BESTIE ( 1 )

BESTIE ( 1 )
 
  Doczekaliśmy się wreszcie wizyty Tadeusza M.Płużańskiego i jego książek, znanych dotąd tylko w formie elektronicznej. Z okładki pierwszego tomu „Bestii” patrzą na nas trzy pary oczu. Z oblicza Heleny Wolińskiej ( jest w mundurze) bije zimna pogarda,a jej oczy jakby nas nie dostrzegały. A w lisiej twarzy Anatola Fejgina uderza lodowate spojrzenie jakby zawieszone w pustce. Za to z oczu Stefana Michnika bije żywa nienawiść, niczym sępa czyhającego na ofiarę. Z setek sowieckich katów nasłanych przez Stalina wybrano te trzy fizjonomie. Plamy krwi znaczą ich oblicza – to projekt sugestywnej okładki Radosława Watrasa z Biblioteki Wolności ( W-wa, 2012 ).
   Wśród tych oprawców Polaków, instalowanych przez Stalina nad Wisłą, byli także i Żydzi urodzeni w Polsce, ale już zbolszewieni przez lata spędzone w Kraju Rad i nastawieni wrogo do Polaków, a przed wojną działali w organizacjach komunistycznych i czasem skazywano ich za to na więzienie w II RP. Był to przypadek np. Fejgina, Szechtera. Kiedyś prof. Paczkowski ( jak zawsze ostrożny ) wśród „najbardziej aktywnych” wymienił Radkiewicza z Romkowskim, Lunę Brystygierową, Józefa Czaplickiego i Anatola Fejgina. Oczywiście aktywnych katów było znacznie więcej.  I sterował nimi Jakub Berman – w czasach Bieruta numer drugi w Polsce,  nazywany też DoBermanem Stalina. Typowy morderca zza biurka. Urodzony w Warszawie, we wrześniu 1939 ucieka pod okupację sowiecką i przyjmuje obywatelstwo Kraju Rad. W „Bestiach” życiorys Bermana ujęto zbyt pobieżnie, a przecież był on mózgiem zawiadującym siecią oprawców, a w dodatku to on alarmował Moskwę i załatwił dostawy broni dla Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i dla ORMO. Powołanie tych formacji było też jego pomysłem. A nad procesami przeciwko „reakcjonistom” czuwała bermanowska oprycznina ( w r.1949: W.Garnowski, Henryk Holder, Oskar Karliner, Maksymilian Lityński, Stanisław Majewski, Antoni Skulbaszewski, Stanisław Zarakowski – zresztą Rosjanin z NKWD). Niesposób pominąć ogromnej roli takich katów Polaków jak Goldberg-Różański, Kazimierz Graff, Hersz Podlaski, Feliks Rosenbaum, Leo Hochberg, wspomniany już Romkowski ( Natan Kinkiel ), Mateusz Frydman czy właśnie Stefan Michnik. To jakby czołówka owych oprawców, nazwiska innych w indeksie tomu „Bestii”. Stanowiska centralne w aparacie represji należały do Żydów, ale wśród katów byli także i rdzenni Polacy jak Kryże, Łapiński, Drohomirecki, Haraschin, Chimczak, Ochnio, gen.Buła, Lange ( kat Zamojszczyzny), Widaj, Mońko, Franciszek Jóźwiak ( jego brat Józef bił się u Andersa!), E. Czekała, M.Wojda, „zasłużony” sędzia Henryk Kempisty albo Jerzy Kędziora – sadysta z Mokotowa. Lista tych renegatów jest o wiele dłuższa – w końcu I tom „Bestii” liczy 559 stron! Nie jest jednak samym rejestrem oprawców,  są w nim relacje z haniebnych procesów wytoczonych rotmistrzowi Pileckiemu lub gen. Fieldorfowi i wiele innych spraw związanych z pojałtańskim gwałtem dokonywanym na Polsce.
