Wyrwane z kontekstu: Z wysokości drzewa

Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. (Łk 19,4)

Zacheusz, bardzo bogaty zwierzchnik celników, musiał być mocno zdesperowany, skoro na oczach tłumu wdrapywał się na drzewo niczym sztubak. Co go tak zdesperowało? Był bogaty, miał to, o czym wszyscy marzą… no może oprócz powszechnego szacunku, bo przecież celnicy za czasów Jezusa (jak chyba zresztą w każdych czasach) nie byli zbyt lubiani.
Lecz Zacheusz raczej nie oczekiwał, że pozyska ten szacunek, włażąc na drzewo! Co więc nim kierowało? Może zwykła, powierzchowna ciekawość? A może jednak coś głębszego? Tęsknota za czymś, co niezwykłe, niecodzienne? Co dobre i święte? Bo niewątpliwie Zacheusz wiedział od „famy” kto zacz ten Jezus. Inaczej by się na drzewo nie fatygował.
 
Z zachowania Jezusa możemy wnioskować, że było to jednak coś głębszego, skoro postanowił Zacheusza zaszczycić odwiedzinami, dobrze wiedząc, ze naraża się na krytykę tłumu. Potwierdza to także reakcja bohatera dzisiejszej opowieści: Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie (Łk 19,4). W ten oto sposób grzesznik, wspiąwszy się na drzewo, odnalazł się. A raczej został „odnaleziony” przez Boga, który poprzez swojego Syna przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło (Łk 19,4).
 
Ja jednak nie mogę oprzeć się pokusie, aby w tej historii poszukać symbolicznej paraleli:
Oto grzeszny człowiek z wysokości drzewa spotyka się ze świętością Boga, a Bóg wcielony z wysokości drzewa spotyka się z grzechem człowieka.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Temu Misiu

03-11-2013 [11:34] - Temu Misiu | Link:

Ewangelie są korzeniem wiary i kościoła. A kościół jest żywy i płodny. Ostatnie ujawnione źródła - "ewangelia wg. Tomasza Turowskiego" rzuca światło na wiele nadprzyrodzonych zjawisk w Kościele, z których najznamienitsze, to: cud Wielgusa, cud Pieronka, cud Kowalczyka, cud Lemańskiego i Memłonia (niektórzy dodają jeszcze cud Nycza)- wiele współczesnych cudów.
A "ewangelia wg. TomTur.", jeszcze do końca nie jest spisana (znamy tylko sprawdzone fragmenty z przekazu red.Gmyza), a źródłem prawdy (i niestety zgorszenia maluczkich też) będzie przez wiele kolejnych lat i pokoleń Katolików.
Nie możemy odrzucić prawdy, jaką nam objawia postawa T.Turowskiego, bo on się nie mieści w figurze Judasza, Faryzeuszy, Piotra, Piłata ani "Magdy Magdaleny" - to nowa jakość.
To brzemię, krzyż dźwigany przez cały nasz Kościół, który jeszcze długo będzie przygniatał wiernych, ale i napominał.
W każdym grzechu jest też i nadzieja... ale wg. TomTur[1-...] (na jego przykładzie), są wśród nas, i na całej ziemi bałwochwalcy zwani czasem czcicielami zła - nienaprawialni, niegodni miana człowieka.

Obrazek użytkownika tsole

03-11-2013 [12:46] - tsole | Link:

ale bardziej interesuje mnie moje zbawienie niż jakiegoś pana T.T. :)

Obrazek użytkownika Temu Misiu

03-11-2013 [12:57] - Temu Misiu | Link:

Ale nie bagatelizuj roli "panów TT", bo oni mogą w Twoim zbawieniu przeszkodzić lub spowodować, że będzie to zbawienie nieplanowe, przyspieszone i nieoczekiwane przez Św.Piotra. Jak się będziesz czuł postawiony w takiej sytuacji u bram Nieba? - Łomotać nie wypada, a kołatki ni dzwonka nie ma... :)

Obrazek użytkownika tsole

03-11-2013 [13:14] - tsole | Link:

żeby jakiś Pan T.T. mógł mieć wpływ na moje zbawienie... Owszem, na moją egzystencję tutaj, może nawet na jej długość, ale co to ma wspólnego ze zbawieniem?
Każdemu doradzam,. aby najpierw zajął się belką we własnym oku, bo to ona może mieć wpływ na Niebieski Werdykt.

Obrazek użytkownika dogard

03-11-2013 [13:39] - dogard | Link:

i ta belka onych panow TT na odlew--przynajmniej bedzie pozytecznym instrumentem dialogu...

Obrazek użytkownika taganka

03-11-2013 [13:58] - taganka | Link:

W tym i poprzednich komentarzach zalecasz stosowanie się do pełnego poddaństwa i pokory powiedzenia "jeżeli ktoś uderzy Cię w jeden policzek nadstaw mu drugi".
Ale jest też i powiedzenie "oko za oko, ząb za ząb".

Obrazek użytkownika tsole

03-11-2013 [14:30] - tsole | Link:

ale nie funkcjonuje ono w przestrzeni Ewangelii.

Obrazek użytkownika Magdalena

03-11-2013 [13:01] - Magdalena | Link:

aczkolwiek wiedza o owym zjawisku "ewangelicznym" niezbędna w polemikach ze niewolnikami "Dziennika telewizyjnego" :)

Obrazek użytkownika goral

03-11-2013 [11:43] - goral | Link:

Wspinaja sie na wysokie drzewa jak malpy aby dojrzec Prawde,
A ta najzwyczajniej lezy u ich stop na ziemi:))
Coz mozna powiedziec o stanie naszych dusz,ktore wlasna ignorancje,iluzje i uprzedzenia uwazaja za rzeczywistosc,i na tej bazie buduja wlasna droge w poszukiwaniu Prawdy..
Im najwyzsze Sekwoje nie pomoga...tak mniemam:))

Obrazek użytkownika tsole

03-11-2013 [12:47] - tsole | Link:

... tym więcej zobaczyć można.Ale też potencjalny upadek zaboli bardziej :)

Obrazek użytkownika goral

03-11-2013 [13:14] - goral | Link:

Ja tam preferuje trzezwe stapanie po ziemi..Mnie upadek nie grozi:))

Obrazek użytkownika tsole

03-11-2013 [13:30] - tsole | Link:

Jezus też każe Zacheuszowi zejść z drzewa. Widok z drzewa nie przybliża nas do Prawdy. Trzeba, znaleźć się pośród ludzi a nie bujać na wysokościach :)

Obrazek użytkownika Ma-Dey

03-11-2013 [14:30] - Ma-Dey | Link:

pewien amerykański astronauta kiedy już wspiął się bardzo wysoko-nie "jakieś tam" kilka mertów od ziemi ale prawie 400tys km, i  oprócz przygody, popularności swojej oraz sukcesu zawodowego  niczego tam nie doświadczył, po powrocie popadł w głęboką depresje. Dopiero kiedy na ziemi przyjął Chrystusa na nowo (zaczął na nowo praktykować wiarę), jego życie nabrało nowego sensu-i jak sam wspominał-mógł dalej żyć.Wydaje się że najsilniej Boga szukają i  potrzebują ci niespełnieni materialnie-ubodzy , i ci którzy osiągnęli na tym polu swój sukces.