W Hiszpanii prawica wygrała wybory arytmetycznie, ale przegrała politycznie. W Polsce jest wielka szansa, aby uniknąć tej sytuacji. Podczas niedzielnych ,przyspieszonych o pięć miesięcy wyborach na Półwyspie Iberyjskim, w praktyce wygrała lewica, bo jest w stanie utworzyć rząd z „autonomistami” i ugrupowaniami regionalnymi z Katalonii, kraju Basków i innymi. Ponieważ w polityce nie ma „darmowych lunchów”, to Madryt będzie musiał pójść na kolejne ustępstwa wobec regionów, które chcą poszerzenia autonomii, a część z nich tak naprawdę marzy o niepodległości. Oby nigdy w Polsce nie doszło do sytuacji, w której o tym, kto rządzi decydują „autonomiści” z Górnego Śląska czy mniejszość niemiecka ze Śląska Opolskiego (a tak już było na szczeblu wojewódzkim). Na centroprawicę i prawicę padło 11 milionów głosów. To dużo – ale za mało. Gdy identyczna liczba Hiszpanów głosowała na prawicę niepodzieloną – ta rządziła. Podział głosów utorował drogę do utrzymania władzy przez koalicję lewicy i radykalnej lewicy. Należy się teraz spodziewać, że partner w rządzie socjalistów, czyli koalicja piętnastu partyjek i ugrupowań skrajnie lewicowych mocno wychyli wahadło na lewo. Tak samo w Polsce : jeśli wygra PO i utworzy rząd z Nową Lewicą i Hołownią, będziemy mieć „drugą Hiszpanię”.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (26.07.2023)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 415