Właśnie wróciłem z krakowskich obchodów pierwszej rocznicy wawelskiego pochówku Lecha i Marii Kaczyńskich.
Nie będę wyliczał ile osób było, z której strony, bo nie o to chodzi.
Maszerując z dumnie podniesioną głową Traktem Królewskim z Bazyliki Mariackiej na Wawel wzruszyłem się skandowanym prze tłum, dobrze mi znanym hasłem „chodźcie z nami dziś nie biją”. Przypomniało mi się, jak się biłem z ZOMO pod Arką w Nowej Hucie ponad dwadzieścia lat temu. Bardzo się wzruszyłem.
Aż doszliśmy pod Krzyż Katyński u podnóża Wawelskiego Wzgórza. Tu spotkały się dwie manifestacje. Rzecz w demokracji normalna.
Lecz, kiedy przyzwoici ludzie, w hołdzie dla tragicznie zmarłej w służbie Państwu Pary Prezydenckiej zaintonowali solidarnościowy hymn „Boże coś Polskę”, spoza kordonu policji rozległo się zdziczałe wycie, gwizdy i buczenie. Poczułem palikoci fetor zmieszany z mdłym zapaszkiem seniszyniego pudru.
Po powrocie do domu wystawiłem garnitur na balkon.
A ostateczną ocenę pozostawiam Państwu.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12054
Dziękuję za uzupełnienie. Może inni Internauci jeszcze coś dorzucą.
Pozdawiam rónie serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz