Pan prezes Najwyższej Izby Kontroli, Marian Banaś, właśnie przedstawił społeczeństwu, jak niedojrzałość emocjonalna i poddawanie się takim paskudnym cechom, jak nienawiść, chęć zemsty i zajadłość, powinna wykluczać człowieka z zajmowania ważnych dla całego państwa, ale nie tylko, także dla każdych decyzyjnych stanowisk.
Pan Banaś pokazał także, że prezes i wicepremier Jarosław Kaczyński (taki sam był jego śp. Brat) czasami nie ma szczęścia w wyborze ludzi na ważne stanowiska. Lub mówiąc bardziej okrutnie – nie potrafi szybko i prawidłowo ocenić człowieka.
Pan Banaś, spoglądając na jego życiorys, musi być człowiekiem porządnie wykształconym, i to na wielu uniwersytetach i w różnorodnych dziedzinach.
Po dużej aktywności antykomunistycznej w czasach PRLu, dodam chlubnej aktywności, po transformacji, czy to za rządu premiera Olszewskiego, potem pierwszej władzy PISu i po roku 2015, pan prezes skoncentrował swoją aktywność w dziedzinie kontroli finansowej i służby celnej. Wiemy, że to niewdzięczna praca, bo kto lubi skarbówkę, albo celników. Szczególnie, my, marynarze nienawidziliśmy obu tych instytucji.
W świetle wczorajszej publicznej napaści na rząd Mateusza Morawieckiego, bardzo zaskoczyła mnie informacja, że Marian Banaś jest karateką. Coś tu się kupy nie trzyma.
Wprawdzie jestem (stare czasy, ale tego się nie zapomina) judoką; mam ciągle swoje jūdōgi, bo nie pozwoliłem żonie tego wyrzucić (a oficerski mundur galowy wyrzuciła), a i swoje obi też mam; ale przecież karate to pokrewna wschodnia sztuka walki i filozofie nie różnią się bardzo.
O co mi chodzi, może wyjaśni ten cytat z jednej ze szkół karate :
Masutatsu Oyama jako jeden z najwybitniejszych karateka minionego stulecia definiuje: "Karate jest sztuką i filozofią walki".
Tą sztukę walki można śmiało kojarzyć z perfekcją, i pełnym zaangażowaniem się.
[...]
Dlatego karate nie powinno być traktowane jako jedynie umiejętności pokonania przeciwnika, ale też jako droga do samorozwoju - tak w sensie fizycznym, jak i duchowym.
No właśnie... Czy prezes NIKu, jako karateka dokonał prawidłowego rozwoju w sensie duchowym? Uczono nas na treningach, jak ważna jest pokora, szacunek dla przeciwnika i niepoddawanie się złym emocjom.
Gdy ktoś z nas w czasie walki, czy tylko treningu demonstrował gniew, czy okrucieństwo, natychmiast był usuwany z tatami.
Nie użyję też tutaj słowa honor, bo jest ono tak wykorzystywane przez pseudo-patriotów twardogłowych, że powoli traci swoje honorowe znaczenie.
Pan prezes NIKu, Marian Banaś, działając tak, jak to widzieliśmy, działa destrukcyjnie wobec państwa, zdradza swoją, jeszcze niedawno, drużynę i przechodzi na pozycję wroga – totalnej opozycji. To też w kodeksie sztuk walki jest nie do pomyślenia i po czymś takim pozostaje tylko, jak to uczeni nazywają, akt definitywny, czyli po naszemu harakiri. Albo się inhumować.
Pan prezes NIKu, Marian Banaś, bo nie wątpię w jego wysoką inteligencję, świadomie oszukuje, przemilczając kontekst zaplanowanych na 10 maja ub. roku wyborów. Gdyby zechciał uczciwie i przyzwoicie spojrzeć i ocenić ówczesną sytuację, to musiałby stwierdzić, że odrzucając poufne polecenia z wiadomej Centrali, personalnie winny za bałagan wyborczy jest marszałek Senatu, pan Grodzki. To on wałkował i przetrzymywał ustawę o głosowaniu korespondencyjnym przez maksymalny, dopuszczalny okres, tylko po to by spowodować chaos w wyborach prezydenckich.
