Wraz z umocowaniem się „rządu” Tuska ( de facto zbieraniny niekompetentnych postaci) okazało się nagle, że prawo i praworządność nie istnieje dla owej koalicji ośmiu gwiazdek. W 35 lat po rzekomym upadku komunizmu i PRL-u widzimy, że III RP nie stała się państwem prawa, a nawet przeciwnie, bo przejęła z PRL-u tyle antydemokratycznych wzorów i złych obyczajów starych kadr, że śmiało możemy ją uważać za państwo bezprawia, które znowu budzi się pod batutą „premiera” Tuska i jego watah, w tym Hołownii i Czarzastego. I które swoje antydemokratyczne tendencje ujawniało już w okresie 2008-2014. Jedynie lata 2015-2023 przyniosły próby oczyszczania tej zapleśniałej PRL-owskiej schedy, lecz niestety wysiłki PiS-u na tym polu zahamowało fatalne weto prezydenta w r.2017 i to w sposób dziwnie groteskowy, gdyż eksponowało sugestie pani Romaszewskiej, która nie miała prawniczego wykształcenia. Tak więc osiem lat prezydentury Andrzeja Dudy, doktora prawa, poszło prawie na marne. I widać to właśnie z początkiem „rządu” koalicji ośmiu gwiazdek, podsycanej złą energią i ślepą nienawiścią peerelczyków do „ludzi sumienia” z PiS-u.
PiS kierował się szacunkiem dla prawa zbyt łagodnie, gdyż wierzył że było ono wystarczającym puklerzem w strukturach państwa. Niestety, nie w strukturach państwa jeszcze chorego, bo zawłaszczonego przez uprzywilejowane kasty sędziów i prokuratorów ze stygmatem PRL-u, choć wyrastały powoli nieliczne szeregi niezależnych ludzi. Byli jednak bezradni wobec dominacji kast. Sytuacja jest dramatyczna, a dobrze ilustruje ją komentarz mady przy wpisie Tezeusza pt. „Tusk i Sienkiewicz nie spodziewali się, że obudzili olbrzyma” ( 30 grudnia 2023, naszeblogi.pl): „Polski nie ma i nie będzie, dopóki nie będzie polskich sądów i polskich sędziów. Państwo nie działające według istniejącego prawa jest tylko bezkształtną zbieraniną przypadkowych ludzi”.
Oby przeczytał je prezydent, doktor prawa, bo może to doda mu dobrej woli do działań w obliczu zalewu – jak sam to określił – nawyków stalinizmu czyli zupełnej pogardy dla praw i negacji praworządności. Ostatnio Tusk rzucił wyzwanie państwu prawa tym aroganckim dictum: „Będziemy się kierować prawem tak jak my je rozumiemy...” Niesłychaną w tym zdaniu słychać pogardę dla praworządności, ale jest ona wartością w III RP prawie nieznaną, skoro przy okrągłym stole zamrożono wszelkie rozmowy na jej temat. A kasta sędziowska – w opinii prezesa Strzembosza – miała się sama rozliczyć z przeszłości PRL-u...! Nie rozliczyli się wcale. A nieliczni prokuratorzy z prawdziwego zdarzenia zostali po cichu pozbawieni praw do prowadzenia śledztw, jeśli – jak prokurator Witkowski – zbliżyli się zbyt blisko z podejrzeniami do osoby Kiszczaka w sprawie zabójstwa księdza Jerzego...
Sprawę tę zatem zamieciono pod dywan, co jest dowodem aż nadto wystarczającym, że III RP jeszcze nie powstała, wbrew szumnym deklaracjom oeerelczyków triumfującym w 1989. Cóż z tego, że Solidarność skruszyła mury, gdy PZPR zebral ich gruzy i uczynił z nich fundament dla okrągłego stołu! I tam metodą obstrukcji nie dopuścił, aby Polacy wskrzesili swoje państwo zrujnowane im w 1939 przez Niemców i Sowietów! A zatem ogłaszanie urbi et orbi powstanie III RP było pustym frazesem, zaś definiowanie jej jako państwa prawa piramidalnym kłamstwem. O państwo prawa walczył tylko PIS, ale peerelczycy dbali o bezprawie - czy wraz z prezydentem, ich cichym sprzemierzeńcem? Bowiem wetował też ustawę degradacyjną, co mądrze wytknął mu Andrzej Gwiazda ( „Degradacja to sprawa honoru”, Gazeta Polska, 11.4.2018). Poziom praworządności był bardzo niski w PRL-u, a za stalinizmu zerowy. Po roku 1956 dodano mu kilka kropelek odwilży, aby „uwiarygodnić” Gomułkę
Pozostała jednak prymitywna zasada, że interpretacja prawa należy do partii komunistów, a jej zakres jest całkowicie dowolny. Po roku 1989 narzucenie Polakom polityki grubej kreski i zablokowanie lustracji sprawiło, że III RP przejęła ową „dowolność” ( czy jak kto woli „elastyczność” prawa!), a była ona dalej niezawodnym narzędziem swobodnej dominacji peerelczyków. Sądy rozstrzygały sprawy po ich myśli, nawet ewidentne dowody kolaboracji ignorowano, gdyż lustracja była przecież tabu. Jaskrawym dowodem beprawia w tej dziedzinie była sprawa teczki prezydenta Kwaśniewskiego, który został oskarżony w Sejmie ( 14 września 2000) przez szefa Urzędu Ochrony Państwa, Janusza Pałubickiego, o to, iż był rejestrowany w dokumentach MSW jako tajny współpracownik „Alek” pod numerem 72204 – i co ? Nie wyciągnięto z tego żadnych konsekwencji, sąd lustracyjny oddalił sprawę! A prezydent Kwaśniewski jeszcze z wielką gorliwością angażował się w obronę Józefa Oleksego vel „Olina”,podejrzanego o kontakty z rosyjskim szpiegiem. Ten okres III RP stanowił chyba apogeum bagna pogłębionego tępieniem lustracji i wielkiej spolegliwości sądów.
Na taką samą uległość kasty „sędziów” liczy Tusk gotując się do antydemokratycznej rozprawy z PiS-em i z szerzej pojętym obozem patriotów. Byłby to powrót do PRL-u w najgorszym z możliwych scenariuszy, a można porównać to z sytuacją po wojnie, gdy namiestnicy Stalina demolowali praworządność przedwojenną. Obecnie agentura Tuska demoluje wszelką praworządność na zlecenie unijnych komisarzy, gdyż państwa narodowe nie mają według Brukseli i Berlina dysponować własnymi wymiarami sprawiedliwości. Tusk z koalicją ośmiu gwiazdek chce rządzić nie poprzez ustawy, ale poprzez...uchwały, a więc jakby „dekrety” ( metody stanu wojennego! ), a idzie to w parze z powszechnym niszczeniem demokracji. Atak na wolne media jest tu symptomatyczny, a podpułkownik Putin – jak zauważył prof. Grochmalski – także rozpoczął od demontażu mediów, zatem podpułkownik Sienkiewicz idzie jego tropem, bo Tusk marzy o monopolu mediów jak w PRL. Może zechce zamykać gazety i zagłuszyć stacje radiowe? Rozmiar tej cynicznej schizofrenii ilustruje też kasata CBA i atak na jego pracowników walczących właśnie z korupcją. Donald Tusk i jego służby koalicji ośmiogwiazdkowej chcą chyba prześcignąć totalizm systemu Orwella, opisanego w „1984”, aby przypadkiem demokracja nie usunęła reliktów PRL-u zatruwających III RP.
Kończąc tę smętną panoramę upadku praworządności za „rządu” ośmiogwiazdkowej paranoji warto byłoby dodać i to, co pan Leszek Sosnowski opisał w „Wygaszaniu prawicy” (Wpis, nr 12 /2023), jednak omówienie jego długiego artykułu nie zmieści się w tym felietonie. Lepiej też mądre analizy i rady Autora przeczytać osobiście i mam nadzieję, że uczynią to też ludzie z kierownictwa PiS-u. Wspomnę jednak o tym, że pan Sosnowski poruszył skandaliczne „pozwy sądowe przeciwko prof.W.Roszkowskiemu i wydawnictwu Biały Kruk, mające zastąpić na razie nie powołaną jeszcze jako osobny urząd cenzurę.Skoro nie ma takiego urzędu, to niech sądy zakażą im wydawania nieprawomyślnych książek – taka jest koncepcja liberałów i lewaków, którym pozwolono właśnie sięgnąć po władzę...”( str.5). No cóż, okazuje się, że lewacy i „liberałowie” boją się prawdy i Polaków, stąd ich myśli o cenzurze, lecz wolą nękać autorów i wydawców pozwami niż zasłynąć jako „zabójcy” demokracji ustanawiając urząd cenzury. Udają przecież demokratów, choć unijne standardy demokracji ewoluują w dół, a w ogóle demokracja unijna przepoczwarza się w system dość podejrzany. I czy państwa narodowe zaakceptują jej nowe kryteria? To się okaże, a istnieją podobno jakieś „subtelne” szantaże – ale czy będą one silniejsze od woli niepodległości? W dodatku, gdy spada w UE znaczenie praw i demokracji, więc i w ramach III RP zjawiska te nie są widziane z euforią. A właśnie interpretacja praw oraz demokracji w wydaniu Tuska i jego korupcyjnej mafii przybrało odcień orwellowski, a także trąci ośmiogwiazdkową schizofrenią.
Widzą to już wszyscy,nie wyłączając Prezydenta, który już wskazał, jakie posunięcia ministrów Tuska są niepraworządne i łamią konstytucję. Urząd prezydenta jest więc barometrem nadchodzącej burzy i powinien ustalić jak zainstalować piorunochron, broniący demokracji, którą kiedyś sam prezydent nieopatrznie osłabił wetując słuszną i potrzebną reformę RP. Za Tuska kiełkuje bezprawie „ponad wszystko”, obowiązkiem doktora praw jest natomiast uczynić z Polski państwo prawa. Tymczasem w całej Polsce odbywają się demonstracje w obronie mediów publicznych, zamykanych „putinowskim” wzorem na zlecenie Tuska, a 11 stycznia w Warszawie ujrzymy ich kulminację w proteście obudzonego narodu. A Tusk już rozpoczął politykę resetu wobec Putina odwołując zaplanowaną w Wenecji wystawę dotyczącą zbrodni i współpracy niemiecko-rosyjskiej w czasach II wojny światowej. Czy post-smoleńskie braterstwo obu panów trwa nadal?
Marek Baterowicz
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1621
Zgodnie z reformą prawa zrobiona przez Dudę i Morawieckiego, czyli kasa za praworządność mamy kasę i praworządność. A kumple Morawieckiego idą do ciupy. Duda zresztą stwierdził, że będzie ich odwiedzał.
Na marne poszło nie tylko osiem lat prezydentury- choć dla Polski to jest najbardziej bolesne- ale cale studia prawnicze, doktorat i utrzymywanie tabunów prawniczych- i nie tylko - doradców, skoro decydujący głos miała jakaś znajoma babcia.