Kontrola posła Mateckiego w Ministerstwie Sprawiedliwości

             

Matecki wychodzi, Bodnar w opałach
Bodnar wpadł w panikę. Kompletnie się tego nie spodziewał. Był przekonany, że Matecki posiedzi w areszcie co najmniej do wyborów prezydenckich – twierdzą zgodnie urzędnicy z Alei Róż. Gdy tylko dotarła do niego informacja o decyzji sądu, w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości wybuchł chaos. „Wszyscy byli w szoku. Jakby ktoś wrzucił granat do akwarium” – mówią pracownicy resortu. Sekretariaty w nerwach, gabinet polityczny w trybie sztabu kryzysowego, a Bodnar – czerwony na twarzy, skupiony i roztrzęsiony – kleci naprędce dramatyczny wpis w mediach społecznościowych. „Ciąg dalszy nastąpi” miał brzmieć jak groźba, a wyszedł jak scena z komedii politycznej – relacjonują urzędnicy z Alei Róż. Sprawa Funduszu Sprawiedliwości została tym samym całkowicie skompromitowana. Coraz więcej ludzi – nawet spoza politycznych sympatyków Dariusza Mateckiego – nie widzi nic złego w tym, że fundusz kupował karetki, wozy strażackie czy wspierał organizacje promujące wartości chrześcijańskie. W ministerstwie tymczasem prawdziwa burza dopiero się zaczęła. „A co jeśli Matecki tu wpadnie z kontrolą poselską?”, „Co będzie, jak zechce się mścić?” – pytania zawisły w powietrzu jak wyrok. „A jeśli odkryje martwe dusze?
A inne… sprawy?”.
Rozpoczęły się gorączkowe przygotowania – nie tyle merytoryczne, co PR-owo-obronne. Forteca miała stanąć nie z cegieł, lecz z tweetów, briefingów i narracji dla „zaprzyjaźnionych mediów” – dodają pracownicy resortu, proszący o anonimowość. Bodnar wie, że to porażka – nie tylko jego osobista, ale całej prokuratury.
Śledztwo w sprawie Funduszu?
Można już odłożyć obok akt Yeti i potwora z Loch Ness. Każdy kolejny wpis ministra coraz bardziej przypomina notatki z terapii niż oficjalny komunikat państwowy. W sukces rozliczeń z poprzednią władzą nie wierzy już nawet Cyprian Maciejewski – człowiek Tuska, który jeszcze niedawno tryskał energią i politycznym zapałem. Dziś snuje się po korytarzach jakby zgubił nie tylko sens tej kadencji, ale i plan na weekend. Entuzjazm uleciał, został tylko zapach końca – komentują z przekąsem urzędnicy z Alei Róż.
A Bodnar?
Zaczyna do niego docierać, że zamiast europejskiej kariery i wyjazdów do Brukseli, czekają go być może zupełnie inne podróże – te do polskich prokuratur. Bo wieje silny wiatr zmian – i nie wygląda na to, by ktoś z obecnej ekipy miał go zatrzymać.