Nie, to nie jest żart. Nie jest to również prowokacja, choć dla tych którzy tego chcą, czemu nie, ani rodzaj desperackiego bon-motu, bo inaczej się już nie da.
Piszę o tym absolutnie serio.
Jeśli jest rzeczą oczywistą, że Jarosław Kaczyński nie tylko nie może, ale wręcz nie powinien startować w wyborach prezydenckich, bo jego powinnością jest kierowanie partią i ubieganie się o fotel premiera, tak powinno być sprawą bezdyskusyjną, że PIS musi wystawić swojego kandydata w turnieju prezydenckim.
A kto będzie najlepszym kontrkandydatem dla ulubieńca Moskwy, Berlina i wszelkich innych, możliwych, acz nie mających dobrych intencji wobec Polski stolic, oraz dobrodusznego, swojacko-kapralskiego brata-łaty, pieszczocha mediów i najbardziej ponurych zakamarków III RP, czyli Bronisława Komorowskiego, niż jego śmiertelny, wzbudzający u niego dreszcz, niemalże osobisty wróg?
Wzorcowe alter-ego, osoba na tyle nieprzejednana, że z całą pewnością nie zawaha się przed żadną konfrontacją poglądów i nie ulegnie naciskom "specjalistów", próbujących z III RP AD 2014 r. usilnie robić jakiś zachodni, wypacykowany cyrk demokratyczno-wyborczy.
Z kraju, w którym bandyci rechoczą nad sterującymi wszystkim walizkami pieniędzy i mejlami z kolejną listą poleceń od zagranicznych zleceniodawców, a nad wszystkimi unosi się wszechobecny, choć zawzięcie tłumiony medialnym dezodorantem, strach. Czasem nawet wydaje mi się, że chwilami akceptowany, jako "nieuniknione zło", przez opozycję.
Oczywiście, kandydat w trakcie kampanii wyborczej ogniskujący się właśnie na tym, co ów dreszcz u jego rywala wywołuje. Uporczywie na tym tle "dzielący Polaków" i cierpliwie pobudzający zapomniane ziarna refleksji u wszystkich wyborców, a jest ich w Polsce wśród mających prawo do głosowania prawie połowa, którzy do tej pory wybory olewają. Pokazujący tym, którzy mają wszechwładnej tchórzliwości dosyć, a zapewniam, że jest ich niemało, że są politycy, którzy o sprawach tabu chcą i potrafią mówić otwarcie.
O przeszłości "drogiego Bronka", o jego szczególnych związkach z WSI, z Aneksem do Raportu o rozwiązaniu tej sowieckiej organizacji, o Smoleńsku, o pozostałościach komunizmu w polskiej polityce.
Przydałoby się, żeby kilka miesięcy przed wyborami do księgarń, w możliwie jak największym nakładzie, trafiła książka w rodzaju "Resortowi politycy", zainteresowanie zapewnione.
Że bzdura, że się nie da, że zbyt duży elektorat negatywny, itd., itp.? A jakie były dotychczasowe efekty wystawiania osób obciążonych zerowym elektoratem negatywnym oraz równie zerowym zainteresowaniem wyborców - takich jak Bielecki czy Gliński?
Że słynnym, w specjalnie preparowanych zdjęciach, "szalonym" spojrzeniem zbyt łatwo straszyć odbiorców? Jest dokładnie na odwrót. Niech je eksponują, bo on tym spojrzeniem ma straszyć swoich rywali i wrogów, a u wyborców budzić wiarę w to, że jednak da się tych "niedotykalnych" przestraszyć i postawić do pionu.
Cała kampania powinna być właśnie oparta na strachu. Strachu pozostałości po PRL, obcej agentury oraz zwykłych kanalii i kreatur przed możliwością poniesienia konsekwencji swoich czynów. Przed człowiekiem, który tego rodzaju konsekwencje wobec nich symbolizuje. Takie widowisko na pewno więcej osób wśród obywateli do Macierewicza zachęci, niż odstręczy.
Istnieje oczywiście wpajany od lat, komu się tylko da, lęk przed ryzykiem jakiejkolwiek zmiany, przed "wojną z Rosją", "gniewem Niemiec", "niechęcią Brukseli", oraz taką czy inna pomstą lokalnego gangsterstwa. Oparty na symbolach, woskowych lalkach voodoo w rodzaju Jarosława Kaczyńskiego oraz Antoniego Macierewicza.
