Czarne jest czarne a białe jest białe-odkrył L.Wałęsa!

Jest sierpień rok '80ty, z całą naszą paczką jesteśmy w Międzyzdrojach. Nie wiele obchodzi nas to co pokazują w telewizji i mówią w radiu, zatem nie za bardzo też mamy orientację co się dokładnie dzieje w całym kraju i dopiero powrotny wjazd do Szczecina uświadamia nam w tym osobiście mi, że dzieje się coś niezwykłego. Potem Wrocław i ołtarze z kwiatów na bramach mijanych zakładów pracy oraz nie działająca komunikacja miejska.Na ulicach pusto, co dodawało raczej ponurości i niepokoju o to co po tym może nastąpić Już dokładnie nie pamiętam jak długo to trwało , ale wyczekiwałem momentu, kiedy pierwszy raz będę miał okazję zobaczyć i  usłyszeć to co do powiedzenia słynny już wtedy Lech Wałęsa. Po tym oczekiwaniu, kiedy w końcu pojawił się w jakiejś relacji z krótką wypowiedzią do kamery,doznałem lekkiego "szoku"-eh pomyślałem, czy ten gościu to ten.."Lech" o którym mówi cała Polska? Po pierwszych zdaniach poczułem zażenowanie i rozczarowanie, bo już to pierwsze wrażenie uświadomiło mi że mimo iż  ten facet z wąsami chyba nie do końca  wie co mówi, ale jedno jest pewne że bardzo chce mówić i widać że aż rwie się do mikrofonu. Pomyślałem też zaraz, że w końcu to prosty człowiek i przecież może mieć też tremę i dlatego nie za bardzo udaje mu się przekazać to co naprawdę miałby nam do powiedzenia.O takim szczególe jak sam język jakim się posługiwał nawet nie myślałem-uważałem to za rzecz co prawda pożądaną ale trzeciorzędną jednakowoż w takiej sytuacji.
.Najważniejsze jednak co muszę w tym miejscu nadmienić, to tę całą okoliczność z Wałęsą uważałem za sytuację przejściową i że na pewno jak dojdzie do wyborów,w ich wyniku na czele największego związku w Europie -nie tylko zawodowego, stanie jakaś adekwatna do tej roli  postać.
Jak wiadomo wszystko potoczyło się inaczej. Pisze to nie dla wspominek, ale  też dla tego, że mimo wielkiej sympatii do pana Krzysztofa Wyszkowskiego i państwa Gwiazdów, nie mogę do dzisiaj się nadziwić jak to się stało ,że taki ćwok i prostak zdołał wyrolować inteligentnych bądź co bądź swoich kolegów , którzy notabene byli jego niejako zwierzchnikami w robocie związkowej. Jasne wiem, mówił o tym wielokrotnie  pan Wyszkowski ,że to się jakoś tak samo potoczyło i już potem to z tego prezydium MKSu to odwoływać go się nie mogło..czy nie udało itd..Moim zdaniem, chyba   liczono na wybory jakie niewątpliwie musiały nastąpić po zawiązaniu się i zarejestrowaniu związku.
Ale czy mówienie o tym ,iż  ta taktyka na nieosłabianie związku przez pokazywanie konfliktów wewnątrz jego władz była  owym jedynym powodem tej zwłoki z wysiudaniem Wałęsy  raz na zawsze i w sposób definitywny>? Myślę że mógł tu zadziałać jeszcze inny mechanizm, o którym nieraz przewrotnie przebąkiwał Wałęsa.Otóż pomijając watki agenturalne i inne, zajmując się tylko wątkiem osobistych relacji pomiędzy działaczami a Wałęsą , mogę przypuszczać zakładając iż wielu działaczom którzy załapali się do różnych struktur związkowych, czy to początkowo na poziomie  MKSu, czy potem w tzw Komisji Krajowej. NSZZ Solidarność wydawało się ,że lepiej będzie dla nich samych kiedy na czele będzie stał taki prostak, bo w tedy samopoczucie ich samych wzrasta w stosunku kwadratowym odwrotnie proporcjonalnym do wrodzonej i nieusuwalnej żadnymi szkołami tępoty Przewodniczącego. Chodziło też o to, że będą mogli się swobodnie wypowiadać przy kimś, kto miałby problem ze swobodną wypowiedzią na dowolny temat, a w szczególności  rozumnym wypowiadaniem się na kwestie prawne, społeczne, socjalne, polityczne. Podejrzewam bowiem,  że podobnie jak dzisiaj , Wałęsa nie był w stanie wówczas wymienić jednym tchem  5ciu ministerstw w rządzie PRLu, nie mówiąc już o jakimś planie gospodarczym czy politycznym dla PolskiBa, podejrzewam że nie za bardzo nawet orientował się w planach produkcyjnych małego zakładu w którym pracował, o stoczni gdańskiej już nie mówiąc, a gdzież tam gospodarka całego kraju. Dlatego pomijając agenturę taką czy inną, mimo iż niektórzy z działaczy najwyższego szczebla już wtedy podejrzewali Wałęsę  o współprace ze służbami , to jak się później okazało  byli  szczerymi naiwniakami działającymi jednako sądzę  w dobrej wierze. Drudzy jego „wielbiciele” to  tacy, którzy  znając o co się „wałęsa”,tym bardziej ochoczo z nim współpracowali, licząc na ochronkę służb raz, dwa myśląc iż ukręcą go sobie wokół palca i przynajmniej jakiś czas będą należeli to kręgu jego najbliższych współpracowników co przyniesie im konkretne osobiste korzyści! Późniejsze wypadki dowiodły że z tej grupy wywodzą się obecni beneficjenci „fenomenu Wałęsy”
Dodatkowo  wiadomo dziś, iż najbardziej przeliczyli się srodze ci ,którzy byli szczerymi naiwniakami.
 Myślę że po części jedni i drudzy nie docenili należycie przeciwnika i nie poznali na tyle dobrze zakamarków psychiki samego Wałęsy, aby się domyślać że ten wiejski cwaniak i zapalony wędkarz (ci to maja bajer!) jest mistrzem w balansowaniu pomiędzy "jednym …a drugym" jak sam mawiał.
Oto na ten przykład, kiedy trzeba było podjąć jakąś decyzję choćby na różnego rodzaju nasiadówach związkowych, decyzję ważną która jednak opierała by się o jakimś podstawowym zakresie wiedzy, w danej kwestii, Wałęsa stosował bardzo prostą zagrywkę, mniej więcej w takim guście  :  mówcie mi co ja mam powiedzieć tym czy tamtym, bo od tego was mam…, a jak nie to wymienię was na innych którzy aż przebierają nogami żeby tu trafić…., tzn coś tak około…!
To doskonale widać jak się ogląda filmy z tych nasiadówek z udziałem Wałęsy-jak sprytnie lawiruje w "temacie" aż w końcu wymusza na zebranych aby szybko dali mu jakieś rozwiązanie a wtedy on przypuszczam konfrontuje to z tym co ma w " instrukcji " i wybiera od ręki rozwiązanie za które doskonale wpasowuje się w gusty zebranych i "oficerów prowadzących” -ot prosta sztuczna - trochę tupetu i po zaworach! Oczywiście to tylko przykład, myślę że w innych sytuacjach dostawał gotowe "rozwiązania" i nie było problemu!
Wałęsa zjawiskowo,  to zatem nie  tylko twór służb i przypadek osobowościowy Dyzmy z powieści,
ale też kombinacja „Dyzmy” właśnie z różnymi panami od „tartaków” – „Kunickimi”, „Rakowieckimi”
Oraz  innych pilnujących- dzięki orbitowaniu wokół „Wąsacza” swoich interesików.
W takim otoczeniu Wałęsa dotrwał do stanu wojennego. Potem była nagroda Nobla i znowu cisza, do czasu kiedy Lechu nazywany przez władze PRLu "osobą prywatna", napisał książkę, którą sam - zapewne aby dodać blasku swojej wyjątkowości wśród „literatów”   lansował
 w sposób dosyć orginalny , opowiadając wokół że w życiu nie przeczytał żadnej książki!
To "wałęsoskie" wyznanie pozwoliło "świni w okularach"-jak mawiało się w tamtych czasach o  Urbanie-naigrywać się na konferencji prasowej z Wałęsy ( zatem i z całego Ruchu) mówiąc, że jest to pierwszy w historii przypadek, kiedy ktoś kto w życiu nie przeczytał żadnej książki, takową był napisał sam!
Jak sami państwo przecież domyślacie się, ten stan rzeczy trwa do dzisiaj., ponieważ to tylko dzięki tym wszystkim „kunickim” Wałęsa bryluje na politycznych salonach .I choć podobnie jak wtedy sam od siebie nie ma kompletnie nic do zaoferowania i zaproponowania  ludziom w kwestiach polityczno-społeczno-gospodarczych, to co i rusz słyszymy w mediach że „legandarny przywódca” powiedział to czy zrobił tamto.
Przy czym podobnie jak wówczas, trudno się doczekać aby dziennikarz ten czy ów zapytał wprost Wałęse – z którego na złość nam wszystkim chyba Tusk zrobił Mędrca Europy, o choćby te kwestie Unijne, o konkrety dotyczące funkcjonowania, Unii, o politykę gospodarczą i plany polityczne na najbliższą choćby dekadę…?!Nic z tych rzeczy, bo podejrzewam że jak wtedy i dzisiaj Wałęsa na ten temat wie mniej, niż gimnazjalista po  pierwszej lekcji  „wosu”
Nie przeszkadza mu to jednak aby w mediach krytykować wybitnych znawców tematu i poniżać oponentów politycznych którzy wypowiadają się na tematy gospodarcze czy polityczne Unii..
Proszę państwa, ja często nawet jak słyszę od prominentnych działaczy PiSu, czy dziennikarzy
prawicowych, że Wałęsa mógłby już przestać, bo przecież ma tak wielkie zasługi, itd.
To ja się pytam-jakie to kuźwa on ma zasługi, skoro był na pasku „esbecji” i wykonywał ich polecenia?
Jaką to „walkę” on stoczył ze służbami-jak sam często mówi -„to była walka…uh..ehh..!!!
Człowieku, chce się krzyczeć wręcz mu w twarz –ci co walczyli to ziemie gryzą a ty nawet nie jesteś w stanie raz w roku pojechać do Lubina lub Katowic i pokłonić się w imieniu byłych chociażby swoich  kolegów i oddać cześć tym często już zapomnianym za  ich ofiarę życia!-przecież te największą jaka mogli dać!,
Ale tego się chyba nie doczekamy, bo wydaje się interes jest obopólny -ci co z Wałęsą „walczyli” też potrzebują gloryfikacji swoich czynów.
Jestem wręcz pewien, iż mogę śmiało zakładać sytuację, że  gdyby na kremlu wymyślono medal dla Bolka za wybitny wkład w pojednanie "służb", ten megaloman i kliniczny oszust  w podskokach poleciałby do samego Putina, aby ów przypiął mu go do klapy, obok wizerunku Najświętszej Panienki .
Ale warto chyba też  w takich momentach pytań o tę całą  „walkie” z systemem, rozważyć słowa Gierka, który powiedział kiedyś, że tak naprawdę za jego dekady, to te całą „demokratyczną opozycje”  to można było do Nyski wsadzić i wywieźć w ramach resocjalizacji do zbierania kartofli w „pegeerze”.Bowiem wg niego a i nie tylko,  prawdziwie  groźni i mający realną moc sprawczą zmian adwersarze, byli wewnątrz PZPRu.Nie chcę też broń Boże  tym samym ujmować komukolwiek w jego działaniach i odbierać dobrego samopoczucia z dobrze wykonanej pracy na polu walki o tzw „suwerenność”-wielu z nas nie wyłączając autora swoje wie.
.Ale jeszcze  jedno, czy dzisiaj  mamy pewność z czego i od kogo myśmy się w tym ’89 roku „wyzwalali”-a najważniejsze –tak po prawdzie :  dla kogo żeśmy się wyzwalali.???
Kiedy w końcu znajdzie się odważny polityk lub media i przerwie ten  bryll Wałęsy, oraz odważy się „po całości” na pokazanie że tak naprawdę król jest nagi, miażdżąca prawdę bez oglądania się na te czy” inne” zasługi??!
 
 
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

29-09-2013 [22:08] - Zygmunt Korus | Link:

"czy dzisiaj mamy pewność z czego i od kogo myśmy się w tym ’89 roku „wyzwalali”-a najważniejsze –tak po prawdzie : dla kogo żeśmy się wyzwalali.???"
Brawo! Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Ma-Dey

30-09-2013 [15:04] - Ma-Dey | Link:

Dziękuje za komentarz, ten mój tekst to forma zwykłego odruchu jaki musi się pojawić jeśli prześledzimy to co ostatnio wyprawia się w mediach "głównego ścieku" w "temacie" Wałęsy. Oczywiście długo  by o nim pisać, jednak można tak na szybko jeszcze jedna refleksję- otóż megalomańskie zagrywki i wścieklizna Bolka-Uzurpatora wobec byłych towarzyszy - a i przecież nie tylko to jedno-ale szkody jakie ten człowiek dalej czyni w polskiej polityce to drugie-moim zdaniem znacznie poważniejsze i w skutkach negatywnych należycie niedoceniane nawet przez opozycję.. Ano, ostatnio oglądałem relację ze spotkania z panem Andrzejem Rozpłochowskim -myślę że gdyby nie padł ofiara min. "wałęsowskich" zagrywek w związku, gdyby mógł wówczas  kierować związkiem , to można założyć iż  losy nie tylko związku potoczyłby się zupełnie inaczej. A tak ...wiadomo.....eh..!