x. Mańkowski - część 4 (ostatnia) + długi komentarz ;-)

Na początku kilka cytatów księdza Piotra Mańkowskiego z jego książki "Tu es Petrus" :

O badaniu własnego sumienia :
"Mój bracie, przyjdzie chwila, w której i do ciebie odezwie się Pan Jezus, byś Mu przyniósł z ryb któreś pojmał, byś się przed Nim wykazał z pracy kapłańskiej całego życia : "Oddaj liczbę włódarstwa twego". Czyś gotów do obrachunku ? Czy masz czym się pochwalić ? Czy możesz, na wzór Piotra, z radością i bez zwłoki pospieszyć do łodzi swego życia, by z niej wydobyć i u stóp Jezusowych złożyć obfity plon apostolskich trudów ?
Wszak nie wątpisz chyba o tym, że na jakimkolwiek znajdziesz się stanowisku, zawsze plonu obfitego Pan Jezus od ciebie domagać się będzie, boś rybitwą ludzi z urzędu swego, i zapuszczanie sieci, to nieustający obowiązek całego twego życia. Aby cię więc przy ostatecznym obrachunku nie spotkał srogi, a bolesny zawód, staraj się jak najczęściej, owszem, codziennie, obliczać się ze swoim sumieniem kapłańskim.
Rachunek sumienia, nie tylko ten ogólny, zalecany każdemu chrześcijaninowi dbałemu o zbawienie swej duszy, ale rachunek szczegółowy z przeróżnych obowiązków stanu kapłańskiego, i z każdego z osobna, to ćwiczenie niezbędne dla gorliwego kapłana.(...).
Abyś więc, bracie mój, doszedł do tak pomyślnych wyników swej apostolskiej pracy, badaj własne sumienie i raz po raz pytaj samego siebie : Czy pracujesz na korzyść dusz ludzkich ? Jak pracujesz ? Dla czegoś więcej nie pracował ? Co czynić, by praca byłą skuteczniejszą ? Badaj szczegółowo pojedyncze obowiązki twego stanu, a wszystko to czyń z prostotą, pokorą i szczerością, a Bóg miłosierny pozwoli ci w dniu ostatecznego obrachunku oglądać wraz z Piotrem obfity plon wydobyty z Chrystusowej sieci i złożony u stóp Zbawiciela" (str. 150 - 155).

O miłości kapłana ku Jezusowi Chrystusowi :
"I twoim zadaniem, jako kapłana Chrystusowego, jest paść baranki Chrystusowe, to znaczy w ten lub inny sposób rządzić i kierować duszami ludzkimi, inaczej bowiem wymkną ci się z sieci - przeto obowiązkiem twym jest kochać Jezusa (...).
A ponieważ, mój bracie, kapłaństwo twe, to znamię niezatarte na duszy twej wyryte - Tu es sacerdos in aeternum - przeto i miłość twoja ku Jezusowi, raz zapalona w twym sercu, palić się ma jasnym płomieniem bez przerwy w tym życiu, aby i w życiu przyszłym na wieki nie zagasnąć (...).
Nie chcę nawet wspominać, mój bracie,  o kapłanie żyjącym w grzechu, któż bowiem nie wie, że taki sługa szatana, mianujący się sługą Bożym, to potwór, a jego praca niby-kapłańska, to pasmo niezliczonych czynów świętokradzkich. (...).
Czy nie bolesny to widok, gdy kapłan, który powinienby za św. Stanisławem Kostką powtarzać sobie : Ad maiora natus sum, nic zgoła nad sobą nie pracuje, nie umie panować nad sobą, nie hamuje porywów gniewu, nie czuwa nad mową, nad zmysłami, niczego sobie odmówić nie potrafi. Dążenie do chrześcijańskiej doskonałości, to dla niego jakaś niewiadoma "x", o wynalezienie której nie troszczy się wcale. (...).
Bez miłości ku Jezusowi, nie masz i być nie może równowagi w twym życiu. Na jednaj szali życia spoczywa twe kaplaństwo, jako ciężar dobrowolnie na barki przyjęty, który z dniem każdym, z każdą chwilą w kapłaństwie przeżytą zwiększa ogrom odpowiedzialności twej przed Bogiem. jeśli na drugą szalę życia zaniedbasz dokładać coraz więcej i więcej miłości ku Jezusowi, nie zaznasz równowagi, a brzemię kapłaństwa pociągnie cię ku przepaści ... oby nie na wieki !" (str. 158 - 160).

