TW Bolek jako agent wpływu! - relacja Andrzeja Gwiazdy

Na początku tytułem wstępu do bomby którą mam zamiar zaprezentować, małe przypomnienie tych którzy bronili Wałęsy, kłamali i płakali - też byli w szafie Kiszczaka?

W 2008 r. Adam Michnik pisał: Lech wierzył, że wszystkich potrafi wykiwać, także oficerów SB, którym coś tam podpisał. I nie mylił się. Potem wykiwał rządzących komunistów. Potem kolejnych przyjaciół politycznych. A na koniec wykiwał sam siebie. Jednak Lech Wałęsa, przywódca „Solidarności” i prezydent RP, nie był agentem SB.

Gdy w 2009 r. ukazała się książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, ukazująca przeszłość Wałęsy, rozpętało się prawdziwe piekło. "Od początku IPN mamy do czynienia z nagonką na ludzi, którzy wywalczyli niepodległość. A szczególnie atakowany jest Lech Wałęsa. Wy chcecie wtłoczyć go do szamba" - mówił Andrzej Celiński. W obronie Wałęsy stanął m.in. Donald Tusk.

Jedyną osobą która "poszła na noże" z Wałęsą, był Wyszkowski. Działacz Wolnych Związków Zawodowych.
Według Wyszkowskiego, za donosy Wałęsa otrzymywał pieniądze. W 2011 r. sąd kazał Wyszkowskiemu przeprosić Wałęsę.

Reprezentująca Lecha Wałęsę mec. Ewelina Wolańska oświadczyła, że działalność Wyszkowskiego to obrzucaniem błotem byłego prezydenta. Zdaniem mecenas, by nazwać kogoś agentem trzeba mieć niezbite dowody, a dowodów na współpracę Wałęsy z SB nie ma. - To wszystko są jakieś zapiski, zeznania... - mówiła.

Przeciw wydaniu książki "SB a Lech Wałęsa" jako publikacji naukowej IPN zaprotestowała Maria Dmochowska, wiceprezes IPN, która uznała ją za daleką od misji, jaką ma spełniać Instytut. Krytycznie odniosła się też do faktu, że jest to pierwsza i jedyna publikacja o Lechu Wałęsie, którą IPN przygotował, zamiast podjęcia wysiłku opracowania wieloźródłowej, rzetelnej, pozbawionej elementów publicystycznych, monografii.

Jednak nie o tym chciałem pisać, przygotowałem coś bardziej wstrząsającego, coś czego w mediach aktualnie brakuje.
Co wiemy? A że Wałęsa mimo wszystko jest bohaterem, że może miał chwilę słabości, ale tylko chwilę etc.

A nie mówi się o tym że ludzie solidarności temu człowiekowi nie ufali.
Od początku były podejrzenia, Gwiazda, Walentynowicz starali się aby Wałęsa miał jak najmniejszy wpływ na Solidarność.

Andrzej Gwiazda (współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”, kawaler Orderu Orła Białego.) w roku 2012 wraz ze swoją żoną udzielił wywiadu odnośnie współpracy Wałęsy z bezpieką.

Z jego relacji wyłania się całkowicie inny obraz byłego prezydenta.
W tej chwili mówimy o 6 latach współpracy, brał pieniądze, ale współpracę zerwał.
Gwiazda twierdzi (już wtedy wiedział w jakim okresie Wałęsa współpracował) że po 1976 przestał być tajnym współpracownikiem i stał się agentem wpływu - to tłumaczyłoby również brak jakichkolwiek śladów po 1976r. - agenci wpływu nie zostawiali meldunków, były one niszczone - agent wpływu był zbyt cenny by zostać zdemaskowanym.
Ważnym aspektem był też zakaz przyznania się do winy nawet w przypadku "złapania na gorącym uczynku".

Dochodziło nawet do tego że Wałęsa prosił funkcjonariuszy SB aby na kolejną rozmowę raczej przyjść do niego do zakładu, gdyż poza zakładem może on być obserwowany przez swoich kolegów z opozycji...

Oni wiedzieli... Do dzisiaj nikt ich nie słuchał.

Zapraszam do obejrzenia filmu który krąży po sieci. Włosy na głowie się jeżą...

YouTube: