Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
List otwarty do Pani Premier Beaty Szydło, czII
Wysłane przez Losek w 21-11-2015 [18:20]
Szanowna Pani Premier.
Jestem zwykłym obywatelem, nie mającym żadnej możliwości poznania szczegółów planowanej reformy systemu ochrony zdrowia, poza doniesieniami mediów, jednocześnie od dwudziestu trzech lat pracującym u różnych pracodawców, świadczących zarówno usługi komercyjne, jak i te finansowane z Narodowego Funduszu Zdrowia,
Z doniesień medialnych dotyczących planów rządu, któremu Pani przewodzi, z wypowiedzi Pani, ze słów ministra Radziwiłła, a także z doniesień medialnych z pierwszego posiedzenia Narodowej Rady Rozwoju, przy prezydencie RP, która dotyczyła ochrony zdrowia, wyłania się obraz zmian, który budzi mój spory niepokój.
O ile dobrze zrozumiałem, plany te zakładają między innymi:
Przeniesienie finansowania ochrony zdrowia z Narodowego Funduszu Zdrowia do budżetu.
Rozdział publicznej i prywatnej ochrony zdrowia.
Z doniesień medialnych z posiedzeń Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP wynika również, że system ochrony zdrowia nie ma działać w oparciu o wolny rynek, a placówki świadczące usługi zdrowotne w ramach publicznej ochrony zdrowia, mają mieć charakter non-profit.
Obecna sytuacja w ochronie zdrowia jest dramatyczna. Według niezależnych raportów, na przykład OECD, czy Fundacji Bertelsmanna, Polska zajmuje ostatnie miejsca w prawie wszystkich kategoriach ochrony zdrowia w nich opisywanych.
W chwili obecnej w naszym kraju stosunkowo dobrze funkcjonują: system podstawowej opieki zdrowotnej oraz kardiochirurgia.
Obie te dziedziny łączą dwie cechy. Pierwsza z nich to ich prywatny charakter, a druga to - jak na nasze warunki - stosunkowo dobre finansowanie.
Gdy wiele lat temu publiczne poradnie sprywatyzowano i w ich miejsce powstały spółki prywatne, które przejęły kontrakty na podstawową opiekę zdrowotną, poprawa jaka nastąpiła widoczna była dla wszystkich. Zapewne wiele jeszcze zostało do poprawienia, ale co do zasady, system prywatnych poradni działających w ramach POZ jest skuteczniejszy w działaniu od systemów zcentralizowanych.
W drugim opisywanym w tym miejscu przypadku, w kwestii placówek wykonujących procedury kardiochirurgiczne, to co je charakteryzuje, to finansowanie spoza budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia, oraz ich - w znacznym stopniu - prywatny charakter.
Zwrócić należy uwagę, że zarówno prywatne poradnie, jak i prywatne szpitale - nie są organizacjami non-profit! Udziałowcy spółek je tworzących, inwestują własne środki po to, by osiągać dochody pozwalające im zarobić na życie.
Te dwa przykłady pokazują, że połączenie dobrego finansowania, oraz prywatnego charakteru własności nie tylko nie szkodzi, ale wręcz pozwala na skuteczne i efektywne leczenie, oraz stwarzanie warunków przyjaznych dla pacjentów.
Jeżeli PiS poważnie myśli o ponownej "nacjonalizacji" systemu ochrony zdrowia, o odwróceniu komercjalizacji w zakresie POZ i kardiochirurgii, to jest to krok zdecydowanie w złą stronę.
Odebranie kontraktów firmom prywatnym, nie tylko tym, świadczącym usługi medyczne w zakresie POZ i kardiochirurgii, ale we wszystkich innych dziedzinach medycyny spowoduje ich upadłość, pozbawi sporą grupę ludzi miejsc pracy, ale przede wszystkim, i to jest moim zdaniem najważniejsze - odbierze pacjentom prawa do leczenia u wybranego przez nich lekarza.
Równie błędne jest przekonanie, że można i należy w chwili obecnej rozdzielić prywatną i publiczną sferę poprzez zakaz pracy w konkurencyjnych systemach dla jej pracowników.
Znaczna większość znanych mi lekarzy i pielęgniarek pracuje obecnie u więcej niż jednego pracodawcy. Wśród tych pracodawców są zarówno firmy prywatne, jak i publiczne zakłady opieki zdrowotnej. Pracujemy tak w miejscach finansowanych przez NFZ, jak i tych, leczących na zasadach komercyjnych.
Z wielu kolejnych raportów OECD wynika, że w Polsce jest znacznie mniej lekarzy i pielęgniarek w przeliczeniu na 100 000 mieszkańców niż w pozostałych krajach europejskich. Jednocześnie ilość porad lekarskich wykonywanych przez - przypomnijmy - znacznie mniejszą ilość lekarzy, przeliczona na liczbę pacjentów, jest równa średniej europejskiej.
To znaczy, że ta mniejsza - w stosunku do reszty cywilizowanego świata - ilość lekarzy, wykonuje podobną - w przeliczeniu na liczbę pacjentów - ilość porad!
Następnym ważnym czynnikiem jest zbyt mała ilość specjalistów. Poprzez wieloletnie ograniczenia w dostępie do specjalizacji i jej permanentne utrudnianie przez lobby profesorskie, sytuacja jest alarmująca, o czym można się przekonać czytając dane dotyczące ilości specjalistów w poszczególnych dziedzinach i średniej wieku obecnych teraz na rynku specjalistów
Jeżeli rząd kierowany przez Panią, postanowi zakazać nam łączenia różnych miejsc pracy, doprowadzi to do dalszej zapaści systemu, przez brak na rynku wykwalifikowanego personelu.
Dopóki nie zwiększy się ilości lekarzy i pielęgniarek na rynku pracy, oraz nie zapewni się im takich warunków pracy, by na tym rynku pozostali, a także nie urealni się systemu specjalizowania, nie da się wprowadzić zakazu konkurencji bez rujnowania systemu, który i tak ledwo przędzie.
Samo przeniesienie obowiązków Narodowego Funduszu Zdrowia do budżetu nie zmieni nic, jeśli nie urealni się wysokości finansowania poszczególnych procedur, oraz nie zracjonalizuje zawartości koszyka świadczeń gwarantowanych, dostosowując rodzaj zawartych w nim procedur do naszych możliwości finansowych.
Prawo i Sprawiedliwość znajduje się obecnie w sytuacji samodzielnego sprawowania władzy, co jest przywilejem, ale też narzuca ogromną odpowiedzialność. Między innymi odpowiedzialność za organizację ochrony zdrowia. Odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenie w tej dziedzinie spadnie wyłącznie na PiS. Dlatego też przed podjęciem ostatecznych decyzji należy wysłuchać wszystkich, także tych, którzy nie widzą zagrożenia w rynkowych zasadach działania ochrony zdrowia.
z poważaniem
Lech Mucha
Komentarze
22-11-2015 [08:50] - Zofia | Link: Panie doktorze, jest Pan z
Panie doktorze, jest Pan z branży medycznej, to na pewno będzie Pan miał wiadomości i odpowie na nęcące mnie pytanie: dlaczego lekarze bronią się przed 8 godzinną pracą w szpitalach i przychodniach? Zrozumiałe są sytuacje, kiedy przedłuża się operacja czy niestabilność pacjenta wtedy wymaga to pozostania w "nadgodzinach". To byłoby po prostu zapłacone tak jak płaci się za nadgodziny. Pozostały mi w pamięci dwa przypadki , kiedy rodziłam dzieci. Pierwsze - w swoim rodzinnym mieście, kiedy do przedłużającego się porodu (w nocy) budzono dyżurującego lekarza i drugi w innym mieście (oddział był zamknięty ze względu na remont),gdzie w nocy lekarz autentycznie dyżurował na porodówce całą noc wraz z całą ekipą położnych. Przecież mogli się zmieniać co 8 godzin, wtedy nie musieli by sypiać w szpitalu.
Pozdrawiam serdecznie.
22-11-2015 [12:23] - Losek | Link: Rozumiem, że chodzi Pani o
Rozumiem, że chodzi Pani o system zmianowy w szpitalach i ewentualnie w opiece nocnej i pogotowiu?
Przede wszystkim ghdyby zatrudnić lekarzy na zmiany, to na pocczątek trzeba by ich znaleźć więcej. Bo kodeks pracy przy systemie zmianowym wymaga odpowiednich przerw itd. A w obecnym systemie dyżurujemy najczęściej poza etatem i poza umową o pracę, lub w ramach umowy, ale z opcją opt-out, czyli rezygnując z wliczania godzin dyżurowych do czasu pracy. Poza tym, gdyby pracowac w szpitalach na zmiany, nie było by możliwości by lekarz prowadzący mógł codziennie widzieć pacjenta.
Mnie osobiście przez dwadzieścia lat pracy nikt takiego systemu nie zaproponował.
Pozdrawiam.
22-11-2015 [14:56] - Zofia | Link: Tak , chodziło mi o
Tak , chodziło mi o zmianowość w szpitalu i ewentualnie w opiece nocnej i pogotowiu.Wydaje mi się, że byłoby to możliwe. Uczelnie medyczne kształcą wystarczającą ilość lekarzy,ale ,tu chodzi o godziwe wynagrodzenie tego zawodu.
I stąd sprzeciw samych lekarzy,żeby takiego wariantu nie rozpatrywać. W czasach , kiedy lekarze byli z powołania to dyżury "doglądające swoich pacjentów"miały jakiś tam sens. Ale w dobie komercjalizacji gdzie rządzi ekonomia i ze służby zdrowia robi się zakłady pracy(sama nazwa mówi za siebie - zakład opieki zdrowotnej)czy to ma sens??
Chodzi mi o te wyczerpujące chyba całodobowe dyżury.
Być może nie mam racji, ale pozwoliłam sobie Pana o to zapytać,bo Pan się na tym zna.
Pozdrawiam.
22-11-2015 [21:17] - Losek | Link: Komercjalizacja,
Komercjalizacja, komercjalizacją, ale jednak, jak się ma pacjenta podejrzanego o ciężką chorobę, to się koło niego łazi...
To nie są łatwe sprawy...
Tak jak mówiełem, mnie na przykład nikt tego nigdy ie zaproponował.
23-11-2015 [09:22] - Marek1taki | Link: @Zofia Odpowiem Pani: To jest
@Zofia
Odpowiem Pani:
To jest możliwe. To jest drogie. To oznacza,że pacjent jest przekazywany od Annasza do Kajfasza - za to leczy go "zespół" "firma" "sieć" "zakład" - instytucja nie człowiek. Zależy co kto woli. Są różne potrzeby i powinny również takie być zaspokajane. Pacjent płaci i wymaga, a gdzie się ubezpieczy i w jakim zakresie to powinna być jego wolna wola.
22-11-2015 [10:56] - NASZ_HENRY | Link: Lobby lekarskie dało głos,
Lobby lekarskie dało głos, głosem Lecha ;-)
22-11-2015 [12:19] - Losek | Link: Nie! Lech dał głos w swom
Nie! Lech dał głos w swom imieniu.
23-11-2015 [09:40] - Marek1taki | Link: @autor Śledzę dyskusje i tu i
@autor
Śledzę dyskusje i tu i na S24 i jedna z konkluzji jak mi się nasuwa jest taka, że udało się społeczeństwo zindoktrynować w duchu cywilizacji socjalistycznej i prywatny znaczy zły, państwowy dobry. Za właściwe uważane są badania wykonywane ze skierowania w ramach porady NFZ a za niewłaściwe w ramach prywatnej. Chodzi zwyczajnie o pieniądze - te same, które nie mają odgrywać roli bo służba zdrowia ma być niedochodowa jak cel sam w sobie. Zakłamanie polega na tym, że te badania radiologiczne, laboratoryjne (i masa innych świadczeń) są wykonywane przez duże prywatne firmy. I wtedy nikomu nie przeszkadza, że prywatny zarobi. Gdzie szpital, przychodnia kupi leki czy prąd jak nie prywatnie? Lata indoktrynacji przez cywilizację śmierci nie idą na darmo.
23-11-2015 [18:43] - Losek | Link: Poszczególnym rządom udało
Poszczególnym rządom udało się również skutecznie zantagonizować, zgodnie z zasadą "divide et impera", pacjentów z lekarzami, pacjentów z pielęgniarkami i lekarzy z pielęgniarkami.