O miłości dusz ludzkich :
"Miłość ku duszom ludzkim, to klucz do zrozumienia apostolskiej gorliwości tych, co idąc w ślady Piotra i jego towarzyszy, z narażeniem zdrowia i życia, a jednak bez trwogi, puszczają się w dalekie podróże na krańce świata, byle Chrystusa opowiadać i przyprowadzać do stóp Jego jak najliczniejsze zastępy nowo pozyskanych wyznawców. (...).
Aby trafić do serca bliźniego, idź do niego nie drogą zmysłów, ani własnego rozumu, lecz idź w imię miłości Jezusowej i przez Jezusa. To droga najpewniejsza, wskazana nam przez Tę, w której serce sam Pan Jezus na krzyżu wisząc, macierzyńskie względem nas złożył uczucia" (str. 165 - 167).

O obowiązkach pasterskich kapłana :
"Niech jednak życie twe będzie takim, aby żaden człowiek dobrej woli żadnego uczynić ci nie mógł zarzutu, a już zwłaszcza pod względem dobrych obyczajów patrz, by nawet cień jaki podejrzenia paść na ciebie nie mógł. Czy sądzisz, mój bracie, że życie przykładne, to nie kazanie, to nie spełnianie obowiązku pasterskiego wobec tych, co cię znają ? (...).
Czy nie widzisz, jak straszna dokoła toczy się bitwa ? Jak straszne wysiłki piekła przeciwko Kościołowi, i widzialnej jego Głowie, i sługom Ołtarza ? Jak piekło na wszelki sposób stara się pozyskać dla siebie biedne dusze ludzkie, obałamucone, nie oświecone, chwiejące się, upadłe ?
Twoim to, mój bracie, kapłańskim obowiązkiem jest modlić się gorąco za Kościół święty i wszystkich wiernych, błagać Boga o miłosierdzie i o zwycięstwo dobrej sprawy" (str. 170 - 172).

O roztropności i prostocie ducha w życiu kapłana :
"I tobie, mój bracie, jako kapłanowi, przysługuje stanowisko przodujące już to w parafii, już to na ogół w społeczeństwie. Przypomniał ci to Biskup w dniu twego święcenia : Sacerdotem etenim oportet ... praeesse.
Trudny to obowiązek, i wielkiej trzeba roztropności, by się z niego należycie wywiązać. (...).
Nie możesz, żądać od Boga cudów i domagać się, by się wszystko samo składało przy pomocy modlitwy, gdy ty tymczasem siedzieć będziesz bezczynny z założonymi rękami. Działać trzeba, lecz patrz, aby wszystkie twe czyny z modlitwy się poczynały i modlitwą były zaprawione : oto droga wskazana ci przez prawdziwą roztropność i prostotę ducha, a zalecona przez samego Piotra" (str. 188 - 191).

O głoszeniu Słowa Bożego :
"W Kościele wojującym rzecz się ma jak na wojnie. Jeśli nie obliczona będzie siła i wielkość naboju działowego, ani działo należycie wycelowane, nie odpowie ono swemu przeznaczeniu. I ty, Chrystusowy bojowniku, jeśli nie przyłożysz sił do tego, by trafić do serca i umysłu słuchaczy, będziesz mówił quasi aerem verberans. Słowa twe będą nie jako strzały celne, lecz raczej jako puste wystrzały wiwatowe, grzmiące nie na chwałę Bożą, lecz dla własnej czci i chwały" (str. 195 - 196).

