Czy Berlin to Erika Steinbach?

Zastanawiam się czasami jaki to rodzaj patriotyzmu siedzi w głowach takich polityków, jak Sikorski czy Tusk, albo Rostowski. To jest taki dziwny rodzaj patriotyzmu, że cokolwiek przychylnego powiedzą na nasz temat Niemcy, staje się to od razu powodem mózgowej euforii establishmentu III RP, a jeśli cokolwiek powiedzą złego, to zapada kurtyna milczenia, chyba że to złe to będzie coś na temat PiS -u, albo o polskich faszystach. Wtedy  „Wyborcza” sieje zamęt na całą Polskę, że już nawet Niemcy dostrzegają u nas faszyzm, a oni są przecież  wyczuleni, więc wiedzą co mówią. To, że oni wiedzą, co mówią, to pewne. Rzadko się zdarza, by do mediów niemieckich trafił jakiś nieprzemyślany głos. To jest nadal republika porządku i dyscypliny. Nie ma więc żadnego przypadku, zbiegu okoliczności, gdy Erika Steinbach mówi cokolwiek  na temat Polski. To nie jest żadna polityczna ekstrema, tylko samo serce niemieckiej polityki wschodniej. Tak się bowiem dziwnie składa, że kanclerz Merkel nie ma żadnej wizji polityki wobec Polski, poza uprzejmościami wymienianymi z premierem Tuskiem. Zresztą czasami kończą się one tym, że nasi politycy w Brukseli wyglądają jak słupy stojące za drzwiami głównych obrad UE. Potem słyszymy, że nic się nie stało, bo nasz głos został gdzieś przekazany  i tak dalej. W Polsce nie odbył się jeszcze ani jeden poważny szczyt polityczny. Pomińmy tu Prezydencję w UE, bo to z klucza, czy szczyt klimatyczny w Poznaniu, bo to bez większego znaczenia dla losów naszej planety i samej ekologii również.

Mamy więc oto taką dziwną sytuację, że po upadku komunizmu i wielkim pojednaniu w Krzyżowej, Erika Steinbach, całkiem swobodnie, oskarża Polskę o zbyt słabą promocję języka niemieckiego na obszarach zamieszkałych przez mniejszość niemiecką, i w ogóle o to, że ona ma za mało wsparcia ze strony polskiej. Jej ostatnia wypowiedź podczas Dnia Stron Ojczystych w Berlinie wzbudziła oczywiście aplauz gości zgromadzonych na sali. W Polsce została odnotowana krótko, bez komentarzy, no bo przecież to tylko niemiecka ekstrema, margines polityczny. Rzecz w tym, że to kanclerz Angela Merkel musi liczyć się z Eriką Steinbach, a nie Steinbach z  Angelą Merkel. Niemcy, co prawda, szykują się do jesiennych wyborów parlamentarnych, ale nic nie usprawiedliwia bezczelnych wypowiedzi, jak najbardziej oficjalnych polityków RFN. Już nawet nie trzeba chyba nikomu specjalnie tłumaczyć, że takie wypowiedzi z kręgów bliskich kanclerz Merkel znakomicie rozgrzewają chłopców z NPD.

U nas jest nie do pomyślenia, żeby któryś z wiodących polityków PO ujął się za mniejszością polska a Niemczech. Zresztą w myśl prawa niemieckiego takiej mniejszości w ogóle nie ma. Jugendamt ma „piękne” tradycje rodem z faszystowskich Niemiec i niewiele się do dziś zmieniło. „...Jugendamt odebrał rodzicom z Polski sześciotygodniowe niemowlę, rodzice koczują w samochodzie w oczekiwaniu na orzeczenie sądu opiekuńczego” –czytamy raz po raz w w relacjach o działalności tej znienawidzonej przez Polaków, i nie tylko Polaków instytucji. Czy ktoś sobie wyobraża podobne działania polskich władz na Opolszczyźnie? Czy Niemcom już się przewróciło w głowach, czy dopiero się przewraca? Trudno już nawet zliczyć procesy sądowe o odzyskanie przez Polaków odebranych im dzieci. Nasi rodacy w Niemczech nie mają praktycznie żadnych praw, charakterystycznych dla mniejszości narodowej, a deklaracje Niemców z 2011 roku o większym zaangażowaniu w możliwość nauki języka polskiego pozostały na papierze. Po wypowiedzi Steinbach, ani Radosław Sikorski, ani Donald Tusk, ani w ogóle MSZ, nawet się nie zająknęli na ten temat, mało tego, szef MSZ potwierdził ostatnio, że stosunki polsko – niemieckie są świetne. Ewidentna asymetria w relacjach polsko – niemieckich nikomu z polskiego rządu nie przeszkadza. Zresztą tę asymetrię mamy także w relacjach z Kijowem i z Wilnem. O Rosji szkoda nawet mówić.
 

Trzeba postawić pytanie, dokąd Niemcy prowadzi Erika Steinbach. Na pewno nie do dobrosąsiedzkich i równoprawnych stosunków z Polską. Czasami słyszymy, jakie to  przełomowe, że niemieccy żołnierze ćwiczą z polskimi, że dawni mieszkańcy Ziem Zachodnich odnawiają zabytki. Wszystko to pięknie, ale jeśli kurs polityki niemieckiej ulegnie zmianie, to Niemcy przyjmą go jak zwykle karnie i bez dyskusji. Tak jak dziś w przygranicznym Schwedt, możemy co krok zobaczyć napisy w języku polskim, tak za jakiż czas możemy być tam znowu niechcianymi gośćmi. Sam fakt, że Erika Steinbach pozwala sobie na tego typu uwagi, na ewidentne pouczenia i na jawne żądanie jeszcze większych praw dla mniejszości niemieckiej w Polsce, już jest kuriozalne w obliczu tego, jakie prawa mają dziś Polacy w Niemczech. Berlin robi z nami świetne interesy, to znaczy znakomicie na nas zarabia, choćby poprzez unijne inwestycje w Polsce. Natomiast wszędzie tam, gdzie gra toczy się o nasz interes  narodowy, sromotnie przegrywamy, od Nord Streamu po Muzeum Wypędzonych, i w ogóle szeroko rozumianą politykę historyczną, w której są już tylko źli naziści i źli Polacy. Niemców tam nie  ma, bo Niemcy narodzili się dopiero po II Wojnie Światowej.  Tak to właśnie Niemcy, głosem Eriki Steinbach, prowadzą sobie swobodnie swoją grę wobec Polski, bez najmniejszego oporu Warszawy. Nie ma żadnych złudzeń. Za kilka lat żądania wobec Polski pójdą jeszcze dalej, o ile nie zastopują ich zmiany polityczne w Polsce. Trzeba skończyć, raz na zawsze, z chodzeniem do niemieckich kanclerzy na ugiętych nogach. Bo w końcu będzie tak, że w sprawach dotyczących współpracy z Polską, prezydenci innych państw będą dzwonili do Berlina, a nie do Warszawy. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

27-08-2013 [08:22] - NASZ_HENRY | Link:

w głowie może siedzieć patryiotyzm ;-)

Obrazek użytkownika agnieszka

27-08-2013 [09:48] - agnieszka | Link:

"Niemcy ,glosem Eriki Steinbach, prowadza sobie swobodnie swoja gre wobec Polski, bez najmniejszego oporu Warszawy".....
.... jednoczesnie niemieckie media pomagaja caly czas na nowo pisac historie....

Np. Film "Unsere Mütter, unsere Väter" pokazywany jest na okraglo , dzis o godz.20.15 leci 2-gi odcinek w 3SAT. Ta bezreklamowa, o kulturalnych aspiracjach Niemiecko/Szwajcarsko/Austriacka tv z siedziba w Mainz/D, jak podaje Wikipedia, osiaga ponad 85 milionow gospodarstw dom. w Europie !
Przykre...
Pozdrawiam serdecznie Autora.

Obrazek użytkownika gorylisko

27-08-2013 [10:32] - gorylisko | Link:

a swoja drogą bezczelność nazilandystów znowu zaczyna rosnąć dosięgając punktu jaki osiągnęli w latach czterdziestych XX wieku...
taka steinbach urodziła się w domu w gdyni odebranym Polakowi... i to zwierzątko polityczne śmie pouczać Polaków jak promować język niemiecki...
hitlerowski pomiot i tyle... i to jest istota sprawy... hitlerowskie pozostałości...
niestety, w (nie)rządzie tuska nikogo to nie obchodzi,  zbyt są zajęci liczeniem kasy przywiezionej przez straszliwego dziadunia do podziału...

Obrazek użytkownika kris przybysz

27-08-2013 [23:42] - kris przybysz | Link:

Jakim cudem w kopalni węgla można poszukiwać malin. Jakim cudem u antypolskich, gebelsowsko-stalinowsko-szechterowsko-banderowskich opluwaczy Polski Polaków można poszukiwać patriotyzmu?