Nigdy więcej słów ‘on’ i ‘ona’. Tak postanowił amerykański Kongres, a dokładnie jego Izba Reprezentantów pod przewodnictwem Nanci Pelosi, polityczki z Partii Demokratów.
Taką informację otrzymałem na Messengerze (link *). W pierwszej chwili pomyślałem, że osoba, która przysłała mi tę wiadomość żarty sobie stroi a artykuł znajdujący się pod linkiem jest zwykłym fejkiem. Poszperałem więc w sieci sam. I znalazłem inny artykuł (link **), którego tytuł po polsku tłumaczy się następująco: ‘Izba przyjęła pakiet reguł na nową sesję Kongresu’. A w artykule takie oto smaczki. W słownictwie przyszłych regulacji prawnych zabrania się używania słowa ‘chairman’ czyli przewodniczący (mężczyzna) a wprowadza się określenie ‘chair’ czyli przewodniczący w formie bezosobowej.
Ale z zakazem używania słowa 'przewodniczący' w formie osobowej to mały pikuś. Są tam jeszcze lepsze kwiatki. Nowe regulacje zakazują użycia w przepisach prawnych takich słów jak: ojciec, matka, syn, córka, brat, siostra, wujek, ciotka … A w ich miejsce wprowadzają następujące: rodzic, dziecko, rodzeństwo, rodzeństwo rodzica …
Lista słów na genderowym indeksie na tym się nie kończy, ale oszczędzę dalszego wyliczania (jak ktoś chce poczytać, proszę zajrzeć pod link *** ). No i jest tam coś z mojego, blogowego podwórka. Chodzi o pseudonim ‘seafarer’, którego tutaj na tym blogu używam. Otóż nowe przepisy tak regulują kwestię używania tego słowa: GENDER-INCLUSIVE LANGUAGE — 15(1) In clause 1(c)(9) of rule X, strike ‘‘seamen’’ and insert ‘‘seafarers’’
Dla określenia morskiego zawodu, zabrania się używania słowa ‘seamen’, znaczy się określenia ‘marynarze’ używanego w rodzaju męskim (w dosłownym polskim tłumaczeniu ‘morscy mężczyźni’). Natomiast wprowadza się słowo ‘seafarers’, czyli też marynarze, ale już w formie bezosobowej (w polskim, dosłownym tłumaczeniu - ‘przemierzający morze’).
Huurraah! Okazuje się, że mój blog a przynajmniej mój pseudonim jest ‘gender-inclusive’. Czyli zgodny z ideologią gender. Kto wie, może i zaproszenia na parady równości zaczną do mnie przychodzić?
A na serio. Wydawałoby się, że amerykański Kongres, nieważne czy Demokraci, czy też Republikanie, to poważni ludzie. Ale po lekturze przytoczonych artykułów prasowych i przyjętej rezolucji rodzą się poważne wątpliwości.
A już całkiem serio. Jakieś sto lat temu, ludzkość zachłysnęła się komunistyczną anomalią i nic dobrego z tego nie wyszło. Dzisiaj zachłystuje się genderową anomalią. I tak sobie myślę, że też nic dobrego z tego nie będzie.
* https://www.miamiherald…
** https://www.wsj.com/arti…
*** https://rules.house.gov/…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8158
Chce urodzic, czy chce zabic, jakim prawem kobieta ma decydowac o czyimś zyciu, bo kobieta chce, czy nie, ale to juz jest inny czlowiek, i nikt nie ma prawa go zabijac, jedynie ze zagraza śmiercią matki.
Setki błędnych decyzji lekarzy, kiedy kobiety pomimo ze doradzano aborcję, decydowaly się na urodzenie, i rodzily zdrowe dzieci.
Klapsa dac nie wolno, ale zabic to ok.
Zdzichu przytacza przypadek ekstremalny, ale taki rowniez zasluguje na potraktowanie po ludzku, urodzenie, chrzest i pogrzeb, a nie jak odpad ludzki w smietniku.
A czy Zdzichu pomyslal o lekarzach, ktorzy wbrew sobie musza usmiercac dzieci, bo ustawa tak kaze.
Lekarze nie mają obowiązku przeprowadzania zabiegów zabijania dzieci nienarodzonych, wszak istnieje cos takiego jak klauzula sumienia. Co moim zdaniem jest kompletnym idiotyzmem, gdy lekarz pracuje w publicznej placówce. Klauzule niech realizuje w swojej klinice.