyzwoitych ludzi, którym PO jawiła się jako nowa jakość na polskiej scenie politycznej. Złudzenie wzmacniał Maciej Płażyński pozyskany tuż przed kampanią wyborczą dla PO jako "trzeci filar". Prawdopodobnie za późno o "trzecim filarze" pomyślano, bo PO wybory przegrała z Prawem i Sprawiedliwością., którego wyborców miał przyciągnąć Płażyński.

W kolejnej rundzie zwycięzcom wyborów wepchnięto w gardło populistyczne szczury kontrolowane przez UBekistan - LPR i Samoobronę i uruchomiono ponownie sprawdzoną w rozgromieniu AWS machinę medialnej nagonki z wykorzystaniem nieustających prowokacji szczurów i ulokowanych w PiSie śpiochów. Determinacja i tempo likwidacji WSI - zinstytucjonalizowanej agentury rosyjskiej, uruchomiły pełną mobilizację UBekistanu. Widząc skuteczność PiS w walce z patologiami, zaaranżowano starannie korupcyjny skandal z wicepremierem Lepperem w roli głównej, który do tej roli idealnie nadawał się. Było jasne, że korupcji nie przepuści nowo powstałe Centralne Biuro Antykorupcyjne wzorowane na zachodnich rozwiązaniach, stworzone i prowadzone przez rzadki u nas okaz państwowca, człowieka kryształowego, całkowicie oddanego Polsce, Mariusza Kamińskiego. Na wynik tych wielopoziomowych o różnym natężeniu, agresywności i perfidii działań nie trzeba było długo czekać. Postawienie zarzutów wicepremierowi musiało skończyć się rozpadem koalicji i przedwczesnymi wyborami, zaledwie po dwóch latach rządów pełnych sztucznie wywoływanej przez UBekistan szarpaniny i towarzyszącemu jej jazgotowi Resortowych w mediach.

Trzecia runda należała już do UBekistanu. Rozpoczęła się grubą ubecką prowokacją pod ochroną świeżo upieczonego marszałka Komorowskiego, a może nawet i z jego inspiracji, której celem była kompromitacja Komisji Likwidacyjnej WSI i w dalszej kolejności przywrócenie jej agentów na newralgiczne dla bezpieczeństwa państwa pozycje. Rozkręcona machina dyskredytacji PiSu nie została zatrzymana. Jej głównym celem uczyniono CBA Kamińskiego, które zdążyło zarejestrować i rozpracowywało szereg przestępczych uwikłań ludzi z pierwszych stron gazet w tym Kwaśniewskiego i jego otoczenia, oraz z najbliższego otoczenia Tuska i Komorowskiego. Największe działa wytoczono przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Uruchomiono przemysł pogardy i seanse nienawiści mimo braku najmniejszych przesłanek czy choćby pretekstów. Jakże aktualne stały się gorzkie słowa marszałka Piłsudskiego sprzed prawie wieku:

"Zapluty, potworny karzeł na krzywych nóżkach, wypluwający swoją brudną duszę, opluwający mnie zewsząd, nieszczędzący niczego, co szczędzić trzeba - rodziny, stosunków, bliskich mi ludzi, śledzący moje kroki, robiący małpie grymasy, przekształcający każdą myśl odwrotnie - ten potworny karzeł pełzał za mną, jak nieodłączny druh, ubrany w chorągiewki różnych typów i kolorów - to obcego, to swego państwa, krzyczący frazesy, wykrzywiający potworną gębę, wymyślający jakieś niesłychane historie, ten karzeł był moim nieodstępnym druhem, niedostępnym towarzyszem doli i niedoli, szczęścia i nieszczęścia, zwycięstwa i klęski".

Potworny karzeł prześladował Piłsudskiego wszędzie, ale nie był dominujący, wydobywający się z niemal każdego zakamarka przestrzeni publicznej, nie był to przekaz odbijający się niekończącym się echem wśród  milionów Zdezorientowanych przez Resortowych. O tym jak skuteczny okazał się przemysł pogardy, świadczy reakcja na prowokację Putina w czasie drugiej wizyty Prezydenta w Gruzji, która demaskowała przed światem łamanie przez Putina porozumienia zawartego z UE w sprawie Gruzji. Odbiór tego dramatycznego wydarzenia najlepiej oddają słowa Komorowskiego: "Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera." Donośny rechot lemingów nie pozostawiał wątpliwości co do  stanu ich umysłów.

To właśnie ten rechot przechylił szalę w kierunku ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej elity niepodległościowej przez Putina. Ten rechot zapowiadał, że bezkarnie będą mogły paść słowa "nic się nie stało", że oficjalne kłamstwa łatwo się przyjmą, że możliwe będzie obarczanie ofiar winą, a nawet bezczeszczenie ich ciał, że będzie pod krzyżem bal Tarasa i ubaw po pachy przy "zimnym Lechu" by dać odpór... modlącym się pod krzyżem smoleńskim na Krakowskim Przedmieściu. Okrągła rocznica ludobójstwa dokonanego przez siepaczy Stalina po zagarnięciu połowy Polski w pakcie z Hitlerem była ku temu doskonałą okazją z dwóch powodów. Po pierwsze z góry wiadomo było, że ściągną na uroczystość wszyscy, którzy imperialnym ciągotom Putina przeszkadzają najbardziej. Po drugie, zamach Rosjan w rocznicę ludobójstwa dokonanego przez Rosjan nie mieści się w głowie normalnego człowieka. Większość wyznawców pancernej brzozy nie sięga po dostępne materiały podważające oficjalną wersję właśnie z tego powodu: "to się nie mieści w głowie". Nie dopuszczają do siebie oczywistej myśli, że każda zbrodnia, jeśli nie jest popełniana w afekcie, planowana jest w taki sposób, by przypadkowemu obserwatorowi nie mieściła się w głowie. Od inteligencji tylko mordercy i jego inwencji zależy, jak skuteczny okaże się kamuflaż, bo przecież nie od hamulców moralnych. Morderca hamulców takich nie ma z definicji.

Od gruzińskiego testu lemigów szympansy Putina miały siedemnaście miesięcy na przygotowanie mordu. Remont samolotu, rozdzielenie wizyt, postawienie idioty na czele BOR, oddelegowanie do Smoleńska rosyjskiego agenta do przygotowania wizyty, wmanewrowanie w podróż jednym samolotem parlamentarzystów, dowódców wojsk, Prezydenta, wysokich urzędników państwowych, największych polskich bohaterów z przedstawicielami rodzin katyńskich i osobami tak zasłużonymi dla Polski jak Anna Walentynowicz na czele, to tylko część tych przygotowań.

W czwartej rundzie przestaliśmy istnieć. Zamiast elit mamy Imperium Otumańskie chodzących z GW pod pachą lub w kasku z  TVNu i rosnące w miarę odkrywania przez Zespół Macierewicza zatrważających faktów, zastępy uwikłanych w mord smoleński z kręgów rządzących, ze służb, z komisji badających przyczyny katastrofy, prokuratorów, śledczych, sędziów, posłów i senatorów PO/PSL/SLD blokujących powołanie międzynarodowej komisji, przede wszystkim zaś ludzi mediów szerzących kłamstwa i "ekspertów" fałszujących badania lub wspierających swoim autorytetem ewidentne kłamstwa.

Agentura rosyjska powróciła na newralgiczne dla bezpieczeństwa Polski pozycje. Trwa polowanie z nagonką na walczących o wolną Polskę i tropiących patologie i zbrodnie tak kryształowych ludzi jak Antoni Macierewicz czy Mariusz Kamiński, z mediów elektronicznych tych o największych widowniach nie wydobywa się już ani jedno prawdziwe zdanie o tym co się dzieje w Polsce. Klientyzm i korupcja karmią postępującą demoralizację, następuje rozkład państwa, niebezpiecznie zbliża się widmo bankructwa. Rezygnacja z prowadzenia własnej polityki i brak armii czyni z nas bezwolną masą, którą każdy może wydoić i sprzedać następnemu za butelkę wódki.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Sir Winston

21-02-2014 [23:23] - Sir Winston | Link:

Nie byłbym jedynie tak zdecydowany co do użycia słów "przestaliśmy istnieć", bo wciąż sądzę, że nie jest to stan ostateczny. W każdym razie nic bym nie robił, gdybym sądził, że już nas nie ma.

"Wydoić"? Tak to się teraz elegancko nazywa?

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Janko Walski

22-02-2014 [00:00] - Janko Walski | Link:

Co do "istnienia" to cóż, jeśli zsumujemy sondaże dla SLD, TR, PO, PSL i pochodnych, albo weźmiemy pod uwagę zaufanie do Komorowskiego po tym wszystkim co odsłonił mord smoleński, to można zwątpić.
Pozdrawiam,
JW

Obrazek użytkownika Sir Winston

22-02-2014 [10:15] - Sir Winston | Link:

Pełnią li tylko rolę "perswazyjną" (za "prof." Środziną). Lektura tekstu Grupa trzymająca sondaże (dostępnego w sieci) otwiera oczy.

Poważniejszy problem istnieje jednak z liczeniem głosów już w rzeczywistych wyborach. Musimy już TERAZ robić, co się da, żeby skorygować system: http://naszeblogi.pl/44425-krytyczne-bledy-liczenia-glosow-w-iii-rp-lista-niepelna. Stawianiem problemu musimy skłonić Prawo i Sprawiedliwość do zabrania się za to bagno.

A zaufanie do rezydenta wynika z oddziaływania propagandowego mediów. Dziś kruszymy ich monolit, odrzucając przekaz szczekaczek: NIE WŁĄCZAĆ, NIE KUPOWAĆ, NIE KLIKAĆ. Po odzyskaniu kraju bezzwłocznie trzeba będzie natomiast poprawić postępowanie w sprawach dotyczących pomówień prasowych (na wzór Węgier) i złożyć monopolistom rynku mediów propozycje naprawy sytuacji.

Na dziś najważniejsze jest oczyszczenie liczenia głosów z manipulacji.

Pozdrawiam!

Obrazek użytkownika Janko Walski

20-03-2014 [11:15] - Janko Walski | Link:

Pewnie tak, nie mniej jednak zakres "perswazji" podobnie jak fałszowania wyników wyborów ogranicza to, co określiłbym jako poziom totalitaryzmu, który czasami zbliża się do zera w krajach Zachodnich (np. rządy Republikanów w USA) i niezmiennie pozostaje bliski jedynce w krajach komunistycznych.

Fałszowanie rzeczywistości i poziom totalitaryzmu są ze sobą związane, posługując się językiem elektroników, sprzężeniem dodatnim. Gdyby tylko te dwa mechanizmy formowały życie zbiorowości, każdy system nieuchronnie prowadziłby do totalitaryzmu, a w skali globalnej do sytuacji trzech totalitarnych supermocarstw pozostających w stałym zwarciu ze sobą, którą genialnie przewidział i przejmująco opisał Orwell.

Dlaczego do tej pory tak się nie stało? Bo istnieje jeszcze jeden nie mniej istotny mechanizm: fluktuacje. Spełniają one tę samą rolę co sygnał losowy zabezpieczający przed wpadnięciem sieci neuronowej w fałszywy stan, albo potrząsanie worka z cementem, z mąką, gdy próbujemy odsypać w miarę dokładną ilość.

Obrazek użytkownika Janko Walski

20-03-2014 [11:17] - Janko Walski | Link:

Takim potrząsaniem, takim czynnikiem losowym mogą być skrytobójstwa, powstania i wojny, jeśli osłabiają dominującą siłę. Także kataklizmy, klęski żywiołowe, inne wstrząsające wydarzenia. Te nazwijmy je "przyrodnicze" mechanizmy jednak nie wystarczały, by wyeliminować totalitaryzm z życia zbiorowości. W długiej historii cywilizacji totalitaryzm zakwitał niezliczenie wiele razy w różnej skali i intensywności. Ponieważ z samej swej istoty prowadzi do zatrzymania rozwoju, w końcu przegrywał w konkurencji z krajami o mniejszym poziomie stotalitaryzowania. Co więcej, negatywne doświadczenia prowadziły do kształtowania się norm kulturowych mających w zamyśle zapobiegać degeneracji samoorganizacji zbiorowości. W dzisiejszym świecie są to wybory, które w założeniu miały wymieniać rządzących na lepszych. Warunkiem bezwzględnym funkcjonowania tego mechanizmu jest jednak wiedza wyborców o tym, co zrobili rządzący i jak to się ma do zapowiedzi oraz wiedza o tym, co krytykuje i proponuje opozycja.

