Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Kiedy Lech Wałęsa zawiódł?

seafarer, 05.02.2017
Pamiętam taki obrazek. To był czas przed wyborami prezydenckimi w 2000r., gdy kończyła się druga kadencja A. Kwaśniewskiego. Komitety wyborcze poszczególnych kandydatów zbierały podpisy poparcia. W Gdyni na ulicy Świętojańskiej w okolicy Kolegiaty siedziała starsza pani z Komitetu Wyborczego L.Wałęsy i zbierała podpisy dla L.Wałęsy. Zwykle przy zbieraniu podpisów są co najmniej dwie osoby a ta pani siedziała sama. Nie tylko, że siedziała sama to jeszcze przy stoliku nie było nikogo, kto chciałby podpisać listę. Ludzie mijali stolik jak powietrze. Bez żadnych komentarzy ani pozytywnych, ani też negatywnych.
Odyseusz wracając z wojny trojańskiej, zbiegiem niesprzyjających okoliczności, ale też i nie bez przyczyny własnej zachłanności znalazł się w jaskini cyklopa Polifema. Gdy olbrzym, oślepiony później przez Odyseusza wypytywał jakie jest jego imię, Odyseusz, aby uniknąć zemsty odpowiedział, że jest nikim, że nazywa się Nikt.
I tak wyglądał ten stolik. Ludzie mijali go, tak jakby L.Wałęsa był nikim. Przykry to był widok. Przykry tym bardziej, że pamiętam obrazy z innej kampanii wyborczej. To było 10 lat wcześniej w 1990r. i były pierwsze wolne, powszechne wybory (prezydenckie) w Polsce. Wtedy w Gdyni, sztab wyborczy Lecha Wałęsy mieścił się w dawnym budynku MOSIR-u naprzeciw Urzędu Miasta. Duża sala, która tam się znajduje, od rana do wieczora była pełna. Ludzie przychodzili nie tylko aby podpisać listę, ale także aby pomóc w kampanii. Przychodzili z entuzjazmem i nadzieją. Że, jak L.Wałęsa zostanie prezydentem, to uda się dokończyć to, co zostało rozpoczęte jeszcze w 1980r.. Czyli ostatecznie odsunąć (post)komunistów od władzy. Dekomunizacja, reprywatyzacja, uczciwa prywatyzacja, uwłaszczenie, to były sprawy, których Polacy wtedy oczekiwali. Wybór Lecha Wałęsy na prezydenta dawał nadzieję, że to wszystko zostanie zrealizowane.
Co się jednak stało, gdy L.Wałęsa został prezydentem? Czy którakolwiek z wymienionych spraw (nie mówiąc o innych) została zrealizowana? Tak, jak tego oczekiwali Polacy? Nie, Lech Wałęsa z chwilą, gdy został prezydentem zostawił swoich a robił wszystko aby się wkupić w łaski dawnych komunistów. Nie dekomunizacja, ale wspieranie lewej nogi stało się programem jego prezydentury. Gdy miała zostać uchwalona reprywatyzacja L.Wałęsa rozwiązał Sejm. O uczciwej prywatyzacji nie ma co wspominać, a jak wyglądało uwłaszczenie to każdy mógł sobie zobaczyć po tym, co się działo z wartością bonów prywatyzacyjnych.
I jaki był efekt prezydentury Lecha Wałęsy? Odniósł sukces i wzmocnił lewą nogę. Tak wzmocnił, że Aleksander Kwaśniewski, wtedy niedawno jeszcze, prominentny funkcjonariusz PZPR, został prezydentem wolnej Polski. A sam Lech Wałęsa? Lewą nogę wzmocnił, ale łaski dawnych komunistów sobie nie zaskarbił. Bo dla nich Wałęsa zawsze był nikim. Natomiast utracił zaufanie swoich. I został sam! Tak jak to było widać wtedy na Świętojańskiej w Gdyni. Gdy starsza pani siedziała samotnie przy stoliku z napisem Sztab Wyborczy Lecha Wałęsy a wszyscy mijali ją obojętnie.
W ostatnich dniach o Lechu Wałęsie jednak znowu głośno. Grafolodzy sprawdzili teczki Kiszczaka i stwierdzili, że podpisy są autentyczne. Że to on podpisał. I wszyscy unoszą się świętym oburzeniem. I potępiają. W tym potępieniu przykładają jednak dzisiejszą miarę do niedzisiejszych czasów. To był rok 1970. Kto był wtedy na ulicach Gdyni i Gdańska to pamięta jak wtedy było. Wtedy władza kazała do ludzi strzelać i zabijać. A Lech Wałęsa niewiele wcześniej przyjechał do Gdańska. Zwykły, wiejski chłopak z małej wioski, z domu bez żadnej wolnościowej tradycji i politycznie pewnie jeszcze niezbyt świadomy. W czasie grudniowych demonstracji złapali go, spałowali i zamknęli. A potem pewnie straszyli, co z nim nie zrobią jak nie podpisze i obiecywali, co mu nie załatwią jak podpisze. No i podpisał. Sam to kiedyś przyznał (chyba w książce Droga nadziei). Że nie wyszedł z tego starcia czysto i podpisał trzy czy cztery dokumenty. I według dokumentów z teczki Kiszczaka, przez jakiś czas potem współpracował. Ale w 1974 r. przestał!  A potem była działalność w Wolnych Związkach i Solidarność a potem jeszcze stan wojenny. My lataliśmy po ulicach i krzyczeliśmy „Nie ma wolności bez Solidarności” oraz „Lechu, Lechu”. A Lechu siedział w Arłamowie (i podobno pił koniaki), ale nas wtedy nie zdradził.
Kto dzisiaj pamięta o Kułaju? A był taki. Był przewodniczącym Solidarności Chłopskiej i był wtedy prawie tak samo popularny jak Wałęsa. Przyszedł jednak stan wojenny i co zrobił Kułaj? Postraszyli go i wystąpił w telewizji. Powiedział, że popiera stan wojenny. I słuch o nim zaginął. I dzisiaj nikt już nie wie, kto to był Jan Kułaj. A Wałęsa w stanie wojennym nie dał się złamać i w telewizji nie wystąpił. A na pewno mu grozili, co z nim i z jego rodziną zrobią. I na pewno mu obiecywali, kim to nie zostanie jak wystąpi i powie, że popiera stan wojenny.
Ale Lech Wałęsa tego nie zrobił. Z jakich pobudek, tego nie wiemy i to już dzisiaj nie jest ważne. Ważne jest to, że ludzie wierzyli wtedy, że Lechu jest twardy. I to dawało im siłę. Żeby latać po ulicach 13-go grudnia, 1-go Maja, 3-go Maja, 11-go Listopada i przy każdej nadarzającej się sytuacji. Żeby być zamykanym na 24 godziny, pałowanym i polewanym wodą. I dawało siłę, żeby powiedzieć do żony, która też chciała iść. Ktoś musi zostać w domu, aby opiekować się dziećmi jak mnie zamkną. Dzisiaj Lech Wałęsa przypisuje sobie, że to on obalił komunizm. To nie jest prawda. Bez ludzi nic sam by nie zrobił. Ale to sprzężenie działało też w drugą stronę. Wtedy, w stanie wojennym to, że Lech Wałęsa się nie złamał, zwykłych ludzi trzymało na duchu i dawało im siłę, aby też się nie poddać. I walczyć o to, aby przywrócić wolność w Polsce.
I wolność została przywrócona a Lech Wałęsa został prezydentem wolnej Polski. I wtedy dopiero miał szansę, aby ostatecznie obalić komunizm, czym teraz się chwali. Ale tej szansy nie wykorzystał. I inaczej niż w stanie wojennym, zawiódł Polaków. Utracił zaufanie i został sam. W pewnym sensie stał się nikim, choć tego bardzo nie chciał, inaczej niż Odys w jaskini Polifema.
W sprawie, którą mu dzisiaj wszyscy bezkompromisowo wypominają też stracił szansę. Szansę, którą dała mu lista Macierewicza w 1992r.. Wtedy telewizja była już nasza i mógł w niej wystąpić i nie utracić twarzy. I gdyby wtedy powiedział. Tak, byłem młody i głupi. Złapali mnie i nastraszyli. I podpisałem! Ale potem odpracowałem. Niech, ktoś wystąpi, że odpracował więcej.
I gdyby to zrobił, tym razem wyszedłby z tego starcia czysto. I dzisiaj nadal byłby kimś.
A my wszyscy czulibyśmy się lepiej. Bo Solidarność to część naszego życia. A Lech Wałęsa był przewodniczącym Solidarności. Tego nie da się wymazać ani z historii, ani z naszego życia.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 14853
Domyślny avatar

