Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Ojciec Mądel, gdy tylko pojawił się na s24,
Wysłane przez Janko Walski w 11-10-2013 [01:25]
na portalu, który aspirował do niezależności, budził zdumienie blogerów. Ludzie zadawali sobie pytanie, jak to możliwe, by osoba duchowna gadała Czarzastym, Kwaśniewskim, Michnikiem, Palikotem i Kaliszem. Jego coraz aktywniejszy udział w szerzeniu dezinformacji na temat katastrofy smoleńskiej pogłębił wątpliwości czy rzeczywiście jest tym za kogo się podaje.
Znamy już ojca Turowskiego. III RP postanowiła(?) wykorzystać tego "fachowca", w związku z czym musiał przejść lustrację. "Bul" w sumie nieduży, gdyż, jak się okazało, gadko wyłgał się i jak Maleszka w Gazecie Wyborczej nie rzucał się specjalnie w oczy opinii publicznej mimo powierzania mu ważnych funkcji państwowych. Pozostaje pytanie, ilu agentów KGB i GRU z ich polskojęzycznych filii - SB i WSW ulokowanych jak Turowski w polskim kościele jako bracia zakonni, alumni, klerycy, diakoni, proboszcze, a być może i wyżsi hierarchowie, nie wspominając o TW, zostało do tej pory ujawnionych? Kościół powinien już dawno zmierzyć się z tym wyzwaniem. Jeśli tego nie czyni to wniosek może być tylko jeden, dość ponury.
Co dodatkowo zdumiewa, o. Mądela z zakonu Jezuitów ("ojciec" Turowski też jest z zakonu Jezuitów!) uwiarygodnił ks. Isakowicz-Zaleski. To niespodziewane wsparcie natychmiast nagłośniły media ubekistanu, łamiąc swój własny zapis cenzury na nazwisko. No cóż, tarcza gruba, warta grzechu. Ks. Isakowicz-Zaleski, przypomnę, znalazł się, obok ks. Popiełuszki i ks. Małkowskiego, na czarnej liście IV departamentu SB duchownych, wobec których zdecydowano się "w razie konieczności – sięgnąć po środki wykraczające poza dezinformację i dyskredytację". Oto jeden z najbardziej prześladowanych w PRLu księży, który metody SB poznał na własnej skórze, gorący orędownik samooczyszczenia Kościoła, autor publikacji o metodach SB stosowanych wobec księży, staje w obronie o. Mądela.
Powraca pytanie, jak to możliwe? Jak to możliwe, że "ojciec" Turowski nie wzbudził podejrzeń służb watykańskich, a ojciec Mądela nie wzbudził podejrzeń ks. Isakowicza-Zaleskiego? Jakimi to diabelskimi sztuczkami agenci działający pod przykryciem uwiarygadniają się. Nie wiem jak jest w przypadku o. Mądela, ale ogólnie, metoda jest prostsza niż nam wydaje się. Polega na dokładnym dostrojeniu się. Jeśli ma się na to parę lat, nie jest to specjalnie trudne. Wystarczy ustawić agenta (lub kandydata na agenta) na ścieżce życiowej, którą podążają zwalczane obiekty by szedł przez pewien czas wraz z nimi bez aktywności operacyjnej w izolacji od pracodawcy. Jedynym zadaniem takiego śpiocha jest zająć jak najwyższą pozycję w zwalczanej strukturze, bądź znaleźć się jak najbliżej osób najbardziej zagrażających. Jak to było w przypadku o. Mądela? Ks Isakowicz-Zaleski w swojej książce "Moje życie nielegalne" pisze:
"Badając akta archidiecezji krakowskiej, co rusz natrafiałem na dokumenty dotyczące rozmaitych zgromadzeń zakonnych. Między innymi wpadło mi w ręce wiele teczek dotyczących księży jezuitów. Wynikało z nich, że klasztor przy ulicy Kopernika w Krakowie był bardzo mocno inwigilowany przez SB i że bezpiece udało się pozyskać kilku współpracowników spośród osób pełniących ważne funkcje w zakonie. Napisałem o dwóch duchownych, których SB zarejestrowała jako tajnych współpracowników o pseudonimach "Kazek" i "Janiszewski", a kopie tych listów przesłałem prowincjałowi. Zależało mi na tym, żeby jezuici zaczęli czytać te akta. Poparł mnie w tych działaniach ojciec Krzysztof Mądel. Stąd się wziął wywiad dla Tezeusza (przyp.: portal tezeusz.pl prowadzony przez jezuitę Andrzeja Miszka) (...) Po prostu otwarcie, choć nie podając nazwisk, mówiłem o tym, co wyczytałem w aktach. (...) Wywiad wywołał poruszenie w zakonie. Miszk dostał najpierw zakaz publikowania w Tezeuszu jakichkolwiek informacji dotyczących współpracy jezuitów z SB, a następnie przeniesiono go do Wrocławia. Kilka miesięcy później przełożeni poinformowali go, że nie zostanie dopuszczony do święceń prezbiteriatu, a w listopadzie 2007 roku ostatecznie usunięto go z zakonu. Ojciec Mądel, który się za nim wstawił, został zesłany karnie do Kłodzka z zakazem wypowiadania się. Poprosił mnie, żebym 15 października, podczas pożegnalnej Mszy w bazylice na Kopernika, wygłosił kazanie. Czułem wtedy - i chyba wszyscy w kościele czuli - że ja będę następnym, który dostanie po głowie."
Pytanie, co takiego stało się z ojcem Mądelem w Kłodzku? Czy w ogóle coś się stało?
Komentarze
11-10-2013 [03:11] - misio | Link: byłoby skrajną naiwnością sądzić,
że jeden tylko Turowski został podstawiony na duchownego i że wszystkich nagle wycofano przed przyjęciem świeceń.
Co do o.Mądela to zdania nie mam, całkiem możliwe że to człek niezbyt psychicznie zrównoważony po prostu - ubecja bez problemu potrafi grać na różnych fortepianach, a teraz najwyraźniej przyszedł czas na cały koncert.
11-10-2013 [11:27] - Janko Walski | Link: No właśnie.
Blokada samooczyszczenia sugeruje, że, powiem to wprost, kościelna frakcja ubecka dominuje w Kościele. Tak jak świecka frakcja ubecka dominuje w świecie świeckim. Stosunek Prymasa do zbrodni smoleńskiej, a ostatnio do referendum w Warszawie daje wiele do myślenia.
11-10-2013 [15:18] - Teresa Bochwic | Link: Tak, Cappino wie, jak ma
Tak, Cappino wie, jak ma mówić. Zaczynam ich spostrzegać jako przebierańców. Miny zresztą mają nietęgie, więc pewnie wchodził w grę skuteczny szantaż.
To by może tez tłumaczyło ich mierną reakcję na te wszystkie oskarżenia, uczciwi ludzie reaguja zwykle bardziej zdecydowanie. A tu chodzi o wspólną grę, ci oskarżają, a ci kiwają ze smutkiem głowami. Skutek - spadek wiary, zaufania do Kościoła, odchodzenie od katolicyzmu.
11-10-2013 [04:29] - Strabon - Herodot | Link: Ojciec
Mądel, to taki współczesny Turowski, tylko chyba się pogubił nieco... Ta sama parafia, tak poza tym.
11-10-2013 [11:19] - Janko Walski | Link: "Pogubił się" sugeruje, że wcześniej było ok.
To właśnie chciałbym wiedzieć. Styl, język jego wypowiedzi raczej nie świadczy o tym.
11-10-2013 [09:07] - Michał | Link: O Katyniu-2
O Katyniu-2 czytajcie na http://www.urbietorbi-apocalyp...
11-10-2013 [09:21] - mostol | Link: Jego poglądy polityczne
są znane w zakonie, to człek, który w usposobieniu nie ma nic z zakonnika. Fakt, że na tle róznic politycznech, cięzko pobił starszego schorowanego współbrata, pokazuje drzemiącą w nim mentalność łajdaka z ubecji.
11-10-2013 [11:14] - Janko Walski | Link: Przecież musi mieć jakąś przeszłość, dzieciństwo, rodzinę.
Do tej pory wydawało mi się, że ludzie pozbawieni pokory, tolerancyjni bez granic, ze szczególnie głębokimi wyżłobieniami w mózgu ideologią PRLu nie zostają duchownymi.
11-10-2013 [15:14] - Teresa Bochwic | Link: Najlepsi w SB to sieroty z
Najlepsi w SB to sieroty z domów dziecka, w 1981 roku pisał o tym "Tygodnik Solidarność". Koledzy stawali się rodziną a siła zwiazków była porównywalna z rodziną. Pewnie tu też tak było.
11-10-2013 [22:04] - Janko Walski | Link: W moim pokoleniu, które wchodziło w dorosłość w latach 70-tych
przynależność do PZPR, służba w SB, zwłaszcza w pierwszej połowie dekady nie dyskwalifikowała całkiem, tak jak nie dyskwalifikowało kłamanie, oszukiwanie, wiarołomstwo, wykiwanie kogoś. Był to klimat sprzyjający szerokiej rekrutacji. Pod koniec lat 70 sytuacja zmieniła się, ale SB nie zasypywała gruszek w popiele. Prowadziła rozmowy rekrutacyjne z każdym niemal absolwentem wyższych uczelni. Do SB trafiło wówczas wiele wykształconych osób. Jak przełożyło się to na następną dekadę, można się domyślać. Myślę, że pokolenia wchodzące w dorosłość w latach 1970-1990 są statystycznie najbardziej zindoktrynowane i zdemoralizowane.
11-10-2013 [22:48] - Pokrzywa | Link: Mam to szczęście, że
w moim najbliższym środowisku "dyskwalifikowało kłamanie, oszukiwanie, wiarołomstwo, wykiwanie kogoś."
To sprzyjało zachowaniu jednoznacznych postaw.
Być może dzięki temu, nikt nigdy nie prowadził ze mną rozmowy rekrutacyjnej.
12-10-2013 [00:27] - Janko Walski | Link: Przypuszczam, że moje środowisko ze szkoły średniej, ze studiów
myśli dzisiaj o sobie podobnie. Może nie zwrócił Pan uwagi na pewien szczegół. Powiedziałem, że "nie dyskwalifikowało całkiem". Miałem na myśli to, że deklaratywnie może i dyskwalifikowało, ale gdzieś tam ci sami ludzie myśleli sobie, przecież trzeba jakoś żyć. Inne wytrychy otwierające margines tolerancji dla niegodziwości też pojawiały się. Oczywiście różny margines w przypadku różnych osób. Byli też niezłomni. Postawy te rozkładały się jakoś w każdym środowisku. Dzisiaj odbijają się mentalnym zwycięstwem PRLu, akceptowaniem totalnego kłamstwa, nienawiścią do "ciemnogrodu" i nowych "wrogów ludu" na czele z Jarosławem Kaczyńskim i Antonim Macierewiczem, przyzwoleniem a nawet współudziałem w ukrywaniu i szerzeniu dezinformacji na temat potwornego mordu smoleńskiego.
11-10-2013 [11:01] - Teresa Bochwic | Link: W Kłodzku albo i wczesniej.
W Kłodzku albo i wczesniej. Teatr ten widzę ogromny i tłumy zdążające tą ścieżką co trzeba. Jednych dość dobrze widać, innych niestety nie. Pewnie więcej nie widac niz widac.
Smutne, przerażające.
Bardzo ciekawe Pana wpisy.
11-10-2013 [11:44] - Janko Walski | Link: Jest mi bliższa optyka prof. Zybertowicza.
W dodatku łatwiejsza do pogodzenia się. Nie potrafię wyrazić tego jego językiem, ale sens był taki, że oto realizuje się na skalę masową swoista omerta, w której współwina 99.99% jest iluzoryczna. Oczywiście co do procentu można się sprzeczać, ale mechanizm jest właśnie taki. Ks. Isakowicz-Zaleski po przekopaniu archiwów PRLu podkreślał w swoich publikacjach stosunkowo słabe efekty w porównaniu ze skalą zainteresowania SB duchownymi.
Dziękuję, za obecność i miłe słowa.
JW
11-10-2013 [15:46] - Teresa Bochwic | Link: Omerta, czyli
Omerta, czyli zmowa milczenia? Żaryn pisał, że ok. 10 proc. duchownych w PRL ulegało naciskom SB, co nie znaczyło jego zdaniem zawsze współpracy, tylko własnie uleganie od czasu do czasu. Czytam najnowszą książkę prof. Zybertowicza, ale na razie tylko kawalek jest za mną. Przypadki zakonników jako przykrycia dla funkcjonariuszy to chyba osobny problem.
11-10-2013 [21:39] - Janko Walski | Link: Nawet więcej niż zmowa milczenia.
Dochodzi prewencyjna eliminacja wszystkiego co mogłoby zmowę przerwać. Potraktowanie jezuity Andrzeja Miszka przez przełożonych jezuity opisane przez ks. Isakowicza-Zaleskiego jest dobrym przykładem.
11-10-2013 [17:41] - dogard | Link: swiezszy rzut
ksiezy patriotow--zaleski mial wiele POdejrzanych 'wpadek';ormianie zawsze z kacapami.
11-10-2013 [21:32] - Janko Walski | Link: Bardzo proszę tego typu wynurzenia kierować na onet.
Tam znajdzie pan właściwych dla nich dyskutantów.
Strasznie zapaskudził ten komentarz mój wpis, którego pan chyba nie zrozumiał.