Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Matki bohaterów
Wysłane przez Tezeusz w 26-05-2025 [20:22]
MATKI NASZYCH BOHATERÓW. O nich też trzeba dziś pamiętać. Oddały Polsce to co miały najcenniejsze. Swoje dzieci. To one wylewały łzy i wiernie czekały na swoich synów gdy Oni walczyli na wojnie na wszystkich frontach całego świata, gdy oddawali swoje życie za ojczyznę. Matki, które nie zgięły kolan przed wrogiem. Była w nich moralna siła, bohaterstwo, wiara i walka z wyjącym w sercu strachem. Do ostatnich chwil życia odznaczały się wielką odwagą.
Niezłomne i niezmordowane, czułe i oddane dzieciom. Matki Sybiraczki w tym syberyjskim upodleniu-przetrwały dając siłę innym.
Nie dla nich są dziś ordery nie dla nich wierności sygnety. Te bite, wiezione, aresztowane, torturowane i upokorzane, takie zwykłe, proste kobiety
Były nieugięte wobec systemu komunistycznego. Gdy były mordowane ich dzieci, miały się nigdy nie dowiedzieć, gdzie są pochowane. Matki Polski, gdziekolwiek rzucił je los, dały z siebie morze miłości, zmagając się z brutalną prozą życia.
Niejedna Matka drżała o swojego Syna lub Córkę Wyklętą. Ale były dzielne. Matki przechodziły obok martwych Synów i nie mogły nawet zapłakać, aby nie aresztowano całej Rodziny. To były prawdziwe Bohaterki.
Nie sposób zachować radości życia, wewnętrznej pogody i równowagi, kiedy na co dzień obserwuje się dantejskie sceny. Kiedy synowie i córki umierają zabijani obok.
Setki, jeśli nie tysiące takich matek w skali całego kraju przeżyło aresztowania, szykany i kolejne lata pełne cierpień i upokorzeń.
Taryfy ulgowej nie stosowano nawet wobec ciężarnych kobiet. Kaci kopali i bili przesłuchiwane pięściami, pejczami, linkami powleczonymi gumą, gumowymi pałkami, skórzanymi pasami z metalowymi sprzączkami, pękami kluczy czy kolbami karabinów.
Żadna nie żałowala i nie wydala swojego dziecka, pomimo konsekwencji, jakie je za to spotkały. Dziś to one tryumfują, a oprawcy, którzy chcieli, by Polacy o nich zapomnieli, trafili na śmietnik historii. One są prawdziwymi bohaterkami.
Żyły w milczeniu i zapomnieniu, z pokorą znosząc swój los, o minionych koszmarach bojąc się mówić nawet własnym dzieciom.
Gehenna matek nie kończyła się z chwilą zabicia jej dziecka- bohatera ale zazwyczaj była dopiero początkiem, często wieloletnich i wielopokoleniowych dramatów.
Pokolenie matek Żołnierzy Wyklętych było tym pokoleniem, które pamiętało czasy zaborów i odzyskanie niepodległości w 1918 r. Mimo braku Polski na mapie, te kobiety miały w sobie wyniesiony z rodzinnych domów silny patriotyzm, a wolność była dla nich realnym, namacalnym doświadczeniem.
Matki Żołnierzy Wyklętych, przez długie lata rządów komunistycznych niosły cierpienie po stracie bliskich im osób – mężów, synów, ojców czy braci, lecz też piętno rodziny bandyckiej, co w praktyce wiązało z całym wachlarzem szykan utrudniających i tak dostatecznie ciężkie życie pod rządami komunistów.
W cierpieniu, którego doświadczały przez dziesiątki lat, musiały trwać samotne i milczące nie mogąc liczyć na choćby cień współczucia, pomocy czy zrozumienia, co było wynikiem komunistycznego terroru, a co za tym idzie całkowitego zastraszenia i sparaliżowania społeczeństwa.
A to One były bohaterkami setek, tysięcy córek i synów którzy oddali swą wolnośc lub życie za ojczyznę. Często nie ma nawet małej wzmianki o nich w publikacjachi opracowaniach.
.
MATKI NIEKTÓRYCH BOHATERÓW.
Antonina Franczak z domu Nowak, mama ,,Lalusia" Miała też trzy córki i syna
Matka Jana Piwnika, ,,Ponury" Zofia z domu Kłonica pochodziła się z Janowic.
Prawie każda wieś w Górach Świętokrzyskich pomagała leśnemu wojsku. Każdy słyszał o ,,Ponurym". Którejś nocy Janek odwiedził po kilku latach dom rodzinny i wtedy matka przytuliła go i zapytała ,,
,,Jasiu ty jesteś od tego Ponurego" ?
