Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
SPRAWA KSIĘDZA MIĘDLARA. REDAKTOR TERLIKOWSKI RŻNIE GŁUPA ?
Wysłane przez Andrzej W. w 20-02-2016 [17:26]
W ostatni czwartek tj.18.01.obejrzałem w TVP-info program „Bliżej” Jana Pospieszalskiego. Druga część tego wydania dotyczyła sprawy odwołania z parafii we Wrocławiu księdza Jacka Międlara.
Nagonka na księdza Międlara, który żarliwie głosi Jezusa Chrystusa w całej integralności, a jest przy tym gorącym patriotą znana jest już od jakiegoś czasu; nie ma co jej przypominać.
Ataki na autentycznych Pasterzy były, są i będą; nic nowego. W ogóle nie warto zajmować się nagonką, której zamysł, jak wszystkie tego typu akty lewackiego terroru, urodził się w ziejących nienawiścią do wszystkiego, co katolickie i polskie, głowach czerwonych terrorystów z ulicy Czerskiej w Warszawie, a który podjęli ich filialni wrocławscy hunwejbini razem z grupką odpowiednio wytresowanych parafian, którzy może i w kościele bywają, ale od Nauczania są mądrzejsi, a od patriotyzmu zdecydowanie nowocześniejsi.
Sam atak na charyzmatycznego Księdza – jako spodziewany - nie poruszył mnie w ogóle. Poruszyła mnie jednak sprawa jego odwołania z wrocławskiej parafii po zaledwie półrocznym w niej posługiwaniu. Poruszyła mnie ta niegodziwość do nieba wołająca, i to poruszyła dwukrotnie. Po raz drugi podczas wspomnianego programu Jana Pospieszalskiego.
Zacznę jednak od emocji pierwszej, a tę spowodował tytułowy redaktor Terlikowski. Oto fragment jego tekstu na temat odwołania księdza Międlara z parafii na wrocławskim Oporowie:
„Nie rozumiem szumu, jaki wywołała decyzja przełożonych księży Misjonarzy w sprawie ks. Jacka Międlara. Przeniesienie z placówki na placówkę to w życiu zakonnym norma, a zakonnik ma być posłuszny.
Zakonnik, kapłan zakonny składa ślub posłuszeństwa i oddaje swoje życie przełożonym. A oni mają pełne prawo przenieść go nie tylko do Zakopanego, ale gdyby mieli ochotę nawet na Papuę Nową Gwineę (…)
Nie widać więc najmniejszych powodów, by robić wokół niej szum (pozytywny czy negatywny). On, jako kapłan i zakonnik, jest zobowiązany podporządkować się decyzjom i cieszy mnie, że to zrobił. A ludzie, którzy uważają go za swojego pasterza, zamiast budować atmosferę walki, sprzeciwu, powinni modlić się za swojego przyjaciela czy przewodnika, by w nowym miejscu pełnił on możliwie najlepiej wolę Pana Boga. Inna postawa jest naśladowaniem części (uczciwie trzeba powiedzieć, że wcale nie wszystkich) zwolenników i obrońców księdza Lemańskiego, którzy także namawiali go do sprzeciwu i nieposłuszeństwa (…)
Warto to przypomnieć wszystkim narodowym obrońcom księdza, którzy najwyraźniej dali się zarazić dżumie nieposłuszeństwa roznoszonej przez „Gazetę Wyborczą”.
Tyle Terlikowski.
Pozornie wszystko, jak należy: jest odwołanie się do pożądanej i koniecznej cechy posłuszeństwa, jest postraszenie „czarnym” przykładem księdza Lemańskiego. Lecz umyka redaktorowi Terlikowskiemu „drobiazg”, którego brak nie pozwala mi nie zakwalifikować jego tekstu do przebogatego zbioru topornej manipulacji, takiej właśnie, jak ta z gadzinówki, przed którą sam ostrzega.
Jeżeli pan Terlikowski w tytule swego artykułu grzmi na katolików– „Nie róbcie z księdza Międlara księdza Lemańskiego” – to znaczy, że zagubił z pola widzenia treść Magisterium, którego jakże często w swych publikacjach broni. Ani kuria, ani zakonni przełożeni księdza Międlara nie dopatrzyli się w jego homiliach i innych wystąpieniach publicznych niczego, co byłoby niezgodne z Nauczaniem Kościoła. Chyba nie trzeba przypominać, jak to było u księdza – bywalca czerskich, czy wiertniczych pralni mózgów. Więc tu manipulacja pierwsza, ale nie ostatnia.
Pan Terlikowski pisze, że „przeniesienie z placówki na placówkę to w życiu zakonnym norma”. I zapewne, zupełnie rutynowo „przerzuca się” zakonników, czy księży z placówki na placówkę w cyklu półrocznym. Więc tu manipulacja druga. Nie ostatnia, i – niestety – nie największa.
Skupmy się jednak na kwestii fundamentalnej, do której odwołuje się Terlikowski, mianowicie do przymiotu i wymogu posłuszeństwa.
Redaktor z Frondy ogranicza ten temat do wyuczonej formułki. To jest wyobrażenie małego Tomaszka, który wykuł na blat książkową teorię kapłańskiego posłuszeństwa i szafuje nią na lewo i prawo nie bacząc, jak to się ma do stanu faktycznego.
W tej konkretnej sprawie nie chodzi o wzywanie do nieposłuszeństwa księdza Jacka Międlara, lecz chodzi o posłuszeństwo kurii wrocławskiej oraz przełożonych Księdza wobec struktur Kościołowi wrogich.
I to stanowi istotę problemu oraz powód rozgoryczenia wiernych, w znacznej części młodych ludzi.
Tu chodzi o tchórzliwą służalczość metropolity wrocławskiego wobec lewackich terrorystów od Michnika i odmóżdżonej przez nich jakiejś grupki pseudokatolików formalnie przynależących do Kościoła, lecz na co dzień żyjących wbrew jego Nauczaniu i jeszcze domagających się błogosławieństwa dla swego odstępstwa.
Tu chodzi o posłuszny, tchórzliwy oportunizm kościelnej władzy, którego absurdalny skutek jest taki, że to struktury Kościołowi wrogie oraz sterowani przez nie, nierozumiejący misji Kościoła pseudokatolicy uzyskują wpływ na obsadę parafii, a autentyczni wierni czują się zdradzeni.
Mamy oto duszpasterza z autentycznym powołaniem, którego już na początku jego kapłaństwa chce się zdusić. „Nie wychylaj się! Bądź mierny, bylebyś był posłuszny przełożonym”- taki przekaz otrzymują inni młodzi księża. Nie wiem, czy każdy z nich wykaże taką niezłomność, jak ksiądz Międlar i czy większość nie dojdzie jednak do wniosku, że „wychylać się” nie warto. Za to hierarchia uzyska swój nieświęty spokój.
Lecz jeszcze jeden aspekt posłuszeństwa umyka redaktorowi Terlikowskiemu.
Ksiądz Jacek Międlar pokornie przyjął decyzję przełożonych; jest księdzem z powołania, nie mógł okazać nieposłuszeństwa, choć jestem pewien, że nadal nie będzie autocenzurował swego przepowiadania. Ale jest jeszcze aspekt posłuszeństwa wiernych, które ma być - nade wszystko - posłuszeństwem wobec Nauczania Kościoła katolickiego, a które na innych płaszczyznach religijności posiada swoje granice. Posłuszeństwo wiernych ma prawo, a nawet obowiązek skończyć się tam, gdzie kapłan, w tym przypadku wrocławski metropolita, arcybiskup Józef Kupny nie służy Ewangelii, lecz lękliwie, właśnie dla swego nieświętego spokoju posłusznie ulega lewackiemu terroryzmowi.
Nie powinno być posłuszeństwa parafian wobec tak tchórzliwej zdrady. Jestem pewien, że parafianie, którzy tak przejmująco żegnali księdza Jacka, na czele z tą wspaniałą młodą dziewczyną, która w ich imieniu wygłosiła podziękowanie, a zarazem patriotyczno - katolicki manifest, nie odejdą od Kościoła, bo oni autentycznie przeżywają swoją wiarę, w przeciwieństwie do tych, którzy niezadowoleni z księdza Międlara nie przyjęli wizyty duszpasterskiej nie tylko w jego osobie, ale także w osobie proboszcza parafii.
Trzeba więc chyba zacząć od rozmowy o nieposłuszeństwie tych, którzy sprzeciwili się posłudze Księdza, który przecież sam do parafii się nie wepchał.
Może należy zacząć od pytania skierowanego do metropolity wrocławskiego, dlaczegóż to ugiął się przed terrorem nieposłuszeństwa parafian wytresowanych przez wrogów Kościoła, zaś od patriotycznych wiernych sam oczekuje absolutnego posłuszeństwa?
