„Nie mogę zaznać snu podczas nocy
Z powodu kłamstw, tych kłamstw, tych kłamstw
Które nam wmawiali […]”
1 grudnia 1947 roku w Zabrzegu został zamordowany przez komunistów Żołnierz Wyklęty Niezłomny kpt. Henryk Flame ps. „Bartek", legendarny dowódca zgrupowania VII (Śląskiego) Okręgu Narodowych Sił Zbrojnych. Był równolatkiem II RP – urodził się 15 stycznia 1918 r. we Frysztacie na Śląsku Cieszyńskim. W kampanii wrześniowej wziął udział jako kpr. pilot w krakowskim 2 Pułku Lotniczym w 123 eskadrze myśliwskiej. Internowany na Węgrzech, przekazany Niemcom został zwolniony ze Stalagu XVII A Kaisersteinbruch w Austrii dzięki staraniom rodziny. Powrócił w rodzinne strony i rozpoczął działalność konspiracyjną najpierw w ZWZ-AK, potem w oddziale AK „Barania Góra” a następnie przejął dowództwo nad częścią zgrupowania (po śmierci dowódcy) podporządkowując oddział NSZ. W latach 1945-1947 dowodził największym zgrupowaniem oddziałów partyzanckich na Śląsku Cieszyńskim, który przeprowadził ok. 340 akcji zbrojnych przeciwko komunistom.
Na jesieni 1946 r. UB wspólnie z NKWD przeprowadziło koronkową akcję specjalną przeciwko partyzantom pod kryptonimem Operacja „Lawina”. Ubecki agent, były oficer AK Henryk Wendrowski ps. „Lawina”, współpracujący z sowieckim NKWD od 1944 r. podjął się roli fałszywego łącznika i przedstawiciela sztabu NSZ proponując przerzut oddziału na ziemie zachodnie a w dalszej kolejności na Zachód. Propozycja wydawała się kusząca a zgoda „Bartka” przypieczętowała los oddziału. Ochotnicy z oddziału mieli być przetransportowani na Zachód. W jej wyniku zostało zamordowanych w masowych egzekucjach wg różnych źródeł co najmniej 90 a nawet ponad 100 żołnierzy NSZ. Pierwszy transport, przy pomocy ciężarówek i obstawy ubeków przebranych za żołnierzy NSZ, miał miejsce 5 września 1946 r. Prawdopodobnie w majątku Scharfenberg (Grudzieniec) w pobliżu Malerzowic Wielkich na Śląsku Opolskim zostało zamordowanych ok. 40 żołnierzy „Bartka”. Drugi transport ok. 30 żołnierzy został przewieziony między 10 a 15 września na lotnisko w Starym Grodkowie gdzie partyzanci mieli przenocować w jednym z drewnianych baraków. Barak został wysadzony w powietrze – nikt nie przeżył. Szczątki ludzkie ukryto w kilku lejach w pobliżu dawnego lotniska. W trzecim, ostatnim transporcie w drugiej połowie września, komuniści przewieźli ok. 30 partyzantów NSZ do miejscowości Barut, gdzie mieścił się zameczek myśliwski „Hubertus” k. Strzelec Opolskich. Scenariusz został powtórzony, uśpionych środkiem nasennym podanym w napojach, partyzantów nocujących w stodole wysadzono w powietrze nad ranem 26 września 1946 r. Okoliczni mieszkańcy znajdowali w okolicy fragmenty odzieży a nawet ciał żołnierzy NSZ z oddziału „Bartka”.
Kpt. Flame, nie mając sygnałów od „przetransportowanych” kolegów a także przyjmując ostrzeżenia od jedynego z ocalałych żołnierzy Andrzeja Bujaka ps. „Jędrek” (z pierwszego transportu, któremu na początku nie uwierzono) zrozumiał, że stało się coś złego. Jego osłabiony oddział , dziesiątkowany przez UB i MO uległ rozproszeniu a sam „Bartek” w marcu 1947 r. ujawnił się w ramach amnestii. Jesienią 1947 r. udał się w okolice Barutu, gdzie zginęła część jego oddziału, dowiadując się prawdopodobnie od lokalnej społeczności o losach swoich podwładnych.
Morderca "Bartka" milicjant Rudolf Dadak nigdy nie został osądzony za swoją zbrodnię. Ubecki agent specjalny i zbrodniarz Henryk Wendrowski, który dożył czasów współczesnych i zmarł w 1997 r. nie odpowiedział za swoje liczne zdrady i zbrodnie, także ci, którzy strzelali w tył głowy naszym chłopakom i którzy wysadzili w powietrze partyzantów, nie odpowiedzieli za swoje zbrodnie – robili kariery w MO, SB, LWP, prokuraturze i w sądach PRL-u, podobno najweselszego z baraków Układów Warszawskiego.
„[…] Czasem ciężko jest nam znaleźć prawdę
W świecie którego nie jesteśmy w stanie zrozumieć
Jednak nie dajmy się im złamać,
nie dajmy im się złapać w zarzuty starego człowieka” – Brendan Perry
Cześć i Chwała Bohaterom.