Nazywa się on Julio Gomez, ma niecałe 17 lat i gra w młodzieżowej reprezentacji Meksyku na mistrzostwach świata do lat 17 w piłce nożnej. W nocy z czwartku na piątek /7/8.07/ oglądałam w Eurosporcie półfinał tych rozgrywek, czyli mecz Meksyk - Niemcy. Już w trzeciej minucie Gomez strzelił Niemcom gola. Nie to jednak było jego największym wyczynem. Do przerwy Niemcy wyrównali, a w drugiej połowie objęli prowadzenie 2:1. Tak było aż do 76 minuty meczu.
Wtedy to, po rzucie rożnym dla Meksyku, Jorge Espericuela wyrównał na 2:2. Do tej samej piłki wyskoczyli jednak Gomez i jeden z Niemców zderzając się z dużą siłą głowami. Gomez upadł na boisko, krwawiąc obficie z rozbitej głowy. Zniesiono go z boiska na noszach i opatrywano. Sytuacja Meksyku była fatalna, bo wykorzystano już wszystkie trzy zmiany i drużyna musiałaby grać w dziesiątkę. Po kilku minutach jednak, ku ogólnemu zdumieniu, Julio Gomez pojawił się z grubo obandażowaną głową na boisku i włączył się do gry. Wtedy poczułam dla niego prawdziwy podziw, gdyż jasne było, iż łeb musiał go potężnie boleć. Poświęcenie piłkarza podkreślał też niechcący polski sprawozdawca sportowy, komentujący mecz. Biadolił bowiem strasznie nad Gomezem, twierdząc, że to co on robi jest bardzo niebezpieczne. Wymyślił nawet historyjkę o jakimś trzecioligowym graczu, który w podobnej sytuacji dostał wylewu.
Julio Gomez nie ograniczył się bynajmniej do obecności na boisku i w 90 -tej minucie meczu strzelił decydującą bramkę. Dzięki niemu drużyna Meksyku wygrała ten mecz 3:2 i to ona zagra w finale z Urugwajem. Mam nadzieję, że wystąpi nim także Julio Gomez, bo zasłużył sobie na to. Nam w Polsce przydałoby się trochę takich Gomezów, bo na co dzień widzimy wokół nas maminsynków, łajzy i mazgajów potrafiących głównie jojczeć, tak jak opisany wyżej sprawozdawca sportowy.
Informacje o meczu plus wideo /TUTAJ/.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4432
Ciekawe, jaka byłaby Pani opinia, gdyby wspomniany Gomez następnego dnia został w stanie krytycznym przyjęty do szpitala z pękniętym krwiakiem mózgu. Historyjka nie jest wymyślona, zdarzyła się naprawdę.
Proszę wybaczyć, ale trzeba rozróżnić heroizm od zwykłej głupoty. To nie jest wojna lecz mecz piłkarski. Sport. Nie podlewajmy go hurrapatriotycznym sosem.
"Nam w polsce przydalo by sie troche takich Gomezow, bo na codzien widzimy wokol nas mamisynkow, lajzy i mazgajow
potrafiacych glownie jojczec, jak ten opisany wyzej sprawozdawca sportowy". Has the penny dropped?
Takich Gomezów to jest w Polsze dużo,tylko układy trenerskie powodują,że do kadry dostają się synalkowie znajomków/wyjazdy-wycieczkiitp/a wyniki mamy jakie mamy.Trenerzy ruszcie dupska i pojeżdzijcie po Polsce a znajdziecie dzieci z nieprzeciętnymi umiejętnosciami w małych klubikach.
Z tymi znajomościami to prawda. Tak zresztą jest w każdej dziedzinie.
Wie Pan, pewne ryzyko ponosimy nawet przechodząc przez ulicę /zwłaszcza przez Wawelską/.
pamietam mecz w ktorym 3/4 meczu z krwawiacym lbem rozegral obronca anglii i gral doskonale, chyba bucher?--fakt u nas za duzo mazgajow, rowniez sportowych, bo dziennikarzyn to zal i wscieklosc sluchac-pozdro
Terry Butcher, piłkarz skała i jeszcze takie nazwisko. A u nas teatrzyk kukiełkowy. Bardzo drogi zresztą.
Ale to obrońca, więc pewnie bramki nie strzelił.
No nie strzelił ponieważ w tamtym momencie meczu miał inne zadania. Ale dziękuje Pani za ten felietonik. W Polsce siedemnastoletni grajkowie mają też często głowę owiniętą. Rano, ręcznikiem, po fecie.
Właśnie o takie łajzy mi chodziło /między innymi/.
Drużyna Meksyku do lat 17 wygrała mecz finałowy z Urugwajem 2:0 i zdobyła mistrzostwo świata. Julio Gomez zagrał w finale wchodząc na boisko mniej więcej na 30 minut przed końcem meczu, wciąż z bandażem na głowie. Tym razem jednak bramki nie strzelił.