UNIJNI NIEUDACZNICY

Wymyśliłem definicję „skutecznego nieudacznika”. To polityk, który jest skuteczny w tym sensie, że utrzymuje się długo przy władzy , osiąga kolejne stanowiska i zaszczyty, słowem: jest w polityce wiele lat i to bez przerwy, właściwie „na topie”- a jednocześnie jest nieudacznikiem, bo jest jak starożytny król Midas z greckiego mitu, tyle że na odwrót: czego się nie dotknie, obraca się w perzynę, kończy porażką, wita z klęską. Takich polityków w skali Europy i świata na przestrzeni lat nie jest mało, ale na pewno dwie osoby nasuwają się mi na myśl w pierwszym rzędzie, bo wywierały bądź wywierają wpływ nie tylko na życie swoich krajów, ale też Unii Europejskiej. Takimi „skutecznymi nieudacznikami” w ostatnich kilkunastu latach jest – pierwszeństwo dla dam – Ursula Gertrud von der Leyen z domu Albrecht i Donald Franciszek Tusk.
Ona była ministrem w czterech rządach kanclerz Angeli Merkel. Pełniła funkcje: ministra ds. rodziny, osób starszych, kobiet i rodziny (2005-2009), ministra pracy i spraw społecznych (2009-2013), ministra obrony (2013-2019) w pierwszym, drugim, trzecim i częściowo czwartym rządzie Frau Kanzlerin (2005-2021). Obecnie już cztery lata i dwa miesiące pełni funkcję przewodniczącej Komisji Europejskiej. Gdy szefowała resortom rodziny czy pracy to w żadnym stopniu nie zapisała się w historii poza statystyką liczby dziewięciu lat na urzędzie. Gdy była natomiast ministrem obrony, owszem, zasłynęła, a jakże, ale negatywnie. Kojarzono ją w gruncie rzeczy z dwiema rzeczami, z których jedna ją i resort ośmieszała - chodzi o forsowanie żłobków i przedszkoli przy koszarach - a druga: procent PKB na obronność - w praktyce, w poprzez polityczne skutki zmniejszała i deprecjonowała rolę Niemiec w NATO .Jej następcy (w tym krótko urzędująca następczyni) już nie wygłupiali się z urządzaniem żłobków czy przedszkoli przy niemieckich koszarach, ale równie konsekwentnie działali na rzecz NIE podnoszenia do ustalonego przez szczyt NATO w Davenport, w Walii, w 2014 roku progu 2% PKB na obronność.
 
Pracowity Herman, leniwy Donald...
 
Donald Tusk był pierwszym w historii III RP szefem rządu, którego partia  wygrała ponownie wybory, dzięki czemu na fotelu premiera spędził niemal dwie kadencje, a dokładnie 7 lat, ostatecznie przehandlowując stanowisko w stolicy Polski na stanowisko w „stolicy” Unii Europejskiej. Pamiętam, jak chwalił Tuska parokroć w rozmowie ze mną ówczesny przewodniczący Parlamentu Europejskiego Niemiec Martin Schulz. Nie były to kurtuazyjne słowa: dla szefa europarlamentu, a także szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckera, Tusk był wymarzonym szefem Rady Europejskiej. Pan Donald jadł z ręki, nie walczył o swoje i Rady kompetencje, prowadził politykę uśmiechów, gestów, poklepywania po ramieniu i podawania palta. Idealny partner dla tych, którzy wiedzieli, czego chcą w polityce europejskiej – a były premier Luksemburga i późniejszy kandydat SPD na kanclerza Niemiec to stare europejskie wygi, które wiedziały o co chodzi w UE i jak grać w unijne klocki. Tusk był fajny, bo im nie przeszkadzał. Był idealną przyzwoitką, kwiatkiem do europejskiego kożucha, którego zawsze można było pokazać i powiedzieć, że przecież Polska (nasz region Europy) dostała bardzo ważne stanowisko, a więc o co tym Polakom i „nowej Unii” jeszcze chodzi ?
 
Donald Tusk zostawił po sobie – w przeciwieństwie do swojego poprzednika, ekspremiera Królestwa Belgi Hermana van Rompuya - puste szuflady. Można powiedzieć, że Rompuy z Tuskiem idealnie się uzupełniali: pierwszy był pracusiem, drugi leniem. Jednak gdy chodzi o stosunek do pracy Donald Tusk to polityk przewidywalny. Jako wicemarszałek Sejmu, czy Senatu, prowadząc obrady, ukradkiem oglądał transmisje meczów piłkarskich, uznając, że „haratanie w gałę” to ciekawsza robota niż kierowanie pracami parlamentu, za które przecież  brał pieniądze.
Donald Tusk jako premier kojarzy się z zabraniem Polakom pieniędzy z OFE, podwyższeniem wieku emerytalnego (co jak się okazało było sugestią, czy poleceniem Angeli Merkel) oraz przejściem do historii Polski jako pierwszy premier, który w tym samym czasie prowadził politykę i prorosyjską i proniemiecką!
 
