Czytając Sienkiewicza
Po moim wpisie „ Za wąski w biodrach” zadzwoniła do mnie zbulwersowana znajoma, zwolenniczka ( jeszcze!) PO i oświadczyła, że wyraźnie cierpię na gonitwę myśli. „Co ma wspólnego PO z Sienkiewiczem, Sienkiewicz z Mellerem, Meller z królikami, a króliki z Ligią?” krzyczała.
Spróbuję to wyjaśnić.
W wielu inteligenckich domach mówiło się i dotąd się mówi Wyspiańskim, Słowackim, Sienkiewiczem, czasem Gombrowiczem czy Mrożkiem. Jeżeli u mnie w domu ktoś mówił: „trza być w butach na weselu” nie znaczyło to bynajmniej, że się na wesele wybiera tylko, że ma zamiar w jakiejś sytuacji zachować się poprawnie. Jeżeli na propozycję sprzątania, dzieci chórem odpowiadały: „ eee.. tam” nie oznaczało to, że chcą oberwać ścierką, lecz, że się żartobliwie identyfikują z chórem chłopów z oglądanego wielokrotnie Indyka Mrożka.
Takie i podobne cytaty żyją własnym życiem, często nieświadomie przekręcane. Celują w tym ludzie znający je niejako „ z drugiej ręki”, na przykład dziennikarze, którzy czasem nie są nawet świadomi , kogo i co cytują, jak molierowski pan Jourdain, który nie wiedział, że mówi prozą.
Zdarzają się też zabawne przejęzyczenia i lapsusy nadające się wręcz do rozpatrywania w kategoriach freudowskich pomyłek. Pewien polityk napisał ostatnio w blogu, że Rzeczpospolita to zastaw czerwonego sukna.
U mnie w domu mówiło się „za wąska w biodrach” -gdy opinia o kimś była oparta wyłącznie na arbitralnej wypowiedzi jakiegoś pseudo autorytetu. Właśnie to miałam na myśli komentując rewelacje Rzeczpospolitej, z których wynikało, że gdyby niejaki Meller nie zniechęcił się do PO, nikt nie zauważyłby fatalnych skutków jej rządów.
Taka już polska specyfika, że koniec komunizmu ogłosiła aktorka, a koniec Platformy specjalista od panienek z ogonkiem królika, będących znakiem firmowym jego pisma.
Kiedyś aktor był traktowany tak jak dziś cyrkowiec, jak zwykły komediant, którego opłaca się za rozbawianie ludzi. Gigantyczne fortuny współczesnych aktorów to znak, że na całym świecie ludzie są gotowi za rozrywkę, za świat złudzeń i marzeń płacić coraz więcej. Następnym etapem jest traktowanie opinii aktorów jak wyroczni w sprawach całkowicie przekraczających ich kompetencje- gospodarczych, politycznych, a nawet energetyki jądrowej. Następnym- pomysł kreowania takich wyroczni, czyli ludzi znanych tylko z tego, że są znani, nazywanych celebrytami.
Zdaniem Igora Jankego, Donalda Tuska pogrzebie opinia celebryty Marcina Melera, a nie to co rząd PO wyrabia w gospodarce czy polityce zagranicznej. Ligię od pożądliwości Nerona wyratował nie mankament jej urody, lecz fakt, że taki mankament przypisał jej ówczesny celebryta Petroniusz. Skłonność do patrzenia na świat oczami „autorytetów”, tak świetnie podpatrzona przez Sienkiewicza jest zakałą współczesnego społeczeństwa, bo ułatwia manipulowanie tym społeczeństwem.
A inne ponadczasowe ludzkie wady podpatrzone i tak świetnie opisane przez Sienkiewicza?
Etyka prymitywnego murzyńskiego chłopca Kalego funkcjonuje już w języku potocznym jako tak zwany związek frazeologiczny.
A czyż etyka Kalego nie jest wzorem publicznych zachowań członków PO i podstawą wizerunkowych sukcesów tej partii.?
Na koniec zacytuję fragment rozmowy Kmicica z księciem Bogusławem.
„Jest, panie kawalerze, zwyczaj w tym kraju, że gdy kto kona, to mu krewni w ostatniej chwili poduszkę spod głowy wyszarpują, ażeby się zaś dłużej nie męczył…….postanowiliśmy tę właśnie przysługę oddać Rzeczpospolitej…..Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna…A my …powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąc, ale i sami ciągniemy.”
Czyż nie pasuje to jak ulał do rządzącej nami formacji?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2640