Polska „królowa sportu”

Polska „królowa sportu”

 

Właśnie dobiegły końca 12 lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata, które odbywały się w Berlinie. Śledziłem je razem z moim 9-letnim synkiem Michałkiem. Pamiętam pierwsze rozgrywane Mistrzostwa Świata z tej dyscyplinie, które w 1983 r. odbywały się w Finlandii, a które oglądałem mając 10 lat. Cieszyłem się wtedy bardzo z 2 złotych medali zdobytych w trójskoku (Zdzisław Hofmann) i rzucie kulą (Edward Sarul), ze srebra Bogusława Mamińskiego w biegu na 3000 m z przeszkodami i brązu Zdzisława Kwaśnego w rzucie młotem. Nie rozumiałem prawdziwych źródeł sukcesów lekkoatletów z ówczesnego NRD i nie mogłem zrozumieć dlaczego nasi sportowcy (w tym wspomniani lekkoatleci) nie pojechali na Igrzyska Olimpijskie w 1984 r. do Los Angeles.

 

Ale nie o politycznych i historycznych niuansach będzie ten króciutki wpis. Oglądałem te ostatnie Mistrzostwa Świata z dużą satysfakcją, podobnie pewnie jak wielu polskich miłośników sportu. Nasza reprezentacja licząca 47 sportowców wywalczyła 8 medali i zajęła w klasyfikacji medalowej wysokie 5 miejsce ustępując jedynie USA, Jamajce, Kenii i Rosji. Naszym reprezentantom udało się nawet wyprzedzić gospodarzy imprezy, doskonałych lekkoatletów niemieckich i to na ich własnym stadionie (pamiętającym zresztą niesławne Igrzyska Olimpijskie w 1936 r.)! To bez wątpienia najbardziej udane zawody tej rangi dla polskich sportowców. Świetny dorobek  medalowy okrasiła nam nowym rekordem świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk nawiązując do naszych tradycji w tej konkurencji i robiąc prezent oglądającej te zawody już gdzieś tam z nieba nieodżałowanej Kamili Skolimowskiej, pierwszej kobiecie, która zdobyła olimpijskie złoto w tej konkurencji w Sydney. Dziękuję Pani Anito!

 

Kiedyś śledziłem prawie każde sportowe wydarzenie. Dziś niestety mam na to mniej czasu. Tym bardziej raduje się człowiekowi serce gdy w tej pięknej dyscyplinie, słusznie zwanej królową sportu, nasi zawodnicy odnoszą sukcesy. Warto brać z nich przykład. Jest to przecież sport piękny i stosunkowo tani do uprawiania (oczywiście w amatorskim wydaniu). Kawałek bieżni, skocznie znajdują się przecież przy wielu polskich szkołach. A jak widać po imprezie zakończonej w Berlinie talentów w Polsce nie brakuje. Niech te perły, które błysną gdzieś na szkolnych zawodach znajdą swoje miejsce później w profesjonalnym sporcie. W tym systemie wyłapywania talentów mamy jeszcze sporo do zrobienie, ale cieszy fakt, że liczne grono młodych medalistów tegorocznych Mistrzostwa Świata jest dowodem, że zaczyna być widać efekty.

 

Dzięki za Berlin i powodzenia na kolejnych Mistrzostwach Świata w Taegu w 2011 i Moskwie w 2013, a także na Mistrzostwach Europy w Barcelonie w 2010. Zwłaszcza zaś na Igrzyskach Olimpijskich w 2012 r. w Londynie. Polaków na Wyspach Brytyjskich pewnie do tego czasu nadal będzie tylu, że będą się nasi sportowcy czuć się tam wyjątkowo dobrze.

 

            A skoro o zawodach lekkoatletycznych mowa to na koniec, choć wprawdzie nie zdobyli medali zajmując 5 miejsce, nie mogę nie wspomnieć o męskiej sztafecie 4x400 m. Wszak to właśnie ta konkurencja zawsze kończy każde zawody w tej dyscyplinie. Dzięki chłopaki za ten występ w finale. Trochę się martwiłem po eliminacjach, że może w nim Was zabraknąć, a wówczas jakoś czułbym pewien niedosyt, czegoś by mi brakowało. Trzymajcie tak dalej, a następnym razem będzie medal!