Metoda Tuska czyli „jest kryzys, jego nie ma”
 
Politolodzy i eksperci od PR analizując funkcjonowanie Tuska jako Prezesa Rady Ministrów, podkreślali jego prostą, ale przez lata skuteczną metodę: gdy pojawiał się kryzys, szef Platformy Obywatelskiej jak najszybciej znikał. Gdy Anodina miała publikować raport o Smoleńsku Tusk, natychmiast wyjechał w Dolomity, aby nie musieć tego komentować - od tego byli już inni. „Premier z Sopotu” taki slalom między kryzysami uskuteczniał przez siedem lat, ale potem wybory przegrał już nie on, bo zdążył w porę uciec do Brukseli. Zagwarantował sobie jeszcze wybór następczyni, która w pełni była mu posłuszna: zmniejszyło to szanse PO w wyborczym starciu z obozem patriotycznym, ale dla Tuska w 2015 roku i w 2023 od zwycięstwa może ważniejsze było i jest zachowanie kluczowych wpływów we własnym obozie (o tym zresztą świadczy układ list wyborczych Koalicji Obywatelskiej pod kątem wyborów 15 października). Tusk chce całkowicie kontrolować klub parlamentarny KO, niepokornych wycinając z list, przesuwając na odległe miejsca, albo „awansując’ do Senatu, jak Grzegorza Schetynę.
 
Nie wiem, jaki jest ulubiony film Donalda Tuska, ale gdyby brać pod uwagę tylko same tytuły, to byłaby to zapewne amerykańska tragikomedia „Wystarczy być”, zresztą na podstawie powieści Jerzego Kosińskiego o tym samym tytule. W tym tytule zawiera się polityczna filozofia b. szefa PO, b. szefa rządu w Warszawie, b. szefa Rady Europejskiej i na końcu eksszefa Europejskiej Partii Ludowej. To odwrotność Jarosława Kaczyńskiego, który chce zostawić po swoich rządach Polskę silniejszą gospodarczo i geopolitycznie.
Gdy Tusk był szefem Europejskiej Partii Ludowej, była ona w stanie swoistego uśpienia, nie wyszła z żadną polityczną inicjatywą, nie miała żadnego planu, nie zabierała donośnie głosu w kwestii kluczowych wyzwań stojących przed Europą, jak choćby migracja. Na jego tle słusznie w Polsce nielubiany Manfred Weber, jest jednak politykiem aktywnym, który walczy o wpływy i ze swoją rodaczką Ursulą von der Leyen i z przewodnicząca Parlamentu Robertą Metsolą (bo ta z kolei lubi otaczać się ludźmi z Europy Południowej).
 
Polityka imigracyjna UE i Brexit wizytówkami Tuska
 
Jednak na arenie międzynarodowej Tusk przede wszystkim będzie kojarzony z dwiema klęskami, które były jego udziałem. To Brexit i polityka migracyjna UE. Juncker może i był alkoholikiem, ale był na tyle sprytny, a może przewidujący, iż poczuł pismo nosem, słusznie uznał, że Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej może wyjść z UE i to było powodem nagłego wycofania się szefa Komisji Europejskiej z Luksemburga z negocjacji z Londynem na rzecz Tuska. Pan Donald założył, że Wielka nie rozwiedzie się z Brukselą, a on będzie twarzą  ratowania europejskiej jedności. Tymczasem stał się twarzą pierwszego w historii EWG/UE „exitu”, jeśli nie liczyć opuszczenia Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej przez Grenlandię w 1985 roku – jednak to rzecz nieporównywalna. I w ten sposób expremier koalicji PO-PSL wszedł do historii Europy jako ojciec pierwszego politycznego „rozwodu” w dziejach integracji europejskiej, a przez to bardzo znaczącego osłabienia Unii.
 
Gdy chodzi o politykę imigracyjną, to Donald Tusk współodpowiadał za nią, skoro gorliwie promował relokację i „nadział” imigrantów do krajów, które prowadziły skuteczną politykę migracyjną, jak choćby Polska. Co więcej, był zwolennikiem drastycznych kar finansowych, które proponował jego polityczny współtowarzysz, komisarz z Grecji i członek „Nowej Demokracji” – partii będącej członkiem Europejskiej Partii Ludowej - Dimitris Avromopoulus. Tak, Donald Tuska przejdzie do historii jako zwolennik karania grzywnami krajów członkowskich w wysokości ćwierć miliona euro (!) za każdego nieprzyjętego z polecenia Brukseli imigranta.
 
Von der Leyen jest teraz promowana przez prezydenta Bidena na nowego Sekretarza Generalnego NATO, ale na wszelki wypadek walczy o reelekcję na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej (te wybory są wcześniej). Donald Tusk chce znowu być premierem w Warszawie. Czy „skuteczni nieudacznicy” okażą się skuteczni i tym razem? Dla Europy i Polski - oby nie.
 
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (25.09.2023)
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika sake3

28-09-2023 [10:47] - sake3 | Link:

Jestem ciekawa jakie przesłanki kierują Bidenem,że promuje tak nieodpowiednią na jakiekolwiek funkcje osobę? Pan Czarnecki chyba tylko kurtuazyjnie nazwał ją nieudacznikiem,powinno sie uzyć cos mocniejszego. Czy Biden przewiduje albo propaguje w ten sposób rozwalenie NATO?. Czy może raczej skłania się by Niemcom zostawić Europę we władanie? Ten plan może się udać,bo paniusia Leyen jest tylko posłusznym wykonawcą rozkazów a więc idealną kandydatką na wszelkie stanowiska.W kukiełkowym teatrze polityki teraz najczęściej liczą się takie pociagane za sznurki pacynki jak ona czy Tusk. 

Obrazek użytkownika u2

28-09-2023 [14:46] - u2 | Link:

Takimi „skutecznymi nieudacznikami” w ostatnich kilkunastu latach jest – pierwszeństwo dla dam – Ursula Gertrud von der Leyen z domu Albrecht i Donald Franciszek Tusk.

Ale, ale. Proszę porównać majątki tych dwóch osób, ile zarobili na wciskaniu kitu dla frajerów ? Dla nich polityka to niezwykle dochodowy biznes, nieważne że po trupach ludzi.