Wieje grozą w MSZ i mediach: Niemiecka policja …legitymuje!

    Nie wiem, czy śmiać się czy ziewać...
    Widmo Bundesgrenzschutzu krąży po polskich mediach, powtarzających komunikat MSZ. Od lewa do prawa... Po mediach niezależnych też krąży. Straszne sankcje na nas spadły. Trzeba mieć dowód lub paszport, bo Niemcy kontrole graniczne przywrócili.
    Bez paszportu lub dowodu nie wyjedziesz, Kontrole wracają! Jedziesz do Niemiec, weź dowód lub paszport!
   
Najlepsza jest TVP Info, która w ogóle zapomniała o możliwości posługiwania się dowodem osobistym w obecnych realiach: Jedziesz do Niemiec weź paszport!
   
Posiadanie dowodu osobistego lub paszportu na granicy związane jest z przywróceniem kontroli przez niemieckie władze. - to z kolei Niezależna.
    Jednym słowem: Niemcy na niemieckiej granicy mogą nas... wylegitymować! 
 
    Po pierwsze, czysto retorycznie zapytam:
    Kiedyż to w ramach przepisów Schengen wolno było przekraczać granicę bez żadnego dokumentu tożsamości?
    Kiedyż to odebrano służbom policyjnym
w UE czy strefie Schengen prawo do kontrolowania osób i pojazdów?

    Po drugie, przypomnę, że:
    Wejście do strefy Schengen oznaczało w praktyce tyle, że:
    - granicę wewnątrz strefy Schengen można przekraczać w (prawie*) każdym miejscu ;
    - zniesione zostały obligatoryjne kontrole graniczne, czyli w praktyce służby graniczne (czyli po prostu policyjne) wylegitymować nas mogą, ale nie muszą.
    Przede wszystkim, po wejściu do Schengen każdy przekraczający granicę wewnątrz strefy nadal ma obowiązek posiadania przy sobie dowodu lub paszportu i okazywania któregoś z tych dokumentów w razie ewentualnej kontroli.
    Nawiasem mówiąc, np. w Polsce kompetencje Straży Granicznej nie zmalały, ale wręcz się zwiększyły. Jej funkcjonariusze mogą działać nie tylko na granicy czy w strefie nadgranicznej ale w całym kraju.

    Warto dodać, że (żeby było śmieszniej, ale takie są fakty):
    O ile
- podczas „normalnego” funkcjonowania przepisów Schengen kontrola dokumentów prowadzona jest wyrywkowo,
    to
- podczas obowiązywania przepisów związanych z „tymczasowym przywróceniem kontroli granicznej” kontrola taka prowadzona jest … także wyrywkowo.

    Co jeszcze mogą zrobić nam Niemcy w kwestii przekraczania granic…
    W sumie to niby mogliby  zawiesić funkcjonowanie przepisów Schengen albo wyjść ze strefy Schengen (co jest raczej nierealne z uwagi na regulacje unijne). Czyli w praktyce zabronić przekraczania granicy w dowolnym (prawie*) miejscu, a zamiast tego przywrócić dawne przejścia graniczne z Polską sprzed 8 lat (teoretycznie „tymczasowe przywrócenie kontroli” może oznaczać podjęcie także takich właśnie kroków, ale póki co, nie ma żadnej informacji, aby tak się działo).
    Zważywszy na to, że niespełna 90% granicy polsko-niemieckiej przebiega wodą, wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry oraz przez Zalew Szczeciński, a niewielkie fragmenty biegną lądem na zachód od Szczecina oraz na wyspie Uznam koło Świnoujścia, oznacza to, że:
- mieszkańcy jednego czy dwóch powiatów województwa zachodniopomorskiego nie będą mogli chodzić na przełaj przez las do Niemiec na grzyby. Toż to zbrodnia;
- jeszcze bardziej mrożące krew w żyłach: plażowicze w Świnoujściu nie będą mogli przespacerować się brzegiem morza na pobliską plażę nudystów w Seebad-Ahlbeck;
- no i chyba najbardziej dolegliwa z niemieckich sankcji: nie będzie można legalnie przepłynąć sobie przez rzekę ani przez Zalew Szczeciński. Czyli dajmy na to zero pływania przez Odrę do Lidla we Frankfurcie nad Odrą. Doprawdy straszne!

                                                                                    *  *  *
* dlatego „prawie”, że na wielu terenach przygranicznych istnieją z różnych przyczyn (nie związanych z przepisami granicznymi) ograniczenia poruszania się (np. na obszarach chronionych)