   Tom nie pomija takich zbrodni jak spalenie Wąwolnicy ( k/ Kazimierza Dolnego),  gdzie pastwą płomieni padło 101 domów i 196 stodół. Jej mieszkańcy popierali PSL. Palenie wiosek przez oddziały UB lub KBW, a także stodół z partyzantami ( więc żołnierzami niezłomnymi ) zdarzało się nieraz w latach stalinizmu, gdy trwało w Polsce antysowieckie powstanie – rozbite podstępnie dwoma amnestiami ( 1945, 1947). Za każdym razem ujawniło się około 50 tysięcy tych żołnierzy niezłomnych, zwanych również „wyklętymi”, którzy toczyli heroiczny bój z  dywizjami Sowietów i polskich komunistów. Inaczej mówiąc niezłomni walczyli przeciwko bestiom. Z tych bestii kierujących terrorem, siatką agentów i oprawców wyłonionych z marginesu społecznego ( a nie ze zdrowej substancji narodu ) powoli kształtował się  ów „naród” Peerelczyków ( a raczej odłam narodu), zanalizowany w r.2008 przez prof.Legutko. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że z owych „bestii” jest ich ród, Peerelczycy ( w tym i resortowe dzieci) wywodzą się z kręgu oprawców i katów polskiego narodu. Ocalili ich przed rozliczeniem w r.1989 i w tzw. III RP bronią ich emerytur, wypracowanych w aparacie przemocy i splamionych krwią patriotów. Oblicza się, że do roku 1956  zabito lub stracono w morderstwach sądowych 320 tysięcy Polaków sprzeciwiających się sowietyzacji Kraju. A ostatniego żołnierza niezłomnego – Józefa Franczaka - osaczono dopiero w r.1963  
   W tej III RP ( de facto PRL-bis) sądowi mordercy jak np. Ziółek dostają 4 tysiące emerytury, a byli kaci z UB jeszcze więcej. PRL-bis chroni też swoje „autorytety” wątpliwej proweniencji jak „profesor” Bauman ( były oficer KBW ), „profesor” Brus ( kiedyś porucznik LWP Beniamin Zylberberg ), „profesor” Ryszard Nazarewicz ( były ubek ) albo autor zakłamanej „Syberiady polskiej” Zbigniew Domino, który był krwawym stalinowskim prokuratorem. Dawni kaci robili też kariery w dyplomacji jak Henryk Wendrowski ( w 1968 – ambasador w Danii) albo Jan Ptasiński, ambasador w Moskwie. Po roku 1989 sądzono tylko płotki jak Szymański czy Humer, a wyroki były symboliczne. Gruba kreska uratowała peerelowskich katów, choć sadystyczne metody śledcze Adama Humera przypominały wyczyny Supruniuka. Skatował nawet bohatera wojny o Anglię Stanisława Skalskiego. Proces Humera był farsą, bo w tzw. III RP panowała taryfa ulgowa dla ubeckich morderców.
    Nie dziwi więc i to, że były tajny współpracownik Aleksander Kwaśniewski mógł w tzw. III RP zostać prezydentem ( i to na dwie kadencje!), a także wręczać krzyże zasługi dawnym katom z PRL-u jak Stanisławowi Supruniukowi, katowi Rzeszowszczyzny i agentowi NKWD, który mordował AK-owców lub wydawał ich Rosjanom, a ci wywozili ich do ZSRR.Supruniuk  też osobiście przesłuchiwał  żołnierzy niezłomnych bijąc ich pałką, rzemienuem lub kolbą karabinu. „Supruniuk nienawidził Polaków i Armii Krajowej. To bestia, szatan w ludzkiej skórze. Humer był przy nim aniołem...” – tak wspominał go jeden z katowanych AK-owców płk. Skarbimir Socha.
   I oto taką bestię Kwaśniewski w r.1999 odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski! Dodając te słowa: „Jesteście wzorem odwagi i patriotyzmu, przykładem dla młodego pokolenia”.  Miał chyba na myśli następne pokolenie Peerelczyków, ale nie Polaków. Rok 1999 i ten moment stanowi jakby apogeum PRL-bis w ramach tzw. III RP: oto  peerelowski agent odznaczył agenta NKWD i kata Armii Krajowej. Kwaśniewski potem zrozumiał wagę  skandalu i odebrał krzyż Supruniukowi. Niestety, w r.2003 tenże sam Kwaśniewski wręczył Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski innemu sadyście i mordercy – Eugeniuszowi Misickiemu, szefowi UB z Tarnobrzegu – który zamęczył w więzieniu ponad stu patriotów. Spali oni nago na betonie, a do ich cel Misicki kazał wlewać wodę. Nie mogli korzystać z toalety i łaźni. Misicki wydał też rozkaz zastrzelenia bez sądu Jana Szwedo, członka antykomunistycznego podziemia. I takiego degenerata odznaczył prezydent Kwaśniewski. A potem jego kolegów z UB! Coś takiego mogło się zdarzyć tylko w PRL-bis... I ten PRL-bis trwa nadal, bo odznaczeń tych nie cofnięto.
       W roku 1968 bardzo wielu pracowników resortu nie przypuszczało, że kiedyś Polska stanie się rajem dla ubeków i katów polskich patriotów, uciekali więc za granicę. Jak podaje Płużański ( str. 399-403) funkcjonariusze komunistycznego systemu bezprawia szczególnie upodobali sobie Szwecję, ale i do Izraela wyjechało z tysiąc zagorzałych stalinistów. Kilku oprawców wróciło do ZSRR, a do Anglii wyjechali Wolińska, Brus i wiceprokurator Paulina Kern wraz z mężem, też byłym prokuratorem. Nie zdążymy tu wymienić wszystkich bestii, lepiej przypomnieć konkluzję pana Płużańskiego z jego odczytów w Australii: ...w Polsce chowa się z honorami generałów PRL-u – jak Jaruzelskiego i Kiszczaka – nawet stalinowskich prokuratorów, ale nie można urządzić godnego pogrzebu szczątkom gen. Fieldorfa czy rotmistrza Pileckiego, skończyć ekshumację żołnierzy wyklętych i pochować ich jak Bóg przykazał. Czy to jest III RP ?
    Oczywiście nie, bo kolejne rządy tzw. III RP toną w rozcieńczonym zaledwie „rozczynie dzieł Marxa” jak pisał kiedyś Witkacy. Z braku dekomunizacji diabelskie stężenie pozostało i zatruwa próby naprawy państwa. O kształcie Polski chcą dalej decydować spadkobiercy bestii ( resortowe dzieci, plus byli członkowie PZPR umocowani w organach państwa, np. w TK ) i torpedują  próby reform RP.
                                                                                   Marek Baterowicz