O męstwie w postępowaniu :
"I ty, mój bracie, jako kapłan, narażony jesteś na krzyże i cierpienia : tu es Petrus. Bądźże mężnym jak Piotr. Wziąłeś i ty Ducha męstwa, byś umiał, jeśli zajdzie potrzeba, stawić czoło całym nawet zastępom wrogów Chrystusowych i odpowiadać im to, co ci Duch święty na usta poda.
W ciężkich i trudnych chwilach, radź się Boga. Pamiętaj, że męstwo nie jest równoznaczącym z zuchwalstwem i lekkomyślnością, które każą iść na przebój bez zastanowienia i przewodniej myśli, a prowadzą do zguby, nie obroniwszy sprawy Bożej. (...).
Tam gdzie trzeba stanąć w obronie wiary, gdzie milczenie byłoby równoznaczącym z zaparciem się jej, tam mówić powinieneś, jak mówił Piotr. Jednym razem skończyło się na groźbach, innym razem wtrącono go do więzienia, lecz on na to nie zważał. Gdzie idzie o spełnienie obowiązku, spełnić go trzeba bez względu na takie lub inne skutki. (...).
Boga słuchasz, idąc za głosem sumienia. Ale czy nie bywa odwrotnie, że kapłan, zamiast innych do dobrego zachęcać, sam daje niekiedy przykład tchórzostwa i małoduszności, bo ludzi raczej, niźli Boga słucha ?
Ludzie grożą i karzą, gdy się ich nie słucha. Czy sądzisz, iż Bóg ukarać nie potrafi ? Że bywa czasem i ciężko i trudno, któż temu przeczy ? Aleś po to otrzymał dar Ducha świętego, abyś z niego korzystał.
Idź drogą obowiązku z tym przeświadczeniem, że spełniasz wolę Bożą (...).
Nie tylko wyraźnej małoduszności masz się wystrzegać, ale i tej również, co to się kryje pod płaszczykiem roztropności. Co innego bowiem prawdziwa roztropność, która każe zachować niezbędne środki ostrożności, a co innego okłamywanie własnego sumienia, byleby nie działać tam, gdzie działać należy, bo do działania nie staje odwagi.
Kto tak postępuje, ten stara się zazwyczaj znaleźć usprawiedliwienie w oczach własnych i przed ludźmi, i dlatego podszywa się chętnie pod nazwę dyplomaty. (...).
Mniemana dyplomacja każe trzymać język za zębami wtedy nawet gdy mówić trzeba, każe zatykać uszy by nie słyszeć i nie musieć odpowiadać, każe zamykać oczy na obrazę Boga i zgorszenie, a kiedy jeszcze ze strachu krew zetnie się w żyłach - nie dziw, że taki organizm niemy, głuchy i ślepy, do trupa chodzącego podobny, skoro i krew w nim krążyć przestanie, do reszty zmarnieje i zginie.
Nie dajże się, mój bracie, i nie upadaj na duchu : Esto vir fortis." (str. 206 - 209).