Tylko, że ten strach blokuje wsparcie dla wszelkiej, autentycznej opozycji i szanse na jakiekolwiek zmiany. Jego nie da się obejść, z niego nie da się ludzi wyleczyć. Nie ma na to środków ani czasu.
Jego można - moim zdaniem - złamać i pokonać wyłącznie próbą frontalnego ataku.
A do tego właśnie Antoni Macierewicz nadaje się znakomicie.
Jeśli komuś się wydaje, że to misja dla PIS samobójcza, że tylko zwiększy szanse na zwycięstwo Komorowskiego, nie powinien się tej kandydatury zupełnie obawiać i na przykład wstrzymać montowanie dla niego, dających mu znakomity pretekst do pokazywania kto się go boi, sejmowych komisji oskarżycielskich.
Dla PIS nie ma, moim zdaniem, innej, sensownej opcji. O ile oczywiście Antoni Macierewicz się zgodzi.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 14501
Myślę jednak, że PiS powinno zbadać za pośrednictwem solidnej sondażowni szanse Glińskiego i Macierewicza.
To ostatnie zmieni się już wtedy, gdy stanie do wyborów jako kandydat PIS na prezydenta, a jeśli w trakcie kampanii postawi na wstrząs i zburzenie układów, zaś jego polityczni przeciwnicy, drwiąc i szydząc, zaplączą się we własnej głupocie i w końcu zaczną się denerwować, pokazując strach (oczywiście o Polskę), "ich" Polskę, na co Macierewicz będzie zwracał wszystkim uwagę, może ruszyć - na co liczę - lawina.
Tak, to jest również rodzaj terapii, niech będzie że szokowej, jaką powinien sobie zaordynować także Jarosław Kaczyński.
Pozdrawiam
Szalom ma dla mnie jedną, jedyną zaletę - banowanie, dzięki któremu można sobie dobierać takich dyskutantów na blogu, którzy nie rzygają do żyrandola. Reszty i tak już prawie nie czytam.
A teraz będzie sentymentalnie, bo twój wpis nastroił mnie nostalgicznie. Bywali kiedyś pisujący w necie, którzy nawet z obelg potrafili ukręcić prawdziwy cymesik. Szkoda, że już nigdzie nie pisujesz, ale niech Cię Bóg broni traktować to co napisałem, jako zobowiązanie.
Pozdrawiam
Bo tak sobie pomyślałem o WTA Championship 2014 ...
Polska nie będzie wolna jeśli na jej czele nie staną wybitni przywódcy wyczuleni na rosyjską agenturę, tak jak nie powstałaby po 120 latach rozbiorów, gdyby Józef Piłsudski nie był na to wyczulony (rzecz całkowicie przemilczana w tym co trafia do szerokiego odbiorcy!). Wiedza ministra Macierewicza, prawość, inteligencja, zdolności przywódcze i organizacyjne, doświadczenie w pracy dla kraju na najwyższych stanowiskach, znajomość potężnego wroga i jego długich ramion, wreszcie oddanie Polsce to kapitał, którego nie wolno nam zmarnować. To nasza wielka szansa, to wielka szansa Polski.
Wszystkie nieszczęścia jakie dotknęły Polskę od czasów saskich mają swoje źródło w braku determinacji by najlepszych stawiać na czele Rzeczpospolitej. Nawet marszałka Piłsudskiego, po paśmie wiekopomnych sukcesów dzięki którym powstała Polska, pomniejszono specjalnie w tym celu skleconą małą konstytucją tak skutecznie, że nie godząc się na rolę figuranta odsunął się w cień.
Ale nie tylko wiara czyni cuda. Jestem przekonany, że Antoni Macierewicz jest w stanie wygrać prowadzoną w oparciu o badania socjologiczne niekonwencjonalną, poruszającą kampanię wyborczą, odwołującą się do przysłoniętych nieco w ciągu 20 lat wyobrażeń Polaków o Polsce, marzeń przechowywanych skrycie w PRLu i marzeń budzących się w nowych pokoleniach, potrzeby dumy z bycia Polakami nie tylko tych od początku niezgadzających się z filozofią ciepłej wody, niegodzących się na zmywaki i pracę u Chińczyków. Także młodych, wykształconych z wielkich miast którzy jak pokazują badania socjologiczne niekoniecznie są młodzi, niekoniecznie są wykształceni i niekoniecznie z wielkich miast, czyli do elektoratu PO, ludzi z obniżonym poczuciem własnej wartości. Z taką wizją Polski, stosując technikę kontrastu, także elektorat PO da się pozyskać, jeśli wyjść z przekazem "zostaliście oszukani przez tych, którym zaufaliście".