Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
11 Listopada – remanenty
Wysłane przez Mariusz Cysewski w 17-11-2013 [14:15]
W związku z tegorocznym Marszem Niepodległości powiedziano wiele. Nie jestem narodowcem, nie mam żadnego związku z organizacją Marszu, tu więc tylko moje trzy grosze – kilka wypowiedzi, które warto krótko skomentować.
Naród jako „bojówka nacjonalistyczna”, albo po prostu „bojówka”. Nie wiem czy ktoś poza bezpieką prowadzi rankingi liczebności demonstracji w Polsce, jeśli jednak Marsz Niepodległości nie jest pierwszy, to drugi na pewno; zresztą nie miejsce w tym rankingu decyduje o jego randze. Szacunkowe dane o liczbie uczestników bardzo są rozbieżne. Milicja moskiewska przyznaje się, że „Łącznie we wszystkich manifestacjach [w Warszawie] wzięło udział 66 tys. osób”[1] - a więc na Marszu Niepodległości 65,700 i z 300 osób na pozostałe imprezy warszawskie ;-)) – jednak danych tych nie trzeba brać poważnie. Mówią, że 50[2], 100 tysięcy, a nawet 450 tysięcy (!) Tak czy owak, łatwo domyślić się, że tak liczna demonstracja uwzględniać musi różne grupy społeczne, wiekowe, od 7 do 77 lat i generalnie ludzi różnie motywowanych. Można zgadywać, że dla sporej ich części nie była to nawet demonstracja antyrządowa bezpośrednio. Nie był to „marsz całego narodu” – to byłaby przesada – ale dość jednak zaawansowany w stronę reprezentatywności. Z całym szacunkiem dla narodowców – również, choć nie tylko za ten Marsz i generalnie za aktywizację Polaków - uczestnicy Marszu Niepodległości nie byli też wyłącznie narodowcami. I oto nie dla Żołnierza Wolności, nie dla TVN, a dla Piotra Skwiecińskiego ludzie ci - w liczbie minimum kilkadziesiąt tysięcy – stali się „nacjonalistycznymi bojówkami”; a nawet – bo propagandziści systemu pojęli już, że ich wyzwiska, w rodzaju „faszyści” dla nas mogą być tylko zaszczytnym wyróżnieniem – „bojówkami” bez dookreśleń[3]. Chciałbym wierzyć, że Piotrowi Skwiecińskiemu znowu – jak zresztą wielu innym – padło na mowę od czytania Gazety Wyborczej, co jest o tyle groźne, że przy najlepszych chęciach, nawet przy świadomości ryzyka, bezwiednie można przejąć tematy i semantykę wroga. Jednak teorię o naiwności Skwiecińskiego rozwiewają kolejne zdania, zwłaszcza to: Pierwszoplanowym wyzwaniem jest znaleźć sposób na efektywne skanalizowanie [powszechnego gniewu i odrzucenia systemu wśród młodych ludzi] przeciw rządowi. Otóż to jest myślenie ubeka. Oni już raz skanalizowali gniew i odrzucenie systemu. W roku 1989. Publikacja Skwiecińskiego jest cenna – zapamiętajmy te obelgi, kto jest kto, i kto chce nas „skanalizować”.
Michała Karnowskiego trudno ustawiać obok Piotra Skwiecińskiego; z jego oceną Marszu (przynajmniej tą tu cytowaną) – poza niedorzecznym dla mnie tytułem („Oblany test narodowców”[4] ???) zgodzić się łatwo, dlatego nie wiem, czy znów nie czepiam się słów. Tak jednak pisze: „Wydarzenia te [podczas Marszu] osłabią jeszcze bardziej intelektualne zaplecze narodowców, odpychają wielu możliwych sojuszników, niweczą szansę na wejście do poważnej politycznej gry. (...) Energia [Marszu] (...) powinna służyć wymuszaniu dobrej zmiany, a nie tylko dymieniu. Bo samo dymienie, bez przełożenia na rozsądny nacisk polityczny, władzy akurat służy. – Arcyracja, jeśli to rozumieć jako potrzebę urozmaicania form; ale racja zależy tu od treści, jakie nadamy tym okrąglutkim i ładniutkim pojęciom. Osobiście mam nadzieję, że „narodowcy” (i wszyscy inni) nadal, tak jak teraz, będą odrzucać „wejście do poważnej politycznej gry” i nie zażyczą sobie „przełożenia na rozsądny nacisk polityczny”.[5] Trzeba dyktować reguły walki własne, a nie bezmyślnie przyjmować cudze. W Polsce od zawsze bowiem nader względne są pojęcia takie, jak „nacisk polityczny”, „polityczna gra”, „rozsądek”. I najbardziej względna - tej „politycznej gry” „powaga”.