HenrykHenry

06.02.2017 21:11

Dodane przez Lech Zborowski w odpowiedzi na Autorze. Cała Pańska analiza

Tak wlasnie jak Pan to skomentowal. Dokladnie. Autor bloga chyba czegos nie rozumie albo celowo wprowadza taka narracje. To jest taka argumentacja , tego blogera , na rozmiekczenie czy zmeczenie. Niestety jest to tez czesto slyszalne z ust innych prawicowych politykow czy ludzi tylko zwiazanych z prawica. Przesylam gratulacje Adminowi. Coraz wiecej mamy tu nowych blogerow. Szkoda ze tych "wiecej" prezentuje ... moze tak napisze ... "Non est remedium adversus sycophantae morsum". Prosze sie zastanowic czy to juz nie zaczyna szkodzic. No chyba ze chodzi tu o ... "Non est arbor solida nec fortis nisi in quam freguens ventus incursat; ipsa constringitur et radices certius figit" Pisalem to juz w komentarzu ... Walesa nie dopuscil sie zdrady w jakims jednym momencie , czy okresie ... on od poczatku tkwil w tej zdradzie i z cala premedytacja , swiadomoscia ta zdrade Polski utrwala. Pozdrawiam Pana Zborowskiego i dziekuje ... dziekuje ze mu sie chce tutaj tlumaczyc i prostowac takie pokretne wpisy jak autora blogu.
Domyślny avatar

Lech Zborowski

06.02.2017 21:58

Dodane przez HenrykHenry w odpowiedzi na Tak wlasnie jak Pan to

To ja dziękuję za tak umiejętną argumentację. Ujął Pan sprawę doskonale szczególnie w komentarzu: "Wałęsa nie dopuścił się zdrady w jakimś jednym momencie, czy okresie...on od początku tkwił w tej zdradzie i z całą premedytacją, świadomością tą zdradę Polski utrwala". Nic dodać, nic ująć więc powiem tylko...Amen Pozdrawiam
Tadeusz Hatalski

seafarer

07.02.2017 02:19

Dodane przez HenrykHenry w odpowiedzi na Tak wlasnie jak Pan to

@ HenrykHenny
'Autor bloga chyba czegos nie rozumie'
Może i nie wszystko rozumie ale wie jedno: nolite iudicare, ut non iudicemini
Domyślny avatar

HenrykHenry

07.02.2017 23:45

Dodane przez Tadeusz Hatalski w odpowiedzi na @ HenrykHenny 'Autor bloga

... napisze ci tak , najlagodniej jak mozna ... co ty piepszysz ?!
Tadeusz Hatalski

seafarer

08.02.2017 00:56

Dodane przez HenrykHenry w odpowiedzi na ... napisze ci tak ,

@Henryk/Henry'
'napisze ci tak , najlagodniej jak mozna ... co ty piepszysz ?!'
W takim razie powiem po polsku: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni" [Mt 7,1]
Domyślny avatar

HenrykHenry

08.02.2017 01:58

Dodane przez Tadeusz Hatalski w odpowiedzi na @Henryk/Henry' 'napisze ci

widze ze ty malo kumaty ...
Tadeusz Hatalski

seafarer

09.02.2017 19:16

Dodane przez HenrykHenry w odpowiedzi na widze ze ty malo kumaty ...

Pozdrowienia od Schopenhauera.
A w jakiej sprawie? W sprawie 'argumentum ad personam' którego po raz kolejny Pan użył. Otóż ów Schopenhauer opisywał ten typ argumentacji w sposób następujący:
"Jeżeli się spostrzega, że przeciwnik jest silniejszy, że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy i grubiański. Polega to na tym, że (mając i tak już sprawę przegraną) porzuca się przedmiot sporu i zamiast tego atakuje się osobę przeciwnika" [A.Schopenhauer; Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów]
Regulamin 'Naszychblogów' też w tej sprawie się wypowiada. U góry, przy zakładce 'Opinie użytkowników' znajdują się uwagi Administracji w sprawie jak powinna być prowadzona dyskusja na tym portalu. Ostatnie zdanie tych uwag brzmi następująco: 'Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych'. To tak dla przypomnienia.
No i pozdrowienia ode mnie również :)
Domyślny avatar

