Trudno pisać o czymś innym, kiedy na ulicach Kijowa toczy się walka o wolność Ukrainy. Co więcej nawet należy ocenić postawę naszego rządu. Donald Tusk dwa dni temu mówił, że za sytuację na Ukrainie odpowiada i rząd i opozycja. We wtorek było to stanowisko rządu, główny przekaz w Internecie w sprawie Ukrainy.
Dziś kilka godzin szukałem wypowiedzi Tuska o Ukrainie z przed kilku dni, w której premier zarzucał opozycji na Majdanie, że jest tak samo winna jak rządzący. I nic nie ma, wyparowało! Dodawał jeszcze, że sankcje wobec dyktatorskich władz nie mają sensu. Ta zdumiewająca wypowiedż stawiająca na równi obywateli domagających się demokracji z dyktatorską władzą wywołała falę krytyki. Kiedy dotarło do świadomości pijarowców PO, że jest to wypowiedź ostatecznie kompromitują Tuska i jego politykę zagraniczną, wymyślili, jak ratować skórę i odzyskać inicjatywę. Kompromitująca wypowiedź znika z Internetu a Tusk występuje w sejmie. Oczywiście treść wystąpienia sejmowego jest skorygowana. Tusk potępia władzę i opowiada się za sankcjami. Proponuje także spotkanie wszystkich sił politycznych ponad podziałami w sprawie Ukrainy. Oczywiście media z zachwytem cytują Tuska i przedstawiają go, jako lidera obrony wolności demokratycznych na Ukrainie. Nikt nawet nie zająknął się, że szef rządu zmienił diametralnie zdanie zaledwie w ciągu kilkunastu godzin. Tymczasem z Internetu zginęły wpisy z poprzednim stanowiskiem Tuska a czytając doniesienia po debacie w sejmie, można odnieść wrażenie, że to Tusk jest najzagorzalszym zwolennikiem wsparcia walczących na Majdanie i to on wzywa Europę do sankcji.
Taka wolta i to z wymazaniem poprzednich wypowiedzi to ordynarna manipulacja i nowa cenzura!
Nie jest być może nawet najważniejsze, że Tusk zmienił zdanie. W końcu zdarza mu się to dość często. Ciekawe jest natomiast dlaczego? Można sobie wyobrazić, że poza analizami własnych sztabowców dostał po uszach od Angeli, która właśnie opowiedziała się za sankcjami. Ważniejsze jest dlaczego Tusk wypowiedział takie z pozoru nielogiczne brednie. Myślę, że kierowała nim obawa przed podobnym scenariuszem w Polsce wobec jego ekipy. Może boi się siłowego odsunięcia go od władzy przez naród. A być może także kierował nim strach przed zablokowaniem kont funkcjonariuszy reźimu?
Tusk od 10 kwietnia 2010r, wpadł w koleinę Jaruzelskiego. On i jego ekipa ma zbyt wiele na sumieniu aby nie obawiać się sprawiedliwego rozliczenia przez kolejne władze. I tak jak kiedyś Jaruzelski i jego otoczenie próbują znaleźć usprawiedliwienie dla ewentualnego użycia siły do utrzymania się przy władzy. Tusk używał już siły przeciwko przeciwnikom politycznym i zwykłym ludziom. Przypomnieć należy pobicia obrońców krzyża i oskarżenia pod ich adresem. Jednak dzisiejsza Polska to nie PRL czy Ukraina i kiedy naród powie Tuskowi – nie, to nic go nie uratuje. Cała ta sytuacja ukazuje, że Tusk już sam się zakiwał.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10964
a swoją dorgą, zdaje się, że merkel poszczuła tuska na janukowycza... czyli źle się dzieje i donek ma zadanie
wyciągnąć gorące kasztany z ognia rozpalonego przez merkel i putina wyciągać...
Merkel się wkurzyła to i polityka Tuska się zmieniła - jak humor i podejście niemieckiego Anioła. Tusk dziś gra o ładny europejski podnóżek od Angeli Merkel, bo ten stołek, o którym tak raz po raz się mówi to jak wydmuszka wielkanocna. A tak może się zasłuży. Najbardziej denerwuje to, że kto inny ryzykuje, pokazuje drogę, walczy a kto inny zbiera laury, bo się na końcu doczepił i najżywiej kiwał głową.