Gdzieś,w dalekim kraju,.w którym tylko wariat jest normalny

  Wyobraźcie sobie Szpital Wariatów...poprawnie politycznie...szpital dla nerwowo chorych.
  Szpital jest ogrodzony wysokim murem,obok muru przebiega szosa.

 Jedzie sobie facet....i nagle trrrach koło prawe przednie wyprzedza auto...kierowca jakoś wyszedł z rowu,do którego razem z autem wpadli.
 Ogląda ...i stwierdza,że ani jednej nakrętki na feldze nie ma!! Szpiliki są,ale nakrętki pewnie są...w warsztacie.
 Siada i kombinuje...no murwa kać! Nie wymyśle nic! Zasiegu telefon nie ma,pustkowie...

  Patrzy...na ogrodzeniu siedzi facet w piżamie i kapciach...widac pacjent tego szpitala...
  Nagle "chory" sie odzywa:
  Panie! Odkręć z każdego koła jedną nakrętkę...i załóż na to urwane koło...będzie 4 koła na trzech nakrętkach...i jakoś pan dojedziesz ...

  Facet palnął sie w czoło! Fakt! I to wariat?

  Krzyczy do tego pacjenta: Panie! To genialny pomysł! Co pan robi w tym szpitalu???

  A! Bo ja jestem wariat,ale nie głupi...

  Za wszelkie skojarzenia nie odpowiadam,nie wiem jaki to kraj...nie wiem czyje to auto i kim był ten wariat.

  Miłej niedzieli :-))