Boże, strzeż mnie od moich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim, z brukselskimi urzędnikami poradzę sobie sam
Choć dokumentalny serial "Reset" Rachonia i Cenckiewicza jest programowo ignorowany przez opozycję i wspierajace ją media, jednak dociera w pewnym stopniu poza bańkę informacyjną wiernych widzów TVP. Ujawnione archiwalne materiały są na tyle szokujace, że poseł lewicy Trela wyraził przypuszczenie, że mogły być sfałszowane przez twórców filmu. Dla ludzi lewicy wydaje się oczywiste, że ponieważ oni fałszowali dokumenty, czy palili archiwa, to robią to także inni.
Wobec przedstawianych dokumentów, wszelka polemika jest niemożliwa, więc większość publicystów i innych znakomitych osobistości zwiazanych z tzw. "demokratyczną opozycją" zastosowała sprawdzoną taktykę wyniosłego przemilczania - "nie oglądają i nie zamierzają oglądać". Jednak isnieje przypuszczenie, że pokątnie, ukradkiem oglądają oni dostępne w internecie materiały, a świadczy o tym np. wpis Leszka Millera w mediach społecznościowych. Wpis ten jest odpowiedzią na zamieszczony w "Resecie" list Tuska do Putina z rekomedacją Włodzimierza Cimoszewicza na ważne stanowisko – sekretarza generalnego Rady Europy.
Miller wymienia długą listę funkcji, które sprawował jego koleżka Cimoszewicz (minister sprawiedliwości i prokurator generalny, minister spraw zagranicznych, marszalek Sejmu, premier, przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej itp.) twierdząc, ze wobec zdolności i kompetencji kandydata, rekomendacja była zasadna.
Miller skupił się na zaletach Cimoszewicza jako demokraty, taktownie nie wspominając o funkcjach, które sprawował ten aparatczyk partii komunistycznej w czasach PRL. Takich postaci, których życiorysy zaczynają się w 1990 roku, w naszym życiu publicznym jest legion. Miller nie poinformował też o fakcie prawdopodobnie najważniejszym w życiorysie Cimoszewicza – że współpracował on z komunistycznymi służbami. Służby proponowały tajną współpracę i ułatwiały kariery ludziom zdolnym – "perspektywicznym", wychodząc z założenia, że w przeciętniaków nie warto inwestować.
Czy młody, zdolny "Carex" otrzymałby stypendium Fulbrighta i pojechał na studia na Uniwersytecie Columbia, bez rekomendacji SB, a czy cała jego późniejsza kariera nie była konsekwencją tej współpracy?
Choć w esbeckich papierach jest uwaga "zagrożony dekonspiracją", do zdemaskowania nie doszło – "Carex" był troskliwie chroniony, jako cenny "zasób".
Sam Miedwiediew powiedział, że Rosja potrzebuje w Europie "partnerów przewidywalnych", więc "meblowanie" Unii Europejskiej jest dla Rosji sprawą ważną, a świadczą o tym choćby życiorysy europejskich mężów stanu. Najwyższą formą "polityka przewidywalnego" jest oczywiście "polityk zadaniowany" i tacy z całą pewnością istnieją też w UE.
Przykładem może być utworzona w 2009 roku, w ramach przygotowań do przyszłej centralizacji Unii, funkcja wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa (tego typu posady są ulubione przez Rosjan). Jak dotąd trzy osoby były powołane na to stanowisko i wszystkie miały powiązania z partiami komunistycznymi. Pierwszą była Catherine Ashton – aktywistka działań na rzecz rozbrojenia nuklearnego Wielkiej Brytanii i orędowniczka wyjścia tego kraju z NATO. Tak pisał o niej Nigel Farage:
"Za politykę bezpieczeństwa zagranicznego Unii odpowiada osoba sprzeciwiająca się zachodniemu kapitalizmowi, która brała pieniądze od wrogów zachodu. Ona nigdy nie została wybrana na na funkcję publiczną, nigdy nie miała prawdziwej pracy, zostało jej powierzone nadzwyczaj potężne stanowisko, a narody Europy nawet nie mają uprawnień do rozliczenia i usunięcia jej."
Dziwnych postaci we władzach Unii jest mnóstwo i one wszystkie stanowią tę "masę" wpływów rosyjskich, o której mówił prezydent Kaczyński w serialu "Reset".
Powszechne oburzenie społeczeństw na rosyjską "operację specjalną" w Ukrainie skomplikowało misterne sowieckie intrygi, jednak pajęcza sieć nadal oplata Europę czekając na lepsze czasy, by uruchomić pełną moc swoich zasobów kadrowych.
