Polska – sondaże i śmietnik, Francja – wybory i alkowa

Na sondaże poparcia dla partii politycznych patrzę z pewnym dystansem. Nie należy ich nie zauważać, trzeba obserwować tendencje, ale też trzymać dystans i nie dać się nimi szantażować. Z korkociągu najgorszych sondaży można wyjść. Gdy Jarosław Kaczyński zaprosił mnie na pokład Prawa i Sprawiedliwości, podpisując moją deklarację członkowską PiS, była jesień 2008 roku i byliśmy w głębokiej opozycji. Pamiętam świąteczny opłatek naszego opozycyjnego Klubu Parlamentarnego, mniej więcej ze dwa razy mniej licznego niż ten obecny (sic!). Było to w podwarszawskim Wawrze, a nastrój był dość odległy od świątecznego: w tych dniach właśnie ukazał się najnowszy sondaż, który dawał rządzącej PO 60%, a nam 18% … Mieliśmy zatem poparcie przeszło trzy razy mniejsze niż Platforma Donalda Tuska.
Próba wody, ognia i... sondaży
Ba, czy ktoś pamięta, że po roku rządzenia „drugiego PiS-u” czyli w listopadzie 2016, Prawo i Sprawiedliwość zostało w jednym z sondaży wyprzedzone przez ... partię „Nowoczesna”, której liderem był nie wychodzący z telewizora Ryszard Petru. Mieliśmy wtedy 28%, a nieświętej pamięci „Nowoczesna” – 29%, a establishmentowe media oszalały ze szczęścia. Ich euforia okazała się krótkotrwała, próba puczu zawiodła, „ulica” i „zagranica” nie pomogły, a „Nowoczesna” znalazła się na śmietniku historii. Bo przecież „załapanie się” kilku jej posłów na pokład PO, a później Koalicji Obywatelskiej trudno uznać za realny sukces formacji, bardziej za dowód sprytu jej liderów.
Jednak przecież tendencje sondażowe można odwrócić nie tylko w Polsce. Gdy Donald John Trump startował w prawyborach prezydenckich A. D. 2016, sondaże dawały mu 1%. Po niespełna roku został 45.prezydentem w dziejach USA.
Prezydenckie manewry „made in France”
We Francji dwóch prezydentów Republiki było już pod sondażową ścianą – i potrafili wyjść z tej „sytuacji bez wyjścia”. Najpierw chodziło o Françoisa Mitteranda, który w trakcie swej pierwszej kadencji (1981-1988) został zmuszony do kohabitacji z centroprawicą i znalazł się na sondażowej równi pochyłej. Zacisnął zęby, porażkę czyli „obce ciało rządowe” we francuskim systemie politycznym wykorzystał tak, jak judoka wykorzystuje siłę ciosu przeciwnika, aby wyprowadzić skuteczny kontratak. Lewicowy prezydent (choć w młodości będący zwolennikiem nie stroniącej od antysemityzmu skrajnej prawicy!) wykorzystał fakt istnienia rządu „gaullistów” -późniejszych republikanów – do zwalania nań wszystkich swoich klęsk, nawet ewidentnie związanych z realizacją jego obietnic wyborczych, które spełniał socjalistyczny rząd.
Rząd w Paryżu stał się dla Pałacu Elizejskiego chłopcem do bicia i przyniosło to pożądany i spektakularny efekt. Francuzi uwierzyli, że prezydent jest tym „dobrym”, a „złym” jest rząd, który blokuje ważne progospodarcze i prospołeczne inicjatywy Prezydenta Republiki. Dzięki temu François Mitterrand został prezydentem na drugą kadencję wygrywając znacząco wybory z ówczesnym merem Paryża Jacquesem Chirackiem Zresztą były to czasy, kiedy we Francji był system najdłuższych w Europie, bo siedmioletnich kadencji prezydenckich. Dopiero później na mocy referendum konstytucyjnego z 2000 roku została ona skrócona do okresu pięciu lat.
Identyczny manewr zastosował ten, który z Mitterandem przegrał, czyli Jacques Chirac, który w końcu wybory prezydenckie wygrał. Będąc Głową Państwa prowadził politykę na tyle kontrowersyjną dla Francuzów, że jego neogaullistyczna formacja przegrała wybory do Zgromadzenia Narodowego. Został wtedy zmuszony do kohabitacji z lewicowym rządem Lionella Josipina. I wówczas Chirac zastosował manewr Mitteranda sprzed lat: wszystkie błędy, niepowodzenia, afery, skandale i zaniechania, zrzucał na ten „okropny” rząd, który nie chciał współpracować z dobrze chcącym dla Francuzów prezydentem. Ten manewr okazał się skuteczny, podobnie jak pierwowzór za czasów jego poprzednika. Chirac wygrał wybory, w czym bardzo mu pomógł fakt, że popularność lewicowego premiera spadła tak katastrofalnie, iż wyprzedził go nawet, przechodząc do drugiej tury, przywódca Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen. W decydującej turze bardzo dużo wyborców lewicy zagłosowało na „mniejsze zło”, czyli właśnie Chiracka, byleby nie dopuścić do Pałacu Elizejskiego skrajnej, narodowej prawicy. To był majstersztyk, ale przecież korzeniami tkwiący w analogicznej operacji, którą wykonał wcześniej François Mitterand. Zresztą dla Mitteranda na jesieni życia los był bardzo łaskawy: lokator Pałacu Elizejskiego nie tylko wygrał po raz drugi wybory, ale też dowiedział się, że ma nieślubne dziecko – już dorosłą córkę.
Dlatego też, gdy wielu ekspertów, dziennikarzy i polityków w Polsce wieściło koniec nielubianego u nas (bo zasłużył!) Emmanuela Macrona, ja byłem ostrożny, mówiąc, że we Francji politycy potrafili odbijać się od dna, nawet jeśli politycznie szorowali po nim brzuchami.
Pałac Elizejski w cieniu romansów
Oczywiście była to domena mężów stanu, takich jak Mitterand i Chirac, bo już Nicolas Paul Stéphane Sarközy de Nagy-Bocsa nie wyszedł z sondażowego poślizgu i przegrał z kandydatem socjalistów Françoisem Hollandem. To doprawdy francuska specyfika, zupełnie nie do podrobienia i nie do pomyślenia ani w USA ani Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Polsce, że „Sarko”, jeden z najniższych prezydentów w dziejach Francji, francuski patriota o węgiersko-grecko-żydowskich korzeniach w swoich pierwszych wyborach prezydenckich w roku 2007 pokonał Segolene Royal, która jest matką czworga dzieci właśnie Françoisa Hollande’a, by po pięciu latach ulec życiowemu partnerowi swojej kontrkandydatki z poprzednich wyborów! To mogło się zdarzyć tylko we Francji.
Hollande, bardzo słaby prezydent, ale – i tu Państwa zaskoczę – za to genialny mówca, według mnie jeden z dwóch najwybitniejszych mówców ostatniego ćwierćwiecza w Europie, przynajmniej spośród tych, których słyszałem, obok Premiera Jej Królewskiej Mości Tony Blaira, skądinąd też przecież człowieka lewicy – był na tyle pragmatyczny, że w kolejnych wyborach nie wystartował. Do historii przeszedł nie tylko jako zupełnie nieudany lokator Pałacu Elizejskiego, ale także jako pełen fantazji motocyklista-uwodziciel, który w przebraniu, incognito (skądinąd Lech Wałęsa zamiast „incognito”, mówił „inkoguto”) wymykał się z Pałacu Elizejskiego niczym romantyczny kochanek do aktorki Julie Gayet . Wpisał się tym samym znakomicie w fascynującą historię życia osobistego ostatnich prezydentów Francji. To, co w purytańskiej Ameryce czy Anglii uważane jest za skandal, we Francji traktuje się jako jeśli nie normę, to ciekawostkę, Mitterand z nieślubnym dzieckiem, Chirac z dziesiątkami kochanek jeszcze jako mer Paryża, trzykrotnie żonaty Sarkozy z opisywaną w jego biografii ucieczką przez okno z hotelu w górach, bo właśnie niespodziewanie zjawił się mąż kochanki, czy wreszcie Hollande z jego również sporą ofensywnością w życiu erotycznym. Teraz swój specyficzny wkład do tego „dorobku” wnosi też Macron…

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (07.12.2020) pod redakcyjnym tytułem: „Próba wody, ognia i... sondaży”
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

02-01-2021 [09:40] - Marek1taki | Link:

Taki duży chłopiec a nie wie, że sondaże są narzędziem nie badania a kształtowania opinii publicznej w kierunku wyboru większego zła?
Różne naciski osiągnęły skutek i umiarkowana lewica z najlepszą premier została odesłana do kąta.
"Lewicowy prezydent (choć w młodości będący zwolennikiem nie stroniącej od antysemityzmu skrajnej prawicy!)" - ciekawe jakie poglądy ma wg Pana skrajna prawica, chyba tylko ulega Pan manipulacji lewicy.
"dużo wyborców lewicy zagłosowało na „mniejsze zło”, czyli właśnie Chiracka, byleby nie dopuścić do Pałacu Elizejskiego skrajnej, narodowej prawicy. To był majstersztyk"
Na to wygląda bo poglądy polityków Frontu Narodowego nie są tajemnicą i jest to partia o poglądach w części lewicowych, w części prawicowych.