Joanna d'Arc na stosie, Traugutt na Cytadeli, a Tuleya?

Sięgam do konspektu. Pandemia. Nie potrafię wnieść do dyskusji o tej pladze nawet oryginalnego przecinka. Konwulsje zjednoczonej(?) prawicy. W tej materii mogę jedynie postawić kilka znaków zapytania i trzy wykrzykniki. Groźba agresji Rosji na Ukrainę. Przychylam się do tezy, że wyłącznie propagandowa. Piłkarska super liga. Ani mnie ziębi, ani parzy… O, już wiem. Spróbuję dorzucić trzy grosze do oceny zmagań kosmopolitycznych demokratów z autorytarną kliką o praworządność!
Ostatnio policja znów zgarnęła uliczną zadymiarę o ksywie Babcia Kasia. Tym razem ta szacowna dama protestowała pod gmachem Sądu Najwyższego przeciw szykanowaniu przez reżym sędziego Igora Tuleyi. Ku sromocie awangardy progresu z Tuleyą solidaryzowała się ledwie garstka tych  samych co zwykle Obywateli III RP, że użyję skrótu myślowego, w towarzystwie komanda ekwilibrystów prawnych nadzwyczajnej kasty. Ekwilibrystów, gdyż zwizualizowana argumentacja Bodnara, Matczaka, Żurka czy istnego Demostenesa przed kuracją, mecenasa Duboisa, musiałaby przypominać najwymyślniejsze wygibasy, z mostkiem, szpagatem i stawaniem na głowie. I wszyscy ci mądrale z góry znali decyzję nielegalnej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Aż tu nagle sędzia Adam Roch, nazywany uporczywie prokuratorem, bo kiedyś nim był, podobnie jak profesor Matczak był dawniej magistrem, a sędzia żurek zapewne asesorem, sprawił im siurpryzę co się zowie i postąpił zgodnie z wnioskiem obrońców Tuleyi. Wiatrak wrzucony w szambo nie wywołałby większej konsternacji i to symetrycznie po obu stronach barykady.
Początkowo zamierzałem dostosować ton komentarza do charakteru tej groteskowej sprawy butnego buca w todze, który próbuje z pomocą klakierów kwestionować legalność instytucji państwa, co może czynić jedynie Trybunał Konstytucyjny, też zresztą nieuznawany przez ekwilibrystów. Do egzemplifikacji tej hecy pasowały mi jak ulał dwa szemrane indywidua z zamierzchłej przeszłości, symbole sarmackiego warcholstwa.
I tak niejaki Władysław Siciński, poseł z Upity, jako pierwszy w historii naszego parlamentaryzmu zerwał w 1652 roku sejm wrzeszcząc: liberum veto! Po śmierci nie mógł zaznać spokoju, bo cmentarna ziemia wciąż odkrywała jego zwłoki. Ukojenie znalazł dopiero zmumifikowany, w szafie na jakiejś plebanii.
Wprawdzie znacznie godziwiej spointował swe życie Samuel Łaszcz, zasłużony w bojach na rubieżach Rzeczypospolitej, ale choć w dojrzałym wieku piastował rozmaite godności, przeszedł do historii jako pieniacz lekce sobie ważący wyroki sądów. Podobno setkami trybunalskich werdyktów miał podbitą delię.
Jednak szyderczy śmiech zamarł mi na zimnych licach niczym Almanzorowi z “Alpuhary”, gdy jakiś durnie zaczęli porównywać Tuleyę z Aleksiejem Nawalnym. A w kolejce nominatów awangardy progresu do namaszczenia charyzmą butnego buca w todze czekają zapewne: Mahatma Gandhi, Martin Luther King, Joanna d'Arc, Giordano Bruno i Romuald Traugutt. Ja optowałbym natomiast ze względu na powinowactwo genetyczne
za innym panteonikiem, z peerelowskimi patronami trzech śródmiejskich warszawskich ulic, teraz znów Chmielnej, Złotej i Zgody, na czele, a z pobudek ideologicznych z Babcią Kasią, gostkiem o ksywie Margot, Sławomirem N., dwoma senatorami G., Grodzkim i Gawłowskim, Frasyniukiem, Durczokiem, mecenasem G., pacjentem S.N., ech, szkoda miejsca na wszystkie zacne nazwiska, inicjały i ksywy.
Znów ogarnia mnie pusty śmiech, lecz trwoga trzyma chichot na wodzy, bo Nawalny ma tyle wspólnego z Tuleyą, co nie przymierzając Bajkał z kałużą.
Na koniec, dla odprężenia, nieco dziegciu z refleksyjnej beczki śmiechu. Socjologiczne badania dowodzą, że polska młodzież coraz bardziej się radykalizuje, na lewo od tradycyjnych wartości i na prawo od ściany. A co z wiedzą, której proszę nie mylić z wykształceniem? Co z intelektem? Tego praktycznie nikt nie analizuje. I nie wiem czy można wykreślić jakąś krzywą kreatywności, potencji społecznej pokolenia trzydziestolatków. Zresztą może i lepiej, po cóż bowiem stare zgredy mają przeżywać rozczarowania typowe dla wszystkich tetryków brnących przez smugę cienia od czasów krytyki młodzi zapisanej na papirusach.
Dlatego całkiem sporego zastępu teleturniejowych graczy i graczek nie uważam za przyszłość narodu, lecz za bezkrytycznych cymbałów z nazbyt wybujałym ego, którym obca jest mądrość ludowa: nie pchaj się na afisz, jak nie potrafisz. Ostatnio pewien bystrzak na pytanie: jaki tytuł nosi ballada Mickiewicza zaczynająca się od słów: “Pójdźcie o dziadki, pójdźcie wszystkie razem za miasto…”, odpowiedział: “Balladyna”. A kilku magistrów nie słyszało o Balzacu. Za to furażerka powoli trafia do świadomości pokolenia Y. Już wiedzą, że to nie wóz drabiniasty, lecz kaszkiet z daszkiem. Tylko czy z takiej erudycji wypada żartować? Kto jest za, proszę nacisnąć przycisk.
 
Sekator
 
Ps.

- Jak właściwie odmienia się nazwisko sędziego Tulei? – pyta mój komputer.
- Z szacunkiem, stojąc na baczność - odpowiadam, choć wiem, że Eustachemu chodzi o deklinację.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

26-04-2021 [21:08] - u2 | Link:

- Jak właściwie odmienia się nazwisko sędziego Tulei?

Mam pewne doświadczenie w polskich sądach zanim wprowadzono tam zapis video. Tacy sędziowie jak p. Tuleya zdarzają się. Komentują nie sprawy które prowadzą, tylko wypowiadają ogólne tezy dotyczące działania różnych instytucji państwowych. Zwykle negatywne.

Po wprowadzeniu zapisu video z posiedzień takie komentarze są wyjątkowe, kiedy sędzia każe wyłączyć nagrywanie.

Sędzia Tuleya przekroczył tę granicę wstydu i gada od rzeczy na wizji.