Czy rosyjskie wpływy usiłował jeszcze zwiększyć Tusk lobbując za Cimoszewiczem w liście do Putina?
„Jestem przekonany, że w celu wzmocnienia podstawowej misji Rady Europy – promocji demokracji, rządów prawa i praw człowieka – istotne jest zapewnienie jej silnego kierownictwa. W pełni podzielam rekomendacje z raportu Pana Jean-Claude Junckera, wskazujące, że tylko osobistość o najwyższych kompetencjach i najwyższej uczciwości powinna kierować tą najstarszą instytucją polityczną na naszym kontynencie”.
Mimo, że na spotkaniu z delegacją Rosji "Cimoszewicz wywarł bardzo dobre wrażenie" (wg. urzędników rosyjskich), jednak posady nie uzyskał - czyżby Rosjanie znaleźli jeszcze lepszego kandydata?
A może znając uczynność Tuska, to Putin poprosił go, by Polska zgłosiła tego właśnie, swojego ulubionego kandydata?
Nie ulega wątpliwości, że resortowi koledzy pana Putina dysponują dokładnymi informacjami na temat czołowych osobistości polskiego życia politycznego, a życiorys człowieka "o najwyższych kompetencjach i najwyższej uczciwości" – Włodzimierza Cimoszewicza mógł być dla Rosji gwarancją internacjonalistycznej lojalności. Ojciec polityka - urodzony w Ulianowsku Marian Cimoszewicz – był żołnierzem Armii Czerwonej, współpracował z NKWD, po wojnie zwalczał "reakcyjne podziemie" jako oficer Informacji Wojskowej, już jako major zdał maturę i czyścił Wojskową Akademię Techniczną z "elementów niepewnych", za co zresztą w 1991 roku pozbawiono go uprawnień kombatanckich. Takie pochodzenie z pewnoscią wzbudzało zaufanie partnerów rosyjskich.
Badacz procesu transformacji ustrojowej w krajach postsowieckich – dr Jerzy Targalski, po analizie archiwów zauważył, że najwyższym zaufaniem sowieckich służb cieszyli się towarzysze będący drugim lub trzecim pokoleniem sowieckich kolaborantów (takim był np. "ojciec rumuńskiej demokracji – Iliescu) i im powierzano najczęściej organizację "demokratycznego państwa" po "upadku komuny".
Sam Tusk musiał się tłumaczyć przed kolegami z prawicowej (?) Europejskiej Partii Ludowej, dlaczego zgłosił kandydata z przeciwnej strony sceny politycznej:
"Uważam za specyficzne zwycięstwo zdrowego rozsądku fakt, że rząd PO-PSL zaangażował się w kampanię i promocję kandydata, który reprezentuje inny obóz polityczny w Polsce. To jest dobry przykład, że można tego typu przedsięwzięcia wspólnie prowadzić".
Pozostaje pytanie - czy był to naprawdę "inny obóz polityczny"?
Pragmatyka sowieckiej transformacji ustrojowej ("pierestrojki") zakładała wytworzenie całego spektrum partii politycznych, w których wiodacą rolę mieli odgrywać politycy "przewidywalni". A więc można uważać, że jest to ten sam obóz postkomunistyczny, nawet jeśli jest rozpisany na segmenty "prawicowo – liberalne", "ludowo – konserwatywne", czy lewicowo – komunistyczne. Najlepszym przykładem jedności tych środowisk jest tzw. pakt senacki.
Sowieci przygotowując się do"upadku komuny" powołali specjalny sztab, w którym najwybitniejsi specjaliści z KGB i GRU wymyślili system pozwalający utrzymywać im władzę w warunkach wielopartyjnej demokracji.
Działanie systemu opisywał Christopher Story – "obojętnie, kto wygrywa wybory, zawsze wygrywa KGB, bo wszyscy kandydaci są nominatami służb". W Polsce system ten działał perfekcyjnie przez kilkanascie lat - od obalenia rządu Olszewskiego do wyborów w 2005 roku. Wówczas, zupełnie przypadkowo wygrała partia Jarosława Kaczyńskiego, gdyż koalicji SLD z Ruchem Palikota zabrakło ułamka procentu by wejść do Sejmu.
Nie jest zbiegiem okoliczności, ani przypadku, że trzej pierwsi prezydenci III RP byli tajnymi współpracownikami komunistycznych służb. Pierwszy prezydent bez pseudonimu – Lech Kaczyński był politykiem "nieprzewidywalnym", nie dawał się "zadaniować", więc został "zneutralizowany".
