Śmieszy, tumani, przestrasza

 
Czy to jest właśnie ta synergia, o której mówi premier Tusk w bezpośredniej transmisji z Konwencji PO w Chorzowie?  Zastanawiałam się czytając jednocześnie list od prezydent Warszawy, który w sobotę wyjęłam z euroskrzynki, i obserwując zacietrzewionego premiera polskiego rządu, wymachującego mi zaciśniętą pięścią z telewizora. Nie wiedziałam, czy mam cieszyć się z odroczenia ustawy śmieciowej, jak by nie było dzięki akcji obywatelskiej,  czy jednak bać się, że i tak, wcześniej czy później,  dostanę między oczy. Bo nieobliczalność totalitarnej władzy i siłę jej zaciśniętej pięści  poznałam już  w przeszłości. Moje skrajne odczucia nie znajdowały odpowiedzi na pytanie, czy można jednocześnie przepraszać i grozić, głaskać i obrażać, usprawiedliwiać się i kraść,  kłamać i zarazem przekonywać, że to dla wspólnego dobra, by żyło się lepiej. Znajdowałam tylko jedno wytłumaczenie. Że Platforma Obywatelska zachowuje się jak patologiczny członek rodziny, który nie wywiązuje się z podjętych zobowiązań, zaburza podstawowe funkcje między członkami, znęca się fizycznie i psychicznie nad swoimi bliskimi prowadząc ich do ruiny, nie łoży na dzieci, wyprzedaje meble, bije i naraża swoją rodzinę na niebezpieczeństwo, a jego pozorną i jedyną siłą są konflikty, które utożsamia z walką i  wzajemnym wyrządzaniem sobie krzywd. Ale czasami też przeprasza i obiecuje poprawę, gdy jego patologia wychodzi na jaw i grozi ukróceniem procederu i dotkliwą karą.
 
Czyli Patologia Obywatelska. Właśnie tego jesteśmy świadkami: obnażenia i zdefiniowania przez społeczeństwo patologii władzy we wszystkich sferach jej działań. Od afer, korupcji, „kręcenia lodów”, przez nepotyzm, obietnice bez pokrycia, oszukiwanie wyborców i doprowadzanie ich do nędzy, po trwonienie dorobku pokoleń i życie na koszt Polaków. Dlatego ich obroną staje się nasilona agresja, której symbolem jest pięść, przewrotnie nazwana  przez Tuska walką na argumenty.
 
Z listu wyczytałam, że prezydent Warszawy mnie przeprasza. Nie tylko przez „Gazetę Wyborczą” i jej bezpłatną przybudówkę „Gazetę Południe”, ale osobiście, elegancko i na piśmie. Koszt przeprosin to 99 tys.zł. Druk laserowy, na dobrym  papierze, z kolorowym zdjęciem obrobionym na photoshopie i autografem. Przeprasza mnie, dyskretnie się uśmiechając,  za trudności związane z wprowadzaniem nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi, zapowiada rozwiązanie przejściowe, pisząc nieprawdę o wymogach unijnych, które, łącznie z Konstytucją RP, zostały złamane  przy uchwalaniu ustawy. „Kręcenie lodów”  więc się opóźni,  zagraniczne spółki wejdą później na rynek usług komunalnych i do budowy spalarni, a kolesie z PO mogą nie zdążyć się obłowić na ustawionych przetargach śmieciowych.
 
Ale raz zdobytej władzy się nie oddaje, w myśl: jeden premier, jedna partia, jedna piłka. Czyli lojalność, jedność, energia. Słowa-klucze, a raczej wytrychy. Temu służyła sobotnia konwencja PO, umacnianiu nadwątlonych sił. Nie, żeby spojrzeć prosto w oczy tym, którzy mają pretensje, bo nie było takiej możliwości. Hala zwana Kapelusz, obwarowana dwumetrowym stalowym płotem, zasłoniętym czarną folią, kordony policji i zastępy BOR, armatki wodne i szczegółowa kontrola wchodzących. Nawet za komuny, gdy obradowała PZPR nie było takich zabezpieczeń. Czy dowiemy się, ile kosztowała ta ochrona władzy? Cwaniackiej, ale nieudolnej, lękliwej, z wybałuszonymi ze strachu oczami? Czy jest szansa na normalny dialog z narodem?  Ostatnie spotkanie tzw. komisji trójstronnej  udowodniło, że nie. Rząd chroni byłą esbecję mieniącą się konfederacją pracodawców, która umowami śmieciowymi doprowadziła do ruiny budżet państwa, a lekceważy pracowników, którzy ten budżet tworzą. Oczy władzy są zakłamane, a podniesione czoło zroszone potem strachu. Polacy wiedzą, kto jest odpowiedzialny za klęskę, bo przypadkiem ci wszyscy zajęli miejsca w pierwszym rzędzie. Pełna ława oskarżonych: Jerzy Buzek, Janusz Lewandowski, Jan Krzysztof Bielecki, Hanna Gronkiewicz-Waltz. Przyjdzie czas, że wystawimy im rachunek.
 
Tymczasem pozostaje tylko happening, czyli Śląskie Wkurzone Miasteczko, które powitało premiera Tuska zupą szczawiową z puszki i kompotem z mirabelek oraz hasłem przewodnim: CHWDT, czyli „Chorzów Wita Donalda Tuska”.  Gdy zobaczyłam  żywy rekwizyt  -  dwie owce na trawie, w ubrankach z napisem "Kandydat na członka Platformy", przypomniał mi się nasz, dawniej offowy, dziś - „salonowy” pisarz, Andrzej Stasiuk, któremu w tym momencie szczerze współczułam. Nie tylko, że ma obsesję na punkcie baranów, a jednego nawet, na łamach "Tygodnika Powszechnego", zapowiedział nazwać „Smoleńsk”, ale też, że zlekceważył związki przyczynowo-skutkowe, bo to nie ta pamięć, o której myśli, będzie przechodziła z pokolenia na pokolenie baranów. Bo celem wylęgarni i hodowli baranów nie jest Polska, narodowa tożsamość czy historyczna prawda, tylko produkcja masowa bezmyślnych, wykorzenionych niewolników, moralnych abnegatów, pozbawionych krytycznego osądu rzeczywistości,  myślących  schematami. Ich  jedyną umiejętnością jest odróżnienie przycisku czerwonego od zielonego, głosowanie na tych, których wskaże telewizja, jak pisze Michał Sędzikowski w „Nowym Czasie”, nazywając ich „Homo socjal”.
Czy pisarz Stasiuk, któremu do pisania matura przecież nie jest niezbędna, nie rości sobie czasami praw do rządu dusz nad owymi „homo socjal” pisząc na przykład, że po 10 kwietnia zabrnęliśmy w groteskę i surrealizm, co niesamowicie go „wkurwia”, bo przecież codziennie ktoś ginie, a to byli tylko zwykli urzędnicy? Albo towarzystwo spod  „Przekąsek Zakąsek” mówi jego słowami, jednakowo roszcząc sobie, zupełnie niezasłużenie, prawo do kultowości. Tymczasem z kultowości w Chorzowie został tylko kult jednostki, czyli groteska i surrealizm, w wykonaniu  naczelnego demagoga zwanego premierem, który przemawiał jak Stalin do komisarzy ludowych. Komisarz Schetyna stanął na baczność i pokajał się za błędy i wypaczenia, komisarz Gowin trochę powierzgał, choć wie, że jego dni są policzone. Rzeź czarnych baranów będzie nieunikniona. Dla potulnych, w przerwie kongresu, rozdano kupony na lody „kręcone”, gofry i rurki. By nie wypadli z wprawy w „kręceniu”. Po przerwie dalszy ciąg demagogii i straszenia PiS-em i Jarosławem Kaczyńskim. 
 
Ale nieważne, kto słucha, tylko kto ocenia. Ekspert ds. kształtowania wizerunku politycznego dr Bohdan Dzieciuchowicz, współautor nieudanych w przeszłości kampanii wyborczych Leszka Balcerowicza i Andrzeja Olechowskiego ocenił, że podczas wystąpienia na konwencji PO Donald Tusk był jak walec. W dobrej formie, dynamiczny i przekonujący. „Nie dostrzegłem u premiera Tuska ani jednej sprzeczności podczas przemówienia”  – stwierdził politolog. A ja zauważyłam same sprzeczności. Pierwsza, to zastosowanie znanego pewnie specowi od wizerunku efektu bumerangu, czyli jak obrócić porażkę na swoją korzyść, a także, jak przerzucić odpowiedzialność za podpisanie paktu klimatycznego, kłamiąc przed Polakami, jak burdel nazywać postępem, a dewiacje nowoczesnością. Skorumpowana, „zielona wyspa” pełna jest afer i  długów, kłamstw o pozytywnych  ocenach kondycji  Polski  za granicą, podczas gdy eksperci Komisji Europejskiej  wyliczają porażki polskiego rządu: nieefektywność administracji, rozdęte i nieskoordynowane wydatki publiczne, niedorozwój infrastruktury. Deformacja prawdy i propaganda są jednakowo śmieszne i  straszne.
"Nie zabraknie mi energii dla Polski" – obiecał premier Tusk na kongresie. Pech w tym, że Polsce już zabrakło pieniędzy  na  energię Tuska.
 

I jeszcze Okruchy tygodnia:

Motto  tygodnia:  "Nie mogę powiedzieć, jakich substancji nie znaleźliśmy na wraku,
                              bo ich nie szukaliśmy"
                                                                                                         (pułk. A.Szeląg)
 
Środa –  Lepiej mieć kodeks niż go nie mieć  - pisze Jan Hartman, który  na potrzeby swego ugrupowania Europa Plus popełnił pouczającą bajeczkę pod tytułem  KEP, czyli Kodeks Etyki Polityków. Podobna zasadę wyznaje jego lider, A.Kwaśniewski, który woli mieć 400 tys. zł, choć ukryte, niż ich nie mieć. Obaj nie ukryją  jednak, że są dziećmi komuny.
 
Czwartek –  Swastyki na transformatory!  To akcja pewnego prokuratora z Białegostoku, który wymalowaną swastykę uznał za symbol szczęścia i pomyślności, odmawiając szukania sprawcy propagowania faszyzmu.  Białystok ogłoszono szybko miastem wolnym od uprzedzeń, a sprawcę tej decyzji nazwał A.Seremet – prokuratorem wolnym od rozumu.
 
Piątek - W pierwszym wywiadzie dla Rzeczpospolitej,  nowowybrany prezydent B.Komorowski nazwał delegację na obchody 70. rocznicy mordu katyńskiego, "bizantyjskim oraszakiem".  Dziś już wiadomo, że Kancelaria Prezydenta RP pochłania więcej pieniędzy niż dwór brytyjskiej królowej, a  z  roku na rok jej funkcjonowanie jest coraz droższe. Cóż,  szlachectwo zobowiązuje.
 
Sobota –
Piotr Duda,  szef NSZZ "Solidarność”, goszcząc na Kongresie Prawa i Sprawiedliwości, powiedział o premierze Tusku, że jest tchórzem i kłamcą, z którym nie można rozmawiać, dlatego związkowcy opuścili obrady tzw. Komisji trójstronnej. Gdyby dodał, że premier też jest złodziejem, usprawiedliwiałoby to wielką liczbę  policji chroniącej Chorzów.

Niedziela – A na You Tube rozpaczliwy apel leminga: Odczepcie się od Donka, bo będziecie mieć przechlapane! To dla was chce ładnie wyglądać, kupując drogie garnitury, jest przystojny i o 4 cm wyższy od Jarosława, nie zna angielskiego, ale zna Angelę, Angolę czy jakoś tak.  Nawet za komuny nie było tak dobrej passy na satyrę.

Poniedziałek -  Od narodzin okrzyknięto go  Portalem Parówkowym, choć miał być polskim Huffington Post. Teraz stał się erotycznym Pudelkiem za sprawą tekstu studenta Nocha, propagującego poliamorię, czyli wieloosobowy, otwarty związek, który, wg autora,  jest jedynym, realnym równouprawnieniem. Nie wiem, co studenci Uniwersytetu Gdańskiego robią w przerwach od nauki, ale nie jest to łomżing na trawingu.

Wtorek – Nie ma w Polsce tradycji jedzenia śniadania, ale jest styl życia śmietnikowy. Po przeKOPACZ ziemię smoleńską, tym razem odwalono Kidawę na Błoniach. Ach ta symbolika nazwisk! Tusk, Szeląg, Gowin. Nie lepiej nazywać się po naszemu: Kaczyński? Tylko Bogusława żal, że bohatersko przyjmuje wszystkie ciosy na klatę, adresowane do Jarosława.

Teksty opublikowane w "Warszawskiej Gazecie"

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika mostol

06-07-2013 [10:46] - mostol | Link:

"Nie bójcie się o wynik wyborów". No chyba, że wybierzecie Gowina, wtedy czeka was, zapowiadana przez Sikorskiego, krwawa jatka.

Obrazek użytkownika xena2012

06-07-2013 [11:22] - xena2012 | Link:

wizerunku peowskiego Ostachowicza Tusk nie miał zamiaru doprowadzić ,,do porządku''rozleniwionych członków PO.Tych którzy sa za Gowinem i tych małej wiary przekonywał ,że wróg jest od dawna jeden i nazywa się Kaczyński.To jemu wygrażał,to jego wskazywał licząc zapewne ,że inni jeszcze bardziej i na serio uruchomią swoje pieści.Chyba tylko Sikorski zrozumiał mowę ciała swojego szefa zapowiadając krwawa jatkę.Sikorski to wizjoner i to wybitny,przecież w 15 minut po rozbiciu się samolotu pod Smoleńskiem ustalił winnych więc należy mu wierzyć.Wypociny jakiegoś profesorka ociekające wazeliną (dostał biedaczyna chociaż ze100 zł)za tę laudację Tuska pokazują ,że nie istnieje zadna granica przyzwoitości dla naszych pseudointelektualnych elit.

Obrazek użytkownika mostol

06-07-2013 [12:49] - mostol | Link:

Piętnaście minut po tragedii znał jej przyczyny, ale i samorzutnie wziął na siebie rolę złego posłańca. Chociaż niektórzy uważają, że dzwonił do Kaczyńskiego tylko po to, żeby sprawdzić, czy leciał z bratem do Smoleńska.