
Awantura podczas spotkania promującego książkę Anny Grodzkiej
- Policja nie potrafi zadbać w wielu przypadkach o to, by nie było chuligaństwa - komentowała na antenie TVN24 całe zajście Anna Grodzka. - Wszyscy byliśmy przelęknieni. Nie wiadomo, czy ktoś, kto poważa się przeszkadzać innym, nie odważy się użyć siły – relacjonuje posłanka Twojego Ruchu. Nie zamierza jednak podejmować w związku z zajściem żadnych kroków. - Mam nadzieję, że tych ludzi wykluczy społeczeństwo – mówi. (wytłuszczenia moje)
„Tłukąc pięściami, tornistrem, kopiąc (...) Wrzeszczeli, ty zboczeńcu, ty cioto!" – wspomina swoje ciężkie przeżycia ze szkolnych lat Anna Grodzka. Transseksualna posłanka opisuje wstrząsające przeżycia z okresu kiedy była dorastającym chłopcem w swojej autobiografii pt. „Mam na imię Ania"„Już w drugiej klasie przekonałam się, że nie pasuję do chłopców, i nie umiałam sobie z tym poradzić"
Pamiętam, że zapytałam mamę, kto to jest pedał, bo chłopcy wołali tak za mną. Od tego czasu mama zabroniła mi nosić do szkoły moją ulubioną lalkę szmaciankę. W trzeciej klasie nawet dziewczyny, widząc, że chłopaki się ze mnie naśmiewają, straciły ochotę na rozmowy ze mną i na zabawę. Bolało!"
„Krystian wsunął ołówek pod spódnicę mojej szmacianej lalki Ani i charakterystycznie posapując, wsuwał i wysuwał ołówek, dźgając nim lalkę. Gdy chciałam mu ją wyrwać z rąk, Krystian się zamachnął. Za pierwszym razem trafił mnie w ramię, drugi cios był celniejszy – prosto w usta. Poczułam słodkawy smak krwi. Byłam wyższa od Krystiana o pół głowy, w ogóle byłam w klasie najwyższa.Dzięki temu wytrzymałam grad ciosów, aż któryś z napastników podciął mi nogi. Przewróciłam się i wtedy kilku moich kolegów zwaliło się na mnie, tłukąc pięściami, tornistrem, kopiąc... Wrzeszczeli, wymyślając mi niewybrednie: ty zboczeńcu, ty cioto!

CUD