Wnikliwy Jarosław Kaczyński zauważył, że z siedmiu ministrów spraw zagranicznych III RP do roku 2005, aż pięciu było uwikłanych we współpracę ze służbami komunistycznymi. W zasadzie szósty – Bronisław Geremek - też powinien się kwalifikować, lecz Antoni Macierewicz nie zdecydował się umieścić go na swojej liscie, bo znaleziono tylko jeden dokument z informacją "z czynnej sieci agenturalnej wykreślony w roku 1968" (ponoć z teczki Geremka zachowały się tylko okładki).
To nie był przypadek – tak działał system.
Dziś z list Koalicji Europejskiej do europarlamentu dostali się "Znak", "Karol", Carex", "Buyer", "Belch" i tam furiacko atakują Polskę. Choć instytucja, która ich werbowała formalnie już nie istnieje, politycy ci pozostali "przewidywalni"...
A ilu podobnych im kolegów znajduje się w delegacjach innych państw?
W przeciwieństwie do Polski, w Czechach przeprowadzono jednak lustrację. Wyglądało to tak, że polityk ubiegajacy się o funkcję wybieralną musiał zwrócić się do tamtejszego IPN o opinię. Jeśli znaleziono w zasobach (nie zniszczonych tak, jak nasze) jakieś obciążające materiały, kandydat otrzymywał pocztą dyskretne powiadomienie o wyniku "pozytywnym". Wówczas mógł się taktownie wycofać i pójść do biznesu, bo przez 10 lat nie wolno mu było uczestniczyć w życiu publicznym. System działał sprawnie i na jakiś czas ocalił kraj od wpływu służb komunistycznych na sprawy państwa. Część osób uwikłanych wprawdzie wymarła, ale młodsi, po okresie karencji, ruszyli na posady. Takim był oligarcha z ogromnym majatkiem, który został premierem - Andrej Babiš (TW "Bures"), który rozpętał awanturę o kopalnię Turów i umieścił swoją protegowaną Wierę Jourową na stanowisku wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej (d/s walki z Polską...)
Oczywiście także, aż do bólu "przewidywalnym" (może nawet "zadaniowanym"?) politykiem jest Tusk.
https://niepoprawni.pl/blog/leopold/horror-kryminalny-reset-i-politycy-przewidywalni
Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera.
"Znak", "Karol", Carex", "Buyer", "Belch" i tam furiacko atakują Polskę
Są w swoim żywiole, Takie mają zadanie i je realizują dla swoich oficerów prowadzących.
W patologii obywatelskiej zaczęto nosić pampersy
A czy autor wie czemu służyły takie wyjazdy? Kim wracali z USA ludzie tacy jak Cimoszewicz?
Czy rosyjskie wpływy usiłował jeszcze zwiększyć Tusk lobbując za Cimoszewiczem w liście do Putina?
Mamy dużo różnych insynuacji. Dla odmiany proponuję fakty. Przypomnieć przykładowo jaką politykę prowadził Cimoszewicz mając na nią istotny wpływ.
Podawałem przykładowo że Polska Millera i Cimoszewicza zaangażowała się mocno w Amerykańską interwencję w Iraku. Wojnę, która była bardzo niepopularna w Europie. W szczególności w ówczesnym Berlinie i Paryżu. Polski udział był bardzo poważny, największy z pośród państw sojuszniczych. Polska objęła nawet dowództwo tej Wielonarodowej Dywizji. Jak to się stało autorze? Dlaczego Amerykanie zaufali ekipie Millera? Może wiedzieli coś o czym nie masz pojęcia?
Coś co się ujawnia dopiero po dziesiątkach lat?
Inną rzeczą o której wspominałem była także interwencja Cimoszewicza przeciw inicjatywie Berlina, ówcześnie rządzonego przez miłośnika Moskwy Schrödera. Dlaczego Cimoszewicz, podobno człowiek Moskwy nie przyklasnął pomysłowi by zmienić na mniej korzystne dla Polski postanowienia traktatu w Nicei? A zamiast tego zawiązał sojusz z Hiszpanią by te pomysły storpedować.
Niestety autorze, sprawy są głębsze i należy podejść do nich poważniej. Polityka, ta męska, ta dla dorosłych, nie polega na prostych historyjkach. Prostolinijnych wyjaśnieniach: należał do PZPR - więc jest agentem. Ruskim agentem.
Trochę zbyt dużo tej umysłowej kamasutry . To już niedługo stwierdzisz że SB i reszta to były amerykańskie agentury ? No i ten młody "zdolny" carex . Tam zdolności żadnej nie było tam akurat było kryterium genetyczne . A na Columbii to nie były studia tylko staż . Połaził pozaglądał posłuchał tego czego nie zrozumiał i tak , i to cała "naukowość " carexa . Dla mnie to facecik do dziś lekko opóżniony . Pieprznie czasem jakąś formułkę i żadnych wniosków na gorąco . Jego ziomek Kononowicz lepiej wypada , przynajmniej jest weselej .
Autor stwierdza że Cimoszewicz dostał się tam wbrew rekomendacji SB. A zatem jego plecy musiały być inne.
Husky tylko zapytał czy to możliwe , a odpowiedź dał w linku powyżej . Czy z takimi plecami ktoś SB potrzebuje ? Albo jakiegoś talentu czy zdolności ?
W zamian, jak zwykle, dostaję pudelkowe banialuki. Rusk agent, Cimoszewicz, zaangażował Polskę w wojnę w Iraku dla kariery swojej córki w USA. Którym tak bardzo się to spodobało że nawet dowództwo Polakom powierzyli.
A może ... po prostu... fakty, czyny, mówią za siebie? Skoro nie Cimoszewicz to ci którzy na niego wsiadają są agentami? Ruskimi.
Tą drogą schodzimy na grunt psychologicznych fantazji. Myślę jednak że większość ludzi kojarzy że dzieciom, których rodzice są dobrze ustawieni, zwykle brakuje żyłki karierowicza, woli walki. Rzadko kiedy dzieci potrafią wejść w rolę silnych osobowości swojego rodzica. Ojca.
Innym pytaniem czy USA ma prawo do posiadania agentów? Czy ci muszą zawsze być ruscy? USA nie mogło werbować?
A jeśli jednak CIA i spóła werbowała to kogo? Kto przykładowo mógł wtedy wysłać dzieci do szkół USA? Jakieś niewinne polskie ludziki nienależące do partii? Kogo CIA mogła uważać za najcenniejszych agentów? Panią Marysię niewinną bibliotekarkę z jakiejś wiochy? Czy syna człowieka należącego do elit władzy?
W jaki rodzaj polityki wierzymy?
USA pokonało ZSRR dobrocią? Wojna w Iraku też była szlachetna? CIA było zbędne? Podobnie jak najpotężniejsza armia świata?
Naprawdę nie przypadkiem ciągle wałkuję temat Seksmisji. Ten kobiecy sposób myślenia zawładnął światem. Nie jest on już rządzony przez twardych skurwieli. Ale przez niewinne panienki. Takie jak ludzie z PiS.
Jak tu się wierzy. Ci nie mają swoich nadzorców, nie mają służb, pieniędzy. Chcą dobra. Polski. I tym prostym sposobem przejęli władzę. Trzeba być dobrym. Uczciwym. Patriotą. Tak osiągasz sukces. W biznesie. Polityce.
pewnie panienki z kutasem vide Joanna z Krakowa ostatnia gwiazda PO to twarda/y skurwiel/ka
nie da się nie zauważyć, że twoja obrona i argumentacja, wskazują, jakbyś był w jakiś sposób powiązany z którąś ze służb, to jedna z metod rozmywania faktów, by skierować oskarżenia w inną stronę, to znana od wieków metoda.
Za dawnych czasów szkolnych, miałem kolegę, który z powodzeniem stosował ta metodę, jak był o coś pytany, a nie bardzo wiedział co odpowiedzieć, to tak nawijał w koło tematu, że udawało mu się skołować pytającego, a że nie był "kretynem", więc święcił sukcesy, ale miał pecha, znalazł się jeden taki, co go rozszyfrował, wtedy się załamał.
My jego koledzy wiedzieliśmy co robi, ale że to był fajny kolega, więc nikt nie zwracał na to uwagi, tylko potem wszyscy się z tego śmialiśmy :)
Tego się nie dowiemy. Bo mogłoby się okazać że trzeba posługiwać się konkretami zamiast wpajanymi przez propagandę bajkami. Przykładowo dlaczego Cimoszewicz potrafił zorganizować polityczne zaplecze w UE (wbrew Niemcom i Francji) by zablokować niekorzystne dla Polski zmiany. A Polska PiS potrafi jedynie krzyczeć jaka jest krzywdzona. Nie potrafiąc jednocześnie zorganizować nic. Za to jednak brać pieniądze i wdrażać chętnie wszystko co prowadzi do większego zamordyzmu.
PiSowskie twarde, stare komuchy to mistrzowie kłamstwa i kreacji bajeczek dla wiernych. No są w tym naprawdę dobrzy.
to są bajki z mchu i paproci.
Nawet jakby to było prawdą, niczego nie zmienia, Cimoszko to łachudra, dlaczego jeszcze nie siedzi, potrącił kobietę na pasach.
https://www.youtube.com/…