O stanowczości charakteru :
"O, jakże i tobie, mój bracie, siła woli, stanowczość charakteru w życiu kapłańskim potrzebne, wtedy zwłaszcza, gdy wiesz, że się narażasz na niechęć i gniew, na prześladowanie i potwarze, a jednak rozumiesz, iż postąpić inaczej byłoby niegodnym każdego w ogóle uczciwego człowieka, a cóż dopiero kapłana, który dobrym przykładem innym przyświecać powinien !
Wiadomo, iż w pewnych chwilach życia nie wolno nie chwytać się środków radykalnych, tam mianowicie, gdzie idzie o zbawienie własne lub bliźnich, o cześć Bogu należną, o usunięcie publicznego zgorszenia.
Niewczesna gorliwość, zapał nieokiełznany, podszyty częstokroć pychą i obrażoną miłością własną, a zwłaszcza upór, który każe trzymać się swego zdania wbrew nawet uznanej prawdzie - to nie stanowczość charakteru ani jej objawy. Ale również szkodliwą bywa niepewność w postępowaniu, ciągłe wahanie się, odkładanie na później tego, co zaraz wykonać należy. Dziwna zaiste obawa przed odpowiedzialnością za fakt dokonany, jakby nie istniała odpowiedzialność za bezczynność, która przecież niepowetowane przynieść może szkody ! (...).
Postawiony jesteś w Kościele Chrystusowym po to, abyś był stróżem prawa Bożego i kościelnego, i wykonawcą jego, masz więc domagać się zachowania go przez drugich i sam przykładem do tego zachęcać. Źle, jeśli względy ludzkie prowadzą cię do kompromisów z własnym sumieniem (...).
W stosunkach z ludźmi stanowczość charakteru niezbędna jest tam szczególniej, gdzie opinia publiczna nie dość wyrobiona, wiele rzeczy toleruje, których tolerować nie wolno. Wiedz, mój bracie, iż są domy, w których noga uczciwego człowieka świeckiego, a cóż dopiero kapłana, postać nie powinna; są ludzie, z którymi znajomości podtrzymywać się nie godzi; są posługi duchowne, których pewnym ludziom odmawiać należy bez ogródki.
Wszelka chwiejność i słabość charakteru złą jest i do złego prowadzi. Niechże ci przestroga będzie kara zesłana przez Boga na Helego Arcykapłana !
Brak siły woli i stanowczości charakteru, to skutek duchowego lenistwa. Jeśli nie chcesz pracować nad sobą i nad własnym udoskonaleniem, przezwyciężać siebie i złych skłonności, nie nabierzesz hartu ducha : Vult et non vult piger - powiedział już Salomon.
Toteż, ćwicz się w stanowczości z samym sobą, a nabierzesz jej w postępowaniu z innymi. Samo stanowisko twe jako kapłana, wymaga pewnego, choćby umiarkowanego rygoru w całym sposobie życia. Przy dobrych chęciach, a łasce Bożej zahartować się nie trudno.
Idź za radą mistrzów życia duchownego, którzy codzienne rozmyślanie jakimś postanowieniem zakończyć doradzają. Nie idzie tu oczywiście o to, byś miał koniecznie porywać się na czyny heroiczne, których nie tylko nie spełnisz, ale nawet w spełnienie ich nie wierzysz wtedy nawet, gdy je postanawiasz; wystarczy niekiedy rzecz bardzo drobna nawet, byle łatwo wykonalna. Gdy się jednak tych małych ofiar, umartwień i ćwiczeń, z biegiem czasu postanowionych i spełnionych wielka zbierze ilość, niezawodnie twa wola  tak się zahartuje, że i w wielkich rzeczach okaże się niewzruszoną" (str. 211 - 215).

