Ukraiński klincz

Możliwa jest europejska integracja Ukrainy – i to bez udziału Moskwy, Brukseli i Berlina.

I. Gdy „tak” znaczy „nie”

Wszystko wskazuje na to, że na Ukrainie mamy do czynienia z sytuacją patową, albo też, stosując bliższą Witalijowi Kliczce terminologię bokserską – mamy klincz w którym pozostają obie strony konfliktu. „Majdanowcy” liczą na przepchnięcie przedterminowych wyborów pod wpływem społecznego nacisku, obóz Janukowycza natomiast bierze protestujących na przeczekanie, mając nadzieję na wypalenie się buntu i efekt „zmęczenia materiału”. Świat zaś, ze szczególnym uwzględnieniem Unii Europejskiej i kręcących tym interesem Niemiec, mimo rytualnych odgłosów poparcia dla „europejskich aspiracji” generalnie Ukrainę olewa, co rzuca pewne światło na upór z jakim forsowano zwolnienie Cierpiącej Julii z więzienia, co od początku sprawiało wrażenie warunku zaporowego - propagandowo nie do przełknięcia dla Janukowycza i stanowiącego zarazem dogodny pretekst dla storpedowania wileńskiego szczytu Partnerstwa Wschodniego.

Krótko mówiąc, albo Niemcy od początku nie chciały Ukrainy w Unii i związanego z ewentualną akcesją zakłócenia stref wpływów ustalonych w ostatnich latach między Berlinem a Moskwą, albo nie doceniły kalkulacji ukraińskich oligarchów, których reprezentantem i zakładnikiem jest Janukowycz. Partnerstwo Wschodnie natomiast od początku pomyślane było jako wieczysta poczekalnia, której zadaniem pozostaje trzymanie aspirujących byłych republik ZSRR za kordonem, jednak w taki sposób, by nie mówić im jednoznacznie „nie”. Mówi się zatem Ukrainie „tak”, tudzież „może”, ale w takiej formie, że oznacza to coś zupełnie przeciwnego.

II. Integracja bez Brukseli i Berlina

I tutaj jest zadanie dla Polski, która pozostaje chyba jedynym krajem żywotnie zainteresowanym ukraińską akcesją, a tym samym wzmocnieniem strefy buforowej odgradzającej nas od Rosji. Pozwolę sobie zatem naszkicować pewien scenariusz, do którego realizacji potrzeba wszakże tak wielkich pokładów determinacji po obu stronach, że na dzień dzisiejszy wydaje się być czymś z gatunku political fiction. Od razu dodam też, iż by urzeczywistnić to, co za chwilę Państwo przeczytają, zarówno Polska jak i Ukraina muszą odzyskać pełną podmiotowość i samodzielność w prowadzeniu polityki zagranicznej, która obecnie jest z wielu względów nader ograniczona – do tego zaś potrzeba wymiany władzy w obu krajach.

Otóż, jest możliwa pewna forma wciągnięcia Ukrainy do „świata zachodniego” - i to bez udziału najważniejszych europejskich stolic i unijnych struktur z operetkowym „Partnerstwem Wschodnim” włącznie. Integracji tej można dokonać na zasadzie stosunków dwustronnych, wykorzystując instrumentalnie nasze zakotwiczenie w UE. Już tłumaczę w czym rzecz. Wystarczy mianowicie szereg polsko-ukraińskich umów międzynarodowych znoszących istniejące obecnie bariery między oboma państwami.

Pierwszym krokiem powinno być obustronne zniesienie wiz, co już obecnie jest postulowane np. przez „Rzeczpospolitą”. Swoboda podróżowania bez biurokratycznych uciążliwości miałaby długofalowy efekt społeczny. Skoro byliśmy w stanie zrobić prezent Rosjanom w postaci umowy o małym ruchu granicznym z Obwodem Kaliningradzkim, to równie dobrze możemy podobny krok wykonać w makroskali wobec państwa, które potencjalnie jest naszym strategicznym partnerem w regionie.

Krok drugi, to umowa o swobodzie wymiany gospodarczej – bez ceł, ograniczeń inwestycyjnych (poza obszarami strategicznymi jak energetyka, kluczowa infrastruktura czy zbrojeniówka). Więzy gospodarcze mocniej integrują niż najszumniejsze polityczne „gesty”, czy „dobrosąsiedzka” gadanina.

Krok trzeci wreszcie, będący dopełnieniem dwóch poprzednich, to wzajemne otwarcie rynków pracy. Zaniepokojonym, że Ukraińcy masowo „ukradną” Polakom zatrudnienie przypominam, że oni i tak już u nas pracują w szeregu branż – zwłaszcza takich, do których Polacy się nie palą (np. budowlanka, rolnictwo, pomoc domowa). Dodam też, że np. gospodarka brytyjska zyskała na otwarciu się na pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej, zatem dlaczego nasza nie miałaby zyskać na otwarciu się na Ukraińców?
Kiedy już trzy powyższe posunięcia zostaną wykonane, to okaże się, że Ukraina w praktyce znajdzie się w Unii Europejskiej i to bez żmudnych negocjacji, warunków i traktatu akcesyjnego. Berlin, Brukselę i Moskwę należy zwyczajnie postawić przed faktem dokonanym. Warto by siły opozycyjne obu państw (czyli PiS i np. „Udar” Kliczki) już teraz zaczęły porozumiewać się między sobą w tej kwestii – najlepiej tak dyskretnie, jak tylko jest to możliwe, by Niemcy z Rosją nie zdążyły podjąć kontrakcji.

III. Wśród serdecznych przyjaciół...

Na zakończenie jeszcze kilka słów o rodzimych prawicowych „przyjaciołach” Ukrainy, którzy tak pragną jej dobra, że gotowi są za wszelką cenę nie dopuścić do tego, by znalazła się w „eurokołchozie” - nie bacząc na to, że alternatywą jest kołchoz euroazjatycki montowany przez Putina. Mam tu mianowicie wielki żal do naszych narodowców. I nie chodzi mi bynajmniej o patologicznych rusofilów spośród pogrobowców PAX czy innego „Grunwaldu”, bo po nich nie sposób spodziewać się czegokolwiek innego. Idzie mi o narodowców skupionych w Ruchu Narodowym, którzy wszak nie pałają miłością do Kremla i dotąd raczej nie zdradzali zaczadzenia jakimiś panslawistycznymi miazmatami. Sądzę raczej, że działacze ci na tyle nienawidzą Unii, że powodowani tą nienawiścią gotowi są zaprzepaścić strategiczne interesy Polski, a tym samym niezależnie od intencji działają na korzyść Putina i reaktywacji rosyjskiego imperium.

Wasza postawa, Panowie, szkodzi polskiej racji stanu. Osunięcie się Ukrainy w rosyjską strefę wpływów to wyrok na Polskę, jeśli zaś chodzi wam o Ukrainę niezależną tak od Wschodu jak i od Zachodu, to oddajecie się mrzonkom. Małostkowe wypominanie Kaczyńskiemu, że na kijowskim wiecu stał obok niego lider neo-rezunów ze „Swobody” świadczy wyłącznie o Waszym nieprzytomnym zacietrzewieniu (Jarosław Kaczyński, będąc gościem, miał narzucać gospodarzom kogo zapraszają?). Poza tym, skąd ta nagła troska o sąsiada? Troszczcie się o Polskę – ja mam gdzieś interes Ukrainy, obchodzi mnie interes narodowy Polski, a w tymże interesie leży Kijów związany z Warszawą, a nie z Moskwą. No i nader wszystko, Wasze fochy uzewnętrzniane przy okazji wydarzeń na Ukrainie nie mają nic wspólnego z tradycyjnym, endeckim politycznym realizmem.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:
http://niepoprawni.pl/blog/287/ukraina-miedzy-scylla-charybda
http://niepoprawni.pl/blog/287/post-giedroyciowska-dziecinada
http://niepoprawni.pl/blog/287/w-petach-giedroycia

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Freiherr

12-12-2013 [20:44] - Freiherr | Link:

Podzielam ten sposób postrzegania problemów z Ukrainą. Ale nie wierzę, że bez zmiany rządu w Polsce jest to możliwe. Tusk and Company nie odważy postawić się jednocześnie Niemcom i Ruskim. A sojuszników osłaniających im dupę nie znajdą. Do takiego działania trzeba mieć cojones Braci Kaczyńskich. A przecież u władzy mamy gdańskie kapłony.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

26-12-2013 [17:37] - Gadający Grzyb | Link:

Właśnie dlatego piszę w notce, że do urzeczywistnienia projektu niezbędna jest zmiana władzy ;)

pozdr.
GG

Obrazek użytkownika zawadiaka

12-12-2013 [21:00] - zawadiaka | Link:

tylko na początku wspomniałeś że aby do jakiegokolwiek porozumienia doszło potrzeba dwóch zainteresowanych stron. Mam poważne wątpliwości czy PiS robi cokolwiek po cichu i to tak po cichu że dowiemy siętego dopiero w tedy gdy rozlegnie się krzyk rozpaczy z Moskwy. Otóż śmiem twierdzić że ani PiS ani nikt inny nie myśli dzisiaj poważnie o działaniach - nazwijmy je - poziomych, tj. bezpośrednio pomiędzy Polską a Ukrainą itd itp. Dziś właściwie wszystkie kraje tzw. byłego bloku wschodniego działają na zasadzie każdy sobie rzepkę skrobie. Węgrzy, Czesi, Słowacy, nie wspominając o krajach bałkańskiech zajęci są... No własnie? Czym? Chyba próbami wykaraskania sięz tego w co zostały wepchnięte zaraz po obaleniu muru w Berlinie, czyli podobnie jak Polska. I nie widać w dającej się przewidzieć przyszłości żadnych realnych starań porozumienia. Z oczywistą szkodą dla wszystkich. A przecież jeśli spojżymy wstecz zobaczymy jak stosunkowo łatwo dawało się prowadzić (OK. - w każdym razie rozpocząć)działania w miarę prowadzące we własciwym kierunku, które realizował nasz prezydent Lech Kaczyński. Nie były to środki nadzwyczajne bo pochodziły wprost z elementarza zdrowego rozsądku i konsekwencji.
Zatem nasza sytuacja (wszystkich państw) jest w dużym stopniu uzależniona od zdolności kilku lub kilkunastu ludzi do zorganizowania się niezależnie od biur w Moskwie, Berlinie czy Brukseli. Jak widać możliwości istnieją tylko nie są wykorzystywane. Oczywiście nie liczę na obecnych rządzących w Polsce bo dają przykład jak najbardziej odwrotny.
c.d. poniżej

Obrazek użytkownika zawadiaka

12-12-2013 [21:03] - zawadiaka | Link:

Z drugiej strony pamiętam jak jeszcze na samym początku lat dziewięćdziesiątych gdy spotakałem pewnego Bułgara, który podziwiał Polskę i Polaków, który pytał mnie miej więcej tak: "No dobrze, w końcu udało się Wam obalić tych komuchów, ale czemu to tak długo trwało?" JA zdziwiony uniosłem tylko brwi, na co On powiedział: "Przecież wszyscy (w rozumieniu mieszkańców krajów pod butem Rosji sowieckiej) patrzyliśmy i czekaliśmy tylko na Was". Przyznam że mnie walnęło. Nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo ludzie w tzw Europie wschodniej liczyli na nas. I myślę że możliwe jest że oni nadal na nas patrzą i czekają, w tym i Ukraińcy. Może poza Węgrami.
Ukraińcy dali przykład desperacji nie pozwalając pogrzebać ostatniej nadziei na oderwanie się od bezpośredniej kurateli Mmoskwy. Ale nie wszyscy Ukraińcy i nie wszyscy Ukraińcy to Ukraińcy.
Ale oczywiście sam pomysł złamania monopolu Brukseli itp. byłby badzo pomocny obu stronom. Jestem za.
Zatem praca u podstaw i w swojej okolicy i w okolicy przyszłych zaprzyjaźnonych państw powinna iść pełną parą. Czy są chętni?

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

26-12-2013 [17:38] - Gadający Grzyb | Link:

No właśnie - pytanie, czy są jeszcze tacy, którym "chce się chcieć"...

pozdr.
GG

Obrazek użytkownika gorylisko

12-12-2013 [22:24] - gorylisko | Link:

to agentura na pasku rosyjskim i niemieckim, moim zdaniem to prusko-ruskie joint venture...
jakiekolwiek branie tych ludzi na poważnie to pakowanie się w kłopoty z agenturą i rusolubami
 

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

26-12-2013 [17:39] - Gadający Grzyb | Link:

Chyba w tekście daję dowód realistycznego osądu postępowania naszej neo-endecji...

pozdr.
GG

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

13-12-2013 [13:47] - NASZ_HENRY | Link:

Ukraina w UE ;-)

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

26-12-2013 [17:39] - Gadający Grzyb | Link:

Mniejsze zło - dokładnie.

pozdr.
GG