I to jest właściwa chronologia stawiania pytań i kierowania przestróg w sprawie odwołania księdza Jacka Międlara. Bo to, co ma nam do przekazania redaktor Terlikowski, to zaczynanie od d..y strony.
Wierzę, że owi autentycznie wierni parafianie, ponieważ kierują się imponderabiliami - „Bóg, Honor, Ojczyzna” (w tej właśnie kolejności) – choć zdradzeni, od Kościoła nie odejdą, ale wiem też, iż powinni zadać swemu „arcypasterzowi” trochę takich nieprzyjemnych pytań oraz publicznie „podziękować” mu za jego antyświadectwo. Wszak upominać należy każdego błądzącego, a żaden hierarcha nie może wynosić się ponad innych.
Bo, jak pisał Św.Jan Paweł II: „ Nie oszukujmy się: zwykli prości wierni, jakby wiedzeni instynktem ewangelicznym, rozpoznają od razu kiedy w Kościele służy się Ewangelii, a kiedy się ją zuboża i przytłumia przez inne sprawy”.
Parafialna, jeszcze niezmanipulowana młodzież (nie tylko zresztą ona) żegnająca księdza Jacka Międlara doskonale rozpoznała, kto służy Ewangelii, a także, kto służy spokojnemu trwaniu swej komfortowej egzystencji.
Jest coś jeszcze, co w programie Jana Pospieszalskiego mnie uderzyło. Z jednej strony odważny kapłan dający autentyczne świadectwo Chrystusowego apostolstwa, a z drugiej strony dwie instancje – wrocławska kuria oraz Zgromadzenie Księży Misjonarzy, do którego ksiądz Międlar należy.
Obecny w programie Jana Pospieszalskiego rzecznik kurii powiada, że decyzję podjęli zakonni przełożeni Jacka Międlara, kuria zaś „tylko” zgłosiła im, „że taki problem się pojawił”; władze zgromadzenia wydały zaś oświadczenie, że decyzja o odwołaniu Księdza była suwerenną decyzją proboszcza parafii.
Natomiast sam ksiądz Jacek publicznie podziękował zarówno księdzu proboszczowi, jak i swemu zakonnemu przełożonemu za to, że „zrobili absolutnie wszystko, aby mógł on pozostać ze swymi parafianami”. Ktoś zdecydował, a dziś jesteśmy świadkami przerzucania odpowiedzialności na innych. Więc antyświadectwo kolejne. Po prostu żenująca moralna degrengolada.
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.” (Mt 5,6). Nie jesteście więc błogosławieni, którzy czynicie niesprawiedliwość. I niech was nie pociesza, że Bóg z każdego zła może wywieść większe dobro. On to uczyni na przekór waszej niegodziwości.
Dlaczego uważam, iż ta decyzja obciąża arcybiskupa metropolitę? W kontekście zacytowanej wypowiedzi odwołanego Księdza, a pośrednio także wypowiedzi rzecznika kurii, która „tylko zgłosiła problem” to chyba oczywiste.
I jeszcze jeden obrazek tej kurialnego draństwa. Rzecznik kurii dopowiada, iż ponieważ nie stwierdzono w homiletyce księdza Jacka treści niezgodnych z Nauczaniem Kościoła, więc ksiądz arcybiskup nie cofnął mu pozwolenia pełnienia misji przepowiadania, ani misji katechizacyjnej, zatem ksiądz Międlar mógł do końca swego pobytu we wrocławskiej parafii pełnić obie te posługi.
Łaskawca, k…a mać! To z jakiego powodu, do cholery, został odwołany?!
Wszyscy znamy duchownych, którzy głoszą poglądy jawnie sprzeczne z Magisterium KK, a tak jakby w ogóle przełożonych nad nimi nie było.
Życzyłbym każdej parafii takiego księdza Jacka Międlara, choć z drugiej strony nie mam pewności, czy – wobec marnego poczucia sprawiedliwości oraz paskudnego oportunizmu jakichś Kupnych hierarchów - nie odebrałaby Go parafianom antypolska gazeta bolszewika - zdrajcy, który tak radośnie i ochoczo układał się przy wódeczce z etatowym mordercą Polaków, także księży, a który, przeszło ćwierć wieku po tym targowickim geszefcie, jak się okazuje, miewa jeszcze niekiedy wpływ na kapłańską obsadę niektórych parafii.
Zatem, Panie Redaktorze Terlikowski, albo Pan manipuluje całkiem świadomie, albo znak zapytania w tytule tego wpisu zdecydowanie nie jest na wyrost i trzeba jednak wykazać wobec Pana daleko idącą wyrozumiałość.
http://vod.tvp.pl/23802739/wyn...
http://www.fronda.pl/a/terliko...
Komentarze
20-02-2016 [21:23] - xena2012 | Link: redaktorek Terlikowski
redaktorek Terlikowski najlepiej nadaje się do takich akcji ,,obrony'' katolicyzmu jak rąbanie siekierą i palenie w swojej kotłowni kart tarota czy krytyki zbierania słoników jako objawów pogaństwa.Przetarł też drogę wyznacom z Czerskiej,bo teraz zastraszone Kurie Biskupie odwołają każdego charyzmatycznego księdza na polecenie GW a redaktorek pełen chrześcijaskiego posłuszeństwa wytłumaczy.
21-02-2016 [08:28] - Andrzej W. | Link: To naprawdę żałosne, że
To naprawdę żałosne, że dziennikarze uważający się za katolików i patriotów klepią teoretyczne formułki, przyklepując zarazem coś tak obrzydliwego. W znaczeniu o jakim Pani wspomina oraz o jakim napisałem (wpływ czerwonych terrorystów na Kościół) sprawa
nie posiada wyłącznie charakteru lokalnego, parafialnego, dlatego niepotrzebnie została odpuszczona przez środowiska patriotyczne. Jeden program Pospieszalskiego, zresztą z marnym adwersarzem rzecznika kurii to niewiele. Koniec wyrozumiałości wobec biskupów niesłużących Ewangelii, lecz samym sobie!
20-02-2016 [23:30] - Zygmunt Korus | Link: Oglądałem program i miałem te
Oglądałem program i miałem te same spostrzeżenia. W głębi, gdy przemawiała ta dziewczyna w imieniu narodowców, spostrzegłem mój autorytet: pisarza Stanisława Srokowskiego. Poszukam w sieci Jego komentarza, opartego na źródłach. Zapewne będzie zgodny z Pańskimi konstatacjami.
Pozdrawiam.
21-02-2016 [08:46] - Andrzej W. | Link: Witam Pana. Na pewno bardzo
Witam Pana.
Na pewno bardzo wielu ma podobne odczucia, bo one są po prostu NATURALNE. W odpowiedzi na komentarz Pani Xeny już to napisałem, ale powtórzę: źle, że sprawa została (chyba) odpuszczona, bo ona wcale nie ma wymiaru li tylko parafialnego; tu chodzi o jej wymiar zdecydowanie bardziej ogólny. Dziennikarze, my wszyscy, powinniśmy zadawać kościelnym decydentom pytania, choćby takie, jakie mnie przyszły do głowy. Zamiast tego mamy do czynienia z kłamliwym klepnięciem tej groźnej niesprawiedliwości przez Terlikowskego. Nie obroniliśmy Księdza, który ma odwagę głosić Prawdę, a chcemy mieć takich Kapłanów ?!
Pozdrawiam Pana.
A.
24-04-2016 [21:42] - Gwardian | Link: Umiłowani, nie każdemu
Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat (1J.4:1).
Zaprawdę powiadam Wam Najdostojniejsi Siostry i Bracia,
- godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne obnażać prawdziwe oblicza kościelnych szamanów, oszustów, seksualnych dewiantów, społecznych pasożytów, specjalistów od interpretowania życzeń Pana Stwórcy Wszechrzeczy, znawców niepokalanych poczęć i wiecznych dziewictw, którzy na twarzach noszą od wieków faryzejską maskę pokory oraz pobożności, w ustach świętobliwie pieszczą słowa miłości, miłosierdzia i przebaczenia, ale serca zawsze mają kamienne i zimne, dusze pychą i rozpustą, zaś usta obłudą i hipokryzją wypełnione a dłonie wiecznie głodne mamony. Rzymski katolicyzm jest szkołą szalbierstwa, hipokryzji i cynizmu. Toż to ten ewangeliczny „Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi. Tej ziemi! Nie ma kłamstwa, na które nie byliby gotowi, gdy chodzi o zwalczanie przeciwnika; nie ma bredni, której by w swoje owieczki (i baranki) nie spodziewali się wmówić. Sprowadzają walkę do tumanienia i terroryzowania najciemniejszych w nadziei, że w ten sposób zawsze będą mieli większość.
Czyż jego wyznawcy nie słyszą „głosu z nieba mówiącego: „Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające. Bo grzechy jego narosły aż do nieba i Bóg przywołał na pamięć jego niesprawiedliwe uczynki" (Ap 18. 4).