O słuchaniu spowiedzi :
"Sędzią jesteś ! Wysoki to urząd, a stąd i pokusa dla słabej natury ludzkiej do wynoszenia się i pychy. Masz władzę sądzenia i wydawania wyroków : Ego te absolvo. Ale pomyśl, mój bracie, że "Nie miałbyś żadnej mocy ... gdybyć zwierzchu nie dano". Działa więc w tobie i przez ciebie Chrystus. Toteż do słów : ego te absolvo, które wygłaszasz jako sędzia, dodaj w myśli z Piotrem : Sanat te Dominus Iesus Christi (...).
Obok pokory, potrzebna ci szczególniejsza pomoc Boża do należytego sprawowania tak wielkiego sakramentu, a tę pomoc otrzymasz przez modlitwę. Gdy więc zabierasz się do sprawowania urzędu sędziego, proś Boga o światło, po skończonym urzędowaniu złóż pracę swą u stóp Zbawiciela, a i podczas słuchania spowiedzi, w krótkich lecz gorących, wewnętrznych aktach strzelistych zwracaj się do Boga, naśladując i w tym Piotra, który zanim wskrzesił Tabitę, "uklęknąwszy na kolana, modlił się".
Jakże często odczuwasz potrzebę tej Bożej pomocy, kiedy zwłaszcza zawiłe i w skutki brzemienne musisz rozwiązać trudności lub kiedy miarkujesz, że zmęczenie i inne przeszkody łacno cię z równowagi wyprowadzić mogą.
Toż zeznajesz, iż wszelka niecierpliwość, a tym bardziej wszelkie uniesienie zgołą jest nie na miejscu, więc przezwyciężyć się trzeba, by spokój niezmącony zachować, jak przystało na sędziego, stojącego ponad wrzawą namiętności i stronniczych zapasów (...).
Na koniec, nie zapominaj i o tym, że trybunał pokuty, to wprawdzie trybunał sądowy, lecz nad nim, jako symbol, unosi się nie waga, ani miecz sprawiedliwości, lecz włócznią przeszyte, ogniem miłości i miłosierdzia pałąjące Jezusowe Serce. (...).
Pamiętaj o tym, bracie mój, że w trybunale pokuty każdy podsądny dlatego tylko jest nim wobec ciebie, iż sam dobrowolnie pod sąd twój sie oddaje. Jeśli przychodzi ze szczerą skruchą w sercu i szczerym wyznaniem grzechów na ustach, czegóż więcej od niego wymagać możesz i jakie masz prawo surowo się z nim obchodzić ?
Surowość wtedy tylko byłaby na miejscu, gdyby kto, nadużywając świętości sakramentu, stawiał się przed tobą w celach nic wspólnego z pokutą nie mających lub ze złą wolą domagał się przebaczenia win w takich warunkach, w jakich go udzielić nie możesz" (str. 224 - 226).

O równości w postępowaniu :
"Społeczeństwo ludzkie z różnych, wyższych i niższych składa się stanów, lecz kapłaństwo jedno dla wszystkich Bóg ustanowił. (...).
Czy będziesz kłaniał się wielkim i możnym dlatego, że są możnymi, jakbyś chciał, by choć cząstka ich splendoru spadła na ciebie ? Czyż nie więcej warta twoja godność jako kapłana ? - Post Deum terrenus Deus ? (...).
Równowaga oparta na wewnętrznym spokoju, uprzejmość, umiarkowanie, pogoda ducha, tchnąca świętą radością, jednakowy sposób postępowania ze wszystkimi, zawsze i wszędzie, to cechy prawdziwego sługi Bożego" (str. 230 - 233).