HenrykHenry

09.02.2017 20:07

Dodane przez Tadeusz Hatalski w odpowiedzi na Pozdrowienia od

Nic Pan nie zrozumial z tego co do Pana napisalem w komentarzach.Cos Pan suponuje gdzies niby szuka ,,, by wyszlo na "swoje" czyms sie podpiera , tylko nie bardzo rozumie co do niego napisano.Koncze z Panem dyskusje bo Pana infantylne rozumowanie jest obraza do jakiejkolwiek dyskusji. A swoja droga dziwie sie jak z takim poziomem uzyskal Pan zgode na prowadzenie bloga.
Tadeusz Hatalski

seafarer

10.02.2017 11:24

Dodane przez HenrykHenry w odpowiedzi na Nic Pan nie zrozumial z tego

'Koncze z Panem dyskusje'
W takim razie, tylko seppuku mi pozostało :)
Tadeusz Hatalski

seafarer

23.03.2017 08:12

Dodane przez Lech Zborowski w odpowiedzi na Autorze. Cała Pańska analiza

Moja notka nie jest żadną analizą. To moje prywatne 'rozliczenie' z Lechem Wałęsą, który był przewodniczącym Solidarności, do której ja należałem od początku (a po stanie wojennym znowu zakładałem) i która jest częścią mojego życia. Problem Lecha Wałęsy ma dwa wymiary. Moralny i społeczny. To, że podpisał i donosił (jak wynika z dokumentów z teczki Kiszczaka) to jest strona moralna problemu. Z tym musi się uporać sam Lech Wałęsa. Parafrazując słowa naszego króla Zygmunta Augusta, można powiedzieć, że nikt z nas nie jest sędzią cudzych sumień. Natomiast strona społeczna to jest to, co zrobił i czego nie zrobił będąc przewodniczącym Solidarności a potem  prezydentem. Uważam, że będąc przewodniczącym Solidarności, nie zawiódł. Czego dowodem jest to, że Solidarność przetrwała a komuna upadła. Mimo ugody na jaką Solidarność szła. Wtedy ugoda ta była wymuszona sytuacją jaka istniała. Umowy zawierane z komuną (między innymi okrągłego stołu) były ważne tylko w warunkach w jakich były zawierane. To nie były umowy zawierane swobodnie tylko pod przymusem. Natomiast, gdy został prezydentem mieliśmy już wolność. Natomiast  Lech Wałęsa zamiast wykorzystać tę wolność, nadal szedł na ugodę z postkomuną (a właściwie to ją wspierał). I dlatego pisałem o tym, że będąc prezydentem zawiódł.
Zygmunt Korus

Zygmunt Korus

06.02.2017 23:42

"A Wałęsa w stanie wojennym nie dał się złamać i w telewizji nie wystąpił. A na pewno mu grozili, co z nim i z jego rodziną zrobią. I na pewno mu obiecywali, kim to nie zostanie jak wystąpi i powie, że popiera stan wojenny.
Ale Lech Wałęsa tego nie zrobił. Z jakich pobudek, tego nie wiemy i to już dzisiaj nie jest ważne."

Jak czytam takie coś, to się zastanawiam, dlaczego piszący nie ma z tyłu głowy najzwyczajniejszego bezpiecznika świadczącego o minimalnej inteligencji, że trzeba zawsze dla ostrożności, żeby nie popaść w śmieszność, opatrzyć takie zdania/stwierdzenia znakiem przeciwnym, by sobie uświadomić, że np. wszystko było już ukartowane i się po prostu uwiarygodniało "naszego" smyka.
Mnie bezpieka zwinęła i przesłuchiwała w marcu 1982 r. i wówczas funkcjonariusz powiedział mi tajemniczo: "Wkrótce będzie Pan mógł otworzyć prywatną galerię (Jaruzelski wtedy zlikwidował wyłączność DES-y), ale proszę nie wystawiać za dużo czerwonych obrazów." - Jak mam to rozumieć? - zapytałem. "- Teraz jak Pan chce. Potem się wszystko samo Panu wyjaśni." Dziś wiem, że pierestrojka była dużo wcześniej zaprogramowana, i to w Moskwie. W porozumieniu z USA. O tym napisałem trzy lata temu na tym forum (bo ten wątek pojawił się w dyskusji): http://naszeblogi.pl/429…
Tadeusz Hatalski

seafarer

07.02.2017 03:02

Dodane przez Zygmunt Korus w odpowiedzi na "A Wałęsa w stanie wojennym

'się po prostu uwiarygodniało "naszego" smyka'
Nie wiem dlaczego nie wystąpił (zaznaczyłem to w tekście), ale wiem że to, iż nie wystąpił pomagało nam przetrzymać stan wojenny.
Mówi Pan, że wszystko było ukartowane. To po co robiliśmy Solidarność? Po co chodziliśmy na demonstracje? Po co nas zamykali i przesłuchiwali? Mówi Pan, że oni mieli wszystko ukartowane. Więc lepiej było siedzieć w domu i nic nie robić. Oni by za ns wszystko zrobili, czy tak?
Domyślny avatar