To oznacza, że kluczową rolę w demokracji odgrywa możliwość dotarcia opozycji do wszystkich ze swoim przekazem! Oczywiście także rządzący powinni mieć taką możliwość, okazuje się jednak, że w krajach postsowieckich może być to problem, jeśli władzę przejmują siły zagrażające pokomunistycznym podszytym rosyjską agenturą sitwom.

Obrazek użytkownika Janko Walski

20-03-2014 [11:19] - Janko Walski | Link:

Sąd się wzięły? Obsługa PRLu nie została usunięta po 1989 roku. Pozostała zarówno w polityce jak i w gospodarce, nauce, kulturze, służbie zdrowie, szkolnictwie, wojsku, sądownictwie, w mediach, a nawet w służbach mających zapewnić nam bezpieczeństwo. Do tych dobranych starannie po czystkach w stanie wojennym,  dokooptowano "nieprawomyślnych", którzy wówczas nie zrozumieli mądrości etapu, ale wcześniej wysługiwali się nie najgorzej oraz wpływowych przedstawicieli ruchu Solidarność. Wpływowych znaczy takich, na których z różnych względów łatwo było wpłynąć.

Dzięki temu klimat PRLu został odtworzony we wszystkich dziedzinach życia.

Ale to dałoby się jeszcze wytrzymać. Najgorzej z masową akceptacją tego cyrku, także znacznej części tych, którzy wcześniej, w latach osiemdziesiątych PRL zdecydowanie odrzucili, a nawet to odrzucenie publicznie manifestowali, stając się niemal narodowymi bohaterami: Młynarski, Fedorowicz, Materna, Kora, Janda, Hołdys, Kociniak, Szumańska itd. Ci ostatni wnieśli wielki wkład w przemysł pogardy dla Polski i wartości w obronie, których wcześniej buntowali się. Utworzyli nawet komitet poparcia Komorowskiego, urządzając kilka miesięcy po potwornym mordzie smoleńskim niewybredne seanse nienawiści, szyderstwa i pogardy wobec ofiar mordu, ich bliskich i milionów Polaków, którzy nie mogli pogodzić się z tą zbrodnią i sposobem, w jaki została potraktowana przez rządzących.

Czy zdołamy z tego wyrwać się?

Obrazek użytkownika Franek_Kimono

22-02-2014 [11:34] - Franek_Kimono | Link:

Na całej okładce twarz A. Hoffmana i tytuł: "Hoffman zwolnił taksówkarza" i to wisi dziś na kiosku w oprawie za szybką, jak sądze do poniedziałku. Najważniejsza wiadomość ubiegłego tygodnia.

Obrazek użytkownika Janko Walski

24-02-2014 [22:13] - Janko Walski | Link:

po milionach zakutych łbów lemingów

Obrazek użytkownika Janko Walski

25-02-2014 [10:23] - Janko Walski | Link:

Jak donosi niezalezna.pl w opublikowanym na łamach duńskiej gazety artykule Jørgensen jednoznacznie stwierdza, że „brzoza nie mogła być przyczyną katastrofy polskiego samolotu z prezydentem na pokładzie, cztery lata temu, podczas lądowania w Rosji”. W rozmowie z „Ingeniøren” podkreśla, że jego analiza nie pokazuje co spowodowało katastrofę, tylko udowadnia że powody były inne, niż te opisane w raporcie komisji MAK. Duński inżynier przyznaje również, że nie odrzuca jednak możliwości zamachu i spisku.

"- Jeżeli ja miałbym za zadanie dokonać ataku na samolot tak aby wyglądał jak najzwyklejszy wypadek, to użyłbym ładunków wybuchowych na niskiej wysokości" – mówi w rozmowie z „Ingeniøren” Glenn Jørgensen.

Źródło: http://niezalezna.pl/52219-prz...