Palikotowi z pomocą!

Palikotowi z pomocą!

 

Janusz Palikot słynie z tego, że gdy Platforma lub Donald Tuska mają kłopoty wymyśla jakąś skandalizującą historię, rzuca epitetami pod adresem politycznych przeciwników i wywołując w ten sposób zamieszanie „przykrywa” w mediach niezręczne i niekorzystne dla jego partii fakty. Tym razem ma pewien kłopot, bo problemy dopadły nie Donalda Tuska czy PO, ale właśnie jego. Jak widać w tej sytuacji u Janusza Palikota pojawiła się twórcza niemoc. Nie było skandalizującego wpisu, nie było jakiegoś spektakularnego politycznego happeningu, nie było jakichś kontrowersyjnych gadżetów.

 

Posła Palikota znam słabo, w zasadzie tylko z widzenia. Nie mogę powiedzieć, żebym czuł do niego jakiekolwiek uczucia sympatii, ale jakoś tak mi się trochę zrobiło go szkoda. Chłop ma jednak kłopoty. Pomyślałem sobie, że kilka rad można mu podrzucić, co mógłby w zaistniałej sytuacji zrobić:

 

wystąpienie z inicjatywą powołania nowej sejmowej komisji pod nazwą „Tania żona”, która zajęłaby się uproszczeniem przepisów prawa rodzinnego, zwłaszcza dotyczącego podziału majątku w związku z rozwodami,
zainicjowanie nowego programu rządowego wpierania przedsiębiorców zajmujących się jednocześnie działalnością publiczną pod nazwą „Pożyczaj! Nie pytaj!”
ogłoszenie, że rozpoczyna działalność jako konsul honorowy Cypru lub Luksemburga,
zorganizowanie misji polskich przedsiębiorców i spektakularna wizyta na jej czele na Antylach Holenderskich.

 

Z racji sporego doświadczenie literackiego jako aktywny bloger i wydawniczego jako wydawca książki Donalda Tuska, Janusz Palikom mógłby ogłosić, że pisze jakiś oczekiwany na rynku podręcznik po tytułem:

 

„Jak się tanio rozwieść?”
„Samogon. Podręcznik małego bimbrownika.”
„Transparentność w przepływach finansowych z rajami podatkowymi”.
„Stypendia studenckie jako źródło finansowania kampanii wyborczej PO”.

 

Gdyby i ta działalność była niewystarczająca, aby przykryć kłopoty Janusza Palikota można rozważyć:

 

zorganizowanie aukcji charytatywnej „gadżetów Palikota” z przeznaczeniem na wspieranie inicjatyw politycznych Grzegorza Schetyny,
wprowadzenie na rynek nowej marki sztucznych penisów pod nazwą „Palikotek”,
zorganizowanie sieci sklepów ze śmiesznymi rzeczami (w przypadku braku towarów można spróbować sprzedać właściciela),
happening przed Kancelarią Premiera w czasie, którego Janusz Palikot będzie wciągał nosem przez rurkę mąkę i tylko zadawał Premierowi pytania.

 

Za dużo tych rad nie mam wprawdzie, wierzę jednak, że kto jak kto, ale tak operatywny facet jak Janusz Palikot coś sobie wybierze. Korzystać można prawie za darmo, no może przydałby się mały kontakcik do gości z Curacao, którzy pożyczają kasę nie pytając o nic.