Lech Zborowski

07.02.2017 22:05

Dodane przez Zygmunt Korus w odpowiedzi na "A Wałęsa w stanie wojennym

Szanowny Panie Zygmuncie Już miałem kontynuować rozmowę z autorem, kiedy Pański wpis uświadomił mi, że byłaby to rozmowa z robotem i to wręcz przedpotopowej generacji. Dałem autorowi pewien grzecznościowy kredyt, nazywając jego prymitywną propagandę analizą. Autor tego jednak nie zrozumiał i z zapałem zagłębił się z powrotem w tworzenie bajek. Proszę zwrócić uwagę, że autor najpierw podaje całkowite kłamstwa jako fakty po czym zaraz buduje na nich swoje teorie. Używa też do tego celu pustych przypuszczeń typu "oni na pewno go straszyli" itp. Ignorancja autora w temacie, który obrał sobie na swoją propagandową aktywność jest porażająca. Autor doszedł już do przekonania, że okrągły mebel był zbawieniem to jak można by wytłumaczyć mu, że nikt nie miał przyzwolenia społeczeństwa do reprezentowania go przy jakimkolwiek meblu. Nie wiem jak Pan, ale ja mimo, że lubię dyskusje to jednak nie mam czasu tłumaczyć, że ziemia jest okrągła. Pozdrawiam więc i do spotkania na planecie Ziemia.
Domyślny avatar

Lech Zborowski

07.02.2017 22:06

Dodane przez Zygmunt Korus w odpowiedzi na "A Wałęsa w stanie wojennym

Szanowny Panie Zygmuncie Już miałem kontynuować rozmowę z autorem, kiedy Pański wpis uświadomił mi, że byłaby to rozmowa z robotem i to wręcz przedpotopowej generacji. Dałem autorowi pewien grzecznościowy kredyt, nazywając jego prymitywną propagandę analizą. Autor tego jednak nie zrozumiał i z zapałem zagłębił się z powrotem w tworzenie bajek. Proszę zwrócić uwagę, że autor najpierw podaje całkowite kłamstwa jako fakty po czym zaraz buduje na nich swoje teorie. Używa też do tego celu pustych przypuszczeń typu "oni na pewno go straszyli" itp. Ignorancja autora w temacie, który obrał sobie na swoją propagandową aktywność jest porażająca. Autor doszedł już do przekonania, że okrągły mebel był zbawieniem to jak można by wytłumaczyć mu, że nikt nie miał przyzwolenia społeczeństwa do reprezentowania go przy jakimkolwiek meblu. Nie wiem jak Pan, ale ja mimo, że lubię dyskusje to jednak nie mam czasu tłumaczyć, że ziemia jest okrągła. Pozdrawiam więc i do spotkania na planecie Ziemia.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
seafarer
Nazwa bloga:
navigare necesse est ...
Zawód:
Inż. navigator
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 328
Liczba wyświetleń: 1,532,967
Liczba komentarzy: 4,453

Ostatnie wpisy blogera

  • Polityczny poker marszałka Hołowni
  • Brak morskiej floty czyli o wyrzucaniu pieniędzy do kosza ..
  • Czerwone maki na Monte Cassino…dzisiaj 81-sza rocznica bitwy

Moje ostatnie komentarze

  • @ Zofia Ale marszałkowi Hołowni trzeba oddać sprawiedliwość, jeżeli chodzi o zaprzysiężenie Prezydenta, zachował się tak jak trzeba.
  • @ spike Tak czy inaczej Hołownia nie  ma innego wyjścia, żeby przetrwać musi się odróżnić, wybić na niezależność i smodzielność. I to robi, nie wychodzi z koalicji ale się odróżnia i to przynosi…
  • @ RinoCeronte Dobre pytanie, ale chyba nie do mnie ... 😉  

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Na koniec roku (1) o morzu …
  • To była suwerenna decyzja pani Premier
  • Pułapki ‘reżimowej propagandy’

Ostatnio komentowane

  • Ijontichy, Wpolityce nie ma przypadków,ani pomyślnych zbiegów okoliczności...A jeżeli już są...to dobrze wyreżyserowane. To chyba cytat z Talleyranda?
  • spike, @EzE Kiedyś będąc na wakacjach na morzem, mieszkałem na kwaterze wynajmowanej przez pewną kaszubską rodzinę. Głowa rodziny pracował w porcie, często przynosił świeżo wędzone jeszcze ciepłe śledzie,…
  • spike, @tadeusz - sprawiedliwość to się odda Hołowni, jak stanie przed sądem. Właśnie wziął udział na bezprawnym, wbrew orzeczeniu TK, przeprowadził głosowanie w sejmie i postawił Świrskiego przed TK. Ten…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności