Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Rozkoszny bobas
Wysłane przez Krzysztof Pasie... w 30-08-2016 [01:50]
Właśnie obejrzałem powtórkę pierwszej po wakacjach edycji „Kropki nad i” Moniki Olejnik. Gościem pani redaktor był przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego profesor Andrzej Rzepliński.
Pod koniec audycji pani Monika zapytała pana profesora, co będzie robił w grudniu, gdy zakończy się jego kadencja szefa TK, na co pan Rzepliński z miną, na jaką nawet Benito Mussolini by się nie zdobył odpowiedział, cytuję:
"Będę profesorem zwyczajnym", koniec cytatu.
I to by było na tyle.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
Komentarze
30-08-2016 [04:43] - Adam66 | Link: "Będę profesorem zwyczajnym"
"Będę profesorem zwyczajnym" - i nadzwyczajnym szują...
30-08-2016 [06:10] - Secesh | Link: Co mi przypomina: mój mąż
Co mi przypomina: mój mąż jest z zawodu dyrektorem.
30-08-2016 [09:51] - janhenryk | Link: Tacy rozkoszni znawcy, jak p.
Tacy rozkoszni znawcy, jak p. dr inż. Krzysztof Wojciech Pasierbiewicz, emerytowany nauczyciel akademicki, i Secesh (bliżej nieznany(a)) nie wiedzą:
(a)dr inż. KP, ze jeśli jest się profesorem zwyczajnym i pełni się funkcję, np. prezesa TK, to po je zakończeniu, wraca się na stanowisko profesora zwyczajnego, o ile nie nastąpią określone okoliczności, np. przejście w stan spoczynku. Brak rozeznania w tej materii powoduje, że p. dr inż. KP, który w trakcie swej pracy w AGH, nie pojął, że np. po przejściu na emeryturę jest się emerytowanym nauczycielem akademickim a nie nauczycielem akademickim, jak to (ostatnie) nie raz nawijał. Krótko mówiąc, stwierdzenie "Będę profesorem zwyczajnym" jest najzupełniej poprawne, o ile było się nim przez objęciem funkcji prezesa TK a po jej zakończeniu nie jest sie w wieku emerytalnym.
(b)Secesh, który(a) nie rozumie, że stanowisko profesora zwyczajnego piastuje się od momentu mianowania na nie w danej uczelni do przejścia na emeryturę lub zaistnienia innych okoliczności, np. śmierci. Może być i tak, że jeśli się jest profesorem zwyczajnym w uczelni X i przenosi się do uczelni Y, to ta druga nie zatrudnia danej osoby na takim samym stanowisku. Gdyby Secesh to wiedział(a), może lepiej przypomniał(a)by sobie o co chodziło w filmie "Poszukiwany, poszukiwana".
I tacy rozkoszni ignoranci kategorycznie wypowiadają się o srodowisku naukowym. Dobra zmiana.
Jan Woleński