Jaka więc była wina rządu, a konkretnie premiera Morawieckiego i jego kancelarii, że dzisiaj rozhisteryzowane wrzaskuny z bolszewickiej opozycji drą japy, żeby natychmiast odwołać rząd i pogonić na Ziemię Ognistą? Żadna. Władza działała w sytuacji przymusu i stanu nieznanej kompletnie epidemii. Uczą w szkołach zarządzania kryzysowego, że należy działać natychmiast, nawet nie licząc się ze stratami, aby tylko ocalić całość. Fakt, brakuje takich paragrafów w polskiej konstytucji.
Wyobraźmy sobie, per analogiam, że to nie wredny wirus nas zaatakował nagle, tylko typowo ci z pod znaku Gott mit uns. Wtedy Sejm natychmiast by uchwali stan wojny dla kraju, ale... marszałek Grodzki ze swoją karykaturą Senatu, oczywiście po zastanowieniu i konsultacjach z tajemniczymi ekspertami, zdecydował zastanowić się ponownie i dokonać dalszych konsultacji, a ostateczną decyzję podejmie w przewidzianym okresie 30 dni.
Tymczasem najeźdźcy w operacji Drang nach Osten zatrzymali się na Bugu, bo nie mieli paszportów do dalszych państw, a uzbrojone i bojowe Wojsko Polskie, jak to się mówi, stało z bronią u nogi, czekając na ostateczny podpis prezydenta, pod aktem – Jest wojna!
Co jest z tymi niektórymi politykami naszymi, że w momencie pukającej do drzwi starości, oni nadal nie dorośli i ciągle są jak przedszkolaki? Sikorski, Budka, Biedroń, Jachira, Tuleya, no a teraz jeszcze postać na stanowisku, które wymaga wyjątkowej prawości i przyzwoitości. Jesteśmy nadal dosyć biednym narodem, więc raczej nie mozna powiedzieć, że jako dzieciaki zostali rozpuszczeni, jak jakieś Chihuahua. Choć raczej prezes Banaś bardziej przypomina ukochanego buldożka.
Jak znam życie, to już jutro Banaś zniknie medialnie. Źle wybrał, bo jutro PIS będzie popisówę odpalał. Będzie się działo. Łzy popłyną. A opozycyjne paznokcie zostaną ogryzione do łokci.
Więc prezes nic z naszym niehonorowym karatekom nic nie będzie musiał robić. Wystarczy, że nasze wspaniałe służby będą dzwonić do NIKu, że prezesowi firmy dom się pali. A to potrafi każdego rozwścieczyć. Nawet karatekę z zen i buddyzmem.
I już.
A ja jeszcze nie sypnę przez 10 godzin.
Co do wyborów, powiedzmy, że pewien judoka z portowego miasta przyłapany na kradzieży w sklepie tłumaczy się, że nie zapłacił, bo ekspedientka się guzdrała. No i powiedzmy, że ona istotnie się guzdrała, a jego przypiliło. Czy to wytłumaczenie można zaakceptować? Z marszałkiem Grodzkim jest podobnie. Senat nie jest od robienia w dyrdki tego, co wicepremier z wiceprezesem od niego oczekują.
Winnym nie przeprowadzenia wyborów przezydenckich w terminie jest ten, którego obowiązkiem było te wybory przeprowadzić. Winni są także jego mocodawcy.
// a nie potrafili równie zażarcie opowiedzieć się po polskiej stronie w walce z nadzwyczajną kastą i z Izraelem.//
Zadał Pan pytanie retoryczne i, proszę o wybaczenie, śmieszne.