Jeszcze trudniej z Piotrem Skwiecińskim zestawiać Piotra Lisiewicza, który zwykle – przynajmniej dla mnie – pisze celnie i nie owija w bawełnę. Przy okazji Marszu 11 Listopada wdaje się jednak w apologię pomysłów rocznicowych PiS chyba jednak przesadną[6]. Tu jednak nie będzie o tym (przynajmniej nie bezpośrednio). Powiada Piotr Lisiewicz:
„Moskwa” – przy całej mej wrogości – nie za wszystko na świecie jednak odpowiada, np. nie odpowiada jeszcze za pogodę ;-)) ani za „nacjonalistyczne szowinizmy”. Nacjonaliści małych krajów sąsiadujących z Moskwą siłą rzeczy próbowali ułożyć jakoś z nią relacje. Mnie też irytuje dorabianie Dmowskiemu z lat 1902-1917 gęby niepodległościowca; ale tylko trochę irytuje, bo może nie o dorabanie gęby tu idzie, a przewartościowanie - "politykę historyczną" ;-)) - otwarta jest bowiem kwestia, na ile „narodowcy” dzisiaj dziedziczą te idee. Lub choć o nich wiedzą. I właściwie które. Niemniej trzeba uczciwie „nacjonalizmom” przyznać choć tyle, że to nie „Moskwa” powołała je do życia. To samo dotyczy islamskiej irredenty, zjawiska o skali światowej. Muzułmańskiej Wiosny Ludów. Na jej treść nie tylko Moskwa, ale i Czeczeńcy nie mieliby wpływu. Ale i nie dziwmy się, że gdy pojęli, że zostali sprzedani, że „świat” palcem nie kiwnie, że zepchnął ich w otchłań – uznali że jak Kuba Bogu…, że psu im na budę Europa, kultura zachodnia, uniwersalne idee społeczne (sic) i łaskawiej spojrzeli na błędnych-wędrownych rycerzy, bojowników światowej islamskiej irredenty, co choć potrafią umrzeć pięknie. I w ten sposób – piękną śmiercią - przekazać w przyszłość dziedzictwo tego małego, sprzedanego, bezbronnego kraju. Trudno powiedzieć, czy i kiedy Czeczenia się odrodzi, ale jeśli to nastąpi, to będzie miała twarz Basajewa. A nie Kadyrowa. Dziwne, że muszę to tłumaczyć to akurat w Polsce ;-)) choć prawdą jest że tylko w Polsce Targowica jest zjawiskiem ponadczasowym, że odradza się prawie zawsze.
11 listopada to część tego schematu. Świat usłyszał, że Polacy zwalczają Rosję, bo są nacjonalistami i nie lubią obcych.To, co „świat” „usłyszy” będzie miało jeszcze mniej wspólnego z rzeczywistością niż wirtualna rzeczywistość Gazety Wyborczej; wpływu na te treści nie mamy. I przecież nie jest to nic nowego od co najmniej 1772 r. Caryca zapłaciła Wolterowi za to, co ten… „słyszy”.[7] NB. również z tego powodu – choć nie tylko dlatego - nie ma żadnego „świata”. Miałby mordę prostytutki-Woltera.
To my jesteśmy świat.
Skoro mowa o prostytutkach, pochwała rozbiorów w Gazecie Wyborczej na 11 Listopada świadczy najlepiej o korzeniach tych antypolskich ekstremistów. Dodatkowo najnowszy adres wiernopoddańczy Seweryna Blumsztajna oddaje własnymi słowami istotę pomysłu na Polskę Targowicy z przynajmniej 1791-1792 r. Targowicę demonizujemy, i słusznie, jednak demonizacja i emocje utrudniają zrozumienie tego ich pomysłu, z jego semantyką, systemem antywartości, itp. – a te przecież w historii Polski ostatnich 250 lat obecne są stale i Blumsztajn prochu tu nie wymyśla. Najkrócej mówiąc, Targowica postanowiła sprzymierzyć się z Moskwą, by wspólnie z nią osiągnąć swe cele odrzucane przez naród polski. Który przy okazji określiła jako wrogów złotej wolności, zwolenników absolutyzmu itd. -i doprawdy wszystko jedno, jak ich określiła; określenia te są wymienne - a nawet i to, jakie cele właściwie miała osiągnąć. Żaden z Blumsztajna Szczęsny Potocki, a tym bardziej Wolter już nie będzie, ale i on wpisuje się w tok myślenia z roku 1791 powiadając tak:
Wolter:
„Armia [rosyjska] zjawiła się jedynie w celu opieki nad dysydentami w razie, gdyby ich chciano gwałtem zniszczyć (…) Miast pustoszyć, wzbogacała kraj: będąc tam dla opiekowania się tolerancją.”
Co do spalenia budy ruskiej. Okazało się niestety, że spłonęła nie ta ;-)) Każdy z nas zdążył wyrobić sobie zdanie na ten temat (w tym co do możliwości prowokacji, zresztą tu nie najważniejszej). Widzieliśmy też wszyscy teatrzyk pozorów, w którym prawdziwe było jedynie kolejne upodlenie funkcjonariuszy Nazi Polszy „przepraszających” swych właścicieli. W całym tym wydarzeniu znowu jakoś umknęło wszystkim to, że eksterytorialność ambasady formalnie zaczyna się za bramą, ogrodzeniem, etc. – i w żadnym razie nie obejmuje ustawionej przed tym płotem budy. Buda służy za schronienie milicjantów etnicznie polskich, formalnie nie podporządkowanych wszak jeszcze ambasadorowi. Za co więc Główny Żyrandolowy przeprasza swych suwerenów? Za to że spalili mu – albo spalił sobie sam, przez prowokatorów – jakąś budę?
Jaka buda, takie i żyrandole, i taki żyrandoli nadzorca.
Kontakt: tel. 511 060 559
[email protected]
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com
Komentarze
17-11-2013 [15:11] - zdzichu z Polski | Link: ciekawe
jak by się rozwinęla sytuacja za domniemanych rzadów Kaczyńskiego - wiem wiem to nawet nie political fiction a wręcz fantasy, ale każdemu wolno marzyć.
Palenie ruskich bud i robienie ognisk z sztucznych kwiatów będzie sie spotykać z powszechna aprobatą ministerstwa spraw wewnętrznych? Policjanci dostaną nakaz nadstawiania drugiego policzka gdy w pierwszy oberwą komieniem od patriotycznie nastawionego kibica? Za spuszczenie łomotu homosiowi rząd nadawać będzie tytuły Obrońcy Wiary?
Jak widzisz to Panie Mariuszu?
17-11-2013 [17:26] - Mariusz Cysewski | Link: Nie jestem z PIS, sceptycznie
Nie jestem z PIS, sceptycznie traktuję możliwości a nawet chęci PIS - więc to nie jest pytanie do mnie.
A gdyby w Polsce było jednak normalnie (słusznie, pomarzmy sobie) to, po kolei: z budą możliwości jest wiele. Rząd będzie organizatorem, współorganizatorem, albo gospodarzem rzeczywistym (=przyjaznym) MN, więc może wywrzeć wpływ na planowaną jego trasę tak, by nie przebiegała pod ambasadą sowiecką, to raz. Chociaż to nie jest pożądane, bo trasa MN właśnie tam powinna przebiegać. Dwa, skoro powinna przebiegać akurat pod ambasadą, to buda przed akurat nią musi być niełatwopalna, albo by wręcz ambasda otoczona była bunkrami i zasiekami (co ma wymiar fotogenicznego symbolu) - choć to też nie jest pożądane; bo dobrze by akurat pod tą ambasadą czasem jednak jakaś buda spłonęła. Dlatego - trzy, i to chyba jest najlepsze: może w takim razie w ogóle nic tam nie stawiać. Albo stawiać, ale z przeznaczeniem z góry do spalenia przez przyszłych demonstrantów. Naturalnie za spalenie takiej budy żaden Polak nie może przepraszać Moskali, choćby tylko dlatego, że ich eksterytorialność zaczyna się za ogrodzeniem, a ewentualne komentarze Moskwy - tak jak ich wypowiedzi o polskich rzeźbach - powinny spotkać się ze spokojną, ale stanowczą reakcją rządu. Przy tej okazji rzecznik rządu mógłby uprzejmie i obszernie wyjaśnić przyczyny emocji polskich demonstrantów, a wypowiedzi te stać się przedmiotem polityki informacyjnej państwa kierowanej też na zewnątrz; chodzi o to by Moskali doprowadzić do stanu w którym będą żałować, no może nie za te przyczyny emocji polskich demonstrantów - nie łudźmy się - ale za to, że wogóle zareagowali, że dali Polakom ważne punkty polityki informacyjnej kierowanej na zewnątrz. - Co do tęczy, oczywiście nie powinna stać tam gdzie ją nam wystręczyli Moskale. W tym miejscu jest tylko antychrześcijańską prowokacją. Przyszłe władze miasta ją rozbiorą. Co do "oberwania kamieniem" przez policjanta od kibica, to niby czemu miałby "oberwać"? Rząd będzie realizował aspiracje Polaków, a nie innych państw względem Polaków, więc Polacy będą policjantów szanować. Porównaj ze stanem obecnym gdy i brak szacunku, i walki z "policją" (milicją) są nieuniknione. Usunąć trzeba przyczynę - antypolskie państwo - a nie biadać nad symptomami. Pozdrawiam
17-11-2013 [17:41] - zdzichu z Polski | Link: przyjmując to co Pan
napisał mozna stwierdzić że nie ma na tym padołe łez kraju dobrze rządzonego.
Znaczy sie była Rosja sowiecka i niemcy hitlerowskie gdzie przebieg manifestacji określał rząd, gdzi nikt kamieniam w policjanta nie rzucał i gdzie palono to co palić nakazywał porządek społeczny.
albo Pana plany co do rozwoju nasego kraju wedle Pańskich zamysłow są delikatnie mówiąc odjechane, albo jest Pan od wielu lat na wewnetrznej emigracji.
17-11-2013 [18:36] - Mariusz Cysewski | Link: Proszę nie stawiać znaku
Proszę nie stawiać znaku równości między sowiecką Rosją i Niemcami hitlerowskimi a przyszłą niepodległą Polską. Niepodległa Polska to nie instrument czyjegoś dyktatu, panowania, władztwa, rozboju, a "jedyna swobód rękojmia" (tak to ujęto w manifeście Sejmu z 1830 r.) A tamte - wręcz przeciwnie. Nasz z nimi spór to spór światła z ciemnością, nie ma tu żadnej równorzędności.
W Sowdepii i Szkopii w policjantów nie rzucano kamieniami z powodów innych niż w przyszłej Polsce. Znów, proszę nie utożsamiać strachu z szacunkiem.
G. Bonello, sędzia ETPC: W społeczeństwie demokratycznym autorytetu nie zrzuca się już na spadochronie; autorytet rodzi się z konsensusu, rośnie przez akceptację, a realizuje w zgodzie. Na szacunek wladza musi zasłużyć; nie zdobędzie go pogardą dla prawa. Niewielki będzie szacunek dla takiej władzy, której roszczenia wynikają z arogancji, a oparte są na nadużyciach. To cytat z jednego z wyroków ETPC uznającego Nazi Polszę winną naruszenia praw człowieka.
W jednym może mieć Pan rację: nie wiem czy to jest etyczne by rząd sobie planował, co ma się wydarzyć na demonstracjach. W końcu mają być spontaniczne ;-)) Postępowanie przyszłego rządu ma być i etyczne, i nawet honorowe. Pewnie dziś brzmi to jak "odjechane", ale nie przejmuję się takimi etykietami. Lepsze odjechane niż niskie, małe, głupie, etc.
17-11-2013 [18:57] - zdzichu z Polski | Link: ja prosze Pana nie stawiam
żadnego znaku równości tylko, wybaczy Pan, uważam że snuje Pan utopijną opowieść. W państwie takim jak II RP dochodzilo do owiele bardziej spektakularnych dewastacji, ataków, walk kibiców, etc niż w III RP. Jedynym systemem w ktorym całe społeczeństwo tańczy walczyka wraz z rządem jest społecczeństwo poddane uciskowi totalitarnemu, albo spoleczenstwo oglupione, czyli takie jakie wedle Pana chce zrobic z Polaków tz salon wraz z PO. SLD TR.
17-11-2013 [23:43] - Mariusz Cysewski | Link: Zgadza się, dochodziło wtedy
Zgadza się, dochodziło wtedy też do WALK (zbrojnych) wojska z ludźmi, a nawet do szarż kawalerii na tłum (Kraków 1923 r.) Wcale nie idealizuję II RP. Ale była państwem niepodległym, została zamordowana, stąd siłą rzeczy jest punktem odniesienia, a zarazem punktem wyjścia. A co do punktu odwrotnego, czyli punktu "dojścia", to też siłą rzeczy musi być idealizowany. Proszę zajrzeć do monologu Kordiana (akt III) i zobaczy Pan jakie punkty wyjścia i dojścia widział Słowacki; niby można się śmiać, bo są szczytem naiwności - a jednak Słowacki był motorem paru pokoleń Polaków (np. Legionów), pokoleń bardzo ważnych, którym udało się przesunąć bardzo nasze punkty wyjścia i dojścia. Zawsze też będą ludzie co określać będą kolejne "punkty dojścia" i przeszłe/przyszłe stany idealizowane. Takie życie. I bardzo dobrze. Pozdrawiam
18-11-2013 [00:34] - zdzichu z Polski | Link: mam nadzieję że zrozumiał mnie Pan właściwie
Nie gloryfikuję podobnie jak Pan IIRP aczkolwiek jet ona pewnego rodzaju punktem odniesienia również dla mnie.
Jest po prostu przykladem siły narodu i zaprzeczeniem funkcjonujacej i propagowanej teorii o naszym braku konsolidacji i braku umiejętności wykorzystania sytuacji czyli cwanictwie - cwaniactwo to cecha niezwykle pożądana w życiu narodu.
Nie chce mi sie wracac do Słowackiego, nie chcę udawac na potrzeby rozmowy, że mam Kordiana w małym paluszku.
rzecz jest w tym że o relacjach władza - ulica w szeroko rozumianym pojeciu tak naprawdę ani rzad ani ulica nie decyduje. Decyduje tz City i zarządzane przez nie media. Obojetnie czy to w Polsce czy w USA czy w Chinach.
Ale abstrahujac od tego.
Wolę Państwo Polskie wyglądające na ulicach tak jak 11 listopada, nie demonizujmy że działy sie sceny dantejskie, niz państwo w którym spoleczeństwo wraz z aparatem ucisku i przemocy pali to co wspólnie ustaliło.
17-11-2013 [15:28] - fritz | Link: Cytat: "Skoro mowa o prostytutkach,
pochwała rozbiorów w Gazecie Wyborczej na 11 Listopada świadczy najlepiej o korzeniach tych antypolskich ekstremistów."
*** Wyjatkowo celnie.
W rzeczywistosci wszystkie tekstu publikowane przez extremistyczne i rasistowskie antypolskie media (Polacy sa przesladowni za to, ze Polakami sa) i srodowiska powinny zaczynac sie od slow: W rasistowskim antypolskim aurtykule... Czy tez: Antypolska gazeta... Mozliwosci jest pare, ale wszystkie cytowania czy omawiania tekstow, audycji z tych mediow antypolskich, powinny sie zaczynac od slow wskazujacych na polakofobie tych srodowisk.
