Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Pytania - Czy warto wyśmiewać islamistów?
Wysłane przez karlin w 20-09-2015 [15:58]
Proszę bardzo. Pod warunkiem, że uda się dowieść, iż dowcipkowanie z bandytów w większym stopniu rozładowuje stres, sprzyjając zimnej, chłodnej kalkulacji i racjonalnym decyzjom, niż "oswaja" zagrożenie (śmieszny to mniej groźny), prowokując do dalszej ucieczki w nierzeczywistość.
Dotychczasowe przyklady z euro, judeo i amerykańskimi elitami, od wielu, wileu lat już przecież dowcipkującymi sobie z wszelkiej religii, w tym z islamu, wskazują raczej na tę mniej zachęcającą do rechotu wersję.
Odreagowywanie raczej sprzyja pobudzaniu czegoś na kształ zbiorowej choroby dwubiegunowej. Szyderstwo jako jedyna broń, a właściwie narkotyk, po jednej, a kumulowanie strachu i wpychanie postrzeganego i pożądanego świata realnego w obszary obłędu, po drugiej.
Nawet, jeśli się niektórym ze świadomie wpychających wydaje, że robią to w ramach przemyślanego, genialnego planu. Oni go mają pod kontrolą dokładnie w takim stopniu, w jakim mają swój paniczny strach oraz faktyczną bezradność wobec tych, którymi próbują manipulować.
- Czy warto zacząć przygotowywać Polskę do wyjścia z Unii Europejskiej?
Tak, bo trzeba być przygotowanym na każdą sytuację. Na przyklad taką, w której to ktoś inny zacznie Polsce pisać scenariusz "wypchnięcia". Poza tym już chyba każdy widzi, że wybory scenariuszy dla Polski, jakich dokonują w UE faktycznie kierujący tą organizacją, nie tylko przestają się liczyć z polskim zdaniem. O tym każdy, w miarę przytomny wiedział od bardzo dawna.
One przestają Polsce przynosić jakiekolwiek korzyści. Krótko, długookresowe, zbilansowane z wszelkimi kosztami, co kto tylko chce.
Dalsze tkwienie w Unii nie daje już nam nawet pozorów, złudzenia bezpieczeństwa militarnego, a po nie tak dawnych deklaracjach Niemiec, wyraźnie zaznaczających, że nie będą w stanie przyjść nam z pomocą, oraz sprzeciwających się, żeby w Polsce powstały bazy militarne tych, którzy, być może, pomóc by nam chcieli, stało się już wręcz dla nas groźne.
Nie ma mowy również o bezpieczeństwie ekonomicznym. Otwarty rynek unijny oraz rozmaite, wspólne polityki to dla nas przez cały czas ujemny bilans wymiany handlowej, wypływ własności, zysków, dochodów i kapitału, a napływ jedynie monstrualnego zadłużenia. Oraz, w sferze politycznej i puibliczniej, promocja agentury, złodziei, kłamców oraz mafijnego bandytyzmu. Podobnie się dzieje w sferze "kultury", obyczajowości, edukacji, nauki itd. itp..
Ostatnią barierą, jaka runęła, a właściwie rozsypuje się w tej chwili, jest bezpieczeństwo osobiste obywateli. Rozumiane bardzo szeroko, a gruntowane na ostatecznym fundamencie, wysysanych z mediów, "świętego spokoju" oraz "ciepłej wody z kranu".
Tak, to nie będzie łatwe, chociaż nie niemożliwe. Odpowiednie procedury, po raz pierwszy zresztą w dziejach Unii, zawiera właśnie Traktat Lizboński. Z tymi, wszystkimi kosztami, jakie mielibyśmy ponieść, też bym nie przesadzał, bo interesy możnych UE, jakie mają w Polsce, są dla nich nieporównanie większe od tych, jakie mieli np. w Grecji. W związku z czym i chęci do ich narażania, jeśli się rzecz całą umiejętnie rozegra, mogą sprzyjać większej powściągliwości po tamtej stronie.
Największe i najmocniejsze bariery będą, jak sądzę, tutaj, w Polsce. Przez ponad ćwierć wieku dorobiliśmy się bowiem nie tylko finansowych i pozorowanych intelektualnie "elit", zajmujących się kultywowaniem bożka Europejskości, z jego nałożnicami w postaci "tolerancji" i "wielokulturowości", oraz rozrzuconym u jego stóp, nawozem cuchnących na setki kilometrów "idei". To jednak nie wszystko. Mamy już także co najmniej jedno pokolenie, wychowane w przekoananiu o niemożności realnego, a więc kosztownego i czasami, przynajmniej na początku, bolesnego, odrzucenia tego kultu.
Jednak debatę nad takim, ostatecznym rozwiązaniem, jak scenariusze naszego wyjścia z Unii, oraz tego, co powinniśmy robić w trakcie wychodzenia, a także po opuszczeniu UE, trzeba moim zdaniem podjąć, i to jak najszybciej. Zarówno w sferze publicznej, oraz w mniej eksponowanej, analitycznej.
A dla wszystkich, którzy się tego obawiają, wciąż na coś w związku z UE liczą, bądź uważają, że nie ma takiego scenariusza, w którym zyski dla nas przeważyłyby nad kosztami, mam jeszcze jeden koncept do przemyślenia.
Jestem przekonany, że jeśli jeszcze istnieje jakaś szansa dla Unii, nadzieja na przemianę tego molocha w coś rzeczywiście przyjaznego ludziom, państwom, ekonomii, bezpieczeństwu i prawdzie, to jedyna droga do tego wiedzie przez terapię szokową. I nasze wyzwanie, rzucone temu, co jest obecnie, może się do wykorzystania tej szansy przyczynić.
Przestańmy w końcu wyłącznie rechotać z krzywizny banana, wyszukiwać memy z hajlującym Schultzem, zakutaną w arabski strój Merkel, czy ryżą małpą na eurosznurkach, bo to może nas doprowadzić dokladnie do tego, do czego przywiodło zagraniczne "elity" nowoczesnego świata białych ludzi.
Zacznijmy myśleć na zimno, jak poważni ludzie i wyciągnijmy wreszcie wnioski, ktore się same narzucają. Zanim będzie za późno. Po 25 października może się nam bowiem trafić szansa na takie myślenie i działanie. A historia poucza nas, że trafia się ona Polsce i Polakom raz na kilkadziesiąt lat.
Komentarze
20-09-2015 [18:36] - Dorota M | Link: Dobrze, tylko co ze spłatą
Dobrze, tylko co ze spłatą zadłużenia? Czy to nie moze być batem na Polskę?
20-09-2015 [19:24] - TKJ | Link: Można spróbować 'zapłacić'
Można spróbować 'zapłacić' reparacjami niemieckimi za II WŚ - tego będzie sporo!
20-09-2015 [19:58] - karlin | Link: Do tego też warto będzie
Do tego też warto będzie wrócić, im dłużej Niemcy będą pieprzyc o "solidarności europejskiej". A ze spraw bieżących trzeba chyba będzie wystawić im rachunek za Nord Stream I i II. To są wymierne, przeliczalne straty dla Polski. I to nie tylko polityczne. Choćby opłaty za transfer gazu przez polskie terytorium na Zachód.
20-09-2015 [19:53] - karlin | Link: Na razie raczej jesteśmy w
Na razie raczej jesteśmy w stanie płacić długi, a gdy uporządkujemy sprawę ściągalności podatków (wedle raportu Międzynarodowego Funduszy Walutowego, spadła ona od 2008 r. o około 50 miliardów zł w skali roku, podkreślam roku) oraz opanujemy ucieczkę dochodów i zysków za granicę, będziemy je w stanie płacić na pewno.
Natomiast wszelkie ruchy w stylu "płacić natychmiast", albo "zaostrzamy politykę finansowa wobec Polski" będą oznaczały po prostu wypowiedzenie nam wojny gospodarczej, i muszą się spotykać z kontrą wobec podmiotów zagranicznych, działających w Polsce. Oni muszą wiedzieć, że to ich będzie kosztować.