Krótka smycz, na której chodzą nasi zarządcy, nie pozwala na zbyt śmiałe ruchy wobec suwerena.
Okazuje się, że NIK, dobrze umocowany w Konstytucji, jest obszarem nie do ruszenia dla zwierzchników naszych zarządców.
Nie można podważyć pozycji Prezesa Banasia bez wywołania skandalu konstytucyjnego. Jedyne co zostaje to opluwanie osoby i prześladowanie rodziny. Czyli stare, dobre UBeckie metody.
Oczywiście można go zabić, przysłać "seryjnego" (jak do śp. A.Leppera) ale to mogłoby wywołać niepotrzebne emocje, które mogłyby zwrócić się przeciwko zleceniodawcom.
Pan Prezes Banaś dał dopiero prztyczka w nos "dobrej zmianie" i dał im szansę na poprawę. Czy skorzystają? Nie wiem.
Gdyby chciał naprawdę wysadzić ich w kosmos to by to zrobił w 5 minut.
Banaś jest małym i paskudnym palantem. Wywindowany na stanowisko, działa jak zerwany z uprzęży borsuk, gryzący wszystkich w koło. To klasyczny przykład bardzo lichego Polaka z bandy liberum veto.
Weź się chłopie ogarnij.
Prawda. Jeden z 2 milionów poparcia PO i 865 334 emerytów.
Pś I 8 internautów na NB
I tak dookoła wojtek przez cały ten wpis autor używając języka sowieckiej "Prawdy" usiłuje spostponować, po prostu zgnoić postać Mariana Banasia (któremu przecież oddaje sprawiedliwość jeśli chodzi o jego zasługi w opozycji anty komunistycznej,czym się znacznie różni od obecnych bonzów przy korycie,a potem na stanowisku Min.Fin.), bo po sprawdzeniu zarzutów,wręcz kryminalnych stawianych Banasiowi przez wolne media,ośmielił się on sprzeciwić swojej "drużynie,którą jak się okazało skompromitował,nie podał się do dymisji,wiedząc, że jest nietykalny przez całą długą kadencję. I tak rozgorzała wojna buldogów i to wcale nie pod dywanem słowem: jak to w mafijnych organizacjach bywa. Tym samym językiem moskiewskiej "Prawdy" podążyli ochoczo komentatorzy, przy okazji wyżywając się jak zwykle dość prymitywnie na opozycji,która miała być winna niedoszłych wyborów korespondencyjnych,choć cały rząd i sejmowa większość wiedzieli od początku, że Senat zablokuje ten wariacki pomysł, czyli ze strony władzy była to czysta prowokacja.Przeliczyli się tylko co do Gowina,który ostatecznie przerwał tę wariacką zabawę w wybory pocztowe.
dzięki za ja zwykle niezwykle merytoryczne i kulturalne odniesienie się do mojego komentarza!
po raz kolejny popisujesz się swoimi możliwościami merytorycznej dyskusji na wysokim kulturalnym poziomie. Ot, i kwintesencja PiS-owskiego elektoratu...
Bo nawet wazeliniarz ogarnął, że osoba prowadząca DG (czyli w tym przypadku żona z Gdyni) dostanie po kieszeni i to nieźle. Ale wazeliniarz się nigdy nie przyzna, że tak czekał na nowy ład, nie spał w nocy, a tu nowa kicha. Zapłaca kilka tysięcy składki zdrowotnej i dostaną to, co żul ma za friko.
I stąd te paznokcie...
Z panią akurat nie mam ochoty rozmawiać. Więc proszę się nienarzucać jak jakaś dziennikarka TVN.
aż trudno uwierzyć,że można być takim mega durniem i zabraniać komukolwiek komentowania jego durnowatych tekstów!
A mówi się, że wiedźmy ogarniają wszystko.
Tylko, że ty znany wszystkim Krzysiu jesteś mikrusie. Twój stary trik transwestyty.