O ufności w Bogu :
"I ty, jak Piotr, pilnie jesteś strzeżony. Świat, ten świat przewrotny, wróg Imienia Jezusowego, patrzy na ciebie, szpieguje, radby każde słowo twe, każdy czyn twój na złe wytłumaczyć. Nauka, którą głosisz, nie w smak mu idzie, totez patrzy tylko, jakby cię z błotem zmieszać, zdeptać i zmieść z powierzchni ziemi.
Ale się nie bój ! Oto Kościół święty modli się za tobą, by ci się krzywda nie stała (...).
Nieraz napotykasz na drodze swego życia piętrzące się przeszkody, które jak owa brama żelazna w więzieniu Piotrowym, tamują ci drogę do Miasta Bożego, do Nieba. To sprawa złego ducha, który radby wszystkie twe dobre zamiary pokrzyżować, trudności, zda się, nieprzebyte, na drodze ci stawia, chciałby cię zniechęcić do pracy, abyś, ręce opuściwszy, zaniechał szerzenia Królestwa Bożego na ziemi i przy końcu życia zamknięte zastał wrota do Raju wiodące.
Lecz nie upadaj na duchu. Kościół bez ustanku modli się do Boga : Ab insidiis diaboli, libera nos Domine ! Bóg silniejszy od wszystkich hufców piekielnych, a Kościół któremu służysz, na niewrzuszonej stoi opoce.
Sprawa Królestwa Bożego na ziemi, to sprawa ciągnąca się przez długie wieki. Nie danym ci może będzie oglądać za życia triumfu Kościoła nad wrogami jego, lecz dość ci będzie móc zejść z tego świata z tym przeświadczeniem, żeś pracował, jak umiał, by tę chwilę błogosławioną przyspieszyć. (...).
Jeśli jesteś gorliwym kapłanem i masz szacunek u ludzi, więcej może niż się spodziewasz, dusz pobożnych nieustannie za tobą wstawia się do Boga. Ale się nie wstydź i sam też często drugich o modlitwy prosić. Łącz wreszcie i własne swe modły z modlitwą Kościoła i módl się z ufnością, a w takich warunkach pewnie sprawy nie przegrasz (...).
Zaufaj Bogu : Dopóki masz dobrą wolę i szczerze pracujesz nad swym własnym i bliźnich zbawieniem, czego się masz obawiać i co ci się stać może ? Choćby się gromy waliły na ciebie, spokoju sumienia żadna siła ludzka ani szatańska odebrać ci nie potrafi, skoro go dobrowolnie nie postradasz. I jak Piotr, w więzieniu, pomimo prześladowań, śpi snem sprawiedliwego, tak również i ty, mój bracie, ufny w pomoc Bożą, opiekę Najświętszej Maryi Panny, Anioła Stróża i świętych Patronów, w najcięższych nawet chwilach powtarzać będziesz : In pace in idipsum dormiam, et requiescam : Quoniam tu, Domine, singulariter in spe constituisti me.
O, Boże, któryś mnie do stanu kapłańskiego powołał i sługą mi być Kościoła i sługą Ołtarza pozwalasz, znam słabość i nędzę moją, i wiem, jak wielkie trudności przezwyciężyć muszę, by się sprawie Twej nie sprzeniewierzyć, i duszy własnej nie zgubić. A jednak staję do pracy bez trwogi, ufny w pomoc Twoją. Ty widzisz dobre chęci moje, ja zaś ufam, że mi te chęci w czyn wprowadzić pomożesz. Tyś mi swą pomoc obiecał, a wierny jesteś, o Panie, w spełnianiu obietnic Swoich. Ufam, że łaską Twą wsparty, pokonam wszystkie trudności, jakiekolwiek na drodze do zbawienia napotkać mi przyjdzie, albowiem sługa jestem i przez całe życie sługą być pragnę Tego, który powiedział : Ufajcie, Jam zwyciężył świat. Amen" (str. 236 - 239).
----------
A teraz czas na komentarz :
W powyższych fragmentach zawartych jest mnóstwo cennych myśli. Niektóre z nich unaoczniają poglądy Kościoła pochodzące jeszcze z wcześniejszych czasów, co również stanowi wartościowy wkład w rozumienie zasad wiary.
Ksiądz Mańkowski akcentuje szczególną rolę kapłana w społeczeństwie ziemskim, jak również wysoką pozycję sługi Bożego w szeregu bytów duchowych. Trudno się zatem dziwić, że kwestią pierwszoplanową jest dokładne rozliczanie kapłana z przebiegu jego pracy wśród dusz ludzkich. Zaznaczanie konieczności częstego podejmowania rachunku sumienia nie odnosi się wyłacznie do osób duchownych, ale także do każdego świeckiego - fakt niby oczywisty, o którym doskonale wiedzieli i licznie go praktykowali nasi przodkowie, dziś już przez wielu wydaje się być zapominanym. 
Dbałość o wzorowe życie - zarówno własne jak i drugich, stanowiła troskę przedwojennego duchowieństwa, co uwyraźnia się zwłaszcza w dosadnym ujęciu przez księdza Mańkowskiego kapłana żyjącego w grzechu jako sługi szatana. 
Proszę zauważyć, że oznaką dzisiejszego kryzysu w Kościele jest między innymi systematyczne przymykanie oczu na demoralizujące wypowiedzi i działania ludzi, którzy mienią się być kapłanami - dla przykładu wymienię nazwisko "księdza" Prusaka czy też jemu podobnych, głosicieli potrzeby istnienia sodomy w Kościele.
W książce "Tu es Petrus" mowa jest o grzesznych kapłanach, którzy nie panują nad sobą, dają upust wybuchom gniewu itp. Należy jednak zastanowić się, czy dzisiejszy kapłan przyglądający się ze spokojem na zdarzenia rozgrywające się w świecie powinien umieć zawsze zachować spokój i nigdy nie gromić wiernych, o których dusze ma obowiązek dbać ? Czy surowe w swej ocenie postępowania człowieka i zdecydowane w swym charakterze wypowiedzi kapłana nie miałyby szansy powstrzymać grzesznych i w znacznej mierze zdemoralizowanych ludzi od dalszego czynienia zła ?