Na co on odpowiedział ,,matulu to ja jestem ,,Ponury"...
Ludwika Osiecimska Pilecka. Mama rotmistrza Pileckiego.
Maria Dekutowska z domu Sudacka, Miała jednego syna: Hieronima Dekutowskiego „Zapora”, Maria zmarła w 1950 r. W wieku 77 lat.
Emilia Przewoznik mama Jana ,,Ryś" i Tadeusza ,,Kuba" Aresztowana i ok pół roku była więziona przez UB w Będzinie. W końcu uniewinniona.
Maria Cieplińska z domu Kaczmarek ur. 18 Październik 1880 w Lutomek pow Międzychód. Miała 8 dzieci: Franciszka, , Łukasza i 6 innych dzieci. Maria zmarła w 1948 r, w wieku 67 lat
Eugenia Sidzik. Matka ,,Inki" miała też córki Wiesławę i Irenę. Eugienia włączyła się do działalności konspiracyjnej. Po aresztowaniu przeżyła piekło śledztwa i wielomiesięcznych tortur. Miała 38 lat. W 1943 r. rozstrzelana przez Niemców i pochowana w nieznanym do dziś miejscu
Stefania Dziemieszkiewicz z domu Świerczewska. ur.1895 r. Miała 3 synów i córkę Genowefę ,,Stokrotka" Wszyscy walczyli o wolną Polskę.
Mieczysław ,,Rój", Roman „Adam”, „Pogoda” i Jerzy „Żbik”. Została aresztowana przez UB 22 kwietnia 1950 r. W trakcie śledztwa była brutalnie torturowana i wyzywana. Zarzucano jej, że nie doniosła na swojego syna Mieczysława „Rój” na milicję.
Została za to skazana przez Sąd Rejonowy w Warszawie 7 sierpnia 1950 r na 4 lata pozbawienia wolności oraz na 2 lata pozbawienia praw publicznych oraz orzeczony został wówczas także przepadek całego jej mienia na rzecz Skarbu Państwa.
Stefania przebywała w więzieniu do 21 marca 1953 r. Na ulicach znieważono ją, mówiąc, że „wychowała bandytów”. Zmarła 19 marca 1975 r. Jej grób znajduje się na cmentarzu parafialnym w Makowie Mazowieckim.
Na jednym ze zdjęć ostatnia wigilia z rodziną Aleksandra Kasaraby ,,Kamienia" On też miał matkę Annę która czekała aż wróci z wojny. Nie doczekała się. Zmarła na Kresach. Tyle mi o niej wiadomo.
Było tych matek tysiące nie jestem w stanie tu wszystkich wymienić.
****
Matki naszych bohaterów zwykle, proste kobiety. Oprawcy chcieli, by o nich zapomniano. Polacy pamiętają i oddają hołd !! To one są prawdziwymi bohaterkami.
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATERSKIM MATKOM
Komentarze
27-05-2025 [19:00] - Kazimierz Kozio... | Link: Stanisława Kuszelewska-Rayska
Stanisława Kuszelewska-Rayska, ps.Elżbieta, rocznik 1894, komendantka powstańczego plutonu gospodarczego na Mokotowie, straciła jedyną córkę Ewę Matuszewską, lat 25, ps. Mewa, 26 września, sanitariuszkę, w egzekucji na posterunku. Tak pisała o tamtych realiach na goraco, w październiku 1945 r.: “Dlaczego trwało aż 63 doby? Bo niemcy zawsze pod płaszczykiem walki z powstaniem robili antysowieckie przesunięcia wojsk, a nas nie zdobywali. Tylko ostrzeliwali z ciężkiej artylerii i moździerzy, żebyśmy wyzdychali powoli i żeby naszą winą było zniszczenie miasta. Jak tylko potrzebowali jakiejś dzielnicy – zdobywali ją w jeden dzień. Cóż nas broniło? Maleńkie rowy i kilkaset granatów i kilkadziesiąt karabinów. Wjeżdżali czołgami, jak chcieli, ale wtedy, kiedy chcieli, nie wcześniej. Były małe sporadyczne bitwy, ale przede wszystkim po prostu trwanie i czekanie na pomoc lub śmierć. Rola zajęcy na miedzy, bo myśliwy na razie zajął się czymś innym.”
Wspomnienia, wywiady po wielu latach są już tylko twórczością inspirowaną tematem Powstania, niestety bywa że przekazem zmanipulowanym, mimo woli lub celowo. Dlatego czytajmy przede wszytkim świadectwa powstałe w tamtych latach. "Kobiety" Stanisławy Kuszelewskiej - Rayskiej wydał Instytut Literacki w Rzymie w r.1946, w Polsce Zysk i S-ka w r.2014