Uciekający Lis

Tomasz dotarł na skraj Puszczy Kampinoskiej. Podrapany, pokaleczony i całkowicie wyczerpany fizycznie i psychicznie ucieczką przed ludźmi Kamińskiego i Czabańskiego. Chciał wrócić do Warszawy, ale wszędzie roiło się od agentów w czarnych skórzanych płaszczach i ciemnych czerwonych okularach. Zadzwonił do Hanki z telefonu na kartę, po czym od razu wyrzucił go, żeby go nie namierzyli. Satelity Kaczyńskiego krążyły nad całą Polską. Była w domu, zapłakana i bała się, że ja aresztują. Nie miała już żadnego programu w TVP, siedziała smutna i załamana. Tomek nie poddawał się. Postanowił jednak przedostać si do stolicy na Czerską  do Adama, który troskliwie przygarnął go po utracie pracy w telewizji. Reżim nie znał litości, szedł jak taran do przodu, niszcząc państwo i media. Wykupił wszystkie akcje Agory i doprowadził ją do upadku. Resztką sił Adam drukował "Gazetę Wyborczą" , którą niemal jak w podziemiu rozprowadzali ludzie z Komitetu Obrony Demokracji. Tomasz szedł dzielnie do szosy, bujna czupryna spadała mu na czoło, a za paskiem trzymał Glocka 44. Tak na wszelki wypadek. Nagle podjechał samochód, zatrzymał się.

-Wsiadaj! Ale już! - krzyknął kierowca. Znajomy głos- pomyślał Tomek, ale był zbyt skołowany, by go rozpoznać. 

- No nie!!! To Ty? Jak mnie znalazłeś? - powiedział zdumiony do Pawła z Wyborczej.

- Widziałem się z Hanką, jest w kiepskim stanie, ale powiedziała mi, że tu właśnie możesz czekać na pomoc - uśmiechnął się i poklepał po przyjacielsku Tomka. Ruszyli do centrum Warszawy. Paweł, by uniknąć kontroli pisowczyków, skradł tablice dyplomatyczne  z Ambasady USA w Warszawie. Nie zatrzymają ich oprawcy - pomyślał ze spokojem.  Kiedy dojechali w okolice Czerskiej zobaczyli wozy opancerzone, a nad budynkiem radia TOK FM  nieustannie latały trzy helikoptery. Czego oni jeszcze chcą - myślał Tomasz, przecież mają już wszystko. I zaraz dopadła go refleksja. Ale nie mają jego, a on wie, że chcą go uciszyć. Kiedy mówił o tym dwa miesiące temu u Żakowskiego, sądził, że to jednak tylko groźba. Ale teraz wiedział, że jest to śmiertelny pościg. 

Paweł wjechał na parking przez nikogo nie zatrzymywany. Radio i tak nie nadawało żadnego programu. Weszli po cichu do środka udając amerykańskich dyplomatów. Glock Tomka był odbezpieczony, tak na wszelki wypadek. W kącie na malutkiej kanapce spała Dominika z gazrurką, tak  na wszelki wypadek. Nie budzili jej. Czuwała tu już trzecią dobę. Eugeniusz z Fundacji Batorego przynosił jej codziennie  świeże kanapki z serem i z salami. Nie było im łatwo. System chciał zdusić wolność do końca, tak by nie było nawet skrawka wolnych mediów w Polsce. TVN opanowali komandosi, dziennikarzy zamknięto w dużym studiu i nie wypuszczano ich już od trzech dni. Stacja nadawała tylko wiadomości realizowane w bunkrze usytuowanym pod gmachem na Nowogrodzkiej.

Tomek z Pawłem przedostali się do magazynów radia. Przeszli przez stalowe drzwi i znaleźli w małym pokoiku naszpikowanym elektroniką. 

- To Janek Gross, to dzięki niemu mamy ten sprzęt - powiedział Paweł.   Tomek stał zachwycony, wręcz zaniemówił. 

- To zna...czy, to zna...czy, że nadamy audycję?! - spytał niemal radośnie. - Oczywiście, że tak - odpowiedział Paweł, uruchomił sprzęt i nagle rozbłysły się setki diod, było jak w raju, jak w kosmosie.  

Tomek sprawdził mikrofon, usiadł w fotelu i kilka razy wziął głęboki oddech. Nagle zapaliła się nad nim lampa z napisem "on air". Jak dynamit wystartował. 

- Tu Wolne Radio TOK FM, tu głos wolnej Polski, tu głos wolnych mediów, europejskich umysłów i nas, prawdziwych, mądrych dziennikarzy, których chce zabić system pisowczyków! Nie damy się!  Nie uciszycie mnie! Będziemy bronić się do końca! A Unia Was w końcu wykończy, będą sankcje, sankcje, sankcje!!!!    - wykrzyczał te słowa na jednym oddechu. W tym samym czasie w wielu warszawskich mieszkaniach słychać było  płacz. Ale nie był to płacz rozpaczy i smutku. To był płacz radości, zwycięstwa nad nowym, polskim faszyzmem. Ludzie odsłaniali firany, otwierali okna i pozdrawiali się. Hej, hej! - wołał Staszek do sąsiada, a sąsiad Maciek do niego też wołał hej, hej. Do tego chóru zwycięstwa nad ludźmi Kamińskiego i Macierewicza dołączył wkrótce także wielki Bronisław.

Hej, hej, hej!  - zawołał i zjadł orła. 

     

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Mikołaj Kwibuzda

05-12-2015 [11:37] - Mikołaj Kwibuzda | Link:

...zjadł orła, uprzednio go wywinąwszy.

- To nie tak - powiedział Świstak. - Zaraz ci pokażę, jak się zawija. Albo lepiej popatrz na...

Obrazek użytkownika adarus2

05-12-2015 [12:58] - adarus2 | Link:

Uciekać to muszą zwykli, przeciętni ludzie. Do
Anglii, do Norwegii. Pielęgniarki, robotnicy,
pracownicy budowlani. Bo w "tym kraju" nie
da się normalnie żyć. Jestem prostym
stolarzem. Moi koledzy głosują nogami.
Bariera językowa nie jest problemem.
Wystarczy kilka podstawowych zwrotów.
Pielęgniarki i lekarze mają gorzej. Angielski
musi być perfekcyjny. Ale też emigrują. Czas
na zmiany. Do Lisa i pozostałych zaprzańców
nikt nie będzie strzelał. Ale koniec ich władzy.
Bo jeszcze trochę i wszyscy wyjadą.

Obrazek użytkownika PDP

05-12-2015 [15:53] - PDP | Link:

Lis nie załapał się na darmową szczepionkę przeciwko wściekliźnie.
Chyba czeka go wyginięcie.