Cenną uwagą w tekście przedwojennego duchownego jest też zaakcentowanie miłości kapłana do człowieka, która to miłość powinna zaangażować wolę do troski o cudzą duszę.
Niektóre fragmenty książki "Tu es Petrus" zdają się być nakierowane na mobilizację kapłana czy też zakonnika do starania o nienaganność w sposobie życia, czego wskaźniekiem miałaby być opinia o danym duchownym wśród ludzi dobrej woli. Warte zaznaczenia jest sformułowanie "ludzie dobrej woli", gdyż tylko zdanie takich ludzi powinno być dla nas miarodajne. I znów - doskonale wiedzieli o tym nasi przodkowie, my często tracimy orientację w tym temacie.
Żyjący przed II wojną światową Polacy rozumieli też, że naturalnym przewodnikiem w trudnych sprawach (nie tylko indywidualnych, lecz także dotyczących całej zbiorowości) jest właśnie osoba duchowna, wskazująca drogę, po której kroczyć powinni wszyscy przedstawiciele narodu, który uznaje siebie za grono ludzi wierzących. Powszechnie też było wiadome, że jeśli nawet głos w sferze publicznej zabiorą jednostki twierdzące inaczej - należy je zlekceważyć i traktować jak ułomnych, którzy nie mają prawa do rozpowszechniania swych bezrozumnych twierdzeń.
Ksiądz Mańkowski przypomina o kwestii odpowiedzialności nie tylko za podejmowane działania, ale i za bezczynność w działaniu i przyzwalanie za szerzenie się zła w społeczeństwie. Ciekawą rzeczą jest fakt, iż przedwojenne przepisy prawa świeckiego w tej kwestii nie różniły się zanadto od zasad prawa Bożego, tudzież regulacji prawa kanonicznego.
Obraz księdza - bojownika o sprawę Bożą jest przytoczony w publikacji nieprzypadkowo. Orężem walki ze złem, deprawacją całych społeczeństw, było przypominanie o niezmiennych zasadach, o historii narodu, o życiu przodków, ale przede wszystkim o historii Nowego Testamentu, o towarzyszeniu Boga w życiu ludzi. Dogodnym miejscem na przypominanie odwiecznych prawd była ambona. Przedwojenne kazania odznaczały się niezwykłym pięknem zastosowanych porównań językowych, ale treściowo oparte były na dogłębnym przemyśleniu Słowa Bożego. Dziś tego brakuje. Zamiast tego mamy jednostajność, kalekie opieranie się na wadliwych teoriach psychologicznych, nieznajomość realiów życia ludzi opisywanych w Biblii. Prawie wcale nie wspomina się o Bożej sprawiedliwości, lecz nieustannie przytacza uwagi o Bożym miłosierdziu, jakby nie dostrzegając szkody wyrządzanej takimi wypowiedziami dla siły woli i podejmowania walki ze złem. Jednocześnie osłabieniu ulega zdolność rozeznawania dobra i zła, a granice odpowiedzialności za własne czyny ulegają zatarciu w obliczu przyzwalającego na wszystko sumienia.
Przedwojenny kapłan poucza, że duchowny musi posiadać nie tylko dobre rozeznanie dobra i zła, ale i przejawiać pewność, czyli brak wahania w swoim postępowaniu i wygłaszanych kazaniach. Dziś dopowiemy, że nie może też rezygnować z rozsądku i moralnej oceny spotykanych aktualnie zjawisk społecznych. Powinien jednoznacznie potępiać zło i czynić to odważnie, nie bacząc na możliwe negatywne uwagi ze strony swoich przełożonych.
Wartą odnotowania jest uwaga księdza Mańkowskiego na temat dyplomacji. Można zadać pytanie, czy widoczne już w czasach przedwojennych skarłowacenie dyplomacji nie stało się zaczątkiem współczesnej poprawności politycznej ?
W książce przedstawiającej rozważania skierowane do kapłanów, autor jasno wskazuje, że istnieją ludzie niegodni wizyty kapłana w swoim domu. Ta dosyć zapomniana już uwaga, zdaje się sugerować, że na spotkanie z kapłanem (poza murami kościelnymi, we własnym domu) trzeba jakoś zasłużyć. Oznacza to, że trzeba legitymować się posiadaniem godności zasługującej na wejście osoby duchownej do czyjegoś mieszkania. Godność jest tu rozumiana jako element jawiący się na sposób typowo duchowy, o charakterze religijnym, czy nawet pobożnościowym. Należy ją jednak odróżniać od godności kapłańskiej (czy zakonnej) opisywanej przez pryzmat zewnętrznych oznak, choćby stroju zakonnego lub koloratki u księdza.
Ostatnią rzeczą, na którą chciałabym zwrócić Państwa uwagę u księdza Mańkowskiego, jest zalecenie odejścia od surowego osądzania penitenta w trakcie spowiedzi. Zalecenie powyższe wydaje się być nietrafione. Godzi ono w samą istotę wyznania własnych grzechów przed księdzem w konfesjonale. Ujawnia natomiast istniejącą uprzednio zasadę surowego rozprawiania się ze złem wyrządzonym przez danego człowieka, a wyznanym przez niego samego w trakcie spowiedzi. Surowość w osądzaniu grzechów (własnych i cudzych) koresponduje z poważnym podejściem do własnego życia, z poprawnym rozumieniem takich pojęć jak: doczesność, wieczność, kara, nagroda. Słusznym wydaje się jednak opisywanie spowiednika jako sędziego, a konfesjonału jako trybunału sądowego.

Mam nadzieję, że podobały się Państwu rozważania księdza Piotra Mańkowskiego. W kolejnym wpisie przejdę już do przytoczenia oraz omówienia przedwojennej publikacji innego autorstwa.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Suriw

24-04-2020 [22:36] - Suriw | Link:

Ta "kapłańska godność" osób duchownych to jest stałe budowanie muru pomiędzy stanem duchownym,a wiernymi, którzy przecież także  są tym Kościołem Wędrującym po Ziemi.to jest pogłębianie przepaści pomiędzy duchowieństwem,a ich "owieczkami". Na szczęście ostatni 3 papieże, jak i coraz więcej księży,a nawet niektórzy biskupi zrozumieli,że muszą być z ludźmi, że nie są od nich lepsi.Dotyczy to zwłaszcza polskiego Kościoła, na Zachodzie już dawno  przestano mówić, że ktoś może być niegodny przyjęcia duchownego w swoim domu, skoro mamy naśladować  Jezusa i wprowadzać w życie Jego nauki. No, ale przecież autor  tych "nauk" żył w zupełnie innej epoce -  epoce,gdy księży całowano w rękę,a na papieskiej audiencji  papież na tronie, wcześniej przyniesiony w lektyce, pozwalał na ucałowanie czubka jego buta.