1. Unia Europejska o kilku lat próbuje być liderem w świecie w zakresie ograniczenia emisji CO2. Już w 2008 roku zaordynowała wszystkim krajom członkowskim, słynną formułę 3x20% (20% ograniczenie emisji CO2, 20% udział energii odnawialnej w całości zużywanej energii i poprawa o 20% efektywności zużycia energii – to wszystko kraje UE mają osiągnąć do roku 2020).
Niestety premier Tusk w grudniu 2008 roku, zaakceptował te ograniczenia i teraz już wiemy ,że będą one kosztowały naszą gospodarkę i nasze państwo miliardy złotych dodatkowych wydatków rocznie, co w oczywisty sposób uwidoczni się we wzrastających cenach energii elektrycznej i cieplnej.
Co więcej co jakiś czas, mamy kolejne inicjatywy Komisji Europejskiej aby w redukcji emisji CO2 pójść jeszcze dalej- przynajmniej o 30% i to niestety przy przyjęciu roku 2005 jako roku bazowego (wcześniej w negocjacjach tzw. ramowych prowadzonych między innymi przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego rokiem bazowym był rok 1989 co czyniło Polskę głównym beneficjentem tego systemu redukcji ponieważ do roku 2007 zmniejszyliśmy emisję o ponad 34%).
2. W związku z koniecznością zapewnienia na koniec 2020 roku, 20% udziału energii odnawialnej w całości zużywanej energii w Polsce, od kilku lat różnego rodzaju firmy (często niestety działające na pograniczu prawa albo wręcz je łamiące), rozpoczęły intensywne przygotowania do budowy w naszych kraju farm wiatrowych.
Wprawdzie ciągle trwają w resorcie gospodarki prace na tzw. dużym trójpakiem energetycznym (3 ustawy: o prawie energetycznym, o prawie gazowym i ustawa o odnawialnych źródłach energii), w których zapadną między innymi przesądzenia o poziomie wsparcia finansowego dla poszczególnych rodzajów energii odnawialnej ale presja na lokalizację farm wiatrowych wyraźnie się nasila.
Świadczą o tym nasilające się protesty mieszkańców różnych gmin, którzy dosyć niespodziewanie dowiadują się ,że ich radni właśnie zdecydowali o takich zmianach planów zagospodarowania przestrzennego, że mogą na ich terenie być lokalizowane farmy wiatrowe.
Miałem i ja w swoim biurze poselskim kilka interwencji mieszkańców różnych miejscowości z regionu radomskiego, którzy nawet zdecydowali się na powołanie stowarzyszeń aby skuteczniej przeciwstawiać się swoistemu naciskowi lobbystów i sprzyjających im władz poszczególnych gmin, który niczym walec przetacza się przez protesty pojedynczych ludzi.
3. Klub Prawa i Sprawiedliwości zdecydował się nawet na powołanie sejmowego zespołu ds. energii wiatrowej bezpiecznej dla ludzi i środowiska (są tam przedstawiciele 4 klubów poselskich), który między innymi przygotował nowelizację ustawy prawo budowlane.
Znalazł się w niej zapis o konieczności oddalenia obiektów takich jak wiatraki energetyczne o przynajmniej 2,5 tys. metrów od zabudowań mieszkalnych ale niestety do tej pory rządząca koalicja blokuje prace nad tym projektem.
Ponieważ na kilku otwartych posiedzeniach zespołu pojawiły się delegacje mieszkańców protestujących w sprawie budowy farm wiatrowych z kilkunastu województw w kraju, które przedstawiały liczne dokumenty pokazujące jawne łamanie prawa przez samorządy gminne w zakresie wydawania pozwoleń na budowę wiatraków, kierownictwo zespołu zdecydowało zwrócić się do NIK o przeprowadzenie w tym zakresie kontroli.
4. Okazuje, że po kilku miesiącach oczekiwania, NIK wreszcie zdecydował się na rozpoczęcie kontroli aż w 10 województwach (zachodniopomorskie, lubuskie, dolnośląskie, pomorskie, wielkopolskie, łódzkie, śląskie, mazowieckie, podlaskie i podkarpackie), która ma potrwać do końca tego roku.
Jak poinformował media Krzysztof Całka koordynator tej kontroli NIK, kontrolą zostaną objęte w sposób szczególny procedury uchwalania przez gminy dokumentów planistycznych (w tym wątki finansowania powstawania tych dokumentów przez firmy zainteresowane budową farm wiatrowych), a także wydawanie przez wójtów, burmistrzów prezydentów, starostów i inspektorów nadzoru budowlanego, inspektorów ochrony środowiska, decyzji administracyjnych dotyczących budowy farm wiatrowych.
Badany przez NIK będzie także wątek udziału (a w zasadzie jego braku) mieszkańców miejscowości, w których takie farmy miały być budowane w procesie tworzenia dokumentów planistycznych pozwalających na takie inwestycje.
Miejmy nadzieję ,że ustalenia pokontrolne NIK dotyczące powstawania farm wiatrowych (i pojedynczych wiatraków), pozwolą wreszcie na stworzenie takiego prawa w Polsce, które z jednej strony będzie chroniło interesy mieszkańców gmin, którzy protestują przeciwko takim inwestycjom ale także określą precyzyjnie warunki jakie muszą spełnić firmy które takie inwestycje chcą realizować.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2309
Liczy Pan na to, że kruk wykole oko krukowi?
Inne kraje, gdzie takie farmy wiatrowe od lat funkcjonuja, poradzily sobie znakomicie ze wszystkimi problemami zwiazanymi z budowa i eksploatacja takich farm. Wiec zamiast "odkrywac Ameryke" dobrze byloby te doswiadczenia zastosowac w Polsce.
W Austrii, gdzie dba sie szczegolnie o srodowisko naturalne czlowieka, przy A 1 w poblizu St.Pölten stoja takie wiatraki - ani ludziom ani zwierzetom nie dzieje sie krzywda !
Istnieja tez inne sposoby uzyskiwania energii ze zrodel odnawialnych, istniejacych tez w Polsce, stosowane z duzym powodzeniem w Europie Zachodniej:
http://www.genol.at
EN 14961-2
Zamiast narzekac, zaczac dzialac.
A co z interesami? Nie liczą się?
Dwutlenek węgla nawet od krowy przeszkadza, a z samochodów nie przeszkadza. Czy mamy dwa rodzaje CO2, czy przeszkadzanie zależy od tego, komu za ten dwutlenek wpływa do kieszeni?
Z energią odnawialną jest przecież tak samo.
Gdy w Austrii do władzy doszedł Jerg Heider, to jak to było z wtrącaniem się unii w sprawy Austrii? Nie było wtedy ordynarnego wtrącania się w demokrację?
Interesy ? Tutaj z bardzo taniej i czystej energii ze zrodel odnawialnych ludzie dobrze zyja. CO2 pochlaniaja przeciez lasy, ktorych i w Polsce jest duzo !
Haider, juz niezyjacy, zostal swego czasu wprowadzony do rzadzacej koalicji, a "wtracanie" sie EU musialo sie szybko skonczyc, bo narod jest madry i patriotyczny , nie pozwala sobie "dmuchac w kasze" - tego powinni sie szybko nauczyc Polacy !
Dobrze pamiętam! Haider skulił ogon i słuchał co matka unia każe!
A dlaczego umarł? Przecież jeszcze był młody.
Haider (jego partia FPÖ) weszla wtedy w koalicje z ÖVP. EU nalozyla na Austrie sankcje ekonomiczne. Sankcje te zadnych szkod Austrii nie przyniosly - wprost przeciwnie ! Ludzie mowili: "My nasz rzad wybieramy sobie sami", ludzie nie kupowali produktow pochodzacych z krajow, ktore glosowaly w EU za wprowadzeniem sankcji (np.Belgia, Portugalia), kilku przedsiebiorcow zerwalo wspolprace z firmami z w/w krajow. To w skrocie. Po ca. dwoch latach do Wiednia przyjechalo trzech delegatow z EU - ludzie nazwali ich TROJKA -odwolali jak niepyszni te sankcje. Jak Pan zapewne zauwazyl, juz teraz zadnych sankcji nigdy nie ma.
To byl blad, "wpuszczenie" FPÖ do rzadow, teraz zawsze jest nadal koalicja OVP (partia ludowa) z SPÖ (socjaldemokraci). Ale NAROD potepil mieszanie sie EU w wewn. sprawy kraju !
Haider zginal w wypadku samochodowym - jechal w nocy b. szybko, na 90-te urodziny swojej matki.To byl bardzo inteligentny (i kontrowersyjny) polityk.
PS: Naturalnie wtedy ÖVP i FPÖ (partia Haider'a) rzadzily do konca kadencji.