Co prawda nie należy mieszać polityki z religią, jednak nie sposób nie zauważyć, że świat wybrał beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła II aniżeli tradycyjne pochody pierwszomajowe. Pochody miały miejsce jedynie w państwach gdzie władzę sprawują reżimy komunistyczne bądź gdzie beatyfikację przemilczano.
No cóż, najwidoczniej tłumy defilujące z czerwonymi flagami wiodącym światowym mediom się już przejadły. Jakoś po upadku komunizmu w ZSRR, ludzie lewicy stracili sporo determinacji do manifestowania swego oddania dla idei Marksa, Engelsa i Lenina. Również w naszym kraju zmianę politycznego klimatu przetrwały już tylko nieliczne dinozaury z minionej epoki.
Czując pismo nosem, środowiska lewicowe w naszym kraju zrezygnowały w tym roku z organizacji pochodu pierwszomajowego właśnie ze względu na uroczystości beatyfikacyjne. „Większość członków i sympatyków SLD i OPZZ zdecydowała, aby w dniu beatyfikacji nie organizować żadnych imprez” – powiedział agencji ekai jeden z liderów Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Radomiu.
Tradycyjne obchody „robotniczego święta” miały miejsce jedynie w krajach, gdzie władzę sprawują reżimy lewicowe. Na Białorusi programy telewizyjne na temat nowego błogosławionego przesunięte są na poniedziałek. Wielu katolików w Chinach skorzystało natomiast z relacji internetowych przygotowanych przez media watykańskie.
Wyznawcy Chrystusa w Wietnamie śledzili beatyfikację dzięki transmisji z Filipin – podało Radio Watykańskie. Wietnamczycy pamiętają o Papieżu, który w 1981 r. sprawował Eucharystię w obozie dla uchodźców w Morong na Filipinach dla uciekinierów z Wietnamu, Kambodży i Laosu. W niedzielę otwarto tam sanktuarium nowego błogosławionego oraz odsłonięto pomnik Jana Pawła II. Z kolei w uroczystościach na Filipinach wzięły udział miliony katolików.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2768
Rzeczywiście, Wietnamczycy mają poważne powody, żeby pamiętać o papieżu, a Gruzini mają poważne powody, żeby pamiętać o polskim prezydencie. Takich przykładów możnaby mnożyć, ale Polacy będą pamiętać, że papież jadł kremówki, a prezydent Kaczyński ... no właśnie, przecież każdy "inteligentny człowiek" wiedział, że on jest tylko godzien pogardy.