17-11-2013 [15:36] - xena2012 | Link: milicja moskiewska doliczyła się
66000 maszerujących łącznie we wszystkich imprezach.Tylko dlaczego to właśnie ona liczyła? Co ich to moze obchodzić? i czy my liczymy manifestujących w Rosji czy innych krajach ?
18-11-2013 [11:21] - fritz | Link: Z innej beczki. Wskazuje pan na Skwiecinskiego.
Czytam rownier portal wPolityce.
Po objeciu szefostwa przez Pyze stwierdzam w ostatnich miesiacach obnizenie poziomu i zmiane lini politycznej.
Przyklady.
1. Wczesniej, znaczy przed Pyza, wPolitye przytaczajac jakis antypolski artykul cytowala wypowiedz i odrazu, innym drukiem komentowala. Czytelnik nie byl wystawiony na antypolska propagande; komentarz pokazywal nonsewnosc wypowiedzi.
Teraz jest b. czesto tak, ze antypolski tekst jest drukowany de facto bez zadnego komentarza. Brak komentarza oznacza akceptaje a w wPolityce przejmuje funkcje slupa do szerzenia antypolskiej propagandy.
2. Jednoznacznie pozytywna proniemiecka interpretacja artykulow z niemieckiej prasy, rowniez o charakterze antypolskim. Przy tym jest ciekawy dualizm: niemieckie artykuly sa rowniez przedstawiane przez Stanislawa Sierdzkiego (mam nadzieje nazwisko korrket podalem ) i przez Zespol w Polityce. Artykuly Sieradzkie sa b. dobre, Zespolu katastrofalnie zle, znaczy pisane jakby na zamowienie niemieckiej agentury. Czasami pisza dokladnie na ten sam temat: roznica jest wrecz groteskowa na korzysc Stanislawa.
Innym przykladem bylo omawianie serialu nazi ojcowie, nazi matki. Material fotograficzny glorifikowal niemieckich zbrodniarzy.
Jeszcze innym jest propaganda na korzysc politykow, ktorzy w przeszlosci postepowali haniebnie, zlamali wszystkie zasady etyczne. Np. politykow z PJN: Bielan ostatnio. Ci politycy powinni byc pariasami dla niezaleznych mediow; jest wrecz przeciwnie: byli w wPolityce nagradzeni.. co znaczy w wPolityce popiera haniebna zdrade.
3. Cenzura. Przedtem zdarzala sie rzadko, teraz wrecz szaleje, wycinane sa dobrze napisanie pro polskie komentarze. Czy tez komentarze krytycznie odnoszace sie do Niemcow.
4. To wszyskto jest niepokojace. Widze 3 mozliwosci. 1. Pyza skreca na wlasna reke w wPolityce, 2. Pyza nie daje sobie rady z prowadzeniem i antypolskie wtyczki w wPolityce zmieniaja kierunek. 3. jest to za zgoda Karnowskich, w co uwierzyc byloby ciezko.
Pytanie: czy pan rowniez to skrecanie w wPolitye zauwazyl, czy przesadzam?
PS. Czytalem Skwiecinskiego w Rzepie. Pasuje nieporownanie lepiej do Dziennika springera. Co tekst o narodowcach jeszcze raz potwierdza.
18-11-2013 [20:47] - Mariusz Cysewski | Link: Oooooooooo. na takie pytania
Oooooooooo. na takie pytania Panu nie odpowiem :-(( Nie mam głowy do personaliów... Nie wiem kto jest kto w wPolityce. Raz mają trafione teksty, raz nie, irytuje to desperackie trzymanie się mainstreamu i dyskusje z Gazetą Wyborczą. Z drugiej strony - jeśli i oni przestaną ją czytać, no to już wogóle nie będziemy wiedzieć, co się tam pisze ;-)) Pozdrawiam