Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
U państwa Tusków wszystko na sprzedaż, sumienie też
Wysłane przez Góral z Krakowa w 08-11-2013 [23:44]
Małgorzata Tusk, żona urzędującego premiera, firmuje swoim nazwiskiem książkę o małżeństwie Tusków. Książka jest pisana w pierwszej osobie i nosi tytuł „Między nami”. Sukces wydawniczy murowany, zwłaszcza że bliźniacza pozycja innej wybitnej literatki Danuty Wałęsowej doczekała się nawet scenicznej adaptacji.
W obydwu dziełkach są momenty obsmyczające szanownych panów małżonków. Pani Tusk mówi o mężu – ku uciesze gawiedzi – „co za gnojek” (na okoliczność, że ją zaniedbywał). Ale niech nikogo nie zwiedzie ta łyżka dziegciu – cała książka, którą znam z usłużnej relacji portalu Wirtualna Polska, ociera się o poetykę opery mydlanej i jest peanem na cześć Donka.
Ckliwe jak jeleń na rykowisku są opisy wczesnej, studenckiej fascynacji obojga:
Mijały kolejne mecze i dni, a my zapatrzeni w siebie, właściwie nie wychodziliśmy z tamtego pokoju. Reszta towarzystwa dyskretnie nas omijała, koledzy przestali nawet wołać Donka na mecze. Powiedziałam mu wtedy, że ma profil cesarza Hadriana, czyli musiałam być już mocno zakochana, ale on już chyba też był nieprzytomny z miłości.
Albo:
Mieliśmy jednoosobowy namiot, tak malutki, że nawet pokłóceni musieliśmy wtulać się w siebie. Jezioro, słońce, tanie wino, po którym Donek zbierał całe naręcza polnych kwiatów - oboje już wiedzieliśmy, że na serio chcemy być ze sobą.
Prawda, jakie to romantyczne. Wszystkim polskim kucharkom łza się w oku zakręci przy lekturze. Pani Małgorzata zdradza, że mąż zawsze mówił do niej "Gosik" albo "myszko", i mówi tak do dzisiaj. Ona do niego mówiła "aniołku", "Donku" albo "ptaszku".
Miliony Polaków zwracają się do partnerów pieszczotliwie, ale mało komu przychodzi do głowy, by obnosić się ze swoją prywatnością i epatować ekshibicjonizmem. No, chyba, że się ma w tym interes. I nie jest tym interesem zysk ze sprzedaży książki. Pani Tusk nie potrzebuje pieniędzy na nowe sukienki, męża z pewnością na nie stać. Interes w tym przypadku leży gdzie indziej – jest nim paląca potrzeba poprawy zagrożonego wizerunku polityka. Tusk sobie w społeczeństwie nagrabił, i teraz trzeba pokazać jaki to przyzwoity, normalny facet i po prostu swój chłop. Nawet słabości i kryzys małżeński podkreślają jego ludzkie oblicze. Cierpiał moralne katusze, gdy musiał pracować na niemieckich saksach ("Co noc budził go ból mięśni, ale jeszcze bardziej bolało go upokorzenie".). A jeśli zaniedbywał żonę, to przecież dlatego, że służył Polsce, a gdy się zorientował, jaki popełnia błąd, potrafił o swoje małżeństwo po męsku walczyć. Na tę okoliczność czuły cytat o wyrzuconym z domu Donku:
Śnieg padał, zrobiło się ciemno, ale wciąż go widziałam przez okno w świetle latarni. Mijały godziny, a ja coraz bardziej czułam, że te święta i wszystkie następne spędzimy jednak razem.
Można by wzruszyć ramionami na tę sztampową piarowską pisaninę. Chce pani Tuskowa handlować swoją prywatnością - niech to robi. W przeszłości wielu nieciekawych (mówiąc delikatnie) polityków bywało dobrymi tatusiami i wujkami. Ale jedno nie pozwala mi przejść wobec tej pozycji obojętnie. Chodzi o próbę wytłumaczenia się Tuska ze zdrady przyjaźni z Lechem Kaczyńskim.
W relacji Wirtualnej Polski czytamy:
Małgorzata Tusk od początku nie znosiła polityki i zawsze była przeciwna zaangażowaniu się męża w politykę. Świat władzy nieszczególnie ją kusi, bo jest dość hermetyczny i koszmarnie nudny. "Przez całe nasze życie Donald podejmował decyzje, które były ponad moje możliwości pojmowania rzeczywistości" - pisze otwarcie Małgorzata Tusk. Wyjawia, że nigdy się nie wtrącała w to, co robił w polityce, bo z reguły nie rozumiała jego posunięć.
I otóż ta gąska, czy raczej kura domowa, okazuje się być wytrawnym politycznym doradcą swego męża-geniusza i główną przeszkodą w powstaniu PO-PiS-u (!):
Podczas gdy państwo Kaczyńscy uśmiechali się do niej i męża przy okazji każdego spotkania, za plecami Tusków cynicznie spreparowano aferę z dziadkiem z Wehrmachtu. Poczuli się wtedy zaszczuci, to była pierwsza tak ostra kampania. To wówczas Małgorzata uznała, że o żadnej współpracy między PO i PiS nie może być mowy. "Z ludźmi, którzy przekraczają granice przyzwoitości, a tak traktowałam każdy atak na rodzinę i życie prywatne konkurenta w wyborach, nie powinno się tworzyć politycznej wspólnoty" - stwierdza. Przestrzegała przed takim ruchem męża, czując, że układy czy umowy z ludźmi bezwzględnymi w drodze do władzy to wielkie ryzyko, wręcz samozniszczenie. Że będą próbowali zniszczyć jego i Platformę.
Brawo, Pani Małgorzato. Jaka ulga, że fałszywy, czatujący na Tuska Lech Kaczyński dostał w końcu za swoje…
Komentarze
09-11-2013 [02:22] - Kazmirz | Link: Hehe .....
W samo sedno Goralu ....Widze jeden duzy plus - wskaznik przeczytanych ksiazek na leb z pewnoscia podskoczy :))
09-11-2013 [05:34] - dogard | Link: SUMIENIA U NICH BRAK
wiec nie maja zadnych dyskomfortow nurtujacych normalnych ludzi, myslacych ludzi...
09-11-2013 [07:48] - mostol | Link: Jedno warte drugiego!
Jst tam coś, co warto zapamiętać, jako przykład najgorszego q.rewstwa: fragment o śp. Lechu Kaczyńskim, jak to w kontaktach osobistych przyjacielski i uroczy, poza plecami knuł aferę z tusakowym dziadkiem z wehrmachtu.
09-11-2013 [08:11] - NASZ_HENRY | Link: Tusk PObił Mickiewicza i Żeromskiego
w tworzeniu dziadów i bezdomnych ;-)
09-11-2013 [08:28] - Ma-Dey | Link: tak..zgoda.
ludzie dobierając się w pary maja zazwyczaj odmienne charaktery-to ich zbliża, ale przeważnie maja te samy poglądy na większość spraw życiowych-jesli jedno lubi kraść i nie widzi w tym nic złego, to drugie zazwyczaj tez-jeśli nawet są niewielkie różnice,(co do np.: komu ukraść albo ile ) to w końcu "docierają się". Na ten przykład żony czy kochanki mafijnych bosów i nie tylko to przeważnie kobiety z marginesu społecznego lub osobniki zdemoralizowane. W tym kontekście (poglądowym) nie dziwi mnie treść przytoczonych fragmentów, bo tego można się po prostu spodziewać.Na koniec powiem tak, : kiedyś lubiłem spędzać czas w księgarniach, tak po prostu nawet dla spędzenia czasu w "kulturalnej" atmosferze, dzisiaj wchodzę tylko w tedy gdy mam cos konkretnego do kupienia, po prostu widok samych tytułów jakie tam stoją już na samym wejściu mnie zniecheca, te fałszywie do obiektywu uśmiechnięte gęby,, ci politycy-artyści-celebryci robiący za "pisarzy" na okładkach swoich "dziełek" właśnie ,ta lewacka propaganda ..tak nachalna że żygać się chce.Oj długo by pisać.Pozdrawiam
09-11-2013 [09:06] - xena2012 | Link: tylko czekać
jak dyżurna amantka Janda zagra w teatrze ,,panią Małgosię''.Przecież taki sukces odniosła grając Wałęsową.Ileż łez wzruszenia wyciśnie pierwsza dama naszej sceny.Oby tylko nogi nie złamała na wazelinie.
09-11-2013 [09:58] - Ma-Dey | Link: xena,Janda,
w jej wieku co najwyżej może grać ...babcię amantki !Byłem w jej teatrze dwa razy w ciągu 4 lat i więcej już moja noga w tym przybytku lewicowej propagandy oraz siedlisku ludzi przemysłu pogardy nie postapi. Za drugim razem miałem nawet wyjść w czasie spektaklu, kiedy Materna szydził ze śp. Lecha Kaczyńskiego przy czym siedząca tam tłuszcza i gawiedź rechotała jak jakaś baba z "bazaru Różyckiego"!.to jakiś obłęd co się w tej Polsce dzieje!
09-11-2013 [10:43] - GAMA | Link: Literatki
Być może, książki obu literatek (nie mylić ze szklankami) były pisane przez te samą osobę. Stąd ten sam schemat.
10-11-2013 [10:28] - wiskla61 | Link: Cytat jako hasło
Ten cytat sam się pcha na hasło